KORTY TENISOWE.

dużo, dużo kortów.

z racji tego, że ja uwielbiam tenisa, danny grał w tenisa. teraz własnie. a może kierował się w stronę szatni, z bidonem, oblewając się wodą.

a antoinette przyszła, bo dawno nie uprawiała żadnych sportów, co może spowodować zanik mięśnie. i potem jak się kuca to tak kolana bolą, ja tak mam. ostatnie ćwiczenie fizyczne jakie robiłam to dwa brzuszki tydzień temu, hehe. dobra, nieważne. przyszła i szła też do szatni nawet.

- heeeeeej - uśmiechnął się do niej szeroko, zakładając rakietkę na ramię, raczej rozbudowane, bo to sportowiec.

jezu, dan to przecież ten od autografu??????????????? nie skojarzyłam imienia jego.
- czeeeeeeeeeść - uśmiechła się, ładnie, bardzo - co tu robisz?

- grałem trochę. dawno nie robiłem nic poza piłką nożną. a ty? - uśmiechnął się jednokącikowo, okej, wcale nie wyglądała na jakąś wielce wysportowaną.

- mhm, przyszłam pograć, bo dawno w nic nie grałam - ehe, szkoda.

- to źle - uśmiechnął się znów, otwierając przed nią drzwi szatni.

- taak, dlatego przyszłam - wejszła do szatni.

jezu pisz dłuższe posty, bo wena mi ucieka przez to, że piszesz krótkie </3
- ee, to ten, ubierz się i może pójdziemy gdzieś na obiad, hm? - zaproponował szukając klucz od szatni, w której zostawił rzeczy.

oke, przepraszam :C <3
- oke, no dobra - ubrała się normalnie, żeby nei robić wiochy i poryskała się jakimś fajnym dezodorantem, cnie - to gdzie chcesz iść? - mhm, była głodna.

- prowadź - daniel nie należał do ludzi specjalnie kreatywnych, więc zaczniesz.