tomaskowy

toma

owszem, jestem.
c.

(jakie to dojrzałe)

podstawiając swój cholerny łeb pod lufę pistoletu papy soprano.

jak oni się kochają <3

nareszcie!!!!!
nienawidzę cię bardziej!!!!!!!

camilla.

spójrz na siebie, thomas!
żebyś wiedział, że nie przyjdę. nawet gdyby twoja matka miała mi zapłacić!

odpieprz się ode mnie.

już? skończyłeś?

nie. pozdrów ode mnie swoją kelnerkę.

i latiszę..

gdybyś nie ślinił się na widok każdej blondynki napotkanej na swojej drodze, może bym się tak nie czepiała.

muszę to przemyśleć, tomi.
daj mi spokój.

kiepski chwyt, tom. próbuj dalej.

to nie brzmiało jak żart. nawet jeśli, wcale nie był zabawny.

c.

nie jestem pewna, czy chcemy cię widzieć..........................................................

a kto powiedział, że zamierzam go urodzić?

nie będziesz mi pisał co mam robić, thomas.

kazałeś mi spierdalać, co było równoznaczne z zostawieniem mnie samej sobie i podjęłam decyzję. nie chcę go. tak samo jak nie chcę cię znać.