apartament diego.

w recepcji, diego zażyczył sobie przyniesienie menu do apartamentu, w czasie najbliższych dziesiąciu minut, bo teraz sam przyprowadził tutaj mariette, zastanawiając się, czy powinien się przebrać. zdecydował, że tak więc przeprosił marjet na moment i ruszył do garderoby, gdzie stały nierozpakowane walizki, by wyjąć jakieś równo wyprasowane przez obsługę hotelową polo i właśnie w trakcie ubierania, czyli z seksownym nagim torsem, wrócić do salonu.

-możesz sobie chodzić bez koszulki - zasugerowała, pożerając go wręcz wzrokiem, ale po chwili uznała, że nie wypada tak się gapić (a wypada się pieprzyć, hę) i odwróciła wzrok na menu, sadowiąc się na kanapie i podwijając nogi na kanapę, miała bose stópki, w które było jej teraz zimno.

uhu, sori wyjęłam internet nie chcący i padu nie moge teraz włączyć.
- hej, nie jest ci jakoś tak zimno? - zapytał, bo kiedy usiadł obok stopy mariette, były raczej zimne, a zaskoczę cię, jak powiem, że on miał fetysz stóp, a jej wyjątkowo mu sie podobały - uh, co zamawiamy? mam chyba ochotę na jakieś dobre wino, tylko musisz powiedzieć, czy chciałabyś jeszcze dziś gdzieś pójść, bo nie będę cię woził samochodem po pijaku.
patrz jaki fajny. ale w zasadzie póki co był taki fajny tylko i wyłącznie przez to, że mariettte była dobra w seksie i liczył na powtórkę.

- byłoby miło, gdybyś mnie ogrzał, a nie się pytał - powiedziała, odgarniając kilka kosmyków włosów za ucho i przybliżając się do niego, także teraz oparła głowę na jego ramieniu. - możemy zamówić wino, w sumie nie chcę nigdzie iść - bo jak będzie szła to już do swojego domu po seksie... - możemy zostać, zjeść, a potem, hm, potem się zobaczy - wymruczała, przejeżdżając ustami gdzieś po jego policzku, nie miał zbyt szorstkiego zarostu, tym lepiej dla nich obojga.

no właśnie, nadmierny zarost saks, jeszcze wyskoczyłyby jej jakieś krosty, jak mi na buzi od tej głupiej wody -,-. otóż to, diego odłożył na bok kartę menu, zapomniał nawet, że chciało mu się jeść. mariette chyba będzie jego ulubioną 'koleżanką' w paryżu, nie dość, że wiedziała o co chodzi w potrzebnych tematach, to jeszcze tak cholernie przyjemnie pachniała i była pociągająca, w każdej części ciała, którego zamierzał nauczyć się na pamięć. tymczasem odgarnął jej jasne? włosy za plecy, by zsunąć ramiączko bluzki i pocałować w ramię.

marjet jednak nie zapomniała o tym, że chce jej się jeść, własciwie przyjemną ciszę przerwało burczenie w jej brzuchu, roześmiała się więc cicho, ale nie tylko dlatego, bo przypomniała sobie, że zapomniała włożyć stanik i pewnie został w toalecie.
- nie włożyłam stanika - poinformowała go śpiewnym głosem, by ułożyć ręce na jego ramionach i pchnąć go gdzieś na kanapę i sama zaraz wylądować gdzieś między jego nogami, całując przez chwilę jego szyję. - i jestem głodna. - co nie było aluzją do tego, że będzie łykać, broń boże.

- huh, więc może najpierw zjedzmy, a potem zajmiemy sie resztą? - uniósł do góry prawą brew, oblizując spierzchnięte, ale nadal smakujące marjet usta, zastanawiając się, czy przeleci ją w łóżku, na kanapie, czy może przy barierce na balkonie. obciągnął polo, starając się jakoś nadzwyczajnie nie podniecać faktem, że ich krocza do siebie przylegały, ale chyba niespecjalnie mu to wyszło, sori? - zostawiłaś stanik tam? w disnejlendzie? możemy kiedyś się wybrać na zakupy i ci odkupię, no wiesz grzebanie w damskiej bieliźnie jest strasznie ekscytujące.

wyczuwała doskonale jego podniecenie, ale chciała się z nim podrażnić, bo wiedziała, że jeśli teraz będą się chamować, to potem będzie jeszcze fajniej. napierała więc na jego krocze z uroczym uśmieszkiem, by wesprzeć się rękoma na jego klacie i spojrzeć na niego od dołu, bo chyba opierał się łopatkami gdzieś na podłokietniku, chyba, że to była dłuuuga kanapa.
- okej, najpierw jedzenie, potem cała reszta, jeśli tak można nazwać seks, ale okej - przygryzła dolną wargę.

- więc, co dla ciebie? niii ii i eee nie wstawaj, tak jest wyjątkowo f a a aajnie - przymknął nawet oczy, przytrzymując mariette w talii ręką prawą, a lewą odgruzował telefon hotelowy spod sterty prasy, którą mu dziś przynieśli. oczekiwał w milczeniu & rosnącym podnieceniu aż mu odpowie.

- podoba ci się to, hm? - zamrugała kokieteryjnie oczami i spojrzała na niego spod rzęs, by roześmiać się ironicznie i mimo wszystko wstać, bo w tej pozycji drętwiał jej tyłe, z czego nie była zadowolona. wzięła menu i stwierdziła, że chce spaghetti jakieś tam, może rivioli, jeśli to tak się pisze.

diego, napisałam cristiano xd, podniósł się więc również do pozycji siedzącej. przez chwilę czekał aż jego wnętrzności plus członek sie uspokoją, a kiedy juz to się stało, w spokou mógł nacisnąć numer pięć i zamówić dwa spagetii plus czerwone wino, bardziej niż zwykle zachrypniętym głosem. później wstał, by poszukac komórki, może mamusia dzwoniła......

marjet usadowiła się wygodniej na kanapie, obserwując teraz tyłek diego ukryty pod spodniami, ale i tak całkiem fajnie wyglądający, chociaż na jej oko lepiej wyglądał bez nich. ziewnęła, ale wcale nie głośno, raczej przysłoniła ręką usta, po czym stwierdziła, że chyba się na nią obraził, ale nie zamierzała nic z tym zrobić, bo jeśli chciał ją przelecieć po obiedzie, to będzie musiał byćdla niej miły tak czy siak, więc tylko poprawiła bluzkę, a raczej dekolt w taki sposób, żeby był głębszy, ale nie za głęboki.

obejrzał się i oparl tylek o komodę, ze skrzyżowanymi rękami na piersiach.
- dziewczyno, kusisz - rzucił, uśmiechając się do mariette. nic na to nie poradzę, że nie mógł się nie uśmiechać do tego kuszącego dekoltu, zgrabnych nóg, zapachu szyi i kształtnych piersi w jednej osobie.

skwitowała ten komentarz dźwięcznym śmiechem i niczym już więcej, niestety, bo wkrótce ktoś z obsługi hotelowej zapukał do drzwi i wjechał najpierw wielki wózek razem z zapachem, a potem gościu, który uśmiechał się ciągle pogłupawo, by zaraz wyjść, życząc smacznego.
- jeszcze nigdy nie jadłam obiadu w merdienie - powiedziała, nie ruszając się jednak z iejsca, nie chciało jej się podnieść tyłka z kanapy.

diego nieustannie jadał obiady w drogich hotelach, rezydencjach najbogatszych ludzi na świecie i wszystko tego pokroju; elyta! tymczasem leniwie przestawił wszystko na stół, by zapaść się w fotelu i zabrać za jedzenie, oczywiście zupełnie tak jak trzeba, pozdro dla lekcji etykiety.
- smacznego - życzył jej, nawijając makaron.

- nawzajem - powiedziała, biorąc sobie talerz, o tak, zdecydowanie jej odpowiadał taki układ, najpierw da jej jeść, a potem będą uprawiać seks w nieskończoność, mogłaby tak w sumie nie do końca życia, ale dnia dzisiejszego, jutro pewnie będzie mieć ogromne wyrzuty sumienia, ale oddaliła tą myśl od siebie równie szybko, jak jadła, bo naprawdę była głodna, więc wpyliła całą porcję, ale nie bekała po jedzeniu ;c.

szkoda. twoje postaci w jedzeniu nadrabiają za moje xd.
on dopiero teraz dokończył jeść, bo przecież nie miał się gdzie śpieszyć, mariette najwyraźniej nie zamierzała mu uciec, a to raczej dobrze. nachylił się, by uważnie nalać im wino i ja zw, krótkie już ;d.

odstawiła swój talerz na stolik, może trochę z za dużym zapałem, bo huknęła porcelaną, ale nic nie rozrypała czy coś. poczekała, aż naleje do obu lampek wina, a lał szczodrze i dobrze, marjet nie miała zbyt mocnej głowy, słabej też nie. sięgnęła po swoją lampkę, by razem z nią w lewej ręce usadowić się okrakiem na jego kolanach i wypić chyba z pół zawartości owej lampki.

- huh, widzę, że ktoś mi się chce dziś szybko upić - puścił jej oczko, a sam upił raczej nieduży łyk wina, bo to bynajmniej nie był żaden leśny dzban czy arizona, żeby wychylić całkość za jednym razem. mimo wszystko, jakoś mu nie przeszkadzało, że mariette była tak cholernie otwarta, pod każdym względem.

- a coś w tym złego? - uniosła obie brwi do góry, by za chwilę uśmiechnąć się rozbrajająco i dopić już lamkę, aczkolwiek jedna lampka wina to za mało, żeby się upić, a jej się nie chciało wstawać, żeby sobie dolać, odwróciła się więc trochę do tyłu, żeby odstawić kieliszek na stół i teraz przyssać się do jego szyi. - obawiam się, że na fotelu będzie nam niewygodnie - wychrypiała przez ściśnięte gardło, bo podniecało ją to, że nie musiała zrobić nic więcej oprócz zwykłego bytowania na tym świecie, żeby mu stanął. z żadnym facetem tak jeszcze nie miała.

o przepraszam cie bardzo, w tym momencie nic mu nie stało, z racji takiej, a nie innej, że dzieliła ich raczej duża odległość, więc nie miał podstaw do nadmiernego podniecenia.
- jak chcesz, mogę cię w zasadzie przenocować, łózko jest duże - dla niego lepiej by było, gdyby miało mniejsze rozmiary, ale będą mogli się podotykać pod kolderką, hyhy - w sam raz, jak na dwie osoby - nie lubił, kiedy całowano go w szyję, więc wstał i trzymając mariette za tyłek ruszył do sypialni - chyba, że wolisz gdzie indziej nie wiem.....na stole, pod stołem.

ojej, to marjecie pojechałaś w tym momencie ;q;q;q;q.
oderwała się więc od jego szyi, skoro ciągle odchylał głowę do tyłu, to pewnie tego nie lubił, a ona zamierzała sobie to na przyszłość zapamiętać, joł.
- no dobra, ale obawiam się, że to będzie nieprzespana noc - ostrzegła go z lekkim uśmiechem na ustach, poraz kolejny w ciągu tych kilku godzin ich znajomości myśląc sobie, że diego jest zajebisty w seksie. - możesz sobie wybrać miejsce, jeśli chcesz, popisz się kreatywnością! - przygryzła jego dolną wargę po tych słowach, jedną ręką obejmując go za szyję.

diego wyszczerzył dwa rzędy białych zębów w szerokim uśmiechu, by zanieść mariette do łóżka, co było oczywiście mało kreatywne, więc puścił jej oczko i poszedl do łazienki. w pomieszczeniu pachniało nim plus jego perfumami armaniego. nalał wody do wanny i zacierając ręce, przyniósł tutaj mariette, którą wsadził wprost do cieplutkiej wody.

- teraz już naprawdę poszaleliśmy - stwierdziła, bo przecież była w ubraniu, ale tak naprawdę nic sobie z tego nie robiła, bo przecież do jutra się wysuszy, skoro miała jeszcze u niego zostać na noc. złapała go za rękę i jakoś tak wciągnęła do wanny, również w ciuchach, także wylądował na niej, może trochę boleśnie, aczkolwiek i tak było przyjemnie.

spokojowo, nic mu się nie stało, trzeba być twardym, a nie mientkim, toteż teraz pozbył się spodni marjety, by zanurzyć głowę pod wodę i zrobić jej dobrze językiem, co było nie lada wysiłkiem, jeśli wziąć pod uwagę, że nie miał żadnej maski z tlenem ani nic takiego. zmien jej awek, bo ten już mi się znudził :d.

a mi się nie podoba avek diega, więc najpierw ty zmień swój, amen.
westchnęła cicho, bo to było całkiem miłe z jego strony, poświęcał się i to jak, ona to oczywiście doceni i się pewnie odwdzięczy, narazie jednak oparła głowę na krawędzi wanny, zaciskając dłonie mocniej po obu jej bokach i pojękując cicho, bo to było przyjemne uczucie. a teraz mógłby się zakrztusić wodą i zapaść w śpiączkę.

no właśnie jest problem, bo nie mogę znaleźć żadnych awatarów crisa..................i musiałam wziąć jakiś aramanda, ze średniowiecza............
spoko, to nie daniel, moje postaciopongi to soł hirołsy, hehe. w każdym razie i diego dał sobie radę, nołłoriz, był dzielnym chłopcem, więc spenetrował językiem całkiem jej krocze, więc teraz się wynurzył łapiąc na szczęście oddech i uśmiechając się łobuzersko.

jednym zdaniem? rzuciła się na niego, kiedy tylko wynurzył się z wody, ociekając wodą i z koszulką przylegającą do jego seksownej klaty. zaraz go jej pozbawiła, przypierając go do wanny i całując teraz jego żebro, chyba lewe, podczas gdy jej dłoń powędrowała do zapięcia od jego spodni, z którymi w miarę szybko się uporali, nie ma to jak współpraca, więc teraz zanurzyła rękę w jego bokserkach i obciągnęła mu, nie lubię tego słowa, fujfujfuj.

no, passe.
diegonkowi jednak nie było passe, najwyraźniej, bo pochwalił ją na głos, ale wyszło coś w stylu 'zajebiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiście', bo nie bardzo mógł się skupić na czymkolwiek. co tyo byłaby za przyjemność, gdyby spuścił się do wody, więc ostatkami niewyczerpanej siły przewrócił mariette, napisałam anne, na plecy, z wyjątkową delikatnością, by wejść w nią ostro albo nawet i bardziej niż ostro, sori?

jej to w tym momencie odpowiadało, bo nie była przecież wymagającą czułości anne, tylko marjet, również wymagającą czułości, ale nie w tym momencie, a woda chyba ułatwiała wślizg, także było jej naprawdę przyjeee e e ee emnie, nie mogła się na niczym skoncentrować ani nic z siebie wykrztusić, skutkiem czego jakoś tak niemo wpatrzyła się w przestrzeń, przesuwając ustami po jego policzku i szczytując, bo to miłe słowo i będę je reklamować na prawo i lewo.

on też, po szybkiem nawet szczytowaniu, pewnie doszedł w tak krótkim czasie z racji takiej, a nie innej, że wcześniej zrobiła mu dobrze. tymczasem, sapnąwszy po raz ostatni, opadł po drugiej stronie wanny, oddychając płytko i to byłoby na tyle, bo na nic więcej niestety nie mógł się zdobyć.

po tym, jak jakoś doszła do siebie, przywykła do rzeczywistości, jakkolwiek można to nazwać, w każdym razie gdy myślała już zupełnie trzeźwo, przelazła do niego na drugi koniec wanny, która była zastanawiająco duża, by usiąść mu między nogami i oprzeć głowę gdzieś na jego ramieniu, bo potrzebowała się teraz przytulić, naszła ją jakaś dziwna melancholia nad sobą, ale raczej nic z tym nie planowała konkretniejszego zrobić, po prostu czuła się wykorzystana. ;c

przecież nikt nie mówił, że on się w niej zakocha, nie.
diego objął ją ramieniem, a nawet i jednym i drugim, głaskając w okolicach żeber, czyli raczej przyjemnie. był zupełnie spełniony i zadowolony, toteż powiedział jej jakieś miłe słowa do ucha, nad którymi nie chce mi się myśleć.

no tak, ale to tylko przeruchana marjet!
wylazła z jego ramion równie szybko jak się w nich znalazła, mówiąc coś o tym, że woda już się zrobiła zimna i iostotnie tak było, poza tym nie chciała, żeby jej skóra ścierpała na tyłku czy coś, więc wyskoczyła z wanny na podłogę, by owinąć się puchatym ręcznikiem i przysiąść gdzieś na skraju wanny, żeby poczekać na niego. aha no a potem poszli do łóżka, skoro idziesz.

no cóż, czuję się, jakbym grała sama ze sobą, ale trudno!!!!!!!
marjet otworzyła jedno oko, potem drugie, by stwierdzić, że coś przytwierdza ją do łóżka, konkretniej głowa diego na jej brzuchu, ale to było chyba w miarę miłe uczucie, toteż uśmiechnęła się do sufitu, by po chwili spojrzeć w dół, na siebie. na szczęście okazało się, że włożyła jakąś jego polówkę do spania, także odetchnęła, bo nienawidziła spać obnażona! bawiła się jego włosami z braku laku i nudów po części, nie chciała go budzić.

a diego właśnie śnił o seksie z nelly furtado, bo moje wszystkie postaci męskie są jej fanami!!!!!!!!!!!!! i trochę go rozpraszało to głaskanie, toteż leniwie podniósł obie powieki i uniósł głowę. uśmiechnął się do.....zaraz jak ona miała?
- mariette - stwierdził pogodnie, poniekąd dumny z samego siebie, że zapamiętał, brawka dla tego pana. podniósł się po pozycji siedzącej i podrapał po mile umięśnionym brzuszku.

marjet właśnie stwierdziła, że zapomniała jego imienia, ale była za to dumna z niego, że pamiętał jej imię, w związku z czym podniosła się na łokcie i przez chwilę go sobie oglądała, bo diego miał naprawdę miłe mięśnie brzucha i ogólnie klatę.
- aha? - mruknęła, niezupełnie wybudzona, bo jeszcze po części spała, ziewnęła nawet, skopując z siebie kołdrę, także mógł teraz podziwiać jej wysportowane uda i łydki, bo właśnie wymyśliłam sobie, że mariette trenowała karate!

karate ;d.
zignorował jej zapytanie, bo był cholernie głodny i w zwiazku z tym miał zły humor. wstał, by podciągnąwszy bokserki na tyłek, wyjąć papierosy ze spodni i jednego właśnie zapalić. przyglądał się mariette z pewnej odległości, to jest sześciu, może siedmiu metrów, od okna rzecz jasna, w milczeniu.

- mam sobie już pójść? - zapytała, bo zwykle tak to było, że po udanej nocy faceci już nie chcieli jej znać, czego ona miała trochę dość, bo czuła sie jak bezpłatna dziwka. spuściła więc stopy na podłogę, w tym przypadku hotelowy, miękki dywan i przeciągnęła się leniwie.

gdyby nie to, że mariette była wyjątkowo ładna, to zapewne powiedziałby, że tak. zamiast tego, przymknął na moment powieki, rozkoszując się dawką nikotyny w płucach, by pokręcić głową.
- niee, zjemy śniadanie i cię odwiozę, do domu, czy gdzie tam sobie chcesz. a na wieczór, moglibyśmy się umówić, jeśli oczywiście miałabyś chwilę, bo muszę pozałatwiać kilka spraw na mieście, a pewnie nie zainteresuje cię chodzenie od agencji do agencji - towarzyskiej - nieruchomości. szukam mieszkania, no wiesz.

- no wieeem - skinęła głową, teraz już wstając i podchodząc do niego, by wyjąć mu z ręki papierosa, którym to następnie zaciągnęła się mocno, jako, że była prawdziwą, nałogową palaczką i nic na to nie mogła już poradzić. - muszę wziąć prysznic - poinformowała go, oddając mu już papierosa, którego spora część zniknęła. - ty też musisz wziąć prysznic.

uśmiechnął się, by zaciągnąć papierosem, wyrzucić go na oślep za okno, objąć mariette w talii, wypuścić nad jej głową dym no i pocałować, raczej namiętnie, w drodze do łazienki. a, że droga była długa, zdążył zdjąć z niej swoje polo, co znaczyło, że musiał przestać całować, więc potem przyssał się do jej prawego sutka, który całkiem wylizał.

roześmiała się, całkiem zadowolona z tego, że tak szybko skumał, o co jej chodzi, by za chwilę jej śmiech zmienił się w kilka głębszych sapnięć. otoczyła jego szyję ramionami, by przejechać językiem od jego ucha, przez szyję, gdzieś na klatę, którą zaczęła całować. stwierdziła w duchu, że mogliby w sumie pieprzyć się bez końca, bo to było serio miłe, kiedy orgazm nadchodził za orgazmem.

on myślał to samo, toteż, kiedy tylko udalo mu się puścić wodę, pozbył się swoich bokserek, i uniólsł mariette do góry, by w nią we e e e e e e e e eeejść, o właśnie tak było mu przyjemnie plus właśnie tak sapnąć jej imię do ucha, przygryzając je raz po raz. posuwał ją ostro i boleśnie, ale na szczęście tak samo przyjemnie <3.

w związku z tym, że właśnie przypomniała sobie w skutek tego napływu emocji jego imię, jęknęła właśnie jakieś "oooooch, dieee-e-e-e-e-ee-eee-go, mocniej!" xdxd, oplatając go nogami w biodrach i zadrapując mu trochę łopatki swoimi długimi paznokciami, żeby miał po niej pamiątkę w postaci czterech pręg po obu stronach pleców.

póki co, niespecjalnie się tymi zadrapaniami przejmował, bo właśnie miał porządny orgazm, który zmusił go do ostatniego, aczkolwiek zajebiście mocnego posunięcia mariette. chwilę później odstawił ją na ziemię i oparł się o ściankę kabiny, dysząc ciężko.

wyszczerzyła się do niego zaraz potem, jak złapała nieco oddechu, a teraz musnęła ustami jego ramię, by przenieść się z pocałunkami na jego usta.
- wieczorem możemy wypróbować moje łóżko, jeśli chcesz - mruknęła, pomiędzy jednym a drugim pocałunkiem, jego usta były idealnie miękkie.

- zadzwonię do ciebie, tylko musisz dać mi swój numer. chodźmy już na to śniadanie, jestem naprawdę głodny.................- bo to facet. wyszedł z kabiny prysznicowej i skierował się od razu do garderoby żeby znaleźć czyste bokserki w misie <3 - wyschły ci te ubrania, mała? - zawołał, szukając sobie jakiejs koszulki, która byłaby choć trochę wyprasowana. żadnej takiej nie znalazł, więc w samych bokserkach ruszył do salonu, by znaleźć tam telefon i zawołać kogoś z obsługi, kto wyprasowałby mu koszulki właśnie :c.

nienawidziła, jak mówiło się do niej mała, ale nic o tym nie wspominała, skoro był taki miły i się o to jeszcze pytał. wytarła się, by pomacać ubrania, rozwieszone gdzieś w łazience, ale na szczęście wcale nie pod sufitem. spodnie miały wilgotne nogawki, ale to dało sie przeżyć, tak więc teraz po nie sięgnęła, by wsunąć je na tyłek.
- wyschły! - zawołała więc z łazienki, teraz wkładając bluzkę i pozdrawiając w myślach swój stanik!

on właśnie stał przy drzwiach, dając jakiejś tam kobiecie swoje koszulki do wyprasowania, by teraz przemieścić się znów do garderoby, tym razem w poszukiwaniu spodni.
- coś mówiłaś? - zapytał, drapiąc się za uchem, z przymrużonymi powiekami, nie mógł się zdecydować, czarne rurki czy spodnie od garnituru gucciego.