majkela-ela-ela-e, e.

już nie różowy;cc

przyprowadzil hilary wlasnie tutaj i szukal kluczy w kieszeni spodni, znalazl i otwieral teraz drzwi.-swietnie, ze sie zgodzilas. mysle, ze moge ci powiedziec, jestem majkel, a wlasciwie to michail, ale gdy sie urodzilem, mojej matce objawiono przepowiednie, jakoby na jego syna wszyscy beda mowili majkel i tak sie stalo.

- ale mi sie ta pierwsza wersja podoba...- powiedziała uśmiechając sie.

-ktora to pierwsza?-bo sam sie zaplatal, otworzyl wreszcie drzwi i wprowadzil hilcie do salonu, sam zdjal z szyi szalik i kurtke tez zdjal, bo zimno!

- Majki...podoba mi się..-rzekła ściągając kurteczkę i wchodząc do środka.
- ładnie masz w domu...- powiedziała.

-świetnie.-usiadł na kanapie, czekając, aż ona też usiądzie.

Usiadła na kanapie.
- Opowiesz mi coś o sobie?- spytała. Chciała sie o nim cos dowiedzieć, bo go polubiła.

-to jeszcze nie czas na to, hilary. zapytaj mnie teraz, co porobimy.-uniósł brew w oczekiwaniu.

- Nie wiem. to jest twój dom nie mój...-rzekła rozglądając się w koło.
/ ja zaraz musze lecieć. więc powoli kończmy chyba ze dokończymy jutro?/

-myślałem o czytaniu biblii, tak właściwie-zerknął na półkę z książkami.-bo moja dziewczyna mogłaby się obrazić, gdybyśmy robili coś innego.
/nie kończymy jutro, bo jutro mnie nie ma chyba. a może, nie wieeem, ;d

- Nie lubie czytać bibli. Masz jakieś ciekawe książki/- spytała.
/ to co robimy? bo jak ciebie nie ma byc jutro/

/to niech ona idzie xddddddddddddddddddddddddddd zaraz.

-mam, kubusia puchatka, lubisz?-uśmiechnął się szeroko-możemy też zjeść lody, mam roladę lodową xd.

- Wiesz co ja juz jednak musze lecieć....-powiedziała uśmiechając sie.
- dzieki za zaproszenia mnie do swojego pięknego domku...- dodała. Przez przypadek wyleciała jej wizytówka z kieszeni jak w kładała kurtkę no i poszła.

zapukpukała w rózowe drzwi. hilcia zostawiła całuski na ścianie w korytarzu.

jak ja się śmiałam z 'przez przypadek wypadła jej wizytówka' xd był plan żeby zabić hilcię albo sprzedać ją satanistą ale doszłyśmy do wniosku, że to zbyt brutalne.
majki akurat oglądał jakiś serial w stylu one three hill, czyli niefajnie i nieelitarnie, a skoro tu teraz wszystko elita elity to wyłączył, bo nie chciał wyjść na hm fajfusa. niemiałmuśnego. więc poprawił koszulkę z nadrukiem patti smith <3<3 i otworzył, nie zdziwił się skoro zapowiedziała, no, może nie wizytę, ale się ogólnie-cześć, perin, mam do wypróbowania nigeryjską herbatę-przesunął się, żeby weszła. to znaczy wcale nie twierdzę, że zajmował 3/4 domu.

była zrobiona na bustwo, więc weszła do domku dla lalek, którego majkel zajmował 3/4. różowego, czego nie dałaś zdjecia marai.... - lipton z etykietą w swahili? - okej nie wiem w jakim języku porozumiewają się w nigerii, ale mniejsza z tym. w drodze do salonu podnisoła z podłogi wizytówkę hilci i teraz obracała ja w palcach, może zadzwoni jak będzie potrzebowała porady.

zaraz dam-tak. co znalazlas? nie mialem czasu na lazenie po bazarkach, mowilem ci, ale lepsza lipton z nigerii niz jakies suszone robaki z plywajacymi oczyma. w tej herbacie, niewazne-zamkl za nia drzwi na lancuszek taki jak w amerykanskich filmach, gdzie nikt nikogo nie chce wpuszczac, ale w koncu wpuszczaja i oni ich zabijaja. niewazne xd podreptal do kuchni, podciagajac spodnie.

-wizytówkę hilary. różową. -podreptała za nim do kuchni, skoro już miała pewność, że nikt ich nie zabije, bo drzwi są zamknięte na łańcuszek. -dawali ci tam herbatę z suszonymi robakami? co właściwie tam robiłeś, jeżeli nie miałeś czasu na łażenie po bazarkach?
pewnie się prostytuował, albo szczepił nosorożce przeciwko sepsie.

prostytuowal, a teraz ma hiva i te inen takie i powoli umiera!-pracowalem-mruknal, bo tak wlasciwie to nie pamietam co on robi i nie chce mi sie myslec-z jakimis starymi dziadami, ktorymi nic sie nie podobalo, niewazne, perrine, jestes na mnie zla?-za cokowliek, nauczyl sie juz zyc z wiecznym poczuciem winy, jak jakis benedyktynczyk. odgarnal jej wlosy z czola, chcialam napisac z nosa.

- nie jestem. powinnam? - mięła w dłoni brzeg jego koszulki z patti. może miał coś na sumieniu, na przykład czytał hilci jakieś sprośne wersety z biblii. w każdym razie nie była zła, bo nie domyśliła się, że się prostytuował, myślała, że liczył paski na zebrach, albo coś równie pożytecznego.

-nie-powiedzial zupelnie pewny siebie, bo nie przypominal sobie zeby mial nieczyste mysli z ktorych powinien sie wyspowiadac. bo zabicie hilci planowane przez minut pietnascie chyba sie nie liczylo-nastepnym razem wezme cie ze soba, co? napiszemy ci usprawiedliwienie do szkoly.

- nie wiem czy to dobry pomysł. nie lubię robaków ani spania w szałasie. - chociaż nigdy nie spała w szałasie (napisałam 'nawiasie' a potem poprawiłam na 'hałasie'), mogłaby najwyżej zbudować szałas pod wieżą ajfla, chociaż to nie byłby najlepszy pomysł. poza tym nie lubiła chodzić boso, jak cejrowski...

mariah nastawiła wodę na herbatę.

cejrowski jest kochanyy, prawie jak kuba wu-spałem w hotelu, perrine. pięciogwiazdkowym-to taki lansik peel. ostatnio na kotku pisali o edzie w ze jest rozpieszczona mloda gwiazda bo mial zdjecia z imprezy xd kocham kotka! a teraz niech robi im sie herbata albo nie wiem, niech ida spac bo ja musze isc, pa.

marajaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
poszli spac pa

zwlókł się z łóżka i poszedł pod prysznic, nie znalazł pod nim maraję, bo okazało się, że maryja wstała piętnaście minut wcześniej, przeczuwająć że zaraz wstanie on i robiła mu śniadanie. fajnie.

tak naprawdę to ona wstała wcześniej, bo obudziło ją drapanie marai do drzwi. więc wypuściła ją, zeby sobie pobiegała po sklepach z gadżetami hello kitty, a sama robiła w kuchni tosty. fajniej.

niech ci będzie. okej, to dopiero wyszedł spod prysznica, ale z racji, że hilcia może czytać to dodam, ze był kompletnie ubrany. to znaczy nie mył się w ubraniach. wszedł do kuchni, albo możę i weszedł, wiedziony zapachem niczym ci panowie w reklamach kawy czibo-cześć, perin-rzekł, chociaż rzekł podobno jest wieśniackie. zaśpiewał więć niczym hilcia w ostatnim teledysku.

to niefajnie wpaść w ciuchach pod prysznic, rly. nie bło kawy, albo już była i były też tosty gotowe i perin siedząca na blacie i machająca nogą. miała nadzieję, że majkel nie zauważy, że ukradła mu koszulkę. -cześć. - rzekła więc i zapomniała dodać, że hilcia o siódmej rano śpiewała jakieś smętne serenady pod oknem. dopóki nie zwinęła jej straż miejska.

ostatnio widziałam hilcię a hameryckim ju ken dens. miała fajne fatałaszki, egibzgie. dzola ciągle mówi a'la, to powiem, że miała a'la egipskie ciuszki-kawa-stwierdził, bo powiedział już a) cześć, b) perrine, więc mógł przejść do konkretów. wziął sobie nawet i usiadł obok niej tam tego na parapecie-o której wstałaś?-zainteresował się.

-wcześnie. - bo kopnął ją przez sen w nogę i musiała przeprowadzac operację, jak w grach medycznych. - masz niewygodne poduszki.
to ta pościel bella. jak na tym spać?!?!!??!!?

-od belli swan na urodziny-wzruszył ramionami, pewnie zauważyła że to się zmieniło po jego urodzinach, wcześniej dłużej u niego spała. sypiała? cokolwiek-nie wiedziałem, że umiesz robić kawę, perin xd.