taras!

no cóż, w zasadzie to nie miała pojęcia co ją podkusiło, żeby przywlec swój tyłek na tę imprezę. zazwyczaj unikała jakichkolwiek tłumów.
ale czasami każdy czuje się samotnie.
gdy tylko weszła do mieszkania, zakręciło jej się w głowie od zapachu różnorodonych perfum i alkoholu, więc pytając się jednej, czy dwóch osób o kierunek, trafiła na taras.
ze swoimi waniliowymi papierosami.

a on właśnie wypadł z salonu na taras i rozejrzał się, wcale ucieszony, że jest tam ktoś poza nim, bo on przeciwnie, uwielbiał towarzystwo. uśmiechnął się, poprawił rurki na seksownym tyłku.
- cześć.

podniosła na niego wzrok, zaciągając się papierosem. zmrużyła odrobinę oczy. - cześć. już pęka w szwach? - spytała, uśmiachając się jednokącikowo, wskazując na drzwi od tarasu, na salon czyli.
no bo skoro wypadł! ;p
miała nadzieję,na przyjęcie jak u holly w śniadaniu u tiffany'ego, ale póki co się nie zapowiadało.

- tak jakby - uśmiechnął się opierając o barierkę. zapalił papierosa i wystawił w jej stronę paczkę, bo tak wypada.

- mam swoje - machnęła paczką swoich papierosów, ee, waniliowych plpelpelpelpe nie wiem jakich. - nie lubię tłumów. to znaczy, nie takich, których nie znam - zachichotała, zerkając na dół, przez barierkę.

- ja lubię, dużo ludzi generalnie imprezy lubię - uśmiechnął się opierając łokcie na barierce i wydmuchując dym - więc co cię tu sporowadza, hm? - spojrzał na nią, marszcząc czoło nawet.

- nie wiem. ciekawość? - ziewnęła, przesłaniając usta dłonią, tę z papierosem. - frida. jestem frida - przedstawiła mu się, podała chyba nawet rękę. nie, nie dygała, bo już nie te laataa.

- zimno ci? - zapytał unosząc aż obie brwi. - diego, jestem diego - powtórzył jakby za nią i poprawił swój kołnieżyk.

- nie. to znaczy, trochę. przyzwyczaiłam się do chłodnych wieczorów - uśmiechnęła się, stukając palcami o barierkę. - chociaż u nas w maaaaaadryyyycieee - szpanszpanlansszpanlanslansszpan - było dużo cieplej. wieczorami. hm, nieważne.

- HEJ JESTEŚ Z MADRYTU?! - zapytał podniecony tym faktem, niezmiernie. zdjął swoją marynarkę, gucciego! i podał jej - masz, bo umrzesz, z tego no chłodu.

- dzięki. tak, to źle? - spytała, trochę rozbawiona jego reakcją. opatuliła się jego marynareczką, wąchając przy okazji, cichcem, rękaw, pachnącym diego. seksy bardzo!

owszem.
- nie, no to dobrze właśnie ja jestem z barcelony - podniecił się tym wszystkim, nie miał okazji rozmawiać z żadną hiszpanką od kilku miesięcy, a hiszpanki są hot. paola :C - wybacz, ale nigdy nie lubiłem realu madryt! - zaśmiał się - ale to chyba kwestia naszej drużyny. wiesz duma katalonii i te sprawy.

- ojezuu, grasz w piłkę? - zachichotała, drapiąc się po policzku i tradycyjnie zostawiając na nim czerwoną smugę. - nie mam pojęcia o sporcie. i każde miasto w hiszpanii wydaje mi się tak samo fajneeee.

- nie, nie gram, ale no wiesz u nas to raczej wszyscy za piłką - tak hiszpanie żyją piłką nożną, diego mój diego z barcy właśnie, się nawet popłakał jak barca odpadła z ligi mistrzów xd byliśmy razem na tym meczu, było hot <3333 - jasne, hiszpania ogólnie jest fajna.
wyrzucił w końcu papierosa.
- ty też - dodał, uśmiechając się huh, łobuzersko?

- wiem - odparła, wcale nie jakoś skromnie, bo przecież była świadoma swojej fajności, czyż nie? - dłuuugo jesteś w paryżu, diego?

- kilka miesięcy, straciłem rachubę - oo o, jesteś - ale podoba mi się tutaj. a ty? paryż jest całkiem inny niż barcelona, bo nigdzie nie ma takich baletów jak na lloret!

- noooo, już jakiś rok. paryż jest świetny, kocham bagietki i tych portrecistów pod wieżą eiffla - zaśmiała się. kiedyś sama też stanęła tam ze swoim kramikiem malarskim, namalowała jakąś parkę, ale uznała, że to nie dla niej!

- o, malujesz? - zapytał, z udawanym zaciekawieniem, no wiesz przez rozmowę do łóżka czy coś takiego. wyjął kolejnego papierosa i z trudem go zapalił, przybliżajać się do niej, chwiejnie - bagietki są miłe, ale tęsknię za ciapatą :C
ja też!!!!!!!!!!!!

- czy ja wiem - wzruszyła ramionami i przesunęła palcem wskazującym prawej ręki po jego policzku. - maluję, namalować cię? - uniosła prawy kącik ust w nieznacznym uśmiechu. akty też malowała, hihi.

- namaluj, tutaj nawet pożyczymy od summer kredki - i wcale mu nie przeszkadzało, że będzie ktoś patrzał w końcu nie codziennie uprawia się seks pod wieżą ajfla. ej krejzolko ja ostatnio pisałam b. strona numer pięć, ya?

a już widzę! wcześniej mi się nie pokazywało, xd
- nie maluję kredkami, diego - dźgnęła go palcem w brzuch. - ale mogę zrobić wyjątek. dawaj kredki. - zastanawiała się, po co summer kredki..xd

ja też się zastanawiam, może chciała adoptować dzieci, albo zrobić chociaż =d
- to czekaj, tylko czekaj - rzekł prosząco i znkinął za rozsuwanymi drzwiami. znalazł tylko długopis i ołówek i jakąś kartkę również, w kuchni, by zaraz wrócić - masz - rzucił jej - znaczy proszę.

już chciała mu nawyrzucać za te 'masz', ale się powstrzymała i uśmiechnęła zupełnie ładnie, siadająć na ziemi. - to nie wiem, jak mam cię narysować? xd - spytała, bo nie miała weny na wymyślanie, sory.

- no tak. a ja mam zapozować? może się rozbiorę? - zaproponował wesoło - albo przyniosę coś do picia?
oparł się o barierkę, jakby właśnie pozował xd

- okej. tylko wszystko po kolei, najpierw drinki - przyklasnęła w dłonie jak jakaś wróżka, albo kobieta z jakiegoś rijaliti szoł typu 'dziesięć lat mniej'.

podrapał się po głowie i ruszył z powrotem do mieszkania. wrócił zadowolony, z dwoma drinkami, z palemkami i w ogóle hot.
- proszę - podał jej jednego, ładniejszego chciał zasłużyć xd na obrazek oczywiście.

xddddddd.
- dziękuję - powiedziała, odstawiła drinka na bok, bo ona też chciała zasłużyć na tego drinka, conie, xd. - to robieraj się, d! - zarządziła.

zdjął szybko koszulkę, bo to nietrudne i złapał za pasek.
- hej ho, frido, help! - dla zycia bez tytoniu, prawieże.

/widzę was..................... . . . ......... . . . .. .. . .. . . . .

/ chodź, będzie trójko :C

frido to prawie figo fago............<3
- sam sobie nie radzisz, dzieciaku? - parsknęła, przyglądając mu się z dołu. ale ale wstała i swoimi długimi, chudymi palcami rozpięła jego pasek, rozporek też.

/nie lubię na czeciego, idę od was; d.

- no widzisz - udawał zasmucenie, chociaż zajebiście mu to wszystko odpowiadało, więc zsunął spodnie, razem z bokserkami - i co teraz? ty tu rządzisz, bosie.
to prawie jak nikol.

- nie lubię rządzić. nie chce mi się malować - stwierdziła i uszczypnęłą go w ramię, zerkając na dół : d. sugestywnie, sesese?

- to się rozbierz - i wcale nie czekał na jej decyzję czy coś w tym stylu tylko zsunął ramiączka jej sukienki? bluzki? jedno zębami xd drugie ręką.

sukienki, lec sej soł! pozbyła się swojej sukienki więc, przesuwając językiem po swoich zębach. - tylko nie miej mnie za głupią dziwkę, diego - mruknęła i ugryzła go w dolną wargęęęęee.

- aha - przytaknął, jezuuuuu i wcale nie miał jej za dziwkę, odpisz nejtem, więc teraz wsunął prawą rękę w jej majtky, bo to było całkowicie seksyyy i zdjął jej stanik.

no odpisałam! tak myślę.
- i nie rób malinek - dodała jeszcze, po chwili namysłu bo w szkole krzyczą za malinki! ;d. przesunęła ustami po jego szyi, stając trochę na palcach.

owidzę teraz.
- spoczkoloczko- poinformował ją, że będzie grzeczny i zsunął jej majtky, było mu bardzo ciepło w tym momencie.

uwiesiła się na jego szyi, ręcyma i objęłą go w pasie, nogami, seksy. zrobiła mu malinkę na szyi, bo obowiązywał tylko jednostronny zakaz! :3

- hej, grasz nie fair! - powiedział wcale nie wyniośle, tylko rozbawiony i złapał ją za pośladki, zaraz robiąc jej malinkę na, na POWIECE, ha, jak nina z tomkiem, moi znajomi xd

na powiece, seksy!
- JASNE, i kto to mówi? - oburzyła się trochę, co ukazała przez ugryzienie diegowego ucha, małżowiny!

- tylko oddałem - pacnął ją niecierpliwie w tyłek i zaraz przyparł całym swoim ciałem do barierki i WSZEDŁ W NIĄ raczej brutalnie.

- oooch - stwierdziła, zamykając oczy, a może właśnie otwierając je nieco szerzej, w każdym razie chętnie by go jeszcze zjechała za tę malinkę, ale nie było takiej możliwości, już! a ja lecę, pa.

pa!