salon tatuażu

-mathilde. i nie, nie mam ze sobą siekiery. - ani pilnika. nie zaśmiała się, chociaż przyszło jej to z trudem, ostatecznie tylko uśmiechnęła. i nawet nic nie wspomniała o tym, że to dość dziwne imię, nawet bardzo dziwne. - wszystko mi jedno, gdzie pójdziemy, o ile będzie tam ciepło i będzie herbata.

-możemy iść do mnie, naprawdę nie boisz się morderców?-pewnie brzmiał właśnie jak seryjny, znaczy morderca, niewaaażne, chyba jednak nim nie był, chociaż kto wie, może to przez inhalację mgłą-i nie mam imbiru, tylko miętową, różaną i jakieś tam obrzydliwe dilmah.

-nie. może zacznę, ale od jutra, oczywiście o ile dożyję do jutra, teraz za to potrzebuję herbaty, naprawdę. - i poszli i zaczniesz, huh?

jo!

valerie siedziala przed salonem tatuażu, na jakichś schodkach, chyba nawet nie aż tak bardzo stromych, jak te u mnie w szkole. nie robiła nic konkretnego, po prostu siedziala, zastanawiając się nad tym, czy tata się ostro wkurzy, jeśli zrobi sobie tatuaż. to nie miałoby nic dużego, oczywiście, ale ostatnio strasznie jej się to podobało, więc może uda się ubłagać tatę :c.

u mnie schody moze i nie strome, ale za to jakie waskie... fajnie sie po nich zjezdza na poreczy... mateusz ostatnio zaszalal i zjezdzal na schodach a konkretnie to na tylku... xd w kazdym raziee gowen spacerowal sobie po.. wieczornym.. zimowym.. miescie.. nucac womanizera jakiegos, bo w glebi duszy byl kobieta i w koncu znalazl jakiegos papierosa i przysiadl sie do waleri, kiwajac do niej glowa. takie pozdrowienie. czy cos.

<3 u nas są wąskie schody też i zawsze jest tłum. valerie, wyrwana ze swojego rozmyślania na temat tatuażu, obróciła głowę w stronę gowena, by uśmiechnąć, w stylu martynka kisiel, znaczy się bez pokazywania zębów. co nie znaczy, że wyglądała jak idiotka, po prostu wstydziła się swojej szparki, między zębami, zawsze.
- chcesz zrobić sobie tatuaż? - zapytała, bo chyba pomyślała sobie, że gowen ze stresu przed robieniem tatuażu musiał zapalić.

-nie. mam juz dwa - pochwalil sie, zupelnie teraz z tatuazy owych dumny, ma sie czym chwalic i tak dalej. - ale nie pokaze ci gdzie, bo musialbym zdjac spodnie. - wyszczerzyl sie do niej szeroko i szelmowsko i to by bylo na tyle przyslowkow zaczynajacych sie na litere 'sz' czy tam raczej gloske.

zachichotała, ale nie jak małolata, którą była, bo zauwazyła, że gowen jest starszy, to nie chciała robić z siebie od razu takiej młodej. podrapała nerwowo policzek, ostatnio często to robiła, kiedy się denerwowała, pewnie niedługo będzie miała blizny. ale nie wiem dlaczego się tak denerwowała, zaraz się nad tym zastanowię.
- ja też. to znaczy nie, źle. chciałabym mieć, tylko jeszcze nie wiem gdzie - tylko jeszcze nie wiedziała, czy tata się zgodzi, ale o tym niestety nie wspomniala.

-ale przyszlas tutaj po tatuaz? jezeli tak to zle, ze nie jestes zdecydowana. czy cos tam. - osobiscie stawial na cos tam. odechcialo mu sie papierosa i wzial go w dwa palce, a potem go no wiesz, pstryknal, tak ze papieros wylecial gdzies hej, daleko. - zimno, psia mac.

- nie, w zasadzie to dopiero wymyśliłam, ze chcę tatuaż, kiedy przypadkiem się tutaj znalazłam - wyjaśniła pokrótce, choć nie pamiętała jak to do końca było - mhm, jest paskudnie zimno, marzę żeby w końcu były wakacje i ciepło i wolne - westchnęła ciężko, chyba się trochę rozmarzyła, a tu trzeba chodzić do szkoły. myślę, że ona jest teraz w trzeciej klasie, ale mogę się mylić, bo pogubiłam się już w czasie na forum.

-jasne. i decydujesz sie na ten tatuaz? - zapytal od niechcenia, tlumiac ziewniecie. nawet nie wygladal jakos wybitnie glupio. cale szczescie. - podoba mi sie, jak seplenisz. to jak masz na imie, mowisz? - wyciagnal dlonie aczkolwiek tak do tylu i sie na nich oparl. o.

- nie wiem, jeszcze się zastanowię - odpowiedziała spokojnie, obserwując profil gowena i stwierdziła, że ma miły nos. na szczęście powstrzymała się od wyrażenia tego przemyślenia na głos i tylko poczuła się urażona, bo nikt jej wcześniej nie mówił, że sepleni!!!! - valerie, a ty? - zapytała, już wcale nie tak entuzjastycznie, bo była urażona, patrz wyżej.

-gowe. strasznie chce mi sie spac. tobie tez? - mogliby skoczyc na jakas szybka kawe. albo szybki numerek. wspominalam juz cos o tym, ze nie uprawialam seksu na forum juz pol roku prawie? to wspominam teraz, dziekuje.

biedna. ja w sumie też dawno, ostatnio moje postaci mają abstynencję seksualną. valerie zabrała powietrza w płuca i zaraz je też wypuściła.
- trochę. codziennie muszę wstawać o siódmej i tak dalej, to cholernie nie fair - odpowiedziała po chwili i uniosła rękę, by ułożyć ją na swoim kolanie. całe szczęście, że nie ułożyła na jego, chyba spaliłaby się ze wstydu.

a potem poszła.