stołówka

nieobłożnie chorym przecież pielęgniarki nie będa nosić do łóżka żarcia, jeszcze czego!

okej, powiedzmy, ze szpitalna stołówka była połączona z bufetem, bla bla. angel była niesamowicie zaskoczona bezpośrednim zachowaniem szanona, ale chyba niespecjalnie jej to przeszkadzało. jako modelka, w większości czasu miała stycznośc z wyjątkowo aseksualnymi facetami. usiadła teraz przy stoliku obok okna, przez które mogli obserwować park szpitalny.
- hm, espresso. o ile w ogóle tutaj jest jakiś wybór - pokręciła oczami, spoglądając gdzieś poza ramieniem szanona do stołówki, na wygłodniałych, chorych ludzi.

no co ty!! to pewnie taka stolowka jak w tym no na dobre i na zle... cicho bo dean nie wiem czy umarl czy nie. - wiec espresso. zaraz wroce. - poszedl wiec do okienka w ktorym siedziala gruba baba i jadla jakies ciasteczka i zamowil dwa razy espresso i moze tez jakies ciacho, a nawet dwa. w koncu jest mily i nieskapy. wrocil do stolika, podsuwajac pod nos angeluwy jej ciacho i kawe. - bedziemy grubasami. - na pewno.

zachichotała.
- ty będziesz grubasem, bo zjesz dwa. ja nie mogę - wzięła swoją filiżankę i przez chwilę w milczeniu dmuchała w ciecz - więc szanon, skąd się tutaj wziąłeś? - może był w ciąży albo amputowali mu nogę, czy coś takiego. skąd mogła wiedzieć, nigdy nie była dobra z biologii. czy czego tam. jaki dean.........

-mam skręconego kciuka, spójrz, jest całkiem duży. - w sensie napuchnięty. spojrzał na swojego kciuka, a potem pokazał jej i wyszczerzył się. - spadłem z konia. - czemu nikt tu nie jeździ konno xd?

jeździłam na kucyku w przedszkolu :c. angelique od razu skojarzyła to sobie z jakimś artykułem na mądrej stronie, że jedyną porównywalną częścią ciała do penisa jest właśnie kciuk, bo ja też sobie skojarzyłam, tylko chyba wyczytałam w gazecie. przygryzła dolną wargę, a może i górną, tylko na chwilę.
- jeździsz konno? - zaciekawiła się, choć to dosyć oczywiste, jeśli wziąć pod uwagę, że spadł z konia. albo może po prostu zamiast samochodu miał konia.

pokiwal glowa, drapiac sie za uchem, swoja droga dowiedzialam sie dzis z supernatural ze uszy sa niepowtarzalne jak odciski palcow. nie wiedzialam tego, ojej xd - taa. chociaz podobno to nie jest fajne zajecie dla chlopaka. - wyszczerzyl sie. przynajmniej my zawsze sie smiejemy z pieczara xd - jedz ciacho, jestes chuda jak patyk. - on nie byl az taki strasznie chudy no bo kurcze sie cisnie to sie ma te miesnie.

to ciekawe!!!!
- wcale nie - zaprotestowała, bo miała już wyrobiony instynkt protekstu, jeśli chodziło o to, że jest chuda - to znaczy miło mi to słyszeć i tak dalej, ale ja wcale nie jestem chuda. do tego dopiero dążę - była początkującą modelką, może już o tym wspominałam, a jeśli nie to wspominam, bo to paryż, a nie ma wcale modelek.

bo wszyscy biorą modelki na ryjki i potem robienie modelek z modelek jest trywialne, jak dla mnie. - w sensie? - bo chyba nie załapał. to znaczy załapał, ale wersję 'chcę mieć anoreksję', bo niby czemu dążyla, żeby być chudą. czy coś tam.

angel to ktoś tam, chyba nikt konkretny, tak myślę. w każdym razie podrapała się po nosie, o anoreksji nawet nie pomyślała, dużo czytała jeśli chodzi o ten temat i chyba niespecjalnie chciała być anorektyczką. upiła łyk kawy i założyła nogę na nogę.
- chciałabym być modelką. to znaczy teraz, pozuję do zdjęć, ale jestem zainteresowana czymś więcej. tylko mam pewien problem, bo rodzice twierdzą, że studiuję medycynę. gorzej jak za cztery lata nie pokażę im dyplomu - ale tym będziemy martwić się później, shannon miał ładne oczy i nie przejmowała się rodzicami.

-co więcej byś chciała? - zapytął i zakasłał w dłoń, bo tak jakoś mu się chciało, to tak z cyklu uzasadnienie roku zgarnia sandra. aha, czyli nie studiujesz, czy ja jestem jakiś głupi i nic nie rozumiem? - uśmiechnął się jednak, podobało mu się jej takie pomieszanie z poplątaniem.

- nie wiem, pracować może dla jakiejś dużej firmy? pozowanie do zdjęć może i jest fajne, ale nie na długo - wyjaśniła, wzdychając ciężko, bo to było tak cholernie poplątane, że powoli zaczynała się gubić. już przestawała pamiętać kto ma wiedzieć, ze studiuje, a kto ma wiedzieć, że nie studiuje, no cóż. kłamstwo ma krótkie nogi, czy coś tam - nie, nie studiuję. chciałabym, ale mam trochę nieustabilizowany czas pracy, więc średnio bym dawała radę. może kiedyś, jak już rodzice się dowiedzą i zabiorą mnie z powrotem do bordeaux. a ty, studiujesz? - bo wyglądał na studenta, nie wiem od czego to zależy.

-byłem kiedys w bordo. widzialem krowy. - zwierzyl jej sie, btw wcale nie bylo to dla niego jakies traumatyczne przezycie; po prostu mowil co mu slina na jezyk przyniesie, ale to dobrze, czul sie przy niej tak luzno calkiem. - aha, studiuje. - nie mowil co, bo i po co. wzruszyl za to ramionami.

bo pewnie nie pamiętasz!!!!!! ja sobie gdzieś pozapisuję, bo potem znow nie będę pamiętać, zapisuję nawet co mam zrobić na drugi dzien, ze szkoly że, ale i tak nigdy nie robięę. angelique więc dopiła kawę i odstawiła teraz filiżankę na stolik, poprawiając też przy tym serwetkę.
- huh, krowy. ciekawe przeżycie - o ile dobrze pamiętam, klodi była z bordo, ale mogę się mylić, conie - a co studiujesz? - bo to istotne. może nie najważniejsze, ale ważne, junoł. poza tym angel byla ciekawska i tak jakoś wyszło.

archeologie on studiuje ; D pamietam to akurat. wiec tak wlasnie jej powiedzial, dodajac ze to nic fajnego i skrzyzowal nogi pod stolem tak w kostkach, rozkraczajac~ sie przy okazji. - a tyy, czemu medycyna?

rozkraczeni chłopcy są strasznie podniecający. to znaczy zależy którzy, rozkraczony oskar wcale nie jest podniecający, bo nie zmienia koszulki po włefie i merda sobie ten w majtkach na lekcjach pod ławką, co dziś zaobserwowałyśmy z majką. jest obleśny. trochę się rozpisałam, więc koniec tego bla bla. angelique pokiwała ze zrozumieniem głową, zastanawiając się jak to można studiować coś, co w dużej części związane jest z historią. to jedna z moich nielicznych postaci, które nie są humanistami.
- archeologia, hm. i jeździsz na te różne wykopaliska do afryki i tak dalej? - zaciekawiła się, przyglądając szanonowi z zainteresowaniem, serio. lubiła mądrych ludzi - mój tata jest chirurgiem plastycznym. ja chciałabym być anestezjologiem, jeśli już.

-nie, na razie tylko teoria, pierwszy semestr, pierwszy rok. wczesniej nie chcialo mi sie ruszac tylka z domu, bylem nieco hm, podlamany, rzucila mnie dziewczyna i tak dalej. - wzruszyl ramionami, taki nawyk, moze zbyt czesto rzeczywiscie powtarzany i mu tak zostanie, ale prawde mowiac szanon na to lal. - chirurdzy plastyczni, to obrzydliwe.

angelique nie zdawala sobie wcześniej sprawy, że faceci też się załamują takimi sprawami jak zerwania. no, to teraz już wie. ale była tym zaskoczona, więc udawała, że strasznie ją pasjonuje zabawa rozsypanym cukrem na stole. ktoś to zostawił, ona przecież nie słodziła.
- mhm, dlatego nie chcialabym się w to bawić. ja powinnam być teraz na pierwszym roku właśnie. jeśli rodzice by się dowiedzieli, to byłoby po mnie - pokręciła energicznie głową, nie chcąc sobie nawet wyobrażać wściekłości ojca, matka jakoś by to zniosła.

-wiec mam nadzieje, ze sie nie dowiedza. szkoda takiej milej dziewczyny. - ziewnal w dlon, chociaz wlasnie wypil caly kubek kawy, no ale co ja ci poradze, byl spiacy, moze dlatego tez mniej rozmowny.- co z twoimi chlopcami?

spojrzała ukradkiem za okno, by stwierdzić, że zdążyło się ściemnić, a ona miala daleko do domu. no cóż, jeśli dobrze pójdzie to złapie jakąś taksówkę. dopiero po chwili, wybudziła się z rozmyślan, słysząc pytanie shannona.
- co? jakimi chlopcami? - zapytala, bo niespecjalnie wiedziała o co mu chodzi, chyba na chwilę odcięła się od świata, w trakcie szanonowej wypowiedzi, a to niedobrze.

-no skoro juz mowa o zwiazkaach. to znaczy nie mowa, tylko ja cos tam wspomnialem.. hm, nie musisz odpowiadac. - zmruzyl oczy, patrzac gdzies poza jej ramiem i westchnal, opierajac podbrodek na dloni.

podniecam się teraz tym hey there delilah :d. angel jednak się nie podniecała, przynajmniej w tym momencie starała się koncentrować na shannonie, co nie było takie znów trudne, jeśli wziąć pod uwagę, że naprawdę miło się go słuchało.
- ah, no tak. to wcale nie jakaś tajemnicza sprawa. teraz nie mam nikogo, wcześniej było kilku, ale nie jakaś wielka sprawa, że potem cholernie cierpiałam - otóż, angelique jeszcze nigdy w życiu się prawdziwie nie zakochała, biedactwo - a ty? to znaczy jeśli nie licząc tej dziewczyny, o której wspominałeś.

to stare =d - u mnie byly jakies tam drobniejsze milostki. nic specjalnego. - podrapal sie po czuprynie i dyskretnie zerknal na zegarek. - zmywajmy sie, bo zaraz zaczne sie rozklejac.

ja to dopiero odkryłam niedawno!!! :d
- huh, jasne - podniosła się z krzesła, ale go nie przewróciła, jak zawsze u nas robila chłopcy na technice, żeby wkurzyć dżordżinę. zaproponowałaby pewnie, ze go odprowadzi, gdyby oczywiście była facetem.

ale nie zaproponowala i sie rozejszly bo zaczynam serialowanie .