breth do del

siedział w łazience, gdzieś niedaleko central parku i obserwował sufit. wykręcił numer delilah, w każdym razie, miał nadzieję, że jej uro się jeszcze nie skończyły.

okej z racji ze tak dlugo to wlaczyla sie poczta, ale del miala akurat wlaczona taka szpanerska mowiona, bo byla w domu no i no wiesz..............

- hm, del. u was chyba jeszcze też trwają twoje urodziny, więc po raz drugi wszystkiego najlepszego. mam zajebiste wyrzuty sumienia, że nie ma mnie w paryżu, kiedy ty kończysz osiemnaście lat, ale obiecuję ci, że odbijemy to sobie za tydzień. i no cóż. szkoda, że nie odebrałaś, bo chciałem cię usłyszeć, stęskniłem się za twoim głosem, seksbombo. i poza tym, to cholernie mi tu nudno, ciągle usługuję ojcu i jego ludziom. opowiedz mi jak spędziłaś ten dzień, co? tęsknię, całuję, breth - i się rozłączył!

a delilah siedziala na parapecie powiedzmy albo nie wiem moze i miala taki szeroki parapet i czadowy jak u nas w stolowce i palila papierosa, bo dzisiaj byla totalnie zla i wkurwiona i sie jej nie dziwie a moze to depsresja albo nie wiem co jakas schizofrenia, ale zaczela palic, mentolowe, chociaz jutro juz pewnie rzuci, a moze i nie, ale wyrzucila papierosa za okno nie przejmujac sie czyimis glowami i oddzwonila teraz, jak juz sie wyczilowala.

brethan odebrał prawie natychmiast, gdyżponieważalbowiem, miał nadzieję, że delilah oddzwoni.
- czeeeść mała i co tam? - miał nadzieję, że del zasypie go tyradą chichotu, że będzie wesoła, zadowolona i uśmiechnięta, tak jak każdemu należy się w urodziny.

-prawde mowiac do dupy-rzekla dobitnie przynajmniej dla siebie bo tak sobie myslala ze jego to tam pewnie i tak niewiele obchodzi i odchrzaknela, a potem przelozyla sluchawke do drugiego ucha i w druga dlon tez-niewazne, dzieki za zyczenia.

- w porządku. dlaczego do dupy? coś się stało, mów mi szybko, deeeel - ej i wcale mu się nie podobał ten ton głosu, coś było nie tak, a z racji tego, że del była jego przyjaciółką, to się zmartwił i nawet wywalił papierosa przez okno. nadal w tej łazience.

-no wlasnie chyba chodzi o to, ze nic sie nie stalo, breth. zadnych fajerwerkow, zadnych samolotow z ciagnacym sie napisem wszystkiego najlepszego dilajla, tylko tort, w zasadzie mam w pokoju kawalek, nawet nie ruszalam, rozumiesz? nic sie nie stalo-no wlasnie, xd del byla zaniedbana chociaz to z mojej winy a raczej ady ada czego mialas dzisiaj urodziny no czego ael spoko wybacz minamjej

- okej tak nie może być, nie pozwalam, to chujowo, nienawidzę mojej siostry i tej drugiej jak jej było? nieważne. co z elliotem? ej to naprawdę kurewsko z ich strony, z mojej też - eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej pani admin moge go wsadzić w samolot, że dajmy na to za pietnaście minut bedzie, a to beda cztery godziny? czy tam sześć. bo to nie może być tak, żeby ona była sama w swoje uro : ////////////////////////////////////////////////////////////////////////////x2

anne mnie zabije ;///////////////////////////////////////////////////////////////////// to jak chcesz tak wogle to ci zaraz przefaksuje haslo na admina to moze ty poblokujesz te tematy xddddddd
-nie, w porzadku, breth, przezylam, nie? bez zadnych ran, blizn i tak dalej, okej, chyba zaczynam bredzic, obawiam sie, ze troche sie upilam. a tulus przynajmniej mi zlozyla zyczenia, byla mila, naprawde, nie powinienes jej nienawidzic!-no wlasnie, sprawe elliota przemilczala, bo wczoraj bylo zupelnie milo i fajnie a dzisiaj ja olal aha spoko ;d

no i co : //////////////////////////////// to chyba jutro zobaczy sie z anne nie.
no spoczko jeszcze trzeba poprzenosić do arch jakies stare mieszkania bo jak ty tego nie zrobisz to nikt inny też nie ; d
- to dobrze, że chociaż się upiłaś, mała. to znaczy to niedobrze generalnie, no wiesz alkoholizm i te sprawy, ale myślę, że ci się należy, w końcu jesteś pełnoletnia. naprawdę mi głupio, że spędziłaś sama te urodziny, del - i spuścił wodę w toalecie, a raczej spuścił tam papierosa i wyszedł na świeże powietrze.

pomyslala ze breth rozmawia z nia na kiblu ale tego nie skomentowala xd-a nie powinno. to znaczy nie powinno byc ci glupio, nie powinnam od ciebie tego oczekiwac, co u taty?-moze to bedzie bardziej neutralnym tematem, przynajmiej dla mnie, rozlozyla sie na lozku, ale nie masturbowala przy jego glosie. to zle?

- nic, wariuje bo coś mu nie pasuje w scenariuszu i się rzuca. chcę już następny weekend i paryż i wszystko, w ogóle do ciebie, do en, nawet do tej wariatki te - przewrócił cięzko oczami, mierząc wzrokiem grubą murzynkę. ale nie był rasisto.

moj tata muwi zawsze ja nie jestem rasista, ale tych czarnuchow to bym wszystkich wypierdolil, xd kocham mojego tate-to chyba dobrze, powinienes czesciej wyjezdzac, skoro zaciesniaja wam sie wiezi brat-siostra - usmiechnela sie nawet z tej okazji do bretha, w ogole by sie wiecej usmiechala dzisiaj gdyby miala do kogo-,- xd-kiedy w zasadzie wracasz?-przekrecila sie na brzuch i bawila wlosem i palcem, w sensie krecila na palcu, koniec.

- nie wiem, jak mnie potrzebujesz to mogę wrócić nawet teraz, wiesz? pieprzyć ojca i jego film. chciałem ci się zwierzyć, że w ogóle czuję się jak obiekt do seksu, ze strony anne. no bo sory, ona tylko o tym i nic więcej. nie to żeby specjalnie mi to przeszkadzało, ale są jakieś granice, nie? - biedny breth :c. usiadł sobie na ławeczce. ja mojego dzisiaj nie bo ja nie wiem patrze teraz na plan metra i sie zastanawiam jak niby bede stamtad jeździć : /

twoj tata i tak jest fajny tak ogolnie, mozesz go pozdrowic kiedys. xd-niee, breth, chyba nie moge od ciebie wymagac, zebys przyjechal, a potem twoj ojciec ciebie sie czepial. to nie mozesz zrobic tak, ze ze mna bedziesz rozmawial, a z nia sie pieprzyl, czy cos? dobra jest?-pewnie tak, inaczej z nia by nie byl, skoro TYLKO uprawiaja seks.

okej, pozdrowię własnie piszę mu maila ;d. lubie z nim mailowac ;d.
- hm, gdyby nie to, że za każdym razem albo mnie podrapie, albo ugryzie, albo płacze, albo coś takiego, to tak. i mówi, ze mnie kocha. a jakbym na przykład wolał z tobą rozmawiać i z tobą sypiać to co? - oja ;x

-to co? hm, nie wiem, to zalezy czy mowisz powaznie-wlasnie, bo jak nie, to moglaby obrocic to w zart, a jak tak to sama nie wiedziala, i w ogole, ale uznala, ze raczej to pierwsze.

- zartuję, żartuję no stress. ale wiesz, serio mnie męczy to, że jestem obiektem do seksu, koniec zwierzenia. pomówmy o tobie, jak się czujesz, będąc pełnoletnią? - bo to ważne, mogła kupować alkohol pełnoprawnie, to najważniejsze. xd ej serjo pousuwaj te armądy i inne, bo chujowo wygląda.

co to za slownictwo? -dop. delilah

jak pousuwac? ;d zastanowila sie chwile, nie wiedziala, czy poczula ulge czy co, haha, xd no co, tez bym chciala sie podobac takiemu mathiasowi ;<-wcale, juz ci mowilam, a raczej beznadziejnie, kompletnie beznadziejnie-wlasnie tak, skoro juz pytal, odchrzaknela, zeby zatrzec wrazenie uzalania sie nad soba.

no :c no przenies fo archiwum. do znaczy, ale nie chce mi sie macać bekspejsa.
- jezu del martwię się o ciebie, wieeeeeeesz, jutro wracam do paryża i zabieram cię na lody - cokolwiek to miało znaczyć......... <3

to przenies, wyslalam ci chyba na bretha haslo,xd.
mialo znaczyc wypierrrrdalaj.
-widzisz, powinnam sie rozlaczyc, z kazda chwila twoja milosc do mnie slabnie, jeszcze dziesiec minut temu byles gotow przyjechac nawet teraz!-no wlasnie,xd.

nie wysłałaś, może komus innemu wysłałaś. aha na sebka.
xd
- no bo powiedziałaś, że mam nie przyjeżdżac, del zgasiłaś mnie, zraniłaś moje uczucia - i udawał, że płacze, boże mathias lowe jak tak myślę, w ogóle muszę ci wyznać, że nie myślał teraz o en sori : /

no,xd i to juz dawno!-przepraszam. moge zaspiewac ci cos pocieszajacego. albo nie, nie umiem spiewac, jeszcze bardziej sie rozplaczesz, jezuuu, naprawde mi smutno i powiem ci, ze wypalilam jakies dwadziescia papierosow, chociaz nie pale, myslisz ze to jakas choroba?!-wlasnie, mozliwe, wstala z tego lozka, nie miala glosnych sprezyn i zajrzala do lusterka, w sumie nie bylo zle, to boska del.

- puknij się w łepek, mała. masz nie palić, ja cię szybko oduczę - odupczę napisałam xd - możesz mi pospiewac, naprawdę fajnie cię słyszeć. która jest w paryżu? to jak rozmowy nocą u mnie dopiero - sprawdźmy! - dziewiętnasta szesnaście. tęsknię, powtarzam się wiem. :c
ale to miło jak tak sobie myślę, słyszeć z ust mathiasa, że tęskni.

no miło-pierwsza dwadzieścia, no, więcej, ale przed chwilą była dwadzieścia, chyba idę na jakiś spacer, może przeleci mnie jakiś żul. albo transwestyta. miły prezent, chociaż jeden-no pewnie, że nie wybaczy, że dostała tylko jeden prezent i to od mamy, chociaż wszyscy mieli kasy kurwa po szyję i aż jej się pryzkro zrobiło, więc chwilowo milczała, poza tym i tak zawijała szalik, chociaż na podwórku ciepło niby.

- hej, ja mówiłem, że ode mnie dostaniesz prezent w helsinkach, byłem w zasadzie w swarovskim, ale chcę żebyś miała ode mnie coś wyjątkowego, a nie jakieś świecidełka, gówno warte - pokręcił oczami, drapiąc się po podbródku. i chyba trochę zarus, ale nie jak jakaś choinka, no stress.

i koniec rozmowy.