l'objet qui parle

Przyszła tutaj, bo okazało się, że w domu brakuje lampek na choinkę, bo kupili w tym roku nową, większą i pomyślała, że może tutaj coś znajdzie. No więc kiedy ekspedientka pokazała jej możliwe rodzaje zastanawiała się, które wybrać
W końcu wybrała, kupiła i poszła

od pewnego czasu przesiadywała w sklpeie z pierdołami, czy czymś tam bo po pierwsze było w nim ciepło, po drugie czuła w nim że jest wigilia. to znaczy na zewnątrz też, ale tam było zimno. poza tym pokłóciła się z ojcem i nie bardzo miała ochotę wracać i spędzać wigilii przy stole w kompletnym milczeniu, no.

jako, ze diamond wyjechala do ich ciotki na swieta, sam musial zajac sie ubieraniem choinki, i tak dalej, bo w zwyczaju mial robic to przed sama kolacja wigilijna, no coz. wszedl do srodka z zamiarem zakupienia jakichs lampek, i o prosze, spotkal alex : D - umhm, czesc. - powiedzial usmiechajac sie zadziornie i unoszac lewa brew.

-cześć! przepraszam, że wtedy tak wymknęłam się od ciebie bez słowa, ale miałam szkołę, sprawdzian i ogółem wisiała nade mną groźba rozstrzelania przez nauczyciela francuskiego, nawet nie wiem za co, a ty tak słodko wyglądałeś śpiąc - wyrecytowała na wdechu, patrząc na bojda zza regału z porcelanowymi aniołkami. łypnęła na niego i uśmiechnęła się lekko - no - zakończyła pięknie swój monolog retoryczny, ale nie dygnęła, tylko wylazła zza regału owego.

- spoko luzik, i tak wygoniłbym cię krótko po tym, serio. - stwierdził nieco głupkowato się uśmiechając. z tego wszystkiego aż zapomniał co miał kupić, cóż!!!!!!!!!!!!!!!!!!1 - a ty nie na kolacji wigilijnej?

-hm, nie. pokłóciłam się z ojcem - wzruszyła ramionami i podeszła do bojda, całując go w policzek na spóźnione powitanie, czy coś - nawet już nie pamiętam o co, ale jest na mnie śmiertelnie obrażony i jakoś nie uśmiecha mi się siedzieć tam z nim i udawać, że wszystko jest cudownie. no wiesz. a ty? nie jesteś u rodziny, czy coś? myślałam, że wyjeżdżasz?

- di wyjechala, ja jakos niespecjalnie mialem ochote na smutne swieta w towarzystwie siostry mojej matki. ktora, swoja droga, udawalaby, ze wszystko jest zajebiscie swietnie, i wcale nie mysli o mojej matce. hm. pozostaly mi wiec samotne swieta. - wyszczerzył się głupio, ukrywajac tym smutek, ktory zapewne zaraz pojawilby sie na jego pieknym licu, chichram z pieknego lica...

ja też, aż nie mogę się skupić na odpisaniu w jakiś sensowny sposób.
-dlaczego miałaby myśleć o twojej matce, to znaczy oh hm nie wiem - speszyła się, bo zabrzmiała wyjątkowo dziecinnie, ale co tu dużo gadać: była dzieciakiem miała do tego prawo. złapała bojda za ręce i ścisnęła nieznacznie, patrząc gdzieś ponad jego ramieniem na pluszowe renifery.

- moze w takim wypadku chcesz wpasc do mnie? mam choinke, prawie ubrana, du-uzo jedzenia, wino. - stwierdzil. naprawde nie mial ochoty spedzac KOLEJNEJ wigilii samotnie, a w chwili obecnej alex byla najodpowiedniejszym, i chyba jedynym, materialem na towarzyszke tejze kolacji.

nie mogę z nazwiska borisa. jak kałasznikow ;3 już powoli przestaję chichrać
-oh, hm jasne! - ucieszyła się podskakując nieznacznie i podchodząc do pluszowych reniferów -jeśli kupisz mi takiego w prezencie, zobacz jak na ciebie patrzy. lubi cię! - skierowała pyska maskotki prosto na bojda uśmiechając się szeroko - ojciec napewno mnie rano zabije, jeśli się nie pojawię - wzruszyła ramionami - mówi się trudno. pewnie umili sobie czas z jakąś tajką.

-dawaj to. - powiedzial z powazna mina, i wyrwal jej z reki maskotke, by nastepnie podejsc z nia do kasy, i kupic, no coz, w koncu nie mial zadnego prezentu dla alex, no nie? - teraz mozemy isc. - stwierdzil, otulajac ramionem a, i poszli i zaczniiiiiiiiiij oki łoki toki moki loki,xd.

szukał jakiegoś ładnego lustra do swojego mieszkanka, ale niespecjalnie mu to wychodziło. w każdym razie prawie jakieś zrzucił na podłogę, sprzedawca zdawał się już odchodzić od zmysłów.....

ojej to dustin, kocham dustina
enyłej spacerowala gdzies przed tym sklepem co wcale nie znaczy ze w miejscu lazila sobie, tylko tak juz po calej ulicy, szalona ona i zaszla wreszcie, nie przyklejajac wczesniej nawet nosa do szyby ani nic, bo wnetrze sklepu zaslanialy jakies reklamy... boze co ja pisze w ogole, w kazdym razie skonczylo sie na tym, ze weszla do srodka i chyba zobaczyla eda, bo sie znaja nawet, pamietam - ed, czesc - wyrosla tak jakos obok niego...

przetraszył się i teraz naprawdę upuścił lustro xd. - o nie! - stwierdził, ale potem wetchnął ciężko, prawie tak ciężko, jak sprzedawca, który klnął w swoim języku. edwin odwrócił się do heder, pocierając dłonią o swój nos. - to znaczy.. cześć, heeder!

ale nie pobil, nie? xd - jezu, uwazaj, pobite lustro rowna sie siedem lat nieszczescia - pomyslala ze z eda taka gapa chyba, ostatnio oblal ja drinkiem, a teraz o malo nie pobil lustra. i mu to powiedziala tez, nie mozna oszczedzac ludzi!

no, chociaż nie wiem, bo takie upuszczanie bez pobicia jest raczej trudne.. zwłaszcza jeśli chodzi o lutra raczej drogie. ed uśmiechnął się, odstawiając nieszczęsne lustro na miejsce, starając się nie zaczepić o nic rękawem swojego płaszcza. ale nie były to rękawy gejszy. - chyba nie najlepiej z moją koordynacją ruchową.. albo czymś tam.

wyobrazilam go sobie w tym takim tym gejszy
-prawdopodobnie rzeczywiscie chodzi o koordynacje ruchowa. moze masz skolioze, albo kifoze piersiowa.. - to tak z cyklu dzieciaki z pierwszej ce ogladaja swoje karty zdrowia z podstawowki, co wcale nie znaczy, ze mam kifoze piersiowa. - szkoda, ze nie jestem specjalistka, przynajmniej zdjalbys przede mna koszulke - xd pozdro.

kiedyś chciałam być gejszą : d
- heather, jeśli chcesz to i bez tego mogę ściągnąć.. - zaśmiał się, odwracając się do sprzedawcy, by mu pomachać, mówiąc coś o tym, że nic nie zepsuł!! jeszcze. - to znaczy nie jestem żadnym striptizerem.. - jasne, jasne, każdy wjeloryb tak mówi.

ja nie wiedzialam co to jest KIEDYS to wiesz
ostatnio na angielskim mielismy tekst o whaling station... i o eye-trackers... i o mobile spammers... xd niewazne
-a masazysta? potrzebuje dobrego masazysty - zamrugala do niego oboma ajbolz coby pochwalic sie swoimi elo ladnymi rzesami ktore nawet bez tuszu wygladaly jak krowie: tj takie dlugie. o kurwa opowiedziec ci kawal o mistrzu cietej riposty? xd my plakalysmy z kuba i agnieszka na godzinie wychowawczej [bo kuba to damskie imie] - hm, co kupujesz?

o mamo my mieliśmy coś o mobile clubbing i garden gnomach xxd czasami wydaje mi się, że jestem w grupie dla dziesięciolatków. powiedz mi kawał o mistrzu ciętej ripossty
- mogę być masażystą, jeśli chcesz. to znaczy, nie mam żadnego dyplomu, czy tam certyfikatu.. nie wiem, chyba nic. to znaczy, chciałem kupić lustro, ale mi nie wyszło, wolę dalej tu nie grzebać. - no, dla dobra swojego portfela, z tego co widział, ceny luster nie spadały poniżej pół tyiąca ojro.

garden gnomy ... xd co to mobile clubbing
wysle ci na pw
-wiec zbieraj sie, idziemy na kawe. dzisiaj sobota? sobota, tak - odpowiedziala sama sobie i kiwajac grzecznosciowo do sprzedajacego wyciagnela eda ze sklepu, usmiechajac sie ciagle, bo ona chyba ciagle sie bedzie usmiechala i juz na ulicy schylila sie, zeby poprawic szu - jaka lubisz kawe? to wazne.

nie wiem, że przychodzisz w jakieś miejsce ze swoją muzyką i robisz party xd albo że robisz onlajn, prawie jak my!!!!xd
- wcale nie lubię kawy,xd - taki sajkoł z niego, wolał zieloną herbatę. - wolę zieloną herbatę. - yo, powiedział i przystanął obok niej, grzebiąc w swojej kieszeni, by wydobyć z niej jakieś paprołki, które wywalił do śmietnika; kiedy trzeba zrobić porządek w kieszeniach,conie. - a ty jaką lubisz?

to chore!!
-aha, no w porzadku. lubie bardzo slodka i gesta, no wiesz, najlatwiej sie rozbudzic. generalnie jak mam wstac na przyklad o szostej to nastawiam budzik na piata, zanim sie rozbudze, to moze potrwac - czasem tez nagrywa sobie dose'y na mp4. ostatnio doszlam do wniosku ze takie niektore mp4 sa milion razy fajniejsze od ipodow, sory. - dobra, chyba gadam bez skladu, gdzie idziemy na te kawe? do ciebie, co? - no pewnie ze do niego xd

no trochę!!
- no do mnie, ale sama będziesz musiała sobie zrobić kawę słodką i gęstą, bo ja nie umiem - powiedział i zacznę