szatnia damska

wchodzisz do małego korytarzyku, z których masz trzy drzwi, prawe prowadzą do toalety (jeden kibelek i zlew, plus automat z tamponami), środkowe prowadzą do natrysków, a lewe prowadzą do szatni właściwej, z ławkami, oknem i wieszakami, szafek nie ma, co wybierasz?

więc delilah i tulus przyszły, rozmawiając po drodze. rozmawiały właśnie tak.
- del, nie przejmuj się. jesteś przed okresem? to znaczy ja się zawsze do wszystkich pizgam przed okresem, ale nie wiem to może jakiś kryzys przedurodzinowy? dlaczego do bf o urodziny? musimy coś na jutro wymyśleć, chyba że masz zaplanowany jakiś dziki seks z elliotem. właśnie, nie nadążam, jesteście już po, tak? z brethem się nie pogodzę, o nie, nienawidzę go, rozmawiamy tylko służbowo, powiedział, że naskarży ojcu, ale mam to gdzieś, niech mnie biją ile chcą. patrz już nie widać - opadła na ławkę, pokazując przyjaciółce swoją twarz - sid chwilami bywa straszny. wczoraj powiedział, że mam wypierdalać, a ja na złość jemu zostałam. chwilami się go boję, ale no sory, nie dam mu sobą pomiatać, nie?

-ej, to straszne, tulus, wszyscy tobą pomiatają, to znaczy wiesz, co mam na myśli, ojciec, sid, przeraża mnie to-opadła na ławkę, ściągając przez głowę koszulkę, w końcu trzeba się przebrać-że masz wypierdalać? serio go pojebało. a co do urodzin, to miałyśmy jechać do nowego jorku, znaczy ty też, imprezować, ale bf mnie wkurzyłą tymi swoimi tekstami o tym jebanym haroldziku, że jak pojedzie to on zostanie sam, a może ona go weźmie,a może to, a może tamto, boże, co to za zabawa z jej facetem, więc nie lecimy wcale, to znaczy ja już straciłam ochotę. tak, jesteśmy po, naprawdę nie jesteś na bieżąco, już dawno po, bożęęę;d

- i jak było? to znaczy myślę, że zajebiście i nie płakałaś - śmiech xd - pozdro breth, wiesz o co pytam. no jasne, co to za zabawa z jej facetem. on sobie kurwa może łazić z jakąś rudą kurwą po mieście - sori, ja też zawsze tak pizgam na laski, z którymi kondziu chodzi xd - a ona nie może pojechać do nowego jorku z okazji urodzin przyjaciółki. co ona pieprzy, musze z nią pogadać. ostatnio wcale jej nie widuję, wczoraj chwilę pisałyśmy, ale poszła spać, no wiesz. ale i tak jutro coś robimy, nie pozwolę ci siedzieć samej w urodziny, wiesz conie? a dzisiaj ta vi, co sid z nią gdzieś był ma urodziny, muszę jakoś to zaplanować, będę mu chyba ciągle wisiała na szyi, nie wiem jezu, dlaczego ja jestem zazdrosna, nie wiem, nie wiem. no, to okropne. wczoraj powiedziałam mu kilka słów, no wiesz, co myślę o tym, że on się tak rządzi to kazał mi wypierdalać, ojciec się nie odzywa, całe szczęście. muszę się wybrać do matki.
bo właśnie mi się przypomniało, że oni po to do paryża przyjechali ;ddd.

-jasne-rzuciła słuchając jednym uchem, bo odpisywała na smsa, ale zaraz wsłuchała się dokładniej-to znaczy czekaj, miałyśmy jechać razem do nowego jorku, ty, ja i ona, nie, boli mnie głowa, matko-i nadal siedziała w samej bieliźnie, więc założyła spódniczkę od mundurka i kontynuowała, stojąc przed tulus-vi, vi, sądzisz, że sid by cię zdradził?-uniosła brew, jedną, umiała.

zastanowiła się nad tym chwilę.
- w zasadzie to nie wiem, del. z jednej strony myślę, że nie, mówi, że mnie kocha i w ogóle jak już jest dobrze, to jest naprawdę dobrze. ale z drugiej strony jak by się na mnie wkurwił, to nie wiem - zamrugała powiekami, bo chyba sobie nawet tego nie chciała wyobrażać - z kim piszesz? - zajrzała jej przez ramię - breth? jezu. poza tym ta vi jest średnio ładna - jasne, nie lubię anne h! - i ma dwadzieścia jeden lat. to dużo. jest już jedną nogą w grobie. prawda? powiedz, że prawda del. poza tym chyba nie jestem aż tak beznadziejna, żeby musiał mnie zdradzać................................

ja lubię anne h bo mi się kojarzy z moją emilie ;d-nieprawda, przykro mi, ale nie chcę, żeby moja mama była już w grobie-okej xd pozdro del, założyla koszulę nawet czy co tam w tym mundurku-nie wiem, nie widziałam jej, znaczy vi. nie czytaj moich smsów, krecie.

- jezu, on jest czasem wkurwiający - powiedziała do swojej komórki, wzdychając głośno - co my teraz mamy? mamy coś w ogóle? chce mi się kawy i w ogóle. nienawidzę tej vi, w sumie najchętniej bym nie szła na tę imprezę, nie uprawiałam seksu chyba od poniedziałku albo jakoś tak, bo ostatnio sid się obraził, bo powiedziałam coś głupiego, kiedy byliśmy już w połowie, to znaczy w połowie gry wstępnej. to jest jakiś koszmar - pokręciła głową, sięgając swoją torbę.

-angielski. możę nie odzywaj się przy nim wcale, tylko nie wiem, rób mu lody, jezu, jestem głupia, chodź stąd, śmierdzi-powedziała śmierdzi jak weszła ta biedna dziewczyna co się na nie patrzyła!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1

- przestań. musze coś wymyślić na wieczór, jestem chyba dziś napalona, to chyba źle. musze się zwierzyć z tego sidowi, ale on pewnie napisze okej, zawsze pisze tylko okej. idziemy na angielski - i również wyszła, ciągnąc za sobą delilahę.