tiiiiumowe nieopodal targu księgarzy.

więęęęęęęęc, prawdda była taka, że sebek przelizał tiiu na klatce 49573753 i pół raza, by teraz czekać aż ona otworzy przed nimi drzwi, a to czekanie w zasadzie go trochę przygnębiało, więc pomacał ją po tyłku.

obejmując go nogą w okolicach pasa, bo miała nogi do nieba i masując go jedną ręką po karku i ramionku jednym, grzebała w torbie w poszukiwaniu klucza, który w końcu znalazła. pocałowała go jeszcze symbolicznie jeden raz i ignorując sąsiadkę z naprzeciwka, która już wylazła na korytarz i krzyczała na nich za brak taktu, otworzyła drzwi i wciągnęła sebastję za kołnierzyk z głuchym 'oh'. drzwi zatrzasnęła kopniakiem.

to bardzo eeeeee brutalnie z jej strony, ale tę brutalność sebek cenił chyba w niej najbardziej, wszyscy pamiętają klapsa, którego mu dawała w le paris paris, czy jakimś innym klubie. zabrał jej torebkę, by pizgnąć ją na szafkę i podczas namiętnych pocałunków, zabrać się za tak zwane rozpakowywaniu tjumowej, to jest zdejmowanie jej kurtki ręką lewą, bo prawa już umiejscowiła się (tak jasne, sama się umiejscowiła), na jej piersi.

-twoje dłonie wiedzą co dobre - zaśmiała się, przygryzając jego górną wargę, trochę już przyznam spierzchniętą. pociągnęła go do sypialni i padli na jej dwuosobowe (w razie czego) łózko, zapadając się na miękkim materacu, przykrytym lekką jedwabną powiedzmy narzutą w kolorze kakao, żeby współgrała ze ścianami w kolorze ecru - powiedz mi teraz, czy moje też? - z tymi słowami zsunęła lewą rękę do jego spodni.

- o tak, w zupełności - powiedział, by teraz schylic się trochę nad nią i rozpiąć stanik, który w późniejszym czasie wylądował na podłodze i no cóż, sebek ugryzł tju w sutka, by go też wylizać. jego ręka powędrowała w tym samym czasie do jej rozporka.

w tym samym czasie tiijumiasta sprawnie pozbyła się sebkowego paska do spodni i ich samych w sobie, bodaj zsunęły się do kolan odsłaniając bokserki. uśmiechnęła się do jego klatki piersiowej, której coraz więcej wyzierało spod koszuli, którą powoli rozpinała, całując każde kolejne odkryte przez nią miejsce. rozumiesz, prawda?
-chyba ktoś tu żył w celibacie - zacmokała, nie bardzo wiedząc kogo ma na myśli. ją, czy jego.

on myślał, że chodzi mu o niego, bo przecież nie wiedział, że tju i dan się jeszcze nie pieprzyli. to z tą koszulą, było tak seksowne, że aż chyba sama się podnieciłam, razem z moim kochanym sebkiem, który teraz z łatwością pozbył się tjumowych spodni i ściągając jej majtki zębami, wylizał tym razem jej łechtaczkę, że ujmę to z biologicznego punktu wrażenia. aż się zatęskniło za panią grażyną.

punkt wrażenia <3
tym razem to my z tiiu się podnieciłyśmy. mam nadzieję, że jednak wybaczysz iż tylko tiiu miauknęła zadowolona, bo ja siedzę z kuzynem i oglądamy jednym okiem komisarza reksa, więc głupio byłoby mi miauczeć do psa, albo jego właściciela, chociaż jak byłam mała chciałam żeby był moim mężem xd.
-seeeb - zdobyła się tylko na tyle, wsuwając dłonie za gumkę jego bokserek, które szybko ściągnęła przesuwając palcem wzdłuż członka seba. a był porządnie wyposażony przez naturę, że tak powiem.

widzenia xd wychodzi wstawanie o ósmej. ej anna bedzie z benem w na topie?
- tju! - to bardzo mądre i z jego i jej strony, że tak powiem, ale nie możemy od nich wymagać zbyt wiele, kiedy oboje są w stanie względnego podniecenia. tym bardziej taki sebek, który pod wpływem jej dłoni, a w zasadzie palca tiiu naprawdę porządnie się podniecił, ale spoko, tylko mu stanął, no sperma i te sprawy, bo to jeszcze nie takie podniecenie.

-yhm - mruknęła, co za razem było odpowiedzią na twoje pytanie, w szóstej części będą razem i to tak słodko <3. w każdym razie tiiu uklękła bynajmniej nie do modlitwy i zaczęła ssać penisa sebka, sprawiając mu tym samym nieziemską radość, bo jak wiemy tiiu była dziewczyną (podobnie jak cammie) doświadczoną, więc wiedziała co i jak zrobić, żeby było mu najlepiej. uszczypnęła go w tyłek. nie mogłam się powstrzymać.

to miło z jej strony, chociaż sebek sądził, że to ZAJEBIŚCIE miło z jej strony, więc wydobył z siebie tylko głuche westchnięcie spowodowane podnieceniem. miało to być związane z wypowiedzeniem jej imienia, ale wybaczymy mu, że nie wyszło, bo teraz właśnie sebek, nie chcąc spuścić się tjumowej do ust, przewrócił ją na plecy, może zbyt brutalnie, by zaraz w nią wejść z huh, sebastjenową siłą!

jęknęła cicho, bo chociaż bardzo chciała nie było siły, żeby tego nie zrobiła, aczkolwiek zaraz zastąpiła to błogim westchnieniem, oplatając seba rękami za szyję w dosyć władczym geście.
-oh, seb - wymruczała mu do ucha i polizała je od dołu do góry, żeby nie być banalną. przez chwilę poczuła się głupio ze względu na daniela, ale przecież nawet nie byli razem, a on sam zapewnił ją, że na swoim cholernym wyjeździe będzie miał 'zajęcie', które niewątpliwie oznaczało posuwanie panienek 24/7. uśmiechnęła się tryumfalnie do ramienia sebastjana i przymknęła oczy. rozmazał jej się makijaż.

trudno, sebek i tak uważał, że tju jest seksy, tym bardzziej teraz, kiedy rozkoszował się orgazmem, spowodowanym własnie nią. nie miał chyba nawet w tej chwili czasu myśleć o jas, bo był bardzo zajętym ostrym posuwaniem tju i myślami plus głową, był przy jej prawym cycku, przygryzając go raz po raz. trzymał ją za pośladki, też.

właśnie przyszło mi do głowy: co by było gdyby i tiiu zapylił w tym momencie. żadnych gumek, skąd miał pewność że tiiu bierze pigułki tyryryry
krzyknęła kiedy osiągnęła apogeum wszystkiego co w tej materii możliwe i przywarła do seba jeszcze ciaśniej o ile to w ogóle możliwe. nie wpijała mu jednak paznokci w plecy, ani nic z tych rzeczy. bo nie.

jezu, sebek debil, patuch debil, on nigdy nie używa gumek. tju może byc w ciazy, jezu pizgam i tomasz sie dziwnie patrzy :d.
sebek spuścł się w nią, że tak to brzydko ujmę i kiedy z niej wyszedł, nie miał siły by nadal wisieć, toteż opadł obok, zwalając tym samym poduszkę z łóżka. chwilę sobie podyszał, bo to takie normalne, po wzbuczającym zajebiste zadowolenie seksie, by przysnąć się do tju i pocałować ją płytko w ramię i pogłaskać po płaskim brzuszku. bo to przecież ona nauczyła go czułości po seksie :c.

<3
i teraz była z niego dumna, że zapamiętał sobie jej lekcję. zadowolona przytuliła się do jego umięśnionego ramienia i musnęła je pełnymi wargami. w tym momencie żałowała tylko, że jej miseczka to marne B, a nie na ten przykład podwójne D. no nic, nie można mieć wszystkiego, prawda?
-ktoś tu się nauczył zajęciem partnerką po seksie, gratuluję - zaszczebiotała w jego ramię właśnie. nie zamierzała się odsuwać. nawet spocony po seksie pachniał perfumami lacoste, które wprawiały ją w niemalże szaleństwo.

kisiel, bo mnie też wprawiają. wyjątkiem jest mój matematyk, który nawet z czerwoną lacoste mnie nie podnieca.
- miałem dobrą nauczycielkę - wyszczerzył zęby w uśmiechu, ale nie tak szerokim, by tju mogła podziwiać jego migdałki. niespecjalnie nawet chciało mu się gdziekolwiek iść, bo jest tak zmęczony jak ja, ale w przeciwiństwie do mnie, to wiedział co mówi i robi, toteż podniósł się na łokcie i pocałował tiiu kolejno w dolną i górną wargę, nadal się uśmiechając. to głupi post, wybacz mi.

daje radę, widziałam głupsze (patrz: wszystkie moje xD)
eniłej, tiiu było naprawdę miło & przyjemnie, bo danny owszem był uroczy ze swoją nieśmiałością ,ale do seksu nie doszłoby chyba nawet gdyby obiecała, że za niego wyjdzie. nieważne. potrząsnęła głową, kompletnie rozwalając swojego niechlujnego koczka, w celu nie rozwalenia go a wyrzucenia z głowy pieprzonego daniela. przełknęła ślinę i pogładziła seba po policzku, który lekko drapał popołudniowym zarostem. uśmiechnęła się delikatnie.
-jest mi tak dobrze, że wstyd się do tego przyznać - tiiu właśnie to powiedziała? o kurfa.

- oho, mi chyba tymbardziej - jasne, sebastien miał jas i dziecko, w tym momencie poczuł niemile uczucie w okolicach serca, ktorego nie mial. to sie chyba nazywa kac moralny, ale staral sie to zatuszować, z pocalunkami na tjumowej szyi, ktorej nie mial przyjemnosci wachac od jakiegos miesiaca!

przymknęła oczy, zastanawiając się nad wszystkim i niczym jednocześnie. jedyna konkluzja jaka z tego wynikła dotyczyła jej i jego również popieprzenia. bawiło ją to jak funkcjonowali względem siebie, bo i mnie i ciebie też to bawi. smyrała seba stopą w kosmatą łydkę i była cholernie zadowolona z dobrego, ba! zajebistego seksu. pytanie, czy tylko z seksu. ale mówimy o tiiu, przecież w życiu nie przyzna się do tego, że gdzieś bardzo głęboko uważała siebie za najszczęśliwszą dziewczynę na ziemi. przynajmniej w tej minucie. leżała w ramionach faceta, na widok którego jej wnętrzności wykonywały skomplikowany taniec i czuła się jakby znowu miała trzynaście lat i zakochała się po raz pierwszy. ale nie kochała seba, o nie. kochała daniela. seb miał dziecko, daniel miał ją. ponownie potrząsnęła głową, która aż ją rozbolała od nadmiaru myśli. żeby zatuszować swoje zmieszanie, czy jak to ładnie nazwać, pocałowała go delikatnie w sam środek apetycznych ust. czy usta faceta mogą być apetyczne? kocham adama flooda xd.

ja też <3 i w ogóle ich wszystkich :d dee nie lubię : / i poppy : /
a sebek już sam nie wiedział co on myśli, co on czuje i czy on w ogóle coś czuje. przez lata wmawiał sobie, że ma serce z kamienia i naprawdę chciałby aby tak zostało. napisałabym trochę retrospekcji, ale serio jestem śpiąca, tylko twardo doczytuję na topie :d.
- tiiu - powiedział w końcu, do jej ust, które nadal były blisko - dobrze mi tu z tobą.
i wcale nie mówił tego swoim 356 kochankom.

dee jest fajna pod koniec 6 części, po psychiatryku xd. ale już nic nie mówię, hjhj.
-nie weźmiesz mnie na swoje tanie tekściki - szepnęła, myśląc sobie właśnie, że mówi ten sam wyświechtany tekst każdej dziewczynie którą wyhaczy pod mulę rusz lub gdzie indziej. odwróciła się do niego plecami z tej okazji i miętosiła brzeg białej pościeli mark & spencer. nie wiedziała dlaczego ją to ruszyło, ale tak było. jednak nie miała zamiaru się do tego przyznać. bo co mu powie? no właśnie.

sebastien się obraził :d bo to dla niego typowe. z głośnym westchnieniem, poturlał się na dół łóżka po spodnie, by wyjąć z nich komórkę. sennie przeczytał smsa jasmine, nie wiedząc w sumie co ma powiedzieć i zrobić.
- kurwa - mruknął tylko i z przypływu wściekłości rzucił telefonem o ścianę. gadżecik rozpadł się na części, ale gówno go to obchodziło.

wzdrygnęła się, słysząc trzask, ale nie podniosła głowy. po części dlatego, że nie obchodziło ją w jaki sposób i na co wścieka się seb, z drugiej jednak strony trochę się bała. tak jest. bo skąd miała wiedzieć jak reaguje w obliczu złości? no dobra, po części wiedziała. leżała więc tylko na boku, plecami do niego i coraz intensywniej mięła kołdrę w dłoniach.
-coś..nie tak? - zapytała w końcu na tyle cicho, że sama miała wątpliwości co do tego czy usłyszał.
namieszałam, znowu x.d

- zabrała dziecko i wyjechała. zabiję ją jak się dowiem, gdzie jest. a przecież się dowiem - no jasne, wszyscy o tym dobrze wiedzieli. wstał, nie trudząc się na poskładanie telefonu, wręcz przeciwnie potraktował go jeszcze kopniakiem, by nerwowo zacząć krążyć po pokoju. pewnie zastanawiał się czy rzucic jas z wieży ajfla czy ją zastrzelić.

nic nie mówiąc wygrzebała się spod prześcieradła, którym zdążyła się owinąć. czuła się cholernie naga i onieśmielona, co było do niej zupełnie niepodobne bo przecież miała ciało, którego można było jej pozazdrościć. chwyciła koszulę seba i niedbale zapięła ją na któryśtam guzik znajdujący się trochę ponad biodrami. stanęła na palcach za sebem, obejmując go od tyłu właśnie.
-spokojnie - szepnęła mu na ucho i podniosła rękę, żeby odgarnąć z czoła przyklejone do niego włosy, jego. scena jak z filmu, więc oparła policzek o jego łopatkę - będzie dobrze - bo co innego miała mu powiedzieć? że cholernie się z tego powodu cieszy, bo będzie miała go dla siebie? niedoczekanie. na pewno rano zwinie się i zacznie szukać jas i tyle będzie go widziała. westchnęła.

- jasne, że będzie. musi być. chcę tylko odzyskać dziecko, ona może sobie robić co chce - nie krązył już nerwowo po pokoju, tylko starał się skupić na logicznym myśleniu i wymyśleć gdzie to jas mogła się wybrać. było pewnym, że i tak się dowie, ale zaraz? czy nie było mu teraz cholernie dobrze? był bo seksie, w zasadzie z dziewczyną, o której myśli nie dawały mu spokoju od długiego czasu, pieprzyć jas i dzieciaka, był egocecos tam. odwrócił się i uśmiechnął do tiiu ujmując jej policzki w dłonie - mówiłem prawdę, z tym, że mi tu dobrze. z tobą.

-ale daren.. - punkt dla niej, że zapamiętała imię dzieciaka. splotła dłonie gdzieś w okolicach jego nerek i pomyślała, że mogłaby tak stać z nim całą wieczność. ah, to poseksowe upojenie - mówiłeś, że.. - zdaje się, że nic już nie rozumiała. a podobno faceci są prostolinijni i podejmują szybkie decyzje, których nie zmieniają. pieprzyć to, wolał być tu z nią, a ona ma z tym jakiś problem. głupia, głupia tiiu, skarciła się w myślach.

- nie przejmuj się, skoro ja się nie przejmuję - złapał ją za szczupłe ramionka, by trochę nią potrząsnąć - jest w dobrych rękach, nic im nie zabraknie, jas ma specjalnie na takie wypadki przeznaczoną kartę kredytową. w zasadzie to było na wypadek mojej śmierci - co przecież mogło się zawsze zdarzyć - ale pewnie teraz tak mnie będą traktować. jezu, tiiu mówiłem ci już, że masz najwspanialsze usta na świecie?
w związku z tym pocałował tjumową w te usta, które tak cholernie go podniecały. jak cała tju.

zaśmiała się kokieteryjnie, bo skoro sam uznał że to nic takiego, ona sama dłużej nie będzie zawracać sobie głowy dzieciakiem jakiejś małej suki. tak właśnie. zamruczała jak kotka i otarła się o niego zmysłowo, ciągnąc z powrotem na łóżko.
-chodź do mnie, ogierze.

sebek zaśmiał się pod nosem, udając tygrysa, bo to cholernie perwersyjne, ale nawet zabawne, podszedł do niej, by zaraz pchnąć ją na łóżko, znów mocno, i przejechać językiem od jej łechtaczki, aż po samą szyję. cholernie podniecała go jej nagość, to że była tak zajebista w łóżku i och, co ja będę gadać, doprowadziła sebka do szaleństwa!

-chodźmy spać - rzuciła rozkazująco, celowo gasząc jego namiętność w zarodku. spojrzała na niego z charakterystycznym dla siebie kpiącym uśmiechem, zadowolona z tego, że w tym momencie ma nad nim przewagę. stała się zbyt delikatna, mógł przecież odkryć jej prawdziwe 'ja', a tego nie chciała. jeszcze nie. zbyt bała się tego co może w związku z tym nastąpić. zresztą, była już zmęczona. wgramoliła się więc na seba i wtulona policzkiem w jego obojczyk, zamknęła oczy. uśmiechała się.

posłuchał tjumowej jak jakiś wierny piesek, ale hej nawet mu się podobalo, bycie pieskiem tju. objął ją ramieniem, by teraz głaskać po łopatce i w ciszy napajać się tą cudowną chwilą!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! byłoby romantycznie, gdyby nie to, że sebek miał zajebisty mętlik w głowie.

podobnie jak ona. to słodkie. obydwoje byli w innych związkach, a w swojej obecności czuli się po prostu wolni. przynajmniej ona. daniel czasami potrafił ją przytłoczyć. zupełnie nieświadomie gładziła go po policzku i powoli odpływała do tak zwanej krainy marzeń. jak uroczo i ckliwie, czyli totalnie w moim stylu.

poczekał aż oddech tiiu zmieni się w bardziej głęboki, czyli typowo senny, by zaraz samemu zasnąć, bo to słodkie, z tym oddechem!

obudziła się częściowo i przeciągnęła leniwie, zahaczając nogą o czyjąś łydkę. otworzyła jedno oko, żeby sprawdzić do kogo należy i na jej twarzy momentalnie pojawił się szeroki uśmiech, kiedy zaczęła odtwarzać sobie w głowie poprzedni wieczór. przysunęła się do seba i leżąc na boku, podparta na łokciu obserwowała jak śpi. a wyglądał przy tym jak dziecko. co było według niej totalnie urocze.

sebastien właśnie teraz, o godzinie jedenastej trzydzieści trzy podniósł leniwie prawą, a potem lewą powiekę; być może na odwrót? nieważne, nieważne. z początku nie wiedział gdzie się znajduje, dopiero potm przypominał sobie wszystko, jak w filmach. wczorajszy wieczór, który należał do zupełnie przyjemnych, no i mniej przyjemne zakończenie. spojrzał w bok, by uśmiechnąć się do tiiu, może trochę niepewnie.

jako że teraz siedziała na łóżku po turecku i grała na telefonie w węża, na jego niepewne spojrzenie tylko wzruszyła ramionami i ponownie skupiła się na grze. bo tak sobie wymyśliłam właśnie. jednak chociaż z pozoru wyglądała na obojętną, wyluzowaną i zadowoloną ze wczorajszego seksu, kołowrotki w jej głowie chodziły na najwyższych obrotach i właściwie było je słychać z zewnątrz. jak ona mogła to zrobić danielowi? zależało im na sobie, prawda? oczywiście. a teraz ona, zła tiiu, przespała się z facetem, który o mało go, daniela, nie zabił. poczuła się z tym tak źle, że aż skusiła w węża co zakomunikowała światu cichym przekleństwem. pytanie tylko czy było ono a propos przegranej, czy tego co działo się wczoraj wieczorem. kac moralny jak stąd do wieczności, pozdro dla ani cieślak.

w głowie sebka działo się za to dużo nieprzyjemnych rzeczy, zastanawiał się czy powinien wstać i z miejsca zacząć szukać darena i jas, czy olać to tak jak większość spraw? zostać tutaj z tiiu, która, cholera wyglądała na przybitą? to wszystko było jak jakiś chory film, ale ten film wcale mu się nie podobał.
- tiiu - powiedział w końcu, podnosząc się do pozycji siedzącej by spojrzeć na nią z bliskiej odległości - co się dzieje? - zapytał. wiedział, że tak to nazywamy kacem moralnym, w końcu tiiu poniekąd była z danielem. nie wiedział jak teraz to wszystko będzie wyglądało, ale nie bał się. teraz nie bał się już niczego, nic go nie zaskoczy.

-nic - ponownie wzruszyła ramionami, bo intrawertyczność (można to tak odmienić?) była jej główną bronią jeśli sprawy zaczynały skręcać na tory uczuciowe. wstała i obejmując się ramionami dla poczucia mniejszej nagości ruszyła do kuchni. musiała napić się kakao. o tak. kakao zawsze poprawiało jej humor, chociaż teraz, łapiąc po drodze pluszowy szlafrok, miała niemiłe wrażenie że kakao gówno jej da. no trudno, nie zawadzi spróbować prawda. przez ramię zerknęła na seba i poczuła ucisk w żołądku, który tłumaczyła sobie brakiem śniadania, a nie uczuciami które być może do niego żywiła.

sebastien, kiedy tylko tiiu zniknęła za drzwiami sypialni, odgruzował spośród 95738653 ubrań swoje bokserki, by zaraz wciągnąć je na swój seksowny, dżejmsowy tyłek. podrapał się bezradnie po głowie. co miał teraz zrobić? był chyba nawet trochę zły, że wczoraj tiiu zachowywała się całkiem inaczej niż dziś. poszedł jej śladami do kuchni, by ze skrzyżowanymi rękami stanąć w futrynie.
- mam sobie pójść? - zapytał, może zbyt dobitnie, a starał się, by wyszło łagodnie. prawdę mówiąc wolał tutaj zostać i rozwiać jej wszelkie wątpliwości co do jego bycia chujowym, że tak to ujmę.

odwróciła się do niego tyłem, bo ton jakim się o to zapytał sprawił że gotowa była się rozpłakać. jej ego było i tak wystarczająco podeptane i bez jego szorstkiego tonu, którym ją teraz raczył. obejmując kubek z wielorybem obiema dłońmi napiła się kakao i przymknęła oczy.
-jak chcesz - odpowiedziała cicho i beznamiętnie, jakby to czy zostanie czy nie, nie miało dla niej najmniejszego znaczenia. a uwierz mi, miało. zabębniła palcami lewej ręki o kubek właśnie i odwróciwszy się do niego przodem oparła swój zgrabny tyłek o blat kuchenny - to nie moja sprawa, prawda?

spojrzał na nią bez wyrazu. dlaczego taka była? dlaczego nie widział w niej cienia tej dziewczyny z wczoraj? dlaczego tiiu potrafiła pokazywać mu miliony swoich różnych wydań. jedne mu się podobały bardziej, drugie mniej.
- tiiu, pytam czy tego chcesz? - wymawianie jej imienia, poniekąd sprawiało mu przyjemność, gdyż dawno nie mógł tego robić, kiedy udawała, że go nie zna. miał do siebie trochę wyrzuty sumienia, o ton głosu, który tym razem nie zmienił swojej barwy. poza tym wiedział, że robi źle, ale on nigdy się tym nie przejmował.

-nie wiem - wymamrotała zgodnie z prawdą, bo to co działo się aktualnie w jej wnętrzu, konkretnie w głowie było właściwie nie do opisania. jednocześnie chciała go i nie chciała. uwielbiała i nienawidziła i w tym momencie miała ochotę rzucić w niego kubkiem kakao za ton jakim się do niej odnosił. odstawiła pusty kubek na blat i objęła się ramionami. zrobiło jej się cholernie zimno, być może ze względu na atmosferę panującą w jej małej aczkolwiek przytulnej kuchni.

no cóż, sebek może i bywał oschłym idiotą, ale obiecał sobie, że nie spierdoli. podciągnął bokserki na tyłek, z głośnym westchnieniem, podchodząc do tiiu. z początku nie wiedział jak ma się za to zabrać, ale zaraz objął ją ramieniem, układając prawą rękę w okolicach jej nerek, a lewą na łopatkach. przymknął oczy, z przyjemnością wąchania zapachu włosów tjumowej.
- bo ja nie chcę - odpowiedział w końcu, o wiele, wiele bardziej miłym tonem, bo było mu głupio, wiedział, że nie powinien jej tak traktować.

zadarła głowę opierając podbródek na jego torsie i zamrugała kilkakrotnie. kto go podmienił i jakie miał względem tego intencje? moje posty powoli zamieniają się w intelektualny bełkot, ale chyba mam słabość do tego typu słownictwa. hej, przez to niektórzy mówią, że jestem wyniosła ;c.
-naprawdę? - jej ręka bezwiednie powędrowała do jego karku i tam już została, miarowo go po nim głaszcząc. przechyliła głowę w sposób, który pozwalał jej na oparcie policzka gdzieś w okolicach jego barku, może trochę niżej, bo seb był wysoki - a jasmine? - wykrztusiła w końcu, czując się dosyć niezręcznie w tej roli, w której aktualnie się znalazła. niewinna i zagubiona, bezapelacyjnie bez znacznej przewagi nad sytuacją.

- ona jeszcze do tego nie dorosła. ona nigdy nie dorośnie - stwierdził, zupełnie poważnie. nie wiedział teraz co ma sobie myśleć o jas, która była mu tak bliska i zarazem daleka, w tym momencie. dla niego, łączyło ich tylko dziecko, które zapewne nigdy nie dowie się o jego istnieniu - jasmine nie istnieje - dodał w końcu, odgarniając delikatnie kosmyk włosów z czoła tiiu, które zaraz czule musnął ustami. była teraz taka niewinna i zagubiona, właśnie, że nie chciało mu się wierzyć, że ma do czynienia z tą samą osobą. może po prostu dopiero ją poznał.

spokojnie, zaraz z powrotem zamknie się w swojej dźwiękoszczelnej skorupce, jak tylko uświadomi sobie że seb zauważył jej prawdziwe, wrażliwe 'ja'. cała ona. poruszyła się w jego ramionach, ale nie wysunęła z nich, wręcz przeciwnie stała teraz wtulona w niego jeszcze mocniej, zastanawiając się nad tym co powiedział. jasmine nie istnieje. no dobrze, ale daniel nadal był kwestią namacalną, ba! trochę za nim tęskniła jeśli można to tak określić. zastanawiała się co robi. jasna cholera, przecież właśnie go zdradziła z facetem, przez którego właściwie się z nim związała. bo taka była prawda. daniel był pocieszaczem, który miał załatać tiiu, która prawdę mówiąc ledwo pozbierała się po pierwszym spotkaniu z sebastję. ale wtedy był zwykłym chujem, teraz stał przed nią zupełnie inny człowiek, zakrawający na odpowiedzialnego mężczyznę. zagryzła wargę, porządnie spierzchniętą od mnogich pocałunków i zastanawiała się czy powiedzieć mu o danielu. ale co do cholery miałaby powiedzieć? milczała więc, gładząc seba po umięśnionych plecach.

a jego właśnie ciekawiła sprawa daniel plus tiiu, musiał wiedzieć, jeśli chciał angażować się w coś więcej niż dziki seks raz czy dwa na miesiąc, kiedy spotkałby ją przypadkiem. nie wiedział jak ma zacząć ten temat, nie mam pojęcia dlaczego, ale był na siebie zły, że on czegoś nie wie! nie potrafił już rozmawiać? a gdzie sebastaję z ciętym językiem?
- tiiu - powiedział w końcu, zresztą po raz kolejny tego zagadkowego paranku - a daniel? - zapytał. imię tego frajera z trudem przeszło mu przez gardło, ale wiedział, że tak trzeba toteż postarał się brzmieć jak najmniej bez wyrzutu. doceniał to, że tiiu otworzyła się przed nim, jeśli tak możemy to ująć, nie chciał jej zrazić. schylił głowę, trochę się przy tym garbiąc, by spojrzeć tjumowej prosto w oczy; pierwszy raz w życiu mógł mówić całą prawdę i tylko prawdę, nie mógłby stac tutaj przed nią i kłamać.