nathan do emili ;c

więc tak, powiedzmy, że nathan kupił sobie nową komórkę, jakiegoś sony eriksonacza i po przemyśleniu sprawy zadzwonił do emili. wcale nie dlatego, że czuł się samotny, choć może i pośrednio taaak, ale nieważne.

a ona własnie wyszła od kosmetyczki i odebrała, słodko.
- taaaaaaaak?

- hm, hej emili - powiediał oschle. - chciałbym z tobą pogadać, no wiesz, o tym, co się wydarzyłooo... - zaczął niepewnie, nie wiedział, czy ona jeszcze pamięta, co tak w ogóle się stało!

- och, cześć. jak tam ta twoja? - zapytała, nie pamiętając dokładnie imienia michelle - nie wyglądała na uszczęśliwioną.

- odeszła - odpowiedział z gulą w gardle, na myśl o miszęl aż kręciło mu się w głowie. - w dodatku dowiedziałem się, że była w ciąży... ze mną, a to akurat nie najlepsza wiadomosć.

- w ciąży? na pewno sobie to wymyśliła, tylko chce twoich pieniędzy, albo ciebie, no wieeeesz - pewnie nie wiedział, ale emilie paląc papierosa, stwierdziła, że nie lubi michelle i może sobie po niej pojeździć </3

zignorował ją, choć miał ochotę jej dojebać, bo ostatnie czego potrzebował, to wyżywania się na miszęl ;c. boże, oni są tacy skrzywdzeniiiii.
- chciałem ci tylko powiedzieć, że hm, z nami, no wiesz, z tobą i ze mną, a nie ze mną i z miszęl... no więc z nami koniec, to było chyba niepotrzebne, cały ten seks.

- z tobą i miszęl, też skończone z tego co mówiłeś, hm - zmarszczyła nieco brwi, ale miała całkiem pogodny głos, może trochę drwiący? - jeszcze powiedz mi, że cię do tego zmusiłamm.

- nie, emili - wywrócił oczyma na lewą stronę, żaaaart. - po prostu nie chcę się już z tobą spotykać i to tyle.

- to jeszcze nie koniec, nathan, bo wbrew temu co sobie myślisz, nie jestem tylko zwykłą suką - poinformowała go rzeczowo, raczej.

chciał powiedzieć coś w stylu "jak to nie?" ale powstrzyam się resztkami siły woli.
- coś sugerujesz? - zapytał zmęczonym tonem głosu.

- sugeruję to, że nie dziwię się twojej lasce, że cię zostawiła. to totalnie kretyńskie, no wiesz, masz dziewczynę, pieprzysz się z inną, a potem zapraszasz ją jeszcze do waszego domu - warknęła, dobitnie.

- ja pierdolę - powiedział aż, choć nathan z reguły nie przeklinał. - o przepraszam, sama się wprosiłaś! - mruknął. - poza tym to totalnie chamskie z twojej strony, że się do mnie przystawiałaś i wyciągałaś takie inicjatywy, a teraz zwalasz na mnie.

- weź sobie nagraj to co mówisz i posłuchaj, to sam się postukasz w czoło, rajt? w każdym razie jeszcze kiedyś się zobaczymy, cześć - powiedziała wyniośle i nawet się rozłączyła.

a on odetchnął głęboko, ogólnie to czuję się, jakbym grała w jakimś filmie w jedynce, kiedy to piszę! chciał się jej jeszcze może zapytać, co ma na myśli, mówiąc kiedyś, ale skoro się rozłączyła, to nie miał zamiaru dzwonić ponownie, więc tylko wrzucił komórkę do kieszeni swoich doprawdy seksownych rurek. ;cc