droga z kawiarni do przystanku ałtobusowego!

ojezu zapomniałam, że on mieszka za miastem aż.
więc szli i szli, podczas gdy szanon opowiadał jej historię o swoim dziadku, który dostał w łeb od niemca i teraz chyba wyszło mu to na starość i zbiera długopisy.

myślałam, że jego welwet w związany z to viviana,xd. znaczy velvet-viviana velvet-viviana velvet-viviana prawie jak max-ryan max-ryan pleplepleple kocham neila
- wolę pisać piórem, niż długopisem - wyznała mu, zastanawiając się, czy jej dziadkowie, jeśli jeszcze by żyli, czy również byliby trochę dziwni. trochę bardzo nawet, bo jej zdaniem zdatne do kolekcjonowania były wyłącznie buty, bierzmy przyklad z majkela xd.

z mojego majkela? xd
-ja nie, wylewa się - szedł dalej, wziął ją za rękę i krzyknął uwagaaaaaaaa kałuuuuuuuuuża chociaż mój ksiądz wciąż mówi żebysmy wyzbywali się dzikości!

no przecież ma mariję karej z butami -,- ;D.
skoczyła do kałuży, chociaż nie miała łelingtonsuw czyli krótko mówiąc, nie była zzaopatrzona w kalosze, zawsze zapominam jak się te buty nazywają. i obchlapała szanona, dopiero potem stwierdziła, że tam wcale nie ma wody ;/

aha xD
-he he -zaśmiał się rubasznie i powiedział, że zaraz ma autobus. i czy ona sobie poradzi???

- poradzę sobie!!! - zapewniła go gorąco, kiwając głową, chociaż się na nią głupio patrzyły jakieś klosze z przystanka to pewnie dzidek od halamy czy jak miał ten z przystanka właśnie xd.

nie widziałam tego skeczyku.
usiadł na ławce na przystanku, nie chce mi się już zmieniać tematu. albo nie, nie usiadł, tylko stanął i wsunął ręce do kieszeni, z zamiarem pożegnania się, ale chwilowo zastanawiał się jeszcze, na ile może sobie pozwolić.

- to ten, do zobaczenia, szanon - stwierdziła trochę koślawo, drapiąc się po ramieniu i to tyle bo się wkurzyłam bo zapomniałam zgrać na pendrajwa prac na informatykę -,-

;*
na swój sposób uroczo i jeszcze bardziej na swój własny nieśmiało pociągnął ją za kołnierzyk, delikatnie i... poprawił go. to była chwila napięcia.
-hm, miłych snów, renee.
właściwie nie wiedział nawet, kiedy ma autobus.
zamiast tego pocałował ją, lekko, musnął ustami jej usta.

uśmiechnęła się, mruknęła coś o tym, że i tak cierpi na bezsenność wcale nie napisałam nieśmiertelność i uciekła, bo przypomniało mu się, że on jest w trzeciej klasie podstawówki ale patola olol o kurwa XD.

heh, odjechał w sino dal.