tam gdzie knock, ale niżej.

.

więc sebastien i jasmine, przyjechali tutaj jego superfajnym land roverem, bo myślę, że za dużo ałdi to nie zdrowo. jas nie miała problemu ze znalezieniem kluczy, to dobrze, bo bolały go nogi, miała parking daleko od kamienicy/bloku/apartamentowca?
- to co będziemy jeść? - zapytał, rozglądajac sie po mieszkaniu. zdjął też buty, by teraz obserwować ją spod półprzymrużonych powiek.

pod apartamentowcem od razu ojezu to wyższa szkoła jazdy luxlux efer : d - hmm - zsunęła z ramion kurtkę i powiesiła na jakimś wieszaku, miała nawet porządek i sprzątacza xd bo czemu sprzątaczkę niby. - nie wiem, mogę zrobić ci jakieś tosty, albo nie wiem, naleśniki, cokolwiek, jestem zdolna - i użyteczna, zaprowadzila go do kuchni.

pokiwał głową i usiadł na krzesełu w kuchni, może trochę zbyt mocno, więc bał się, że połamał nogi. na szczęście nie. skrzyżowął ręce na piersiach wyobrażając sobie jasmine w samym fartuszku, dla gospodyni domowej. albo bez fartuszka. pokręcił nieznaczenie głową, bo o to przed nim stała jas w pełni ubrana, czego żałował.
- zrób cokolwiek, zdaję się na twoje zdolności, jas, a potem pomyślimy co robimy dalej, chyba, że chcesz mnie już wygonić..... - on i tak nie miał nic do roboty, musiał jeszcze tylko porozmawiać z sidem o brooke, ale to nie był w tym momencie jego życiowy priorytet.

priorytet
to
słowo
dnia.
: d

też pokiwała głową bo zgapiała a może dlatego że według badań jakichśtam psychiatrów odruchowo naśladujemy gestykulację ludzi których lubimy i którzy są z nami w tym samym pomieszczeniu i oblizała usta, czując się nieco dziwnie z nim w jej własnej kuchni bo już dawno w sumie nikogo nie zapraszała oprócz jakiejś tam przyjaciółki i tak dalej więc postanowiła zrobić mu jajecznicę a'la argomeda i zrobiła bo nie lubię opisywać takich przyziemnych rzeczy i zapytała, czy chce też kawy.

upewnił się, że wziął gumy i po zjedzeniu jajecznicy, będzie mógł się z nią całować. choć najchętniej nosiłby szczoteczkę i cały zestaw do odświeżania zębów, bo lubił mieć fajny oddech.
- nie, wypiłem dziś dwie, jak spałaś - odpowiedział, no i zabrał się za jedzenie. zjadł, bo nie skupiajmy się na konsumpcji sebka, choć to musi być cholernie podniecające. odstawił talerz do zlewu, pytając czy umyć, bo ojezu, umiał myć naczynia, w domu musiał myć, wywodził się z niezbyt zamożnej rodziny, jeśli mam być szczera.

-zwariowałeś, nie jesteś tutaj, żeby zmywać - roześmiała się albo może tylko trochę zaśmiała i usiadła na kredensie czy szafce czy coś i w sumie to musiała się przebrać, bo już drugi dzień w tych samych ubraniach to wiesz.

- okej, w każdym razie bardzo dobra jajecznica, będę do ciebie przyjeżdżał na śniadania - powiedział, by wziąc teraz przelotnie gumę, łynterfresz. stanął nad nią i świeżym oddechem dmuchnął jej we włosy, bo i tak i tak był wyższy.

-mhm, nie mam nic przeciwko - potarła stopą a może łydką o jego biodro no bo skoro stał a ona siedziała to i cóż, uśmiechnęła się jak pojebana nawet po raz 912319 i poprawiła mu kołnierzyk polo.

dzis miał nawet w tylnej kieszeni spodni gumki, nie zdając sobie sprawy, że to bezużyteczne, już w tym momencie, w każdym razie rozjebał jej nogi xd, by teraz stanąć tak pomiędzy jej kroczem i trochę się tym podniecić.
- uważaj, bo jeszcze cię posłucham - zaśmiał się, do jej ucha, które zaraz lekko zakleszczył, ale tylko wargami, nie chciał jej przecież odgryźć ucha. poza tym, myślę, że jej uśmiech wcale mu nie przeszkadzał, skoro sam się uśmiechał, nie jak pojebany xd.

ja robię z niej trochę dałna ale spokaczento, położyła prawą dłoń na jego talii boku czy jak tam chcesz, bawiąc się kciukiem co polegało na tym że wsuwała go pod jego koszulkę i kręciła tym kciukiem po jego zupełnie gorącej skórze i uśmiechała się cały czas, mrużąc oczy, naprawdę jest pojebana, ale no dobra, znowu chciałam napisać w każdym razie ale nie napiszę i powiem tylko że pociągnęła go wreszcie za ten kołnierzyk polo, żeby ją pocałował, bo co to ma być!

to w sumie miło z jej strony, bo on chyba potrzebował jej zachęty, ale chętnie pochwalił się świeżym oddechem. okej, nie jeszcze raz, bo to głupio brzmi. zabrał się za porządne i zachłanno-żarliwe całowanie jas, by też przypierać ją mocno do czegokolwiek, może za nią znajdowała się mikrofalówka, w każdym razie..................okej, teraz tak będzie biologicznie, bo przypomniała mi się pani grarza............aż otworzę sobie zeszyt. czuł pulsowanie jej łechtaczki, choć bardzo nie podoba mi się to słowo. powiem też, że jego prącie, było już raczej sztywne, napisałam szczywne i pizgam, bo nie lubię biologii. xd

pulsowała jej łechtaczka xxd okej i była mokra i w ogóle, bo w sumie to nie lubiła delikatnego całowania tylko preferowała takie no wiesz, brak oddechu+te sprawy i macanie, to znaczy do niedawna, bo teraz+seks a nie+te sprawy ale chyba znowu piszę jak dałn, więc tym razem oparła obie dłonie na jego biodrach, podwijając mu koszulkę i jarając się jego klatką piersiową no a potem zaczepiła palcem o jego spodnie, przeszkadzał jej pasek no ale chwilowo nie pomyślała o tym, żeby go rozpiąć.

macanie się jest fajne, toteż ten no, sebek (zapomniałam jak on miał na imię, jezu xd), zmacał jej krocze, razem z łechtaczką i wszystkim innym, bo nie chce mi się otwierać już książki od biologii. nie wiedział, że jest mokra, bo pewnie przy tym podnieciłby się jeszcze bardziej. tymczasem raczej nie był już aż tak podniecony, skoro jego krocze od jej krocza dzieliła jego własna ręka. jasmine miała bardzo ładnie pachnącą szyję za to, pewnie dlatego jej teraz wylizał szyję, że. ale to jest głupi post, przepraszam, poprawię się.

spokaczento moje są głupsze w większości więc więc wplotę może jakieś mądre słowo typu że była abderytką i nie zdawała sobie kompletnie sprawy że wczoraj się nie zabezpieczyli bo to takie trochę średniowiecze i ona jest przecież blondynką, bez urazy dla blondynek:*, i rozpięła mu ten pasek cholerny, dysząc ciężko.

FOCH xd to mi sie źle kojarzy bo pare lat temu jak sie powiedziało foch, to chłopacy fachowe obciąganie chuja? czy coś takiego.
miał wielką ochotę przerżnięcia jej, że tak to brzydko ujmę, tutaj i teraz na tym blacie, więc kiedy zabrał rękę, by dać jej pole do popisu z jego rozporkiem, mogła wyczuć podniecenie, które w nim wrzało, jak woda w czajniku. i chyba zrobiło mu się trochę ciepło, ale to co, miał nadzieję, że się nie spoci, bo lubił tę koszulę, a tak to będzie musiął oddac do pralni. tak sobie myślę, że ty piszesz, że on ma polo, ja że koszule, pozdro dla nas xd delikatnie, aczkolwiek stanowczo zsunął z niej bluzkę, by teraz poradzić sobie również ze stanikiem i wylizać teraz jej stwardniałe sutki!

no fachowe obciąganie też u nas mówili, xd. szli po korytarzu za dziewczyną xyz i 'powiedz foch powiedz foch' pozdro dla serdela: d a ona wzdychała teraz sobie i wzdychała bo wzdychanie jest bardziej seksy niż jęczenie czy coś na ten kształt albo nie wiem, płakanie czy gryzienie, i odchyliła głowę do tyłu, nawet udało jej się nie przyjebać w ścianę, bo nie miała na szczęście takich wiszących szafek w tym miejscu i pomogła mu z tymi spodniami, które tam gdzieś teraz leżały, nie? ej, zauważyłam, że nigdy nikt nie pisał nic o skarpetkach podczas rozbierania,xd. serio.

wszyscy pieprzą się w skarpetkach, uwzględnijmy ten moment rozbierania skarpetek sandra, to ważne.........................cieszył się razem ze mną, że nie miała szafek tych wiszących, za to miała mikrofalówkę i tak sobie myślę, że musiała jej się trochę wpychac w plecy, kiedy to sebek ją podniósł, miał na tyle siły, bo to nie tuluza, by zdjąc spodnie. zadbał od razu, o zsunięcie majtek do połowy uda jasmine, na razie, bo teraz zajął się namniętnym obcałowywaniem jej szyi, razem z macaniem jej mokrego, nagiego już krocza, pozdro.

namniętnym. odchyliła głowę do tyłu bo chyba jeszcze tego nie robiła a jeżeli robiła to sori ale to taki odruch bezwarunkowy podczas całowania jej szyi i zsunęła te swoje majtki że wylądowały na podłodze i przeczesała palcami jego włosy na czubku, a może na karku, a może nad karkiem, w każdym razie przeczesała.

sori, zdazyłam się już trochę wybić z rytmu, więc nie pamiętam czy miał bokserki, a jeśli miał, to już nie miał bo zsunął z tyłka, by zaraz w nią całkiem ostro wmanewrować, a raczej w jej krocze, zaraz sprawdzimy jak to fachowo się nazywa. aha, pochwa. tak więc wsadził swoje prącie w jej pochwę, skoro już jestem taka dokładna, doznając przyjemnej fali, która napłynęła automatycznie do jego ciała, po tej czynności.

okej a ona jęknęła ale to było raczej stłumione jęknięcie biorąc pod uwagę fakt że wtuliła twarz w jego szyję, chyba trochę nawet go obśliniła, ale to nic, miała fajny, świeży i chłodny oddech, i oparła dłoń na jego ramieniu, żeby no wiesz, przyciągnąć go jeszcze bliżej a może raczej powinnam napisać że głębiej pozdro.

tak, głębiej brzmi zdecydowanie bardziej profesjonalnie. aha, miał tym razem na sobie prezerwatywę, firmy firma prezerwatyw, bo nie mam pojęcia jakie są we francji, chociaż mogłam to sprawdzić. zainteresuję się tym jak pojadę do paryża, obiecuję, to będzie łatwiej. zdjęli skarpetki, w między czasie, on jej swoimi stopami, ona mu swoimi i jakoś tak było, że teraz posuwał ją na blacie, czy kredensie, nie pamiętał jak to się nazywało, bardziej skupiony był na mówieniu coś o tym, że chyba z nią zamieszka, ale nie wyszło, bo bardzo fajnie i przyjemnie dochodził.

chciała mu coś opowiedzieć, ale przerodziło się to raczej w jedno wielkie aaaaaaah, spowodowane orgazmem stulecia, pozdro dla niej, w sumie to mogła się sama doprowadzić no ale nawet nie było porównania z sebastienem.

a to raczej dobrze, bo on po tych falach przyjemności i tak dalej, opadł obok niej, opierając tyłek o ten sam blat właśnie. oddychał płytko, przez długi czas. zanim zdązył się uspokoić, to miał trochę zamknięte oczy. otarł pot z czoła, ale tak seksy, nie jak ci robotnicy ode mnie.

jakim cudem ja tak długo nie odpisywałam? xd oparła czoło o jego ramię, miała chłodne czoło, żadne tam chińskie gorączki, ale zaraz zmieniła pozycję głowy i oparła podbródek na jego ramieniu, fajnie, dyszała.

nie mam pojecia, ale w tym czasie zdążyłam się fajnie wynudzić. sebastien jednak się nie nudził, stwierdził, że jest mu całkiem fajnie. okej, czuł się spełniony, podciągnął bokserki, by przytulić teraz jas do siebie. bo tju go nauczyła. ale jeśli mam być szczera, to nie myślał teraz o tiu. było mu dobrze, nawet jeśli w tym momencie nie pieprzył się z jas. poza tym seks z nią był chyba lepszy, bo przynajmniej nie była tak rozruchana jak tiu. w ogóle niefajne rzeczy myślał generalnie o tiu, ale teraz powiedział jasmine, albo zapytał co z jej rodzicami. miał nadzieję, że nie umarli, bo to byłoby z jego strony nietaktowne. aczkolwiek nie chciał by zazdrosny tato ganiał go po mieście z tasakiem, siekierą czy piłą motorową, bo mógłby mu zaszkodzić. to znaczy sebastien tacie, nie na odwrót, wiemy, że miał znajomości.

-nie mam pojęcia - wzruszyła ramionami, niewiele ją to interesowało. zsunęła się z blatu i założyła majtki i koszulkę, zwykłe majtki, białe, dziewicze, hehe,xd - podróżują. matka czasem dzwoni i rozmawiamy pięć minut, nie mamy tematów. wcale za tym nie tęsknię. czemu pytasz?

- chyba niespecjalnie bym chciał ich poznać w tym momencie, gdyby postanowili złożyć ci wizytę - powiedział, ochryple. chyba założył juz bokserki, to teraz spodnie, zapinając uważnie rozporek, żeby nie przyciąć sobie penisa, ale bardzo nie lubię tego słowa, wiesz? - masz rzęsę na prawym policzku.

-zdejmij - zażądała, wyciągając twarz w jego stronę jak sądzę i uśmiechająć się, więc nie sprawiała jakiegoś wyjątkowo złego wrażenia, tym bardziej ze była całkiem ładna...... tak myślę.

no jemu bynajmniej się podobała, a to już znaczyło. chociaż jak na jego gust mogłaby mieć nieco większy biust, ale to tylko były jego wewnętrzne refleksje. zabrał kciukiem rzęsę z jej policzka, by musnąć zaraz wargi. też jej. niestety nie sromowe, mogłam napisać, że wszedł pomiędzy jej wargi sromowe, no wiesz kilka postów wcześniej.
- już - powiedział - jest burza, lubisz burzę? ja lubię.
poza tym chyba padało, więc niespecjalnie miał ochotę na przechadzki.

-boję się burzy, zawsze idę spać z kołdrą na głowie - poinformowałą go z miną smutnego psa i pogłaskała go po torsie dłonią, opierając się dalej o szafkę.

- okej, to możemy iśc pod kołdrę - powiedział, z uśmiechem troskliwego ojca. równie troskliwie objął ją obiema rękami, lekko się kiwając w przód i w tył. i hej, chyba czuł się całkiem fajnie, nawet z czteroletnią różnicą wieku. może to nawet lepiej, bo przy nim była taka drobna, a chciał się o nią troszczyć, bo ostatnio miał takie pragnienie. poczuć się potrzebnym, tak to chyba mogę nazwać!

to miłe. wzięła go więc za dłoń, chętnie zupełnie, i pociągnęła do sypialni, było juz zupełnie ciemno, biorąc pod uwagę porę roku i samą burzę też, była na boso, zero skarpetek, tak mi się przypomniała i miała ładną sypialnię ze ścianą wyklejoną różnymi zdjęciami ze znajomymi, z imprez i tak dalej. - tadaaa - zaszpanowała.

- ładnie masz, w mieszkaniu - powiedział, kiedy juz tam dotarli. i usiadł na łóżku, bo wysyłał esemesa do sida, więc na razie skupiał się na tym, nie na jas. sori. potem jednak pociągnął ją na swoje kolana - dużo imprezujesz - stwierdził. on nie miał tak przyjemnego okresu dojrzewania. choć ona już chyba zdązyła dojrzewać.

-zdarza się - wymruczała mu w ramię i zasnęła tak mu na kolanach, będę za godzinę lowe.

on z tego wszystkie też zasnął, bo nie chciał obudzić jas.

sebastiena obudził sms, jak później się okazało od tiiu. i nie bardzo wiedział co on tu robi, o co chodzi, wiec musiał chwilę pomyśleć. usiadł, zwalajac głową jas z kolan i przyłożył dwa palce do skroni. jak myśliciel.

dobrze, że nie jak mściciel. w każdym razie obudziła się przez gwałtowne ruchy jak się okazało jej własnej głowy i zapytała, co do...?

chuja! teraz jej się wystraszył, ale nie podskoczył, jak to zawsze na bajkach. opadł za to na plecy, z nogami zwieszonymi na podłogę, drapiąc się za uchem. naprawdę nie wiedział dlaczego tiiu do niego pisała akurat teraz, kiedy już zdazył sobie wszystko uporządkować.
- nic, sms, śpij - powiedział, przyciszonym głosem, bo nie czuł potrzeby darcia się na pół osiedla.

- no dobra. - wzruszyłaby ramionami, ale na leżąco nie bardzo by jej wyszło, tymbardziej że leżała jakoś tak głupio i krzywo, z głową za nisko, pewnie zaraz jej naleci pełno krwi do mózgu i umrze, no cóz. wyciągnęła dłon i przeczesała mu włosy, bo to taki fetysz i westchnęła też, przekręcając się na brzuch.

- co robimy, jas? chyba się już wyspałem - z jednej strony ciągnęło go do tego pieprzonego klubu do tiiu, a z drugiej strony miał w dupie ją i jej dupę również, kiedy jasmine taka niewinna, jego jas leżała obok. i głaskała go po włosach, zupełnie jakby był małym chłopcem. zaraz bedziesz miała peemkę na jes.

- nie wiem, możemy gdzieś się przejść, skoro przeszła burza, lubię deszcz. - ja też lubię.
przeciągnęła się jak gruby kot na słońcu z tym że a) nie miała futra, b) nie była gruba i c) nie było słońca i pocałowała go gdzieś w okolicach ramienia-szyi, bo nie mogła się powstrzyyymać.

- okej, to idziemy na spacer w deszczu, tylko załóż kalosze - polecił jej, ale żartował. w każdym razie miał dobre intencje, nie chciał żeby miała mokre stupki. wstał, poprawiając spodnie. i marzył o umyciu zębów, a biedny nie miał szczoteczki u jas. spojrzał na nią, przechylajac głowę w jeden bok i hej, cholernie go podniecała ta jej niewinność, choć taka niewinna nie była podczas tych ich trzech razów.

też wstała co było skomplikowaną czynnością której nie chce mi się opisywać jednak .
- jasne, w takim razie muszę iść się ubrać. - bo miała na sobie tylko ten nieszczęsny tiszert i majtki, więc odmaszerowała w kierunku szafy, wciągając na tyłek którego praktycznie nie było rurki i jakąś bluzę z kapturem, żeby było fajnie i adekwatnie do pogody.

stanął za nią i pomógł jej nawet zapiąć bluzę, do samej szyi, mówiąc coś o tym żeby się nie przeziębiła. pocałował jas w skroń, by zaraz powąchać jej ramię i stwierdzić na głos, że ma ładny płyn do płukania.
- to gdzie chcesz iść? aha, widziałaś gdzieś moją koszulę, hm? - zapytał, bo nie wiedział, gdzie zostawił. nadal nie puszczał jej z objęć, bo tak mu było całkiem wygodnie.

- wwyyyyyyy... kuchni? tak mi się wydaje. na podłodze. - uśmiechnęła się niewinnie, bo to przecież nie ona i stanęła na palcach, żeby zdjąć tym razem jemu rzęsę z policzka. linieją ;x

no to któreś z nich miało chorobę którą nazywamy chorobą utraty włosów, w rzeczy samej i przekazało drugiemu. wypuścił ją z ramion, nie wiem dlaczego jak sobie ich wyobrażam, to widzę cristiano ;d. złapał koszulę i założył, ale dopiero przy lustrze zobaczył, że ma krzywo zapięte guziczki.
- ej, jas, kurwa pomóż mi bo ja nie mam do tego cierpliwości - szybko odpinał guziczki prawie je wyrywając.

jakim kurwa cudem odpisywałam pół godziny? westchnęła ale nie jakoś tak ciężko, tylko tak normalnie i rozpięła się nieco, bo się dusiła, w każdym razie więc podeszła do niego i rozpięła mu resztę guzików, przesunęła dłonią po jego torsie, bo miała ochotę i zaczęła znowu zapinać, mozolnie.

i tak myslę, że pewnie odechciało mu się spacerów, bo coś tam i położył się spać, razem z nią.

no dobra : d