dżeja.

apartament, dwupoziomowy w le defense.
wjechali windą na siódme piętro, bot o moje ulubione. dżej nawet przepuścił ją przodem w drzwiach, a to miło z jego strony i zapytał czy chce kocyk, skoro jej zimno, xd

roześmiała się miło i niespecjalnie donośnie i zrzuciła swoje wyżej tudzież wcześniej wspomniane konwersiki, bo wychowana była, że trzeba ściągać buty u kogoś w domu. ja się wkurzam jak ktoś wchodzi mi w buciorach do pokoju. rozejrzała się po jakimś takm korytarzu, chyba i zatrzymala wzrok na nim.
-nie, tu jest cieplej.-chociaż może wypadałoby trzymać pozory w ryzach, ze jej zimno i to tylko dlatego tu jest.-sam mieszkasz?
w razie czego zapytała,nie.

pokiwał głową, układając ręce gdzies na jej biodrach i pchając w stronę salonu. polecił jej nawet by usiadła na kanapie, a sam opadł na stół, niewielki.
- a z kim niby, huh? nieważne. co chcesz pić?

pomijając to, że o mało nie przewróciła się, zaczepiając stopą o dywan, to dotarła zupełnie bezpiecznie. poprawiła tylko brzeg sukienki, zielonej ;c
-nie wiem, z drużyną koszykarską, siostrą, babcią.-wzruszyła ramionami i zwilżyła językiem usta.-nic, dzięki.

- nie mam kontaktu z rodziną - odparł lakonicznie, przyglądając jej się z góry, bo kanapa była niższa niż stół, on wyższy od lejsi, no wiesz! uśmiechnął się, zmieniając temat - a ty, moja droga lejsi, mieszkasz sama?

-taaak.-zmrużyła oczy, przyglądając mu się, a musiała unosić głowę w górę, jak się zresztą domyślasz zapewnie.-na szczęście-dorzuciła nawet, żeby nie pomyślał, że lejs marzy [maży he] o mieszkaniu z babcią.-nawet sama sprzątam!-pochwaliła mu się, kątem oka zauważając, że on też sprząta. to się chwali ;x

wygrzebał z kieszni spodni nimm dwa ;c i zapytał, czy lejsi chce.
- ja mieszkam sam od szesnastego roku życia. to w anglii względny próg, do którego musisz mieszkać z rodzicami - wyjaśnił, wzdychając. przysunął się nawet do niej i położył ręce na jej kolankach, głaszcząc je kciukami.

-tak bardzo ich nie cierpisz?-też westchnęła, bo to podobno zaraźliwe, tak samo jak ziewanie i skoro hm, był bliżej to wplotła mu palce we włosy, uśmiechając się trochę przekrzywiła głowę też.

ja zawsze usypiam jak ktoś się bawi moimi włosami ;d ale on to nie ja, ja to nie on w związku z tym, przeciągnął ją silnie na swoje kolana, bo pewnie nie była ciężka czy coś, by teraz dla odmiany smyrać ją po udzie, szczupłym.
- zgadza się.

zamknąwszy [imiesłów przysłówkowy uprzedni!] oczy, przesunęła nosem po jego policzku, nie mogąc się powstrzymać od powąchania goo. i nawet dodam, że nie zawiodła się wcale-a-wcale. oparła też dłoń prawą na jego ramieniu.
-chyba nie znam nikogo, kto lubi swoich rodziców.
nie wiem, może jakoś usilnie usiłowala przedłużyć rozmowę?

boję się jej avków.
- moi to raczej wyjątek, kiedyś ci opowiem, lejsi - kiedyś, jak już ją przeleci, hihi. okej, nie wcale o tym nie myślał, choć położył prawą dłoń na jej prawym pośladku i musnął wargami delikatną skórę szyjną lejsi!

cicho xd.
skąd wiesz, może ona jest facetem. - w porządku. - trudno, najwyżej wszystkie moje postaci teraz będą tak mówić. ciągle leci mi w głowie jedna piosenka i nie wiem, co to jest, kurczę, dlatego nie mogę myślęć, sori, zaraz się narprawię.

wczoraj jak byliśmy u sop własnie na bro, to chłopacy rozkręcili pleja jej brata, a potem jak już sie napili, nie umieli skręcić ;d
wcale mi nie pomagasz w pisaniu postów, aczkolwiek jacob, przesunął opuszkami palców po owej szyi i uśmiechnął się szeroko, mówiąc coś o ładnych perfumach.

- hm, dzięki. ty też masz .. niezłe. perfumy, hm. - zakłopotała się nieco, ale nie zwracajmy na to uwagę. przyjrzała mu się i przesunęła palcem wskazującym po jego kości policzkowej. tej na policzku xd

a gdzie jest jeszcze kość policzkowa? ;d
niezłe to mało powiedziane, bo on miał hot lacoste red, mrurururuurururuurururuurururuu, gejowy tego używa, uwielbiam go za to i okej nie tylko za to. ale on nic o tym nie mówił, tylko huh pocałował ją. i wcale nie jak jakiś cielak, bo należał do osób odwaznych. niech go odepchnie, czy coś bo tak to takie trelemele.

nigdzie, dlatego wstawiłam 'xd'. wiem, właśnie chciałam to napisać, że go odepchnie, bo tak sobie nad nią myślałam, że to raczej trudne dziecko z niej i niespecjalnie wiadomo, co jej chodzi po głowie, więc zanim doszło do językoczynów odsunęła się od niego, ale nie gwałtownie, tylko spokojnie i jakoś tak e_elegancko, rany. żeby się nie obraził w każdym razie. zmarszczyła nieco czoło, trochę się zastanawiając, nie wiem nad czym i powiedziałą, że ona lepiej już pójdzie ;x

a on się zmartwił tym niemiłosiernie, myśląc, że będzie musiał się teraz jakoś dowartościować, biedny! spojrzał na nią smutno i no cóż, wstał, pytając czy da mu swój numer.

- jasne, dżej, przepraszam. - pomyślała, że wypada, wstała więc, o ile wcześniej nie wstała i uśmiechnęłą się zakłopotana. poza tym nie chciała, żeby pomyślal, że jest lesbijką, czy ze śmierdzi mu z ust, ale nie wiedziała za bardzo, jak mu to wyjaśnić, więc tylko przygryzła dolną wargę, co było kolejnym odruchem lejs. - odprowadzisz mnie?

nie usłyszał jej pytania, z początku, był raczej zajęty rozmyślaniem nad tym, co jest z nim nie tak i patrzeniem w okno. zaraz jednak przekomunikował sobie je do mózgu i uśmiechnął się blado. miał już powiedzieć, że nie, ale serce xd mówiło inaczej.
- oho, jasne, tylko znajdę jakaś bluzę - bo nie zdążył się jeszcze rozpakować, poszedł więc w stronę walizek.

spojrzała więc za nim hmm, tęsknie, nie mam pojęcia dlaczego i poszła do przedpokoju tudzież korytarzyka, ale wcześniej nazwałam go chyba korytarz, więc niech już będzie. oparła się o zimną ścianę [może dlatego, że pomalowana farbą olejną?xd] i czekałą na niego.

a on szybko wziął bluzę i powiedział, że mogą iść bo serio nie miał nic więcej do powiedzenia ;x czuł się raczej głupio.

to poszli i koniec ;x