kejna.

kejna i .

włóczył się po domu w samych gaciach i podniecał,że było tak czysto i wszystko poukładane,to dlatego pewnie,że poukładał to rano.
i czekał na marijete.

zjawiła się w swoich spodniach i w swojej bluze i w swoim płaszczu i w swoich okularach przeciwsłonecznych, które po gówno jej były potrzebne, ale ten fakt pomińmy, bo po prostu marjeta wyglądała ładnie w przeciwsłonecznych! zapukała i oparła się o ścianę, obserwując bacznie pająka na suficie. nie lubiła takich pustych korytarzy, nawet jeśli codziennie były sprzątane, szorowane, czyszczone, odkurzane i w ogóle.

wyczuł szóstym zmysłem,że jest pod drzwiami i w sposob bardzo maczo otworzył drzwi,okej zartuje z tym maczo bo on taki nie był przecież hyyyy. - hej. - i zaprosił gestem do środka.

- cześć, cześć! - powiedziała, wchodząc. ściągnęła butki, konkretniej to szpilki, bo marjeta chyba jednie szpilki trzymała w szafie, po czym ustawiła je nie do końca równo i na pewno niesymterycznie pod lustrem, w którym zaraz poprawiła włoski, tak z przyzwyczajenia. rozglądnęła się po mieszkaniu, a przynajmniej rozglądnęła sie tam, gdzie sięgała wzrokiem, nie będzie przecież po kolei obskakiwać wszystkich pomieszczeń, bo może jeszcze trafi na jakieś takie, w którym kejn trzymał pod łóżkiem dwóch gejów, żeby potem zrobić z nimi trójkącik.

napewno chcialby miec takich dwóch seksów pod łóżkiem ale niestety musi sie zadowolic kurzem pod łózkiem. sori,że nie ma zadnego zdjecia mieszkanka ale podpowiem ci,ze bylo przestronne i nowoczesne,wszystko tak sprytnie skonstruowane,zeby nie bylo widac bałaganu,czyli generalnie duzo szuflad,przesuwanych drzwi robiacych za lustro i inne takie. - jeszcze nie wszystko gotowe. - bo nie było takich szczegółów jak obrazy czy świeczniki,wiesz o co chodzi. tylko plakat matta pokory w jego pokoju haha.

- e tam, i tak jest fajnie - tak gejowsko, chciałoby się dodać, ale marjeta tego już nie powiedziała, bo jeszcze poczułby się urażony i co wtedy! a może by się ucieszył, tego nie wiemy, ale ona wolała nie ryzykować. - podoba mi sie to, jak komponuje sie kolor kanapy z kolorem ścian - powiedziała, wchodząc do salonu, bo ja wyobraziłam sobie właśnie, że kanapa była żółta, a ściany w kolorze łososia i tak jakoś jak w salonie fryzjerskim na bielanach!

uu tak to było bardzo tak zrobione ze smakiem i gustem w koncu gej okej. - moze sie czegos napijesz? - miał nawet wszystkie malibu'owe składniki,bo ona to piła w koncu wczoraj si. z reszta miał duzo roznych alko bo musiał cos wstawic do barku. - i dzieki,miło ze ci sie podoba! - ucieszył sie bardzo szczerze i od razu przeprosił,ze jest w samych gatkach,ale one były ładne,bokserksy od kelwina klajna.

- spoko, dla mnie to właściwie bez różnicy - bo przecież jej nie podniecał, chociaż jakby się postarał... ale nieważne, był gejem, nie wchodził w grę ani zabawę. - kawy, mam ochotę na kawę, zaraz jebnę na dywan tak jak tu stoję - stwierdziła, bo rzeczywiście zamykały jej się oczy wbrew jej woli, tak tu było ciepło i przytulnie!

- okej... - to było bardzo miłe z jej strony,bo w majtkach czuł się najbardziej komfortowo. podreptał do kuchni zaparzyc kawusie dla niej a sobie wzial sprajta z cytryną. powiedział jej zeby sie rozgoscila,usiadła na kanapie czy cos takiego,w czasie kiedy sie kofi sie przygotuje. - wiec,nic nie wiem o tobie. paryżanka? - zapytał.

- nie, a wyglądam? jestem z waszyngtonu - powiedziała, uśmiechając się aż, bo przecież serio nie wyglądała na francuskę i uważała, że akcent jej się nie do końca wyrobił. - a ty? chyba też nietutejszy? - bo tylko nietutejsi jej zdaniem mogli się czuć tak obco i być tak nieśmiali, a przy tym być jeszcze gejami.

- ja z nowego jorku,nudy. - powiedział,bo nie mógł sie pochwalic jakimis wietnamskimi korzeniami czy cos,tylko zwykły nowy jork,jesli on moze byc zwykly,bo dla mnie zajebisty dla niego oklepany wiadomo o co chodzi conie. ucieszyl sie ze oboje to amerykance no bo moga sobie pogadac o wyborach prezedenckich czy fajnych juesejskich sklepach rajt. - to superrr. - niósł kawę na mały stoliczek,okej wcale nie mały i postawił nawet nie rozlewając.

brawo dla niego!
- jak to: nudy? - zdziwiła się, bo myślała, że nowy jork jest fajny, chociaż nigdy nie była, ale zawsze chciała odwiedzić. właściwie, to jej własnie waszyngton wydał się nudny, ale sądziła, że niu jork jest fajowski, fascynujący, piękny, śliczny, duży, nie-wiadomo-jaki-jeszcze! sięgnęła po kawę i napiła się łyczka, małego, bo trochę ją bolało gardło, pewnie się wczoraj przeziębiła.

- byłem w waszyngtonie na wycieczce w szkole. - i zwiedzali biały dom i inne takie bajery waszyngtowskie i duzo cmentarzy,jak sobie przypomne jak byłam na wycieczce to tylko cmentarze i cmentarze,bez kitu,ale takie ładne z zieloną trawką. - to czemu sie przeprowadzilas? - to chyba nie bylo zbytnio wscibskie czy cos no nie.

- w poszukiwaniu nowych wrażeń, poza tym rodzice koniecznie chcieli wykopać mnie z domu, a przynajmniej takie odniosłam wrażenie - powiedziała ze smutkiem w oczach, bo tego w oczach kontrolować nie mogła, na twarzy wciąż starała się utrzymywać jakiś pogodny wyraz. w gardle cholernie ją drapało, będzie musiała od niego zaraz wyprosić jakieś neo-angin. ej, żeby było fajnie, to w tym momencie dostała ataku kaszlu i rozlała kawę na super nowy dywan. - och, kejn, przepraszam! - mruknęła, serio szczerze, wstając aż, przedtem jeszcze odłożyła kawę na ławę.

- spoczko,nic sie nie stało! - troche wylała na niego wiec poszedł sie umyc,bo ja zw.

ta, dokładniej to pewnie na jego bokserki w różowo-czarne paski z napisem "hay guys, am i seksy?", co marjeta postanowiła pominąć, kiedy już będzie pisać swój życiorys, jak już będzie sławna! siedziała więc na kanapie, kalsząc sobie, popijając kawę, przejmując się non stop tą plamą na dywanie. miała jednak nadzieję, że kajn ma jakieś sprzątaczki albo chociaż prywatnego sprzątacza.