elijah~

przyszli więc z marseille, elijah pomógł jej zdjąć płaszcz, tudzież kurtkę, bo nie mam pojęcia co miała na sobie. następnie sam się rozebrał i zaprosił ją do kuchniojadalni, gdzie sam wziął się za przygotowywanie dla nich bezkofeinowej kawy, ponieważ stwierdził, że na zwykłą już za późno, a miał zamiar dziś w nocy spać, marseille zapewne też.

usiadła sobie przy stole, na jednym z wygodnych krzesełek i wyciągnęła przed siebie dłuuugie, dłuuugie nogi. poza tym zgrabne i opalone, ale tej opalenizny nie mógł zauważyć, przez spodnie ;<.
- studiujesz? - zapytała. rodzice nie zaakceptowaliby faceta w jej życiu z wykształceniem średnim, zaledwie. nie to żeby planowała z elijahem jakąś dłuższą znajomość, ale to tak z serii teoria.

ej zajrzalam w wizytuwke i sie skapnelam ze studiuja to samo xd
- tak, prawo, ale ostatnio niezbyt często jestem na uczelni, hm. widziałem cię już chyba nawet. - uśmiechnął się zalewając mlekiem obydwie kawy, które przygotował w śmiesznych kubkach z króliczkami, bo takie właśnie dostał od matki na święta.

- hej, ja też studiuję prawo! - uśmiechnęła się delikatnie, przyglądając trochę elijahowi, a trochę jego tyłkowi, całkiem seksownemu tyłkowi - no właśnie, jakoś niespecjalnie często cię widuję na zajęciach. na pierwszym roku byłam w londynie, dopiero teraz się przeniosłam, bo...- bo chciała być blisko mefsa, ale mefs spierdolił z powrotem do londynu i drugi raz nie zamierzała się kompromitować.

- bo? - zapytał zaciekawiony, stawiając kubek z kawą prawie że przed nosem marseille, poczym usiadł na krzesełku koło niej. wpatrywał się tępo w łyżeczkę, którą mieszał ową kawę i zastanawiał się nad czymś tam, na przykład nad problemem ocieplania klimatu, czy coś tam xd

- bo mieszkanie z rodzicami w jednym domu, doprowadzało mnie do szału - odpowiedziała na poczekaniu, bo przecież nie będzie mu się zwierzała, że zakochała się synie największych wrogów rodziców i musieli ukrywać swój związek, aczkolwiek on ją kilka razy przeleciał, a potem ZO STA WIŁ - więc jesteś z paryża, tak? - podniosła wzrok ze swojej herbatki, która delikatnie chwiała się w kubku.

- z samego paryża nie, ale z francji i owszem. do paryża wyjechałem studiować, to wszystko. - powoli upił niewielki łyk swojej kawy, aby nie poparzyć sobie języka, ani nic z tych rzeczy. - może będzie to trochę niegrzeczne, ale...... jesteś zajęta? przepraszam, jeśli nie chcesz, nie musisz odpowiadać.

uśmiechnęła się delikatnie i odstawiła chwilowo filiżankę na stół. przyglądała się uważnie elijahowi.
- nie, jestem wolna. od jakiegoś czasu, w zasadzie - miesiąc? dwa? trzy? sama chciałaby to wiedzieć. lubiła wracać do początków ona plus matt, a do konca niespecjalnie.

- umhm, to dobrze. znaczy...... jezu, co ja gadam. - zaczerwienił się lekko kiedy zdał sobie sprawę jaką głupotę palnął. szybko odwrócił wzrok od marseille i patrząc dość tępo w stół mieszał łyżeczką w swojej kawie.

- heej, daj spokój to chyba normalne pytanie, tak sądzę - powiedziała, uśmiechając się zdecydowanie zbyt szeroko, ale za to pokrzepiająco. nie chciała żeby poczuł się głupio, tak myślę - a ty? masz kogoś? - nie zauważyla żadnego kobiecego płaszcza ani innych gadżetów, ale może nie mieszkali razem. trzeba brać wszystkie opcje pod uwagę. przyglądala się elijahowi w zasadzie zaciekawiona jego osobowością. rodzice byliby zachwyceni!

- nie, niestety nie. - uśmiechnął się lekko, trochę smutno nawet, bo od jakiegoś czasu rzeczywiście zaczynała doskwierać mu samotność, tymbardziej, że tutaj w paryżu, nawet miał niespecjalnie wielu znajomych.

- to świetnie, nie będę miała wyrzutów sumienia, zapraszając cię do siebie. poza tym masz strasznie ładne mieszkanie - stwierdziła, rozglądając się po ścianach. dopiła kawusię, zakładając nogę na nogę.

- sam urządzałem. - oczywiście musiał się pochwalić, poczym sam dopił kawę i wstał, by podejść do jednego z obrazów wiszących na ścianie (oczywiście jego dzieło xd) i go poprawić, bo wisiał krzywo :C

uśmiechnęła się, tym razem do pleców elijaha. starała się zapamiętać każdy szczegół jego ciała. będzie miała co opowiadać koleżankom z londynu!
- więc jeśli tak, to znaczy, że masz świetny gust. moi rodzice wynajęli dekoratorkę wnętrz do mojego, a ja przyjechałam dopiero potem. nie miałabym czasu na takie rzeczy, prawdę mówiąc, poza tym trudno byłoby mi podnieść jakąś powiedzmy szafę - właśnie wymyśliłam, że mars miała anemię.

- no tak, ale wiesz, jakbyś w przyszłości potrzebowała urządzić mieszkanie czy coś, nie ma problemu, dzwoń do mnie. - zaśmiał się, poczym zabrał ze stołu dwa kubki po ich kawie i wstawił je do zlewu. - masz jeszcze na coś ochotę?

prawie jej się wymsknęło, że na seks, ale na szczeście nic takiego nie miało miejsca. biedna, biedna niewyżyta marseille, nie kochała się z nikim od tych pieprzonych dwoch miesięcy. musiała udawać twardą i poważną, jak zwykle na uczelni, bo za taką ją uważali, yo ;d.
- nieee, dziękuję. aaale chce mi się spać - stwierdziła i oparła policzek na oparciu krzesła, przymykajac zmęczone powieki.

- możesz przespać się u mnie, mam jedno wolne łóżko. chyba, że nie chcesz, to odprowadzę cię do domu. nie powinnaś przecież sama chodzić o tej godzinie po mieście. - uśmiechnął się siadając z powrotem koło marseille.

- hm, nie chcę cię fatygować, elijah, zamówię sobie może po prostu taksówkę. zostałabym, ale mam w domu tyle do zrobienia na jutro, że sam rozumiesz. tylko....hm może po prostu dam ci mój numer i się odezwiesz? - zaproponowała, z nadzieję, że przystanie na tę propozycję.

- dobrze, jak chcesz. - przytaknął z trochę sztucznym już, uśmiechem.

to zostawila numer i poszla.