Ałto

otworzył przed butterfly drzwi, bo był dżentelmenem i sam usiadł za kierownicą. dobrze, że nic nie pił. uśmiechnął się do niej, serio lubił być krejziiiii.

rozsiadła się więc wygodnie na siedzeniu, miała ochotę wystawić stopy przez okno, ale się rozmyśliła, boooo nie wiem co.

ruszyli, teraz mknęli obwodnicą, na północ, bo wykonał już telefon do rodziców, że potrzebuje prom, TYLKO dla siebie, sese.

ojej <3
dżejop też i melanie tym razem jednak, przybyli do samochodu, gdzie myślę umiejscowili się na tylnym siedzeniu, bo po co to wszystko przeciągać, hm? a dokładniej on nad nią, dbając uprzednio o zdjęcie płaszczyka, bo mogłoby być mało wygodnie.

o mamo, jacob tam u góry też patrzy na lewo xd to znak
zachichotała, niekoniecznie jak jakiś durny podlotek, stwierdzając, że jest zupełnie wygodnie, a przynajmniej wygodniej, niż sądziła, że będzie, o czym go poinformowała, jednak nie rozwodziła się nad tym zbyt długo, bo zaraz przyciągnęła jacoba do siebie za kołnierzyk jego koszuli, by przycisnąć swoje wargi do jego gorących ust.

- m mm m mm m m m mmmmm mm m m mm mm m m mmmm - stwierdził przeciągle, a przynajmniej miało wyjśc stwierdzenie ;< w gruncie rzeczy po prostu sobie mruczał w usta melanie, zabierajac się do razu za jej rozporek, bo zdejmowanie górnych cześci garderoby uznał za zbędne.

- jezu, jacob - mruknęła, siłując się z jego paskiem, który okazał się wyjątkowo złośliwy i za nic nie chciał się rozpiąć, jednak melanie w końcu się z nim uporała, oddychając ciężko, drżąc z podniecenia. - jacob.. nawet nie wiesz, jak cię uwielbiam, naprawdę - i jeszcze pocałowała jego podbródek dwa razy, wyjebując łokciem w chuj wie co.

- mhmmm, ja ciebie też, melanie - jakos sprytnie zsunął jej spodnie, by teraz mieć dostęp do majtek, które zaraz teraz przeusnął w dół, dół, dół aż do kolan i czekał, aż melanie upora się z jego spodniami, by w koncu mogl w nia wejśśść.

- to dobrze - stwierdziła, a gdy w końcu uporała się z jacobowymi spodniami, dodała jeszcze 'bardzo dobrze!' i yo

a jacob wspacerował <3 własnie wtedy w melanie, czując przyjemne, znane uczucie, ktore zawładnęło jego ciałem. w tym momencie wszystko wydawalo się świetne i fenomenalne. nie mógł nawet sobie wyobrazić, ze mogłoby melanji nie być, w jego życiu. posuwał ją, yo

no i seksili się, a potem jacob odwiózł ją do domu, czy coś, bo ja idę.

no paa.