pokój hotelowy z tarasem nad plażą a&b

po długim dniu, równie przyjemnym co męczącym, anne z brethem przywlekli się do swojego pokoju. dajmy na to, że zdążyli obejść cmentarz już, z czego a była zadowolona, po pierwsze dlatego, że uporała się już ze śmiercią rodziców jako tako, a po drugie dlatego, że miała już to za sobą. zrzuciła buty ze stópek i bez zbędnych ceregieli walnęła się na łóżko, które było wodne, od razu nosem w poduszkę, żeby było fajniej!

wodne łóżko ponoć niewygodne do seksu. no cóż. nieazne. brethan zdjął swój kardigan, w którym bylo mu nieco przygorąco, ale pominął ten temat, bo to był dzień dla anne, kiedy odwiedzała groby rodziców.
- i jak? - zapytał, podchodząc do niewypakowanej walizki, by wyjąc z niej flakonik perfum lacoste red.

przewróciła się na wznak, by uśmiechnąć się do niego szeroko i teraz usiąść po turecku.
- jestem potwornie zmęczona - poinformowała go, ściągając gumkę z włosów, które do tej pory upięte były w wysoki kucyk na środku głowy, także teraz rozsypały się po jej ramionach. - ale mniejsza z tym, to miejsce jest zajebiste - podeszła do drzwi tarasowych, które teraz otworzyła, wpuszczając do środka trochę wiatru razem z szumem morza. miała ochotę na papierosa, ale o tym już nic nie wspomniała, zapali kiedy indziej, kiedy nie będzie widział czy coś. wyszła na taras, by usiąść na jednym z krzeseł i spojrzeć na morze.

a breth nie palił, skoro obiecał. i chyba nawet nieszczególnie go ciągnęło. jezu, jaką muzykę puszczają -,-.
- prawda? - uniósł obie brwi do góry, ale już jej nie było w pokoju. zdjął polo, bo było już nieco znoszone, by z tiszertem zwykłym pójść za anne na taras i teraz tam się ubierać - chyba powiem ojcu, żeby kupił tutaj jakiś dom. moglibysmy częściej przyjeżdżać. paryż jest świetny, ale tutaj można się hm wyluzować.

- racja - przytaknęła, łapiąc go za dłoń i wstając. ubrał koszulkę, tak? w takim razie trochę ją przygładziła, chociaż bardziej na celu miała dotykanie jego klatki piersiowej, która jak zawsze była tak samo miła, a może nawet milsza niż zwykle. - plaża, breth - spojrzała na niego znacząco. - jest pusta.

obrócił głowę w stronę plaży, ignorując jakieś wołanie z dołu, gdzie ludzie przy basenie bawili się conajmniej fajnie, uśmiechając po chwili do dziewczyny.
- taaaak? - miał ochotę, trochę się z nią podrażnić. podrapał się nawet po ładnym brzuchu, odsłaniając go przy tym nieco. miłe levisy zsuwały się z jego chudego tyłka, który swoją drogą był przyjemny i wcale nie blady, ale już gdzieś o tym wspomniałam.

no, chyba wczoraj, jeśli dobrze pamiętam. anne oczywiście bardzo lubiła tyłek bretha i ogólnie jego całego, łącznie też z jego brzuchem, na którym właśnie położyła płasko ciepłą dłoń pod koszulką.
- no taaaak - uśmiechnęła się, zdobywając się nawet na stawanie na palcach, chociaż nienawidziła stać na palcach, by przejechać ustami po jego policzku, nie tak aż znowu szorstkim. - a poza tym jest mi zimno i musisz koniecznie coś z tym zrobić.

uśmiechnął się wymownie, chciał jej zaproponować, by założyła coś cieplejszego, ale nie mógł się powstrzymać, by ulożyć prawą dłoń gdzieś w dolnych częściach jej prawego pośladka i władczo przyciągnąć do siebie. wyglądała bardziej pociągająco niż zwykle, o ile to w ogóle mogł.a wyglądać bardziej pociągająco, lubię mirandę, z rozwianymi włosami i lekkimi rumieńcami na policzkach. przesunął reką od tego pośladka, wzdłuż kręgosłupa, aż do zimnego karku, który zaraz pocałował, nachyliwszy się.

- jezu, no chodźmy już - powiedziała z nieukrywanym zapałem, bo czemu ma się wstydzić swoich emocji, kiedy jej chłopak jest na nią nie mniej napalony niż ona na niego. a przynajmniej taką miała nadzieję! oderwała się od niego, by złapać go za obie ręce i pociągnąć w stronę plaży, bo taras był tuż przy niej, także zaraz znaleźli się na piasku. anne czytała, że ponoć po seksie na plaży piach jest wszędzie, więc miała lekkie wątpliwości co do tego pomysłu, ale zaraz je od siebie oddaliła, może to pod wpływem jego spojrzenia...

jakoś nie bardzo przejmował się tym całym piaskiem, sori? był bardziej pochłonięty delikatnym głaskaniem anne po łechtaczce, ale to dopiero przez spodnie. podrapał się sam po zagłebieniu szyjnym, mówiąc coś o tym, że zawsze marzył o seksie na plaży, prosto do jej ucha, które też polizał, miejmy nadzieję, że anne myje uszy.

raczeeej myła... objęła go za szyję, bo chciała, żeby był blisko niej, uwielbiała czuć jego zapach w nozdrzach i oddech na skórze. pocałowała go najpierw w jeden kącik ust, potem w drugi, by w końcu pocałować go w sam środek ust, a zaraz potem przejechać czubkiem języka po jabłku adama.
- marzenia się spełniają - wychrypiała. - ja marzę o tym, żeby być na górze - przypomniała mu, na wszelki wypadek, jeśłiby miał zapomnieć, bo to było dla niej bardzo ważne, odczuwała głęboką potrzebę dominacji xd.

pokiwał głową, co miało znaczyć, że się zgadza, był chyba już nieco napalony, więc może go podniecała potrzeba dominacji ze strony anne & to, że będzie go ujeżdżać, joł. póki co, musiał zachować się po męsku, więc złapał jej nogę, prawą i oplótł nią swoje biodra, no wiesz w jaki sposób, głaszcząc teraz po udzie.
- marzenia się spełniają - powtorzył nachylając się do szyi anne i zrobił jej malinkę, a potem druga, może zrobi jej malinki w ksztalcie swoego imienia.

anne chyba by go zabiła, potem musiałaby się tłumaczyć przed wszystkimi koleżankami, martinem i końcowo wychowawcą. chyba jakoś dobrnęli nad brzeg morza jakimś cudem, gdzie anne przewróciła go na plecy i siadła okrakiem na jego brzuchu.
- jakieś specjalne życzenia? - uniosła jedną brew do góry, zanim to nie odwdzięczyła się za te dwie malinki, dodatkowo jeszcze podsuwając jego koszulkę ku górze.

breth uznał, że bez koszulki, będzie praktyczniej, toteż uniósł się na łopatk, by ją zdjąć. podrapał anne pieszczotliwie za uchem, by poradzić sobie również z jej bluzką.
- liczę na twoją kreatywność, kotuś - bo kotuś jest słodkie, a on do niej nigdy nie mówi ładnie, więc możemy chociaż podczas stosunku to zmienić. ułożył ręce gdzieś na biodrach anne, czekając na jej ruch, skoro dominowała.

roześmiała się z ładnym wydźwiękiem, by potem przesunąc się trochę w dół, właśnie dokładniej w miejsce, gdzie znajdował się jego penis! rozejrzała się wokół, czy aby nikt nie idzie, ale nie szedł, więc pochyliła się nieco nad nim, by teraz całować jego tors, wędrując ustami od góry w dół. musiała przyznać, że to coś całkiem nowego, kiedy morze jest po jednej stronie, plaża po drugiej, ona na brethu, a przy tym istnieje ryzyko, że ktoś ich nakryje. wyprostowała się trochę, by ściągnąć bluzkę, zostając w staniku.

.......którego swoją drogą breth się zaraz pozbył i wrzucił do wody. przykro mi? musiał się podnieść, toteż zsunęła się niżej, wbrew tego co chciał jego penis, ale cóż, nie mógł się oprzeć, by teraz koniuszkiem języka błądzić wokół sutków anne. wolną ręką, zaczął rozpinać jej rozporek, bo nie mógł siepowstrzymac.

widać, w ogóle nie miał zamiaru się powstrzymywać i opierać, ona również nie, bo niby dlaczego miałaby to robić! oblizała wargi i spojrzała na niego z góry, jakoś tak władczo, a to było zajebiste uczucie połączone też z podnieceniem, bo lubiła, kiedy to robił! nie wiem jak, ale pozbyła się dżinsów, niezupełnie troszcząc się o stanik, potem będzie musiał go wyłowić, jego problem ;q.
- e-e - pokiwała głową i popchnęła go z powrotem do pozycji leżącej, hahaha.

no więc teraz, powoli zsunął z anne majtki, ktore może nawet były jego ulubionymi stringami i uśmiechnął się, bo nie mógł zrobić nic więcej. zaznaczę, że jego penis domagał się jej eeee szparki : d cicho, co pewnie mogła idealnie wyczuć.

prawie idealnie. ściągnęła jego bokserki, które w zadość uczynieniu za winy oraz grzechy również wrzuciła do wody, jak będzie nurkował po jej stanik to sobie wyłowi przy okazji ;q. i hej, teraz będzie fajnie, bo właśnie wydała z siebie jakieś "mrrrrrrrrrrrrrrrrrrr", ale chya jeszcze dłuższe, przygryzła wargę w pełnym skupieniu i w końcu go dosiadła. to było już serio coś przyjemnego, zwłaszcza, że kontrolowała sytuację, więc była raczej delikatna, ostatnio breth w ogóle nie był delikatny w łóżku i teraz sobie to odbijała.

miała szczęście,że to nie były jego kochane bokserki w gwiazdki, bo byłby gotów się obrazić. ale teraz ząk, bo myślę, że nie może być za słodko, bo on w zasadzie nie odczuwał żadnej przyjemności, nie mówiąc już w ogóle o orgaźmie którego nie było. ups? będzie musiał teraz pójść do łazienki i jakos w tajemnicy, za nią dokonczyć sprawę.

haha, anne się przejęła i w ogóle, po zakończonej sprawie zebrała się i bez słowa przebiegła całą długość plaży, nie myśląc nawet już o zebraniu ubrań, by wpakować się pod kołdrę, cała w piasku, ale o to nie dbała. udawała, że zasnęła, w gruncie rzeczy wtulając twarz w poduszkę, żeby nie widział, że płakała ;c.