yoba

Cytat :

This jewel of a boutique marries the erotic with the esoteric. Find gossamer-light and barely-there lingerie plus a wicked selection of sex toys. The zodiac-inspired dildos ensure a pleasure aligned with the stars. The girls-only apéro every Thursday provides the opportunity to explore the collection over a glass of champagne (call to reserve). Lust after the silk Illusion bra in purple or black - the girls at Yoba suggest wearing it over a shirt for a sexy-sensible look. The Aimant-Amant knickers, slyly designed to be ripped off, will raise a few eyebrows too. The store can also organise massages, striptease lessons and parties chez toi.

TUTAJ!

elliot nawet nie wiedział co to za sklep, po prostu chciał się schować pod daszkiem. przystanął więc pod tym nieszczęsnym daszkiem przy wystawowym oknie, zapalił papierosa i zastanawiał się intensywnie nad tym, czy powinien napisać do del, czy też poczekać, aż ona się odezwie, ale nie mógł nic wymyślić :c. więc palił.

tommy, z davidoffem w prawym kąciku ust, w czarnym plaszczu armaniego i obowiazkowo blekitnym polo, chowal sie przed deszczem wlasnie pod daszkiem sklepu i obserwowal tylko wszystkich przechodzących panienek.

w tym kejmi, która otulona jakimś zupełnie sympatycznym szalikiem w wełnianym żakiecie mającym gołębiowy odcień i czarnych pomarszczonych, junoł, kozakach szła pospiesznie do domu, wracając z restauracji w której to musiała w końcu powiedzieć koledze tomjego, żeby przestał do niej wydzwaniać, bo nie ma zamiaru utrzymywać z nim większego kontaktu. nie zauważyła tommiego, jakbyco. natomiast wdepnęła w kałużę, klnąc jak szewc.

tommy prawie się obślinił, kiedy zobaczył tyłek cammie. bo dopiero po dłuższej chwili rozpoznał burzę jasnych loków i znajomy wyraz twarzy by stwierdzić, że to cammie; cammie, która jest jego, przynajmniej kilka dni w miesiącu, aż któremuś z nich coś się nie przestawi. zagwizdał, chociaż nie miał tego w zwyczaju, wyjmując uprzednio davidoffa z ust.

-nie opluj się - zatrzymała się przed nim, sięgając po davidoffa i zaciągając się, żeby następnie wypuścić dym tuż nad jego głową, być może częściowo prosto w jego twarz - debilu - oddała mu papierosa i skrzyżowawszy ręce na piersi, czekała co ma jej do powiedzenia. profilaktycznie poprawiła też wspomniane jasne loki, opadające jej na plecy.

- wszystko mamy pod kontrolą, skarbie - tak, łącznie z penisem, ktory wyjątkowo nie stanął, brawo tommy, robisz postępy. poprawił kołnierz swojego płaszcza, zaciągając się nikotyną i dla odmiany to w jej twarz wydmuchnął dym - pewnie bzykałaś się gdzieś z tym palantem, evanem, co?
bo ciągle miał przed oczami kejmi i evana w jego łóżku, no cóż.

ej, nie evana. bo wyjdzie na to, że odbyła lesbijski stosunek z moją evan! xd
-owszem, widziałam się z nim przed chwilą w le table de jean - uniosła podbródek i poprawiła pasek swojej torby z czarnej skóry od chloe. nadal była zła na tommyego za przespanie się z grace podczas wyjazdu na hawaje, kiedy uprzednio zapewiał ją, że będzie grzeczny. pieprzyć go, w paryżu było od cholery lepszych niż on.

- dobra, idź już - stwierdził i machnął ręką w niemiłym geście, żeby sobie poszła, bo całe przyjemne uczucie związane z tym, że byla obok umknęło momentalnie. przydeptał czubkiem pantofla dolczaygabana dopalonego davidoffa, by wyjąć paczkę gum orbit z kieszeni i wsunąć sobie jedną do ust.

-pieprz się, tom. najlepiej z cholerną... grace. może spłynie na ciebie jej..........łaska - taka gra słów. kejmi odwróciła się na pięcie, ale dalej stała w miejscu. nie wiedziała do końca dlaczego, ale nie chciała ot tak znikać i nie mieć z tommym kontaktu przez kolejne parę tygodni aka dni, jeżeli dobrze by poszło. nerwowo tupała swoim kozakiem w ziemię.

- a jak ja wolę żeby spłynęła na mnie twoja łaska? - zapytał, stając za nią na tyle blisko, by nachylić się i odgarnąwszy nosem jej włosy, pocałować za uchem. pachniała jak zwykle pięknie, co tylko rozluźniło jego postanowienie, że już nigdy więcej związków z cammie, którą gdzieś tam podświadomie kochał zawsze, tylko się do tego nie przyznawał.

-to odpowiem, że nawet gdybyś mi zapłacił, nie chciałabym nazywać się 'grace' - prychnęła, odwracając się przodem do niego, z rękami skrzyżowanymi na piersi, przez co nieco gniotła swój płaszcz. a może miała tę karmelową skórzaną kurtkę, którą wszyscy tak kochamy? zdecydowanie . przechyliła głowę i wydęła usta, tak więc mało brakowało a jej wargi przylgnęłyby do jego podbródka.

- ale ja wcale nie chcę żebyś nazywała się grace, skarbie - odpowiedział, kręcąc głową, nieco rozbawiony. sam też skrzyżował ręce na piersiach, przyglądając jej nieskazitelnej twarzy - grace ma za duży tyłek i za małe cycki, no wiesz, to tak trochę nieforemnie.
opuścił ręce z powrotem wzdłuż tułowia, a jedną z nich zmierzwił włosy.

-jakoś nie przeszkadzało ci to wtedy kiedy ją pieprzyłeś - rzuciła, patrząc na niego wyzywająco. odgarnęła włosy, które wiatr zarzucił jej na twarz i starała się patrzeć w jego oczy bez jakichś sensacji w postaci motylków w żołądku. bezskutecznie. trzymała się jednak dzielnie, no wiesz. na zewnątrz.

- jezu, cammie - pokręcił oczami - czasami zachowujesz się jak dziecko. tłumaczyłem ci chyba milion razy, że to było przypadkiem, oboje byliśmy tak najebani, że sam nie wiem jakby to opisać, a to nie moja wina, że ta mała suka, wszystkim rozgadała, jakby było się przynajmniej czym podniecać.
wzruszył ramionami, które były podniecająco szerokie, bo to czejs

podeszła do niego o krok i poprawiła kołnierzyk płaszcza.
-no nie wiem, możesz kłamać. tak jak wtedy kiedy chciałeś mi wmówić, że wcale z nią nie spałeś - patrzyła mu prosto w oczy, bo kejmi nie należała do dziewczyn spuszczających wzrok. była wyzywająca i pewna siebie, ot co. opuściła ręce, nie odsuwając się jednak.

- skoro tak twierdzisz możesz sobie pójść, przecież cię nie zatrzymam na siłę - powiedział. siląc się na obojętny ton, ale w końcu wyszło na to, że chyba trochę się w połowie złamał. no cóż, nie potrafił być obojętny, kiedy stała tuż obok, a nie mógł jej nawet pocałować. biedny tomaszek, tęsknił za kejmi, oczywiście starał się tego po sobie nie okazywać :c.

-problem w tym, że nie chcę - oznajmiła tonem zniecierpliwionej rozpieszczonej córeczki tatusia, którą defacto była. wspięła się na palce, obejmując go za szyję pocałowała namiętnie i długo. a kuku, grace patrzysz? - mmmmhmm - wymruszała odsuwając się na chwilę - nie pal tyle. mam wrażenie jakbym całowała popielniczkę. ale może to ja.. - zastanowiła się chwilę - nieważne - i już całowała go ponownie, gładząc po karku.

on palił dzisiaj tylko jednego, ale przed chwilą. poza tym miał gumę w ustach, więc to na pewno od niej śmierdziło papierosami : / poza tym, też miłymi dżejkopsowymi może perfumami, które tomaszek znał na pamięć, jeśli tak to mogę ująć. znał też każdy centymetr jej ciała, wiedział, gdzie umiejscowiony jest każdy pieprzyk...............widział ją nago tyle razy, ile ja przeszłam przez ulicę szczecińską u nas, w słupsku, to znaczy, że piekielnie dużo. z łapkami pod kurtką cammie, odwzajemnił pocałunek.

-zimno mi, tommy - mruknęła mu na ucho, ocierając się o nie nosem po czym znalazła się ponownie w bezpiecznej od niego odległości. poprawiła torbę, która zsunęła jej się na łocieć i podrapała się w policzek.

pokiwał głową, zrozumiwszy to, jako, że ma się zająć ocieplaniem, no wiesz. objął cammie w talii i poszli do niego, gdzie zacznę.

jakoś tak wyszło, że zatrzymał się przed wystawą z seksownymi slipkami z dziurą na peniska, moja wyobraźnia jest... nie powiem jaka. nie przyznaję się do niej ;q. palił papierosa, chyba camela i generalnie patrzał na manekina z żywym zainteresowaniem... miał poczochrane włosy, szalik niedbale owinięty wokół szyi, czarny płaszcz i normalne, jasne dżinsy, a do tego skórzane buty z salamandera.

nie chce mi się szczegółowo pisać w co była ubrana abigail, ważne że jej płaszcz był fioletowy. stanęła za adrienem, właściwie całkiem niedaleko i zachichotała pod nosem. nie znała go, ale jakoś specjalnie jej to nie przeszkadzało.
-zazdroscisz mu? manekinowi - uniosła brew, patrząc na niego żywo zainteresowana. miała ochotę zmierzwić jego wilgotne włosy.

on też miał taką ochotę, to znaczy, zrobić to ze swoimi włosami, nie jej, jeśli ulegałoby to jakimkolwiek wątpliwościom. zrobił to więc i posłał jej szelmowski uśmiech.
- no jasne! - pokiwał głową, z papierosem w kąciku ust, wcale nie speszony, przecież to adrien w końcu. - nic tylko pozazdrościć.

pokiwała głową, jednocześnie owijając swojego ajpoda słuchawkami, żeby nie poplątały się w torbie do której go następnie wsadziła. nieznacznie wydęła wargi i zmrużyła oczy, nadal przyglądając się adrienowi.
-skąd mogę cię znać? - zapytała bez ogródek, bo to abigail a nie manette, która w tym momencie zacytowałaby mu jakiś zapierdający dech w piersiach romantyczny fragment z romea i julii, albo innego makbeta czy cezara. aha, aha. z wesela ciotki abigail, która wyszła za stryjka adriena, hihi. żartuję.

- nie wiem, nie masz tutejszego akcentu - powiedział, obdarzając ją pełnym zainteresowania spojrzeniem, bo właśnie przeczytałam, że jest z londynu. hej, spodobała mu się od pierwszej sekudny, w której na nią spojrzał, ale to wcale nie było nic w rodzaju miłości od pierwszego wejrzenia, bo jedyna myśl, jaka przeszła mu przez głowę to "niezła foczka" xdxd. - ale możliwe że to jakieś deja vu. chociaż nie wierzę w takie rzeczy.

-ani ja. nieważne, w każdym razie możesz oddać mi swój szalik, bo mój zaginął gdzieś w akcji. prawdopodobnie zostawiłam go na ławce w ogrodzie botanicznym, nie wiem. grunt że zimno mi w szyję - z tymi słowami, potarła ów szyję, która była smukła i generalnie seksowna, nie za długa ani nie zbyt krótka. w sam raz, jak łóżko małego niedźwiadka ze złotowłosej.

spojrzał na nią rozbawiony, następnie przeniósł wzrok na jej kuszącą szyję, na pewno pachnącą jakimiś drogimi perfumami. gdyby była brzydka, to pewnie nie odwiązałby swojego ULUBIONEGO szalika i nie wyciągnął w jej stronę. miał ochotę, by nachylić się i musnąć tą łabędzią szyjkę ustami, jednak nie bardzo jeszcze zorientował się w terenie i nie wiedział czy mu pozwoli i czy czasem nie skończyłby z czerwonym śladem na policzku.

albo na tyłku xd. idzie rak, nieborak, jak uszczypnie będzie..znak!
uśmiechnęła się do niego nieco bezczelnie i powoli owinęła się jego szlikiem, podnosząc go i przytykając do nosa, wiesz jak. używał ładnych perfum, zastanawiała się jakich, bo niekoniecznie była w stanie odgadnąć ich nazwę. ogarnęła się jednak i zostawiła szalik w spokoju, poprawiając go jeszcze i podnosząc wzrok na adriena.
-więc będziemy tak stać przed seksszopem nawet nie znając swoich imion i wpatrywać się w siebie nawzajem, huh?

- okej! - przyznał z miną pięcioletniego dziecka, pozwalając sobie objąć ją w talii i przyciągnąć do siebie delikatnym, aczkolwiek zrezygnowanym ruchem. - no wiesz, nie musimy koniecznie stać - powiedział, nachylając się do jej ucha, muskając przy tym oddechem jej policzek. - możemy porobić coś znacznie przyjemniejszego.

-oh, jak na przykład co? - zapytała, wykręcając się z jego objęć i poprawiając swój fjoletowy płaszczyk. nie żeby była cnotką niewydymką. raczej lubiła się droczyć, a zdążyła zauważyć w jaki sposób wpatruje się w nią adrien. czy może raczej w jej biust.

napisałam zrezygnowanym a miało być zdecydowanym!
- możemy wejść do środka - zrefeltkował się w miarę szybko, przytrzymując ją silnie w talii. chciała się droczyć, proszę bardzo, adrien to lubił, aczkolwiek nie lubił pozostawać na lodzie i nie zamierzał na to pozwolić.

-możemy. jeśli przymierzysz majtki z wystawy, które aż tak cię zafascynowały - uniosła obie idealnie wyregulowane brwi i uśmiechnęła się kącikiem ust. czekała na jakąś jego odpowiedź, bawiąc się breloczkiem z tą uśmiechniętą małpą, która jest fajna i było z nią w hiszpa pełno dosłownie wszystkiego, no.

- założymy się? - uniósł jedną brew do góry, uśmiechając się do niej łobuzerko. pociągnął ją w stronę wejścia, głaszcząc ją delikatnie po biodrze. podniecała go, była taka zadziorna, odważna i piękna, właściwie takie dziewczyny właśnie lubił najbardziej! i ładnie pachnaiła też, to trzeba zaznaczyć.

umyła się rano xd. bo jej matka miała dzisiaj urodziny więc wypadało, haha. a potem uciekła bo nie mam już weny xd