adam.

tak więc adam obudził się i z ulgą zarejestrował, że susą leży obok niego. wreszcie oraz nareszcie obok NIEGO, a nie jakiegoś innego faceta z cnotą wymalowaną na twarzy gładkiej jak pupcia niemowlęcia. wyciągnął się leniwie, by przywalić łokciem w ścianę i zakląć głośno, bo to chyba było silniejsze od niego. także teraz chyba obudził susą.

-cholera, adam możesz jęczeć nad swoim losem trochę ciszej? niektórzy próbują jeszcze spać - parsknęła, chowając głowę pod poduszką. leżała na brzuchu, do połowy ukryta pod kołdrą, w samej bieliźnie. doskonale wiedziała gdzie jest i z jakiego powodu. była nawet gotowa kłócić się z adamem w razie gdyby zachciało mu się gadać na temat jej wczorajszej 'chwili słabości'. no patrz, zupełnie inna osoba. mamy tutaj próbkę wyuzdanej susanne z czasów uniwerka w pradze. na oślep machnęła ręką, chcąc trafić adama i owszem udało jej się: wycelowała w jego przepakowany koką nos.

- susanne, do cholery, trzymaj ręce przy sobie - chociaż osobiście wolał, żeby trzymała je w jego bokserkach w zielone jabłka, które aktualnie ześlizgiwały mu się z tyłka, który był blady i nieopalony jak cały adam. przekręcił się teraz na bok, by podeprzeć głowę na ręce i spojrzeć na nią badawczo, jak to miał czasem w zwyczaju robić.

-nie gap się na mnie, wiesz że tego nie znoszę - mruknęła zirytowana, pomimo tego iż była schowana pod poduszką w groszki, wiedząc że się na nią gapi w ten sposób - w ogóle się na mnie nie gap, nie mów do mnie i trzymaj łapy przy sobie, bo mam doła jak stąd do wieczności - oznajmiła, pociągając przy okazji nosem. wszystko wróciło do niej jedną falą i nie wiedziała czy to co teraz czuje to złość, zawód czy może smutek. albo wszystko na raz? najprawdopodobniej. przekręciła się na bok, wychylając spod poduszki i patrząc na adama raczej żałośnie. bo tak też się czuła oprócz wyżej wymienionych - jestem gruba?

- niby w którym miejscu? - uniósł jedną brew do góry, uśmiechając się ironicznie. - to znaczy, hm, musiałbym cię pomacać, żeby to sprawdzić dokładniej, no aleeee, nie. nie jesteś gruba - stwierdził z przekonaniem, by klepnąć ją mocno po tyłku i opaść głową na poduszkę, nadal nie odwracając od niej wzroku.

była na tyle przybita i rozkojarzona, że nawet nie specjalnie zareagowała na owe klepnięcie, rejestrując z niego tylko chwilowe pieczenie lewego pośladka. no pięknie, jeszcze tego brakowało żeby miała odciśniętą dłoń adama na tyłku. westchnęła i przysunęła się do niego, bo panicznie potrzebowała czyjegoś ciepła. szkoda tylko, że ze strony adama nie można się było czegoś takiego spodziewać. dobrze przynajmniej że był w miarę trzeźwy? był? na głodzie może? zainicjowała więc przytulenie go, opierając policzek na jego wątłej i bladej klatce piersiowej, którą kiedyś wylizywała niemalże każdego wieczoru po zajęciach, przed zajęciami i w ich trakcie również. mroczne czasy.

miała pecha, bo adam to nie daniel, tak więc adam teraz odsunął ją jedynie od siebie niezbyt gwałtownym ruchem, by przewrócić ją na wznak bez zbytniego trudu i pocałować ją z języczkiem i innymi takimi ciekawymi bajerami, typowymi dla niego! ułożył przy tym dłoń na jej prawej piersi i westchnął, zadowolony z zycia. mogła sobie zarejestrować jego rozszerzone źrenice po daniu sobie w żyłe z samego rana.

leżała tylko na plecach ogarnięta jakąś niezrozumiałą niemocą, która pozwalała jej tylko na mięcie w lewej dłoni pościeli na której leżała i ciche szeptanie jego imienia, tonem pod tytułem: adam, zostaw mnie. nic jednak w tym kierunku nie robiła. czuła się wyprana z emocji oraz jakiejkolwiek siły witalnej.
-ćpałeś.. - stwierdziła jeszcze cicho i jęknęła, kiedy ugryzł jej sutka. biedna susą.

- oczywiście, że ćpałem - powiedział, jakby to było najbardziej oczywiste na świecie. wsunął na chwilę rękę pod jej plecy, by zręcznym ruchem pozbawić ją stanika, który wylądował gdzieś na podłodze. - i ćpałem, ćpam i ćpać będę - <3. przejechał językiem po jej rowku międzypiersiowym, pozwalając sobie nad nią zawisnąć okrakiem.

-wiesz, że tego nie lubię - stwierdziła zaskakująco cicho i słabo jak na nią, oddychając coraz ciężej za sprawą jego oddechu na jej szyi i dłoni na plecach. nie miała pojęcia co się z nią dzieje, ale nie mogła nic z tym zrobić. po prostu leżała i poddawała się jego dotykowi nie mogąc wykonać żadnego ruchu - adam, nie - powiedziała w końcu, kładąc dłonie na jego torsie, przez który niemal czuła wszystkie jego kości - nie powinnam chyba.. nie chcę.. ja - urwała i ze świstem wciągnęła powietrze.

- tak tak, wcale tego nie chcesz, jasne - powiedział, ostatnie słowo nawet jakoś tak wysyczał z takim "ssssss" ;q. ułożył jedną dłoń gdzieś na jej piersi, kciukiem pocierając o jej sutka, który natychmiast się skurczył, co było dla niego jak zielone światło do działania. - no odepchnij mnie, susą, proszę bardzo - wyszeptał, zanim nie pocałował jej namiętnie, podczas gdy jego dłoń szybkim ruchem uporała się z jej gatkami.

susanne, która nigdy nie była zdolna do powstrzymania adama w tych sprawach podczas narkotykowego szału, tylko odchyliła głowę jęcząc cicho z rozkoszy jaką dawało jej tylko i wyłącznie ciało oraz jego dotyk, co było stricte fizyczne i nie miało niczego wspólnego z jej psychiką, która aż wyła o to by przestał. nie chciała teraz się z nim pieprzyć, bo kochaniem się nazwać tego wręcz nie wypada, jednak to był tylko adam. dla niego nic nie mogło stanąć na przeszkodzie kiedy czegoś chciał, a teraz najwyraźniej chciał jej. postanowiła się z tym pogodzić i tylko rozsunęła nogi, rozluźniając się minimalnie i zacisnąwszy oczy czekała aż w nią wejdzie i będzie po wszystkim.
-nie chcę tego adam... nie chcę - nie chcę, ale muszę ot co.

roześmiał się tylko ochrypłym śmiechem do jej uszka, by zsunąc ze swojego tyłka bokserki i w nią wejść, podczas gdy jego usta błądziły gdzieś po jej obojczyku. poruszał się w niej szybko, myśląc jedynie o własnej przyjemności, nie zależało mu, by dostała orgazmu albo co, ważne, że sam własnie w niej szczytował. dlaczego nikt tu nie używa słowa "szczytować?", to aż zastanawiające!

ty używasz. jesteś oryginalna i wystawimy ci tłumnie ołtarzyk!
susanne w rzeczy samej nie doszła, ba! w ogóle nie odczuwała przyjemności z tego stosunku, kurczowo trzymając się jego karku i jęcząc głośno, żeby przestał i dał jej spokój. omatko jaka drama xd. może on ją czymś naćpał, skoro jest jakaś taka wymięta?

o właśnie, naćpał ją i teraz ją gwałcił, bo to wygląda mi na gwałt, nawet mimo tego, że przecież rozsunęła dobrowolnie przed nim nogi. skończył równie szybko i boleśnie jak zaczął, by teraz opaść obok niej i sapać gdzieś w poduszkę, ale za chwilę się podniósł, przeszukując szuflady szafki nocnej w poszukiwaniu strzykawki i koki.

-odpuść sobie idioto - patrzyła na niego z niesmakiem i ogółem obrzydzeniem zastanawiając się jak do cholery kiedyś mogła z nim być i jakim cudem było jej z nim dobrze. d o b r z e. przekręciła się na brzuch i leżała chwilę oddychając płytko w poduszkę, cała obolała i wykorzystana, żeby po chwili cicho się w nią rozpłakać. w życiu nie czuła się taka sponiewierana.

szczerze mówiąc, to się nie przejął. odpowiedź na jej pytania jest taka, że kiedyś adam jeszcze się kontrolował. kiedyś, zanim poznał tą no tą, z którą ją zdradził, kochał susą. ale teraz już wszystko się zmieniło, popieprzyło i pojebało, tak więc teraz hi daynt ker! dał sobie w żyłę i siedział przez chwilę nieruchomo, czekając na kopa.

-adam, do cholery - usiadła aż i patrzyła na niego przez chwilę, żeby następnie przysunąć się do niego i objąć, bo nie mogła ot tak patrzeć jak jej adam się potwortnie stoczył i toczy się dalej na samo dno, albo dno dna czy jeszcze niżej o ile to w ogóle możliwe. oparła głowę na jego ramieniu jednocześnie chcąc go zabić i przytulić, bo ją podle wykorzystał ale teraz właściwie fundował sobie wcześniejszą śmierć, a biedna uczuciowa susanne nie mogła na to zwyczajnie patrzeć - ogarnij się, popierdoleńcu (<3)!

raczej nie mogła zdziałać swoimi ruchami nic konkretniejszego, wprawdzie adam jej nie odtrącił, ale nie przytulił jej też. a wiesz dlaczego? bo on wcale nie zauważył tego, że sus wisi mu na ramieniu i nie słyszał tych słów. był teraz na haju, kompletnym haju, wszystko wirowało, szafka nocna się do niego usmiechała i w ogóle.

odtrąciła go więc i czując się jak w jakimś pieprzonym filmie amerykańskim, wstała i drżącymi rękami wciągała na siebie majtki, spodnie, koszulkę.
-nienawidzę cię - powiedziała jeszcze najbardziej jadowitym tonem na jaki tylko mogła się zdobyć i wybiegła z jego mieszkania.

i tak nie będzie tego pamiętał, joł.