coralie

cię. ehe. ;*

hrrrr, a wiec dotarli, bo julien jest taki elo i od razu wiedział, jak iść, co było niesamowite z punktu widzenia coralie, ale przecież mu tego nie powiedziała, są jakieś granice, prawda. nawet szybko zlokalizowała klucze, co było nie lada wyczynem. już miała otwierać, kiedy sobie uświadomiła, jak wygląda jej mieszkanie, to w sumie było całkiem zabawne. odwróciła się więc do j z krzywym uśmieszkiem, po raz 863574675 dzisiaj.
- hm. wchodzisz na własną odpowiedzialność - powiedziała.

-zaryzykuję-uśmeichna się i wszedł xP

no i dobra, miejmy nadzieję, ze się po drodze nie zabił na pudłach i tak dalej, chociaż dzisiaj i tak już nie było tak źle, serio xd
- dobra, wiem jak to wygląda - powiedziała, rzucając trochę światła na te kilka pudeł w prawie już urządzonym salonie. to był jeden z nielicznych prawie gotowych pokoi, ale droga do niego była torem przeszkód xd

-hmm nie jest źle-prześlizgną się miedzy dwoma pudłami z napisem "uważać"-jest ałkiem... przytulnie

/kurcze, muszę spadać :*

no, to powiedzmy, ze nie wiem, zasnęli nad szkocką czy coś xd

Zapukał do drzwi bo był fajny i chciał jej zrobić niespodzianke. Miał ze sobą hmm... bo ja wiem. Jakieś dobre wino i ciastka z kawiarni po drodze xP

a ona nawet to pukanie usłyszała, bo zwykle nie słyszała, kiedy ktoś pukał. hm, to chyba tak, jak ja. poszła więc otworzyć. cóż, ona też była fajna, wygrzebała z szafki tego obiecanego dżaka danielsa, tak myślę. tak więc, otworzyła, uśmiechnęła się do Juliana i powiedziała całkiem miłe:
- cześć - z całkiem miłym uśmiechem, zapomniałabym.

-coralie, cześć- usemichną sie i pocałował ją w policzek. wszedł do środka i ściągną płaszcz- widzę ze juz sie łądnie użądziłaś- stiwerdził i położy swoje rekwizyty a jakiejś szafce czy stoliku

no to ba, xd
- kiedyś w końcu trzeba było - odpowiedziała z jednokącikowym uśmiechem. - ile można mieszkać na tych wszystkich pudłach? - zadała retoryczne pytanie i usiadła na sofie, gestem wskazując julianowi, żeby również usiadł.

spojrzał na nią z uśmeichem no i usiadł jak powiedziała-więc co tam?-spytał żeby zaczać rozmowę

- hm, właściwie nic. wiesz, jestem strasznie nudna - odpowiedziała i pochyliła się trochę do przodu, wbijając wzrok w juliana. - ale nie mów nikomu - dodała konspiracyjnym szeptem i zachichotała, ale nie idiotycznie, wiadomo. - napijesz się... hm. czegoś? - zapytała, rzucając wymowne spojrzenie na stół.

-Nie powiem-szepnął i rozejrzał się do okoła- myśle że szpedzy i tak już wiedzą, napewno gdzieś amja podsłuch- szpenął konspiracyjnie i wziął tego Jacka Danielsa i nalał im obu

c zaśmiała się, tak, szpiedzy są wszędzie, bourne może to potwierdzić, moi rodzice oglądają.
- okay, skoro już razem pijemy, to możesz mi coś o sobie opowiedzieć - powiedziała coralie, rozsiadając się wygodniej na sofie chyba, z tego, co pamiętam.

ja nawet nie wiem co moja mama ogląda... pewnie zraz bedzie sie chciała dobrac do internetu znajac ją x/

-a to ma coś wspólnego z piciem- usemichną się- a co chceż o mnie wiedziec?

- oczywiście, że ma - odpowiedziała c z bardzo poważną miną. - wiesz, ludzie zazwyczaj są bardzo wylewni po pijanemu - dodała i puściła mu łobuzerskie oczko. - nie wiem. zależy, co chcesz mi powiedzieć, prawda?

- hej poczkeaj jeszcze kilka szklanek i powiem ci wszystko- spojrzał na nią- no nie wiem. jestem Julian McCafferty- bo włąśnei sie zorjentował że C nawet nei iw jak on ma na nazwisko- a ty- uśemichną się i przyunął

- po kilku szklankach to ja mogę mieć jutro dziury w pamięci - zaśmiała się. ale nie sądzę, żeby miała aż tak słabą głowę. a może? - chodzi ci o moje nazwisko? - zapytała, unosząc brwi i zakłądając za ucho jakiś niesforny kosmyk. - coralie de vries. no ok, skoro tak, to teraz znowu twoja kolej.

-hmm 20 lat,z londynu-napił się znowu i czekał na odp xP

/zostało mi 15 min bo matka się umówiłą ze znajomą na GG nie pytaj xP x/

/aha, spoko. xd

- ok, 17. właściwie ze szkocji. ale urodziłam się w reykjaviku - tak tak, wszyscy wiemy, że ona jest fajna i ma podwójne obywatelstwo, lans i szpan.

-gdzie?-zaśmiał się. jasne ze jest fajna xP- hmm prawo- przeszedł dalej xP w senie romowy xP że studia ^^

- islandia, ignorancie - odpowiedziała z udawaną naganą w głosie, ale zepsuła efekt, bo zaczęła się śmiać. - hm. liceum. potem nie wiem. rodzice chcą, żebym 'zrobiła z życiem coś konstruktywnego', w sensie poszła na prawo na przykład - odpowiedziała i zrobiła śmieszną minę, która wyrażała całe jej zdanie na temat pomysłów jej rodziców.

-prawo jest bardzo konstruktywne-uśmiechną się- a ty co byś wolała wybrać?

- i właśnie o to chodzi. ja wolę malować - odpowiedziała ze zmęczoną miną, ale to przez wspomnienia tych 87639756976 milionów rozmów z rodzicami na ten temat.

-skoro wolisz malowac to rób to-stiwerdził- wiesz ja tam lubie te wszystkie prawne pierdoły-uśmiechna się

- zamierzam, ale... wiesz, jacy są rodzice - odpowiedziała z mniej więcej taką miną -> =,=. - no, nieważne. masz rodzeństwo?

-nie mam rodzeństwa, a ty?-spytał i nalał sobie jeszcze czegoś tam

/no i musze spadać :/ pa:*

- też nie mam- odpowiedziała. a potem z racji, ze nie wolno przerywać /xp/, to rzeknę, iż mamusia przyjechała, z niezapowiedzianą wizytą!; o więc trzeba było zwijać interes i się pożegnać. ale spokojnie, są superbohaterami i zdążyli zatrzeć ślady.

/ no to pa :*