miszęlki.

- nie wiem, sprawdzałem, dokąd poszłaś - odparł, wyjmując szkalnkę z jej ręki. napił się nawet trochę i odstawił sok na blat, po czym sam na nim usiadł.

- uciekłam - uśmiechnęła się krzywo i poszła do łazienki, musiała przecież zapakować kosemtyki, to chyba najtrudniejsze zadanie.

a on wrócił do sypialni i ustawił właśnie przy drzwiach frontowych dwie pełne walizki, które na pewno nie były lekkie. usiadł na podłodze, opierając się plecami o ścianę i dysząc po przenoszeniu tych walizek.

ona również wróciła, ale po jakimś czasie, niosąc 96586868 kosmetyczek, ale to dopiero połowa. rzuciła to wszystko na łóżko i usiadła na nogach, przed nim. oparła łokcie na jego kolanach i uśmiechnęła się.
- pakowanie jest strasznie męczące.

- wiem - przyznał jej rację i przyciągnął ją do siebie, po czym pocałował miękko w dolną wargę. - ale to już chyba wszystko? - zapytał, głaszcząc ją po plecach.

opadła więc gdzieś tam pomiędzy jego kroczem i oparła głowę na jego twardym ramieniu. zastanowiła się chwilę.
- jeszcze balsamy, kremy i szampony - poinformowała go - aha i spodnie, no i buty. o torebkach też mam wspomnieć?
uśmiechnęła się niewyraźnie i pocałowała go w brodęł.

- o jezu - jęknął w jej włosy. - masz tego niesamowicie dużo - stwierdził. - może weź tylko te najpotrzebniejsze rzeczy, przecież mam szampon w domu.

- nathan, ja nie pracuję jako sprzątaczka. i zdecydowanie nie moge pachnieć męskim szamponem. ty możesz - nachyliła się nawet i powąchała jego włosky z uśmiechem, przeciągając potem nosem po jego szyi.

- nie jest aż tak męski - powiedział, wzruszając ramionami. - a poza tym sprzątaczki są seksowne, hm. - już wyobrażał sobie jej reakcję xddd.

spojrzała na niego raczej dziwnie, bo o ile dobrze pamiętała, te sprzątaczki w szkole wcale nie były seksowne i odsunęła się od niego, na myśl, że z jakąkolwiek mógł się pieprzyć i poszła do łazienki pakować szampony.

zdecydował więc, że może najlepiej dla niego będzie się nie odzywać i poszedł do jednej z szaf, trafił akurat na spodnie, które zaczął wrzucać do walizki. sprawdził oczywiście rozmar, tak na przyszłość, żeby móc porównać miszęl za dziesięć lat z tą oto teraźniejszą.

a co będzie za dziesięć lat?
wróciła z kolejnymi kosmetyczkami, wrzuciła do toreb buty i klasnęła w dłonie.
- to chyba wszystko - oznajmiła z wielką ulgą.

miszęl przytyje po urodzeniu dziesięciu dzieci, może dziewięciu xd.
- to wspaniale, że wszystko. cztery torby - oznajmił, zastanawiając się, jak to zniesie na dół. objął ją ramieniem i pociągnął w stronę sypialni, czytaj: łóżka.

miszęl przez chwilę rysowała ludziki i te wszystkie, na nathana torsie, by zaraz przewrócić go na plecy i pocałować, zupełnie żarliwie.

wymamrotał coś mało zrozumiałego w jej usta, ściągając swoją najnowszą koszulkę i przyciskając ją do siebie.
- wolę jednak stewardesy od sprzątaczek - uśmiechnął się nieznacznie, jednokącikowo.

- to dobrze, raczej - zamachała do niego wesoło rzęsami i usiadła na jego brzuchu okrakiem, by teraz wylizać mu wargi, mru.

ścisnął ją za pośladki i roześmiał się nieperliście.
i idęęę, bo mi się wena kończy i uczyć się muszę, paaa.

pa.

poprawiła się i dobrała do jego rozporka, mru. zaraz znajdę wenę!!!! obiecuję.

- ładny sufit - stwierdził, oglądając sobie przy tym jeszcze wszystkie ściany i widoki za oknem. w końcu jednak przeniósł wzrok na miszęl, żeby się nie zdenerwowała, że na nią nie patrzy czy coś. zdjął z niej bluzkę, chyba że może napisałam przypadkiem, że już zdjął wcześniej, nie wiem, w każdym razie bluzka została zdjęta. - masz stringi z rozcięciem w kroku? - zapytał, uśmiechając się z nadzieją w oczach.
bo nadzieja umiera ostatnia! xd

- nie pamiętam - pokazała mu język, stopami zsuwająć spodnie, tu in łan, conie. pocałowała go gdzieś w okolicach pępka, by zaraz zsunąć bokserki, ze snupim <3

a czyje spodnie zsunęła?
- to ja lepiej sprawdzę, czy mają rozcięcie - poinformował ją i włożył dłoń między jej nogi, okazało się jednak, że nie mają. - eeej no, ja się nie zgadzam! - zaprotestował, machając nad głową jej stanikiem w trygryski, którego przed chwilą ją pozbawił.

jego. nawet teraz zsunęła jego bokserki, odgarnęła włosy z czoła. nachyliła się jakos tak krejzolsko i uśmiechnęła się przygryzając malinowe wargi. no i ten, wylizała mu, czekaj sprawdzę w zeszycie od biologii, okej wylizała mu członka, nie lubię strasznie tego słowa, przygryzając nawet lekko, mru.

/jego męskość!

też nie lubię tego słowa, ani podobnych mu słów, ani synonimów, no nie lubię!
aż wierzgnął nogą z podniety i z tego wszystkiego prawie spadłby z łóżka, ale w ostatniej chwili złapał się za ramę i podciągnął.
- jezuuuu, nie mogę się doczekać, aż z tobą zamieszkam! - powtórzył poraz setny, nawet samego siebie utwierdzając w tym przekonaniu. ściągnął jej galoty i przeczołgał się w jakiś dziwny sposób na nią.

- mhm, ja też - mruknęła do jego ucha, które zaraz, dumna z siebie xd przygryzła. poprawiła się nawet i zrobiła mu malynkę.

a w wyznaniach gejszy był fragment o tym, że węgorze poszukują niezamieszkanych jaskiń, hyhy.
...więc jego węgorz wślizgnął się w jej jaskinię, niestety zamieszkaną i w tym momencie umarłam ze śmiechu.

oboże, proszę nie pisz więcej takich rzeczy, bo marzenka się na mnie dziwnie patrzy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! xdddddddddddddddddddddddddddd zesikam się zaraz ze śmiechu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
okej, spoko, już, jestem, spokojna, semih, pozdro. miszęl przywarła do niego całym ciałem, chcąc więcej, a ustami do jego szyi, pachnącej i wysunęła bijoderka w przód.

ja się popłakałam, ale sorry xd.
więc wszedł w nią głębiej, całując ją gdzieś mniej więcej w okolicach szyi i poruszył się w niej szybko, łapiąc ją za pośladki i przyciskając do siebie, rządny głębszych doznań, co oczywiście miało swój efekt w postaci extasy, się znaczy ekstazy, mam kosmate myśli <3

ja też, przez ciebie </3 xd
okej, przechodziła, wcale nie na drugą stronę ulicy, tylko ogromnie przyjemne wzniesienie, jęcząc w jego ramię, raczej głośno i wbijając paznokcie w jego plecy, drapiąc je może również, ale jak mniemam, w takich momentach tego się nie odczuwa. nawet coś mu, napisałam mó, xd powiedziała, ale to nie miało żadnego sensu, że jej słowa.

- cooooo ooo ooo? - wydyszał w jej ucho, które za chwilę deliktatnie przygryzł, ale nie tak jakoś za mocno, żeby potem jeszcze miała miejsce na kolczyki. i, jak to się mówi, przyspieszył, przyspieszyyyyyył i taaa, META! xd

ojej, krejzi bardzo piszesz : 3333
opadła na jakieś wielkie poduszki obok, dysząc ciężko i głaskając nathana po brzuchu.
- już nic.

mam dziwny humor, w ogóle to hormony mi odbiły, płaczę bez powodu xd.
- aha - mruknął, zsapany i w ogóle zdyszany, ojej, odłączyłam klawiaturę! ale już mam, już mam, kabelek w dziurkę i te sprawy. wziął ją za rękę, tą którą głaskała jego brzuch, akurat nie miał ochoty na głaskanie jego brzucha. pocałował tylko wnętrze jej dłoni i ostatni raz westchnął bardzo ciężko, zmęczony jak po... seksie?

no brawo.
uśmiechnęła się do niego i wstała, w ramach poszukania swoich majtek, to jest stringów, aha. i nawet je ubrała, razem ze stanikiem i opadła na brzegu łóżka obok niego.

a on wsunął bokserki na tyłek, były właśnie pod ręką, inaczej to by dupy nie ruszył. przesunął ręką wzdłuż jej kręgosłupa, prawie że aż między pośladki i pocałował ją w łopatkę, obejmując ramieniem.
- następna sesja będzie już u mnie, a raczej u nas - powiedział w niebo wzięty, jak maryja panna, ale nie mieszam jej do tego, bo nie wypada xd.

no raczej, wiesz ja się do bierzmo przygotowuję, jutro mam spotka.
- zobaczymy - przygryzła lekko dolną wargę, machając do niego brwiami, całkiem uszczęśliwiona. ubrała się nawet całkiem i cmoknęła go w usta, ya - jak ja bez ciebie wytrzymam w poniedziałek? - przewróciła oczami, morderczo niezadowolona myślą poniedziałku bez nathana.

też mam jutro xd.
- nie wiem, możesz się pomasturbować przy moim zdjęciu - doradził jej wspaniałomyślnie ze złośliwym uśmieszkiem, pochlebiając samemu sobie i odgarnął włosy z jej karku, który zaraz pocałował ze trzy razy.

- o tak, z pewnością przy ośmiuset pasażerach, hm - zamrugała do niego oczami, po czym wstała, przyglądając się walizkom - poza tym niektórzy pasażerowie są zupełnie przystojni, pomieszczenie dla stewardess wygodne, koleżanki mogą mnie zastąpić, conie - usmiechnęła się łobuzersko zupełnie, opadając chudym tyłkiem na jednej z walizek.

- haha, bardzo śmieszne - odparł z iroinią, krzywiąc się lekko na myśl o miszęl z jakimś pudzianem czy kimś równie innym niż wszyscy. wciągnął na siebie spodnie, rurki czarne, zapiął też pasek i udał obrażonego, właściwie to się obraził.

widziałam pudziana na lotnisku w londynie xd
- oj, żartowałam tylko - powiedziała, bo to było śmieszne raczej dla niej i teraz złapała dwie swoje walizki, było prawie jak pudzian!

ta jasne, oczywiście, jak pudzian. nathanowi dostały się te jej cięższe walizki, ale nie narzekał, w ogóle to się nie odzywał, bo wciąż był urażony jej pomysłowością i w ogólę to męskiej dumy się nie krzywdzi, zwłaszcza po robieniu sobie dobrze ;x. jakoś wydostali sie z jego mieszkania, sratata, firma przewozowa, no ja cię kręcę i możesz zaczynać tam u niego, hrrr.