-nie - prychnął, naburmuszony i przystąpił do zbierania swojego poharatanego ciałka oraz resztek dumy z cholernej kanapy, jak najdalej od ophelie. rzucił okiem na drugą kulę, która została obok komody. zawziął się w sobie i doczłapał się tam jedynie o jednej, schylając się po drugą, żeby poczuć się chociaż odrobinę pewniej. odchylając nogę do przodu, skupiony jak przy sraniu powoli skakał do kuchni, postukując miarowo tymi magicznymi nakładkami, nigdy nie wiem po chuja pana one są potrzebne. do wydawania tego uroczego odgłosu? chciał powiedzieć 'patrz jaki kurwa jestem samodzielny'. chyba nawet to warknął, znikając w łazience. zgadnijmy co miał zamiar tam robić. odszukał w szafce swój sprzęt do serwowania heroiny i kręcił się chwilę w poszukiwaniu jakiegoś paska. w końcu usiadł na kiblu i zacisnął go na przedramieniu. uśmiechnął się całkiem szeroko, bo dawno nie ćpał, ograniczając się do picia. już nie mówiąc o dniach cholernej abstynencji w szpitalu. a przed chwilą uświadomił sobie, że nie wytrzyma z ophelią ani minuty dłużej. przynajmniej nie na trzeźwo.