sssolarium

jesli nie masz czasu na wyjazd, opalisz się tu!

mało tu pościków, tak więc kręcił się gdzieś w tej okolicy, konkretnie to rzucę, że miał dzisiaj wolne i siedział na ławce przed solarium i obserwował te wszystkie plastiki. palił też papierosa, mało seksyy?

a ona tylko obok przechodziła! zeby nie było ;3. bo ona nie lubiła solarium. w ogóle nie lubiła praktycznie nic ze sobą robić, była leniwa :C. no i kiedy tak szła i w ogóle, to nawet nie zauważyła kelnera gaspara, pozdro.

a takaś niby wielebna.. xd
ale on ją zauważył i w sumie to nie wiedział, czy ją zaczepić, no bo to w końcu dwa różne światy, haha, możemy nawet z tego powodu podramować, on przecież był tylko nic nie wartym kelnerzynom z podartym portfelem, no dobra, może bez przesady, ale biedny był, a ant nosiła markowe ciuchy i pewnie jej perfumy kosztowały więcej niż jego dom xd
-ant!-zawołał jednak, nawet wstal i podszedł. ;3

dodajmy jeszcze, że ant na codzień, hm, nie wiem, robiła różne rzeczy, które kosztowały 732765346534 euro albo coś innego a gaspar tylko wymachiwał szmatą...
- gaspar! - powiedziała mając nadzieję, że miał na imię gaspar, mogła zapomnieć! chociaż nie, jego nei dało się zapomnieć, cnie.

wymachiwał, wymachiwał.
jasne, że nie dało, w końcu to zak, cnie. wyszczerzył się do niej zupełnie sympatycznie.
-idziesz na solarę?-zainteresował się.

- nie, nie idę - popatrzyła na drzwi do solarium. nawet nie wiedziała, że przechodizła obok solarium, cnie. a potem spojrzała na gaspara i się spytałaa - a ty idziesz? - bo był całkiem opalony, zastanawiała się czemu. bo raczej się w restauracji ani kawiarni żadnej nie opalił biegając z jakąś tacką z jedzeniem, no sori.

jego matka była meksykanką i wyemigrowała tutaj i poznała jego ojca! powiedzmy. roześmiał się myśląc "ja i solarka heh" i podrapal po kości biodrowej, przez koszulkę.
-nie, skąd, nie chodze na solarium, więc co tu robisz?
a podobno ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

- przechodzę tylko, jestem tu przypadkiem - taak, dokładnie tak było, chociaż on jej nie wierzył - to ty tutaj sieedzisz.

-bo mam dzisiaj wolne i włąściwie nie wiem co robić-zwierrzył jej się, to powazny problem, pewnie napiszą o tym na pudelku.

- aha, rozumiem. ja też - ale kłamstwo! ona zawsze miała wolne ;x zastanawiała się, co on robi w wolnym czasie, bo wyobrażała go sobie jako kelnera, co potrafi tylko kelnerować. przyjrzła mu się. wyglądał jak zak efrą! kiedyś zrobi sobie z nim zdjęcie, da na fotkę pe el i będzie szpanowała, że fotęę z gwiazdą disnej czanel!

dobra, cicho, będe już pisać elo i normalnie i wogle.
też bym tak chciała, on też by chciał zdjęcie z samym sobą, kurczę no. chociaz nie miał fotki, tylko naszą klasę, ale skifa trochę.
-tam tam w liceum, tak?-podał jej ramię i zrobił krok do przodu, sugerując spacer, mniemam.

- chyba tak ;x - no to wzięła jego ramię i rzekomo poszli na spacer, cnie. i szli, i szli. ona też miała naszą klasę, mogłaby go dodać do znajomych ;c.

-gorąco dzisiaj-stwierdził więc, bo słońce mu w ryjek przyświecało :c

- tak, barco - bo było jej ciepło, tym barzdiej, że miała na sobie koszulkę, która chyba nie przepuszczała powietrza, alecotam, przynajmniej dużo ksoztowała. a strój gaspara też było spoczko, a nawet wporzo. więc pomyślała, że kelner nie powinien mieć tyle pieniądzuw, ale z drugiej strony, przeiceż pracował w każdej restauracji świata i jeszcze w klubach...

okejko, to doszli do liceum i się pożegnali, bo ja idę, pa

Przyszła sobie. zamówiła tam na 10 czy ileś minut solarkę. Weszła do takiego pomieszczenia i tam czekała na swoją kolej, bo było dużo ludzi. Wyjęła truskawki, które kupiła na targu i zaczęła je jeść.

ona też sobie wykupiła 10 minut i przez przypadek weszła tam gdzie rozbierała się sirusho
-Jezu sorry - krzyknęła i odwróciła się

dobra. s. ja muszę lecieć ;Csoł

hilary wybiegła i poszła se o. gdzieś