czarli czarli

dominik przyszła, zła na noasznego, siebie i czarliego, niekoniecznie w tej kolejności. zadzwoniła do drzwi, stojąc ze skrzyżowanymi ramionami na piersi. nie mogła w to uwierzyć, że zerwała z noasznym! najśmieszniejsze było to, że nie wiedziała też dlaczego :3

czarli oglądał właśnie drakulę z hopkinsem i riwsem, ale zdobył się na zatrzymanie filmu i ruszenie swojego tyłka schowanego jedynie pod bokserkami do drzwi.
-kto śmie zawracać moją seksowną dupę o tej porze, ha? - zapytał, wychylając głowę przez drzwi - aha, ty. to wiele wyjaśnia. wchodź - uchylił drzwi szerzej i wpuścił nik do środka. o.

- czarliiiiiiiiiiiiiiiiiii. - jęknęła, wymijając go i koniec końców opadając na jego kanapie, opierając głowę na poduszce i podkurczając nogi. napisałam głowy. - zerwałam z noah. - powiedziała, zdobywając się, usilnie, na obojętny ton. - jezu. - mruknęła, bawiąc się guzikami jej kardiganu.

dobrze, że nie jego. póki co.
-huh, to zajebiście - skomentował to, siadając obok niej. zapewne na jej stopie, ale to tylko czarli czego od niego wymagasz? xd oparł się, zakładając ręce za głowę - od początku mówiłem, że ten koleś nie ma jaj.

- kurna, czarli, by się trochę wczuł. - gwałtownie usiadła. - i nie siadał na mojej stopie! - warknęła.- wiesz dlaczego z nim zerwałam? - patrzyła na niego wyczekująco. - przez ciebie. i teraz wydaje mi się to całkiem absurdalne! chociaż nie bardziej niż jego pomysł, że ty na mnie lecisz. - powiedziala bardziej do siebie niż do niego. zaśmiała się cicho pod nosem.

przez chwilę milczał i miał iście poważny wyraz twarzy, bo przestraszył się, że go wykryła. kiedy jednak zaśmiała się pod nosem, skutecznie się uspokoił i sam parsknął głośnym śmiechem.
-ja na ciebie lecę? dobre sobie - spojrzał na nią pseudo-rozbawiony. napisałam pesudo. to jak jakieś japońskie stwierdzenie. :c

- absurdalne, wiem. - powiedziała, uśmiechając się do niego. - ale noah się uparł. powiedziałam, że mam dosyć tego, że oboje się siebie nawzajem czepiacie. i mu powiedziałam. - głęboki wdech. - że do siebie nie pasujemy. i że on zasługuje na kogoś lepszego niż ja. - gorzko się uśmiechnęła, jeżdżąc palcem po swoim udzie. oczywiście nie bezpośrednie, a na dżinsowych spodniach, junoł? przysunęła się do czarliego, oplatając go dłońmi na wysokości jego pępką i cicho dodała, że noah powiedział, że on nie chce nikogo innego poza nią.

-a ty go nie chcesz? - zapytał, przysuwając ją do siebie poprzez objęcie ramieniem - to znaczy no wiesz, nie kwestionuję twojego gustu do facetów bez jaj, ale skoro było ci z nim.. dobrze - ostatnie słowo jakoś kiepsko przechodziło przez gardło czarlsa, któremu nigdy nie było z nikim dobrze. bawił się jedynie w sekszwiązki i było mu z tym znakomicie. do czasu - to po co to kończyć?

- charlie, naprawdę cholernie męczące było to dziwne napięcie między wami. ale z drugiej strony mogłam olać ciebie, a nie jego. i to chyba był błahy powód, źeby z nim zrywać. tylko wiesz.............. z noah było ZA idealnie, trochę mnie to drażniło. - oparła głowę na jego torsie, chwytając między palce guzik od jego kardiganu, wedle życzenia.

chyba miał na sobie tylko bokserki. ale niech będzie, że bokserki i szary kardigan xd. w końcu czarli to krejzol.
-jesteś pojebana - przyznał i pocałował ją w czubek głowy, bo taką miał zachciankę.

- odezwał się, zwolennik stałych związków. - powiedziała, zamyślona drapiąc go po torsie. potem pstryknęła go w podbródek, dodając. - debil. - uśmiechnęła się do niego i cmoknęła go w zarys szczęki.
'czarli to krejzol'

-nie pozwalaj sobie, mała - pogroził jej palcem i wyszczerzył się całkiem cwaniacko jak na czarlsa przystało - masz tupet - dodał po chwili zastanowienia, bo nawet jemu zdarza się myśleć - zamiast płakać w kącie z powodu zerwania z facetem, który nie widzi poza tobą świata, zabawiasz się z kolesiem, którego nawet nie lubisz.

- tak, na pewno, akurat właśnie przez tego kolesia nie leżę w ciepłym łóźku z noah. - powiedziała, niby optymistycznie, jednak mruknęła coś pod nosem, chyba przeklnęła i liczył ilość lamp w salonie czarliego. - ej, czarli. - oparła podbródek na jego torsie, patrząc mu w oczy. jak chcesz wiedzieć, była zdecydowanie, a nawet bardzo blisko. - źle zrobiłam?

-nie wiem. jak sama zdążyłaś zauważyć nie jestem zbyt dobry w zabawie w długodystansowe związki - wzruszył ramionami. nie miał pojęcia czy zrobiła dobrze, czy źle. w zasadzie mało go to obchodziło. jak wszystko.

- cześć czarls. - zeskoczyła z niego i skupiła się na pisaniu smsów do n. hm, noah miał większy musk od czarliego? xd

jego piżmak był bardziej nastawiony na bodźce uczuciowe, hyy. czarlie prychnął coś pod nosem i ruszył po piwo do lodówki. tylko dla siebie. był egocentrykiem.