Taksówka

...

no więc znaleźli się w taksówce, takiej wypasionej, a ona zatrzasnęła drzwi za sobą. i powiedziała, że gdzieś do centrum, bo w centrum jest dużo sklepów, potem się wspólnie zastanowimy co miała na myśli i gdzieś ich tam wyślemy, co nie!!!
- teraz już nie jesteśmy pod moją szkołą - powiedziała, jednak nie chciała wyjść na jakiegoś napaleńca, chociaż sądzę, że brethowi aż tak bardzo by to nie przeszkadzało. przysunęła się do niego i oparła głowę o jego ramię, czyli, że już się jakoś kontrolowała z macaniem, chociaż to było strasznie, strasznie trudne w jego obecności! - a zresztą, moje koleżnaki pewnie padłyby z zazdrości, gdyby mnie z tobą zobaczyły - powiedziała i to nie prawda, że była nielubiana, lubił ją ogół szkoły i nie miała aż tak marnej reputacji, jak mu del nagadała. - bo jesteś strasznie seksowny, wiesz? - i okej, nawet się zbytnio nie krępowała w obecności taksówkarza.

taksówkach spoglądał na nich, przez lusterko wsteczne, był gruby i miał wąsy, breth wolał hansa, swojego kierowcę, przynajmniej nie zaglądał przez ramię. okej, ten tez nie zaglądał, ale podlgądał ich, toteż za punkt honoru wziął sobie porządne zmacanie swojej dziewczyny tu i teraz. w związku z tym nawet prawą dłoń przesunął z jej kolana, wyżej i wyżej, po wewnętrznej stronie uda.
- nie bardziej niż ty, skarbie - odpowiedział, na tyle głośno, by taksówkarz słyszał i mu zazdrościł. odgarnął nosem włosy anne za plecy i teraz zrobił jej malinkę na szyi. opisz mi jej bieliznę, bo to ważne, skoro ma ją zmacać.

omatko, nie lubię opisywać bielizny, ale okej, więc anne miała na sobie biały, koronkowy stanik i figi, też białe i tez koronkowe, bo to z kompletu, od triumpha xddd. a górę od mundurka, co nie, bo kazali jej nosić, niezaleznie od tego, ile pieniążków by miała. odchyliła głowę na bok, żeby mógł sobie zrobić malinkę, a nawet dwie, jeśli chciał, bo i tak nikt ich nie zobaczy pod jej włosami, chyba, że upnie je na wf.
- huh, sądzę, że o wiele bardziej. jesteś niesamowicie podniecający - powiedziała, ale nie tak głośno jak breth. swoją drogą, przypomniała sobie, że pisał jej coś o tym, że muszą się kryć, bo w plo będzie o tym, że są niewyżyci. no, chyba najwyraźniej byli! odwróciła teraz głowę w jego stronę i przygryzła mu płatek ucha, opierając rękę na jego kolanie.

nie był jakoś cholernie podniecony, bo sori, nie robiła mu dobrze, ręką, ustami, nogą również, toteż sam wsunął swoje palce pod cienki materiał figów anne i teraz gładził ją po łechtaczce, pozdro pani grażyna.
- niesądzę - odpowiedział, ale nie miał zamiaru nadal się z nią kłócić na temat tego, kto jest bardziej podniecajacy, nie miał przeciez kompleksów, ale z drugiej strony nie był jakimś narcyzem. zatkał jej usta swoim językiem, więc następowała tak zwana wymiana śliny, z uwzględnieniem tego, że breth teraz robił to zupełnie delikatnie. to znaczy lizał ją, delikatnie.

serce miała zupełnie w gardle, podobnie jak język bretha, chociaż nie wiem, czy dałby radę wsadzić jej język do gardła, kiedy ona właśnie odwzajemniła jego pocałunek bardzo żywiołowo i westchnęła, bo rozkosz, którą odczuwała tam, w majtkach, powodowała, że nie mogła normalnie oddychać! w ogóle przestała się przejmować tym, że obserwuje ich napalony taksówkarz, jednak starała się za wszelką cenę nie jęknąć, zwłaszcza, kiedy wymieniali ślinę po francusku, prawda. chciała się odwdzięczyć, toteż przesunęła dłoń na jego krocze, nie miała jednak czasu, by wsunąć mu ją w spodnie, bo kierowca skręcił dość gwałotwnie i breth poleciał na nią!

teraz, kiedy był już na niej okrakiem, bo to dziś modne bez wątpienia, wsunął dłonie pod jej tyłek, ale nie musiał się siłować, miał w sobie dużo determinacji. będę brał cię w ałcie, a właściwie w taksówce, nie krępował go wcale taksówkarz, bo co on się będzie tam przejmował, kiedy teraz silnie rozerwał guziki jej koszuli od mundurka, trzy górne, by po zsunięciu ramiączek od stanika, bardzo, bardzo, bardzo łapczywie wylizać jej sutki, ale nie obślinił tak jakby się wydawało.

ej, dobra, serio zaczęła się już stresować, chociaż nadal odczuwała podniecenie, jednak niespecjalnie komfortową sytuacją wydała jej się ta, w której się znaleźli. taksówkarz odchrzaknął głośno, anne wiedziała, że i tak nie może zobaczyć jej cycek, bo breth był wystarczająco duży, żeby ją zasłonić, ale cóż... anne uważała, że seks to coś całkiem intymengo, a nie pieprzenie się na okrągło jak roboty, w dodatku w taksówce, choć imponowało jej to, że breth był taki napalony. ostatkiem rozsądku odepchnęła go od siebie lekko, ale nie tak, żeby zepchnąć go z siebie, bo jeszcze przecież miała cycki na wierzchu! ale zaraz je schowała xd. to znaczy, zapięła guziczki od mundurka i stanik poprawiła i w ogóle.
- jezu, breth - westchnęła, mówiła szeptem. - nie będę uprawiać z tobą seksu w taksówce na oczach jakiegoś obleśnego taksówkarza.

okej, zrezygnowany i znów odrzucony, powoli miał tego dośc, dlaczego to ona zawsze musiała wybierać moment, kiedy będą się bzykac, hę, opadł obok, w rozsądnej odległości, poprawiając kołnierz swojej koszuli. nie miał mundurka, bo to nie te czasy, on przecież jest na studiach, ale lubił nosić koszule. mathias w koszuli, seeeeks.
- w porządku - powiedział krótko, ale głośno, zawsze jej przytakiwał, był taką cipą i się jej słuchał, nienawidzę takich facetów. noga mu niestety nie dygała, bo to nie sebek, ale był wkurzony no bo sori, najpierw go zwodzi, a potem co, spierdalaj. obraził się!

hej, zrobiło jej się przykro, ale przecież miała swoją dumę, która kazała jej być w miarę grzeczną dziewczynką, która nie pieprzy się ze swoim facetem w taksówce. uspokoiła oddech, mimo wszystko czując się winna, jakoś zabrakło jej jego rąk i jego ust, spuściła najpierw wzrok na swoje kolana, potem zerknęła nerwowo na niego, by na koniec udać, że bardzo interesuje ją to co tam migało za oknem. zacisnęła wargi, dolna zaczęła jej trochę drżeć.

drżąca dolna warga, pozdro sopel <3. myślę, że wysiedli, przytrzymał jej drzwi, rzucił panu od taksówki pięćdziesiąt ojro, nawet na niego nie spoglądając i zapytał, gdzie teraz, bo on się przecież nie zna. żadnych nachalnych ruchów, nic z tych rzeczy, skrzyżował ręce na piersiach.

- może pójdziemy najpierw zobaczyć na jakieś kolczyki albo łańcuszek, może kup jej jakąś zawieszkę i miejmy to z głowy - powiedziała, wlepiając wzrok gdzieś ponad jego ramieniem i udając, że bardzo zaintrygowała ją zakonnica przechodząca tuż za jego plecami. bo tak naprawdę czuła wyrzuty sumienia, mogła przecież olać taksówkarza i na pewno nie byłoby tej chorej sytuacji. chciała do niego podejść, przytulić się do niego i usłyszeć, że wszystko będzie dobrze czy coś, jak w jakimś filmie, ale jakoś wątpiła w to, że nie jest na nią obrazony, skoro widać było, że był.

- okej, to prowadź - i zaczniesz, bo ja rozmawiam przez telefon.

ale akcje się tu działy..................... rzucił kierowcy swój adres i zamknął drzwi za sobą, bo przecież nie bedą jechali z otwartymi, chociaż nie wiem, mogłoby być fajnie xd - więęc, katrin, nie uczyli cię, że nie można wsiadać z nieznajomymi do eee, taksówek? - patrz, gada jak stary pedofil. zaraz będzie fajnyy.

-ale z ciebie pedofil zrzęda - prychnęła i przesunęła się na drugi koniec taksówki, udając że całkowicie pochłonęło ją obserwowanie paryża nocą - i nie mów do mnie katrin. proszę? - zerknęła na niego bez uśmiechu! skoro on był starym pedofilem, ona będzie zołzą. może się rozkręcą. jakie akcje? nie chce mi się czytać.

- jezu, breth - westchnęła, mówiła szeptem. - nie będę uprawiać z tobą seksu w taksówce na oczach jakiegoś obleśnego taksówkarza. takie! - w porzątku, kat.. kejt. - przesunął się w ślad za nią i z uśmiechem typowym dla siebie aka obłakanym ale szalenie pociągającym jak sam gowę zresztą. - miało być miło, taaak...? - przesunął się jeszcze bliżej i sięgnął ustami do jej szyi, hej, chce być miły!

- jezu, gowę - westchnęła, mówiła szeptem. - nie będę uprawiać z tobą seksu w taksówce na oczach jakiegoś obleśnego taksówkarza - wymamrotała i wyszczerzyła się szeroko, jednocześnie zarzucając mu ręce na szyję i muskając wargami jego usta. nie była cnotką niewydymką, albo jakąś damą przestrzegających wszelkich konwenansów, tak więc seks w taksówce uznała za ciekawe doświadczenie, które dopisze do swojej długiej listy.

-och, przestań, pan taksówkarz mógłby się obrazić - położył hmm togłupiesłowo, pogłaskał dłonią jej udo, ciekaw, czy faktoria jej skóry w tym miejscu są tak gładkie jak rajstopy, zawsze był ciekaw życia, dlatego też wsunął dłoń pod sukienkę zaraz, ciekaw co ona na to, to z kolei cytat belli swan aka dziewicy paryskiej. i przeciągnął językiem po jej dolnej wardze.

-nie macaj mnie. nie znamy się.. - wymamrotała przesuwając się z pocałunkami gdzieś w okolice jego skroni. nie znam belli! w ogóle przestałam ogarniać 3/4 forum. błądziła rękami po jego plecach, zataczając kółka wokół jego lekko wystających żeber. oczywiście bez przesady z tym wystawaniem, prawda - albo macaj. macaj jak najdłużej i najprzyjemniej - zmieniła zdanie i przygryzła płatek jego ucha, zwilżając je, ucho, językiem.

bela była sto lat temu. - doprawdyyy.. - uśmiech mu wyszedł jakiś taki całkiem szelmowski, zrezygnował z wsuwania dłoni w rajstopy, no ale przez materiał też można, więc sięgnął kciukiem do haha guziczka, bo łechtaczka to brzydkie słowo, przygryzł też jej dolną wargę i eee, bawił się, tak? pozdro twój secik.

kejt nie chcąc być mu dłużna, mrużąc oczy i uśmiechając się zadowolona rozpięła jego spodnie i wsunęła w nie dłoń bez pierścionka, żeby go tam nie poharatać przypadkiem, bo zbyt miłe chyba by to nie było, rajt? w każdym razie ujęła jego klejnociki koguciku i bawiła się nimi powoli przesuwając rękę w stronę jego odbytu gdzie podobno znajdował się magiczny punkt G! tłumy szaleją.

haha, klejnoty kojarza mi się ze starymi dziadkami xd ale ookej, gowę westchnął tylko, lepsze to niż jęczenie i miał nadzieję, że jednak nie jest psychopatką i mu nic nie urwie. żeby nie było zbyt fajnie to taksuwkarz w tej roli występuje zacny ryszard z klanu <3 odchrząknął i powiedział, że są na miejscu, więc gowę rzucił mu ileś tam ojro należne i wziął ją, ale do siebie.

to zacznij! i tego no, jednak impreza kejt bardziej będzie mi pasować 23.08 bo w środę będzie skifiaście, bo ciagle tu siedzę i nie wiem kiedy w ogóle wracam ;c