boyd & diamond, rajt?

okej, więc frances przyszła w miarę szybko i nawet zaznaczę, że wyglądała wyjątkowo lepiej w swoich nowych fioletowych botkach. zapukała niecierpliwie do drzwi, poprawiając swoje rozwiane przez wiatr włosy i pocierając zaróżowione od zimna policzki, właśnie.

otworzył dość sprawnie i szybko, uprzednio poprawiając nieco pogniecioną koszulę & podciągając spadające z jego chudego tyłka, żinsowe rurki. - witaj królowo śniegu. - stwierdził z uśmiechem, widząc zmarzniętą frances. - właź.

- właź; mógłbyś milej, zamarzłam, boyd - mruknęła, wchodząc do środka i pozwalając sobie rozebrać się z żółtego płaszczyka i jakiegoś całkiem miłego szala. potarła o siebie chłodne dłonie, patrząc wyczekująco na boyda. - właściwie to hej, pustaczku - roześmiala się, stając tuż przy nim i całując swoimi zimnymi jeszcze ustami jego policzek, hrhr.

- zmarzlak z ciebie, misiu. - stwierdził całkiem miłym głosem, i wcale nie wzdrygnął się od zimnych ust fr, wca-ale. - rozgość się, zrobię gorącej herbaty, musisz się rozgrzać, nie chcemy przecież żebyś była chora, co nie? no. - zaśmiał się i ruszył do kuchni, gdzie nastawił wody na owy napój, wyjął z szafki dwa kubki z kubusiem puchatkiem, do których włożył po saszetce waniliowej herbaty i przysiadł na blacie, orajt :d

- przecież wiesz, że nie lubię zimny - stwierdziła, chyba sama do siebie, bo gdy się odwróciła zaraz po ściągnięciu ów botków, już go nie było. naciągnęła więc odrobinę sweter na dłonie i ruszyła za nim, wprost do kuchni. - no nie chcemy, żebym zachorowała, ładnie pachnie - przyszła obok i klepnęła go nawet w udo, przysiadając obok :d

i ten, wypili herbatę i przenocował frances w swoim łuszku czy coś : D

przyszli więc z Anne, całkiem sprawnie otworzył drzwi, i wpuścił ją pierwszą do środka, proponując wino, konjec posta.

powiedziała, że dzięki, ale nie pije. koniec posta, ograniczasz mnie wenowo długością swoich postów, skrabie ;c.

przysiadł więc najzwyczajniej na świecie na kanapie w salonie, i na swoje kolana przyciągnął Anne. delikatnie błądził dłonią po jej ciele, na razie niestety przez ubrania, co niezbyt mu się podobało. w końcu zatrzymał rękę po wewnętrznej stronie jej uda, i głaskał ją tam, zupełnie niezobowiązująco przecież.

wstała, ale tylko na chwilę, by teraz usadowić się na nim okrakiem i skrzyżować nogi gdzieś w okolicach kostek na jego plecach, splotła też ręce na jego karku, nie mogąc przestać się uśmiechać.
- czy ze mną coś jest nie tak, bojd? to znaczy, huh, fizycznie? - bo wiedziała, że psychikę to raczej miała nieźle poplątaną, zresztą, co on mógł wiedzieć o jej charakterze, nie przebywała z nim na codzień przecież. odchyliła się nieco w tył, odsuwając się od niego na odległość wyciągniętych ramion i oblizała wargi.

- wszystko w jak najlepszym porządku, a czemu pytasz? - uniósł brwi, nieco zaskoczony, poczym zaczął delikatnie ściągać koszulkę z Anne, ale tylko do wysokości biustu, nie chciał być totalnie nachalny, rajt?

- apollo powiedział, że mu się nie podobam - powiedziała w końcu skrępowana głównie własnie swoimi sowami, po czym na moment wyswobodziła się z jego objęc, nadal oczywiście siedząc na jego kolanach, by ściągnąć do końca koszulkę, którą rzuciła niedbałym ruchem na podłogę. potem to już tylko przyparła go do oparcia całym ciałem i wpiła się w jego usta.

- hahaha, co za idiota. - zwyczajnie go wyśmiał, poczym delikatnie jeżdząc opuszczkami palców wzdłuż kręgosłupa Anne, pocałował ją baaardzo namiętnie i żarliwie w dolną wargę.

odwzajemniła pocałunek, oddychając nieco szybciej. odsunęła się od niego, by pozbawić go koszulki, po czym położyła lodowate dłonie po obu stronach jego klatki piersiowej, by teraz pocałować go i w trakcie pocałunku wepchnąć mu język do ust, lgnąc do niego całym ciałem. uwagę o tym, że apollo jest idiotą, zamierzała zignorować, w końcu tak nie uważała.

powoli zdjął z niej spodnie, które rzucił następnie gdzieś w kąt pokoju. coraz bardziej namiętnie całując ją teraz także po szyi i dekoldzie, rękoma błądził po jej mega zgrabnym tyłku. zupełnie nie przejął się, że Anne niby jest z Apollem, skoro sama wyraźnie chce seksu, huh? zresztą, Boyd zapewne jak ostatnim razie po dzisiejszej nocy zapomni o niej, tak jak to jest z każdą dziewczyną.

jestem pewna, że anne raczej tego nie zapomni, nie tylko z uwagę na samego bojda! ułozyła się wygodnie na plecach na tej kanapie, po czym pociągnęła go na siebie, uprzednio majstrując przy jego rozporku, także zsunęła mu dżinsy do kolan, dalej niech radzi sobie sam.
- pragniesz mnie? - spytała, między jednym a drugim pocałunkiem, kiedy to całowała jego prawy obojczyk. chciała sie upewnić i nabrać pewności!

- jasne. - wymruczał, trochę kłamiąc, bo najzwyczajniej w świecie długo nie uprawiał seksu, i bardziej to chyba o tę czynność chodziło, niż samą Anne. zrzucił swoje spodnie na oparcie kanapy, i delikatnie zdjął z Anne stanik, następnie również majtki, stringi, cokolwiek miała, huh.

biedna anne, w każdym razie teraz się wcale biedna nie czuła, teraz czuła się jedynie kobietą z krwi i kości, którą wreszcie ktoś chciał. jej zdaniem przecież bojd był nieźle na nią napalony! zsunęła bokserki z jego tyłka i chętnie rozsunęła uda, przymykając przy tym oczy. było jej tak dobrze, przez moment wyobraziła sobie, ze to sam apollo, ale szybko otworzyła oczy.

wszedł w nią bez zbędnych ceregieli, na początku całkiem delikatnie i powoli, by dosłownie chwilę później przyspieszyć, i robić wszystko o wiele, wiele ostrzej. dla niego był to tylko zwykły, bezuczuciowy seks, jak każdy inny. przenocuje Anne a jutro rozejdą się znów na długi czas, huh.

sapnęła cicho wprost w jego jabłko adama, otaczając jego biodra nogami i w niepokojąco szybkim tempie dochodząc, także dosłownie po kilkunastu sekundach, właśnie wtedy, gdy te jego ruchy stały się o wiele konkretniejsze, dostała orgazmu, rozchodzącego się po jej ciele falami.
- ooo o oo o ch, boo o oojd!

mruknął coś niezrozumiałego, bo sam doszedł, aczkolwiek jeszcze nie miał zamiaru wyspacerować z Anne, tak mu było dobrze <3 dość długi, jak na niego, post, jednak opłacał się, haha!

jęknęła, dość głośno, po czym z tego wszystkiego delikatnie zacisnęła zęby na jego ramieniu, trochę ją wprawdzie bolało, ale ważniejsze było to, że dawno nie odczuwała takiej przyjemności. w końcu ona też sporo czasu jak na nią żyła w abstynencji, ale też musiała przyznać, że rzeczywiście warto było.

wyszedł więc z Anne, i opadł koło niej, nie okazując już żadnych czułości, ani nic z tych rzeczy. w końcu to Boyd, wyznający zasadę, że koniec seksu = koniec znajomości, po części.

- bojd - mruknęła cicho w jego usta, które cmoknęła krótko. - byłeś cuuudowny! - zachichotała, układając głowę na jego ramieniu. pogładziła go po klatce piersiowej i końcowo brzuchu. po szybkim porównaniu brzucha apollo do bojda, stwierdziła, że brzuch apollo jest lepszy, ale nic na ten temat nie powiedziała.

wyszczerzył się tylko, bo niespecjalnie wiedział co ma powiedzieć, by jej nie uraził. może i ten seks nie należał do najlepszych w jego, ale raczej nie miał zamiaru jej o tym uświadomić. delikatnie musnął wargami jej policzek, i wstał w poszukiwaniu bjelizny.

zdiwiła się że to tyle w wykonaniu bojda jeśli chodzi o czułość po seksie, ale stwierdziła, że nie może się spodziewać niczego więcej, bo to przecież bojd, prawda. wsunęła majtki na tyłek, by ukraść mu bluzkę, nie zamierzała się ubierać w ciuchy.
- przenocujesz mnie? - spytała, siadając na kanapie. założyła nogę na nogę.

- ee, ta, jasne, nie robi mi. możesz spać w pokoju diamond, ona i tak pewnie już nie wróci do domu na noc. - wzruszył ramionami wciągając na swój zgrabny tyłek bokserki. generalnie cały Boyd - milutki jeśli chce kogoś wyrwać, oschły gdy już jest "po wszystkim", przykre ; o

uniosła obie brwi do góry, stwierdzając sobie w duchu, że jak tak, to ona woli już spać u siebie w gościnnym.
- to ja jednak pójdę - burknęła cicho, zdejmując jego koszulkę, by rzucić ją na kanapę i schylić się po swoją.

- nie no, nie przesadzaj, nie będziesz się tak późno kręciła po Paryżu. - mruknął siadając na przeciwko niej. tak na prawdę teraz już totalnie zwisało mu, co będzie działo się z Anne, aczkolwiek trochę głupio zrobiło mu się, gdy powiedziała, że chce wyjść, huh.

przewróciła oczyma w trakcie wkładania bluzki, po czym założyła też dżinsy i usiadła na kanapie z powrotem, krzyżując ręce na piersiach. spojrzała na niego wyczekująco z lekkim zażenowaniem. nie do końca wiedziała, o co mu w tym momencie chodziło, skoro ani nie chciał jej wypuścić z mieszkania, ani nie chciał z nią spać.

- no to co, zostajesz, idziesz? - zapytał nieco już zły, bo chciałby iść do siebie i zasnąć, gdyż generalnie był zjebany po całym dniu na uczelni. miał nadzieję, że zostanie, bo odprowadzać jej przez pół Paryża też nie miał ochoty, huh.

- zostaję - odparła wreszcie z nieco mieszanymi uczuciami. nie mogła nic poradzić na to, że spoglądała na niego z pewnym politowaniem i rozczarowaniem. nie bardzo chciała, żeby apollo albo jakiś znajomy apolla przypadkiem zobaczył, jak maszeruje z jakimś facetem przez paryż, choć było oczywiście możliwe, że bojd będzie szedł po drugiej stronie chodnika, skoro się tak zachowywał.

- okej, trafisz do sypialni, ja idę spać, dobranoc. - mruknął od niechcenia, i poszedł.

przyszła ze swoimi trzema walizkami i musiała wyglądać jak zdesperowane dziewczę ze swoimi zaczerwionymi oczami, rozwichrzonymi włosami i zaciśniętymi ustami. zapukała głosno i natarczywie. nie chciał tu przychodzić, ale miała wrażenie, że powinna sobie znaleść nocleg, teraz nie była w stanie rozmawiać z martinem, a hotelów nie lubiła.

otworzył wyraźnie niezadowolony, w końcu za godzinę wychodzi, bo umówił się z zajebiście ładną laską, i nie specjalnie ma teraz ochotę gościć kogokolwiek. - omhm, Anne. noclegownia ulicę dalej. - uniósł brwi i zaśmiał się złośliwie,nie wpuszczając jej do środka.

okej, świetnie. o łachę się prosić nie będzie, co to, to nie. spojrzała na niego naprawdę tak, że jakby jej spojrzenie mogło zabijać, to już by leżał trupem, zrobiła tył w zwrot i ruszyła w stronę windy.

- pff. - prychnął i zamknął drzwi, mówiąc jeszcze coś pod nosem, że jak nie, to nie, może nawet wyśmiał ją w swym złym, szatańskim umyśle, hahahahah xd