la cocotte

bardzo, bardzo przyjemne miejsce, o ile nie jest oblegane przez masy fanatyków.
sklepik z różnościami i kawiarnia? wszystko czego dusza zapragnie.

Stal pod sklepem z psem ktory mial wyjsciowa obroze z kamykami swaroskiego i smycz zwykla, ale czerwona, zeby pasowala do koszulki Knocka, ktora zaraz mu wrzuce.

Łał! Trafiła, bo te kamyczki swarowskiego było widać na kilometr, tak się blyszczały.. - Knock, cześć! I Hiczkok! - Ucałowała na przywitanie tego pierwszego, drugiego wolała nie.

-Czesc - odparl, nie wiem czemu, ale jakis taki przybity albo moze i przebity i torbe na ramie tez mial jakas fajna i markowa i z tej okazji zapytal, czy jest gotowa na podboj sklepu z roznymi gratami... bo chbya nie myslala, ze bedzie kupowal ubrania. Od tego mial ludzi.

Jak to groźnie zabrzmiało.
- Siur siur! - Zajrzała przez szybę do sklepu tego, przed którym stali. - Tu wchodzimy też, tak? - Ona lubiła sklepy z pierdołami, bo często znajdowała w nich fajne rzeczy z serii lornetka przedwojenna za dwa euro..

-Nie, skąd, będziemy tu stali i podziwiali widoki z podwórka. - Nie wziął jej pod rękę, bo był rozkojarzony i wszedł przodem, ale przytrzymał jej drzwi, żeby też mogła wejść i tak dalej.

W takim razie weszła, nucąc paranoid android pod nosem. Rozejrzała się i stwierdziła, że jeszcze tu nie była. - Jeszcze tu nie byłam! - I pociągnęła go za brzeg szaliczka do stoliczka z książkami, gdzie widniał duży napis 'SALE' na czerwonym tle. Kochamy wyprzedaże!

Mu tam bylo obojetne w sumie, czy wyda na dzbanuszek dziesiec ojro czy tysiac, wiec niechetnie powlokl sie za nia, bo chcial isc do jakichs drewnianych ptaszkow, w sensie ze ptaszkow, a nie ptakow xd i powiedzial dobitne 'coooooooooo' xd. Jaki Olek z niego, zaraz go naprawie.

can't u just fix it for me, i'll pay u well! zaśpiewaj ze mną.

- Coooo ci się nie podoba, Knock! - oburzyła się, bo po co brał ją na zakupy, jak nic mu nie odpowiada, zbulwersowała się i wydęła usta w stronę młodego sprzedawcy z fajnymi włosami w kolorze ciemnym, chociaż Knock miał fajniejsze...

śpiewam teraz z alex 'looking for the water' xd fajny tytuuuu.

- Wszystko wlasciwie mi sie podoba, nawet ty, BF, ale nie wyspalem sie dzisiaj, bo robia remont moi sasiedzi, chociaz nie rozumiem, dlaczego o piatej rano. Patrz, kupie to dla mamy. - Zlapal w dlon solniczke-peniska, smiejac sie nieco glupio, ale i tak milo, bo irytujacego smiechu nie mial, nawet gdybys miala go sluchac osiem lat w tybecie na ipodzie przez 24/7.

laaaw kams lajk suprajs ajs on de łoteeer .//'./'./''.. zgrałam dużo piosenek na pendrajwa i słucham z wieży, taki szpan.....

- Moja mama by mnie za coś takiego wydziedziczyła. - Parsknęła śmiechem, ale nie opluwając przy okazji wszystkiego dookoła. Dźgnęła Knocka w brzuch palcem wskazującym, rozglądając się za psem, chociaż tak naprawdę to szukała jakichś ładnych wieszaczków na ręczniczki do kuchni, które były jej w życiu niezbędne..

ja mam bajerancje głośniczki przy komputerze, ale z wjeży też lubię <3

Pies byl caly czas na smyczy! Grzeczny, bo byl niesmialy w nowych miejscach, Knock zabral peniska i odstawil na miejsce, tymczasem wrzucil do koszyka jakies ksiazki dwie, nie wiem, i dwa pluszowe misie. - Chce mi sie kawy, zamowie sobie.......

ja nie mam głośniczków bajeranckich, tylko wbudowane :ccc a do wieży zepsul się pilot xd.

Nie chciała się narzucać mu specjalnie.. hm, to znaczy chyba właśnie chciała, bo powiedziała, że ona też chce kawy i że niech jej też zamówi, kiedy grzebała w śmiesznych, ale nie zabawnych, makatkach na jakimś wieszaczku. "Czego to ludzie nie wymyślą..." myślała...

Tymczasem on zamowil dwie kawy i ciastko dla psa i usiadl na drewnianej lawie {?}, chociaz lawy kojarza mi sie z wiejskimi weselami, znaczy tymi tam z 1997, 8, 9 jak robili wszyscy niewazne, pewnie nie bylas nawet nigdy na wsi xd i mieszal kawe, czekajac, az BF dolaczy do niego, bo do siebie gadal nie bedzie,nie?

Jasne, nigdy nie byłam......

- Hoho, śmiesznie tutaj jest - stwierdziła, dołączając do niego. Nic nie kupiła, bo przecież nie miała portfela, a nie chciała prosić Knocka, by jej kupił w prezencie parę rękawic kuchennych. Też miała ochotę na ciastko, ale stwierdziła, że zadowoli się kawą, bo jeszcze zgrubnie i co wtedy, nikomu nie będzie się podobała. Wzięla więc kubeczek i podmuchała trochę.

-Czemu śmiesznie? Nie widzę niczego śmiesznego, eeej, co u ciebie tak w ogóle? ;p - podrapał sę po policzku, zastanawiając się nad tematem pracy magisterskiej, do której ma jeszcze jakieś, hm, trzy lata?

- Nieważne. Byłam dzisiaj w kinie! A ty co dzisiaj robiłeś, Knock? - Pochwaliła się i dla przyzwoitości spytała również o niego, w końcu to tak wypada.. Założyła nogę na nogę i podrapała Knocka po ramieniu, bo jakoś tak się jej zachciało.

bede pisala malymi na razie bo rycze, xd w sensie placze.

-tu i tam, czy to wazne - napil sie swojej kawy, gdzie jest ten tru knock to nie wiem- chodzmy juz stad!

- Dokąd chcesz iść! Możemy iśc do ciebie, bo pies wydaje się być śpiący.. - Wydaje się być wcale nie znaczy to samo, co jest. Ale BF miała ochotę usiąść na jakiejś wygodnej kanapie....

-Do jakiegoś klubu, hm? Dawno nie imprezowałem, chociaż to idiotyczny czasownik. - Wstał, podziękował facetowi za ladą i zapłacił też i powiedzmy że wyszli. - Tylko wpadnę do siebi, odprowadzić Alfreda, wydaje się śpiący. - Dopiero jak to napisałam to zobaczyłam, że ty też, wierz lub nie, xd.

Ściemniasz.
- Oho, to jest myśl! - Pokiwała głową, łapiąc Knocka za rękę, bo jakoś ją tak naszło. Miała ochotę wypić trochę, nawet jeśli był dopiero poniedziałek, najwyżej znów nie pójdzie na uczelnie, i tak wszyscy ją tam lubili bardzie od tych pieprzonych okularników ze szkłami grubości pięciu centymetrów. Zacznij?