tam gdzie knock, ale niżej.

wstał już dawno, ale był raczej wkurwiony, bo co ta tiiu sobie w ogóle myślała i teraz w samych bokserkach stał na balkonie u jas i palił, obserwując coś co było w pobliżu. nie wiem co to.

skoro jas nadal spała, to zostawił jej tylko karteczkę, że zadzwoni później i poszedł do siebie.

przyjechał. myślę, że nie był jakoś wyjątkowo elegancko ubrany, miał spodnie i polo, no i kurtkę, bo było chłodno. zapukał, nie miał kwiatów, ani świeczek ani nic nie miał, bo to nie breth. miał ręce w kieszeniach, o!

dopiero znalazła karteczkę. ja jej zaraz zrobię ubana w bo jestem uzależniona od polyvore. otworzyła drzwi, potykająć się o kabel, bo czytała karteczkę i no, otworzyła. - cześć, sebastię - rzuciła jakoś tak ojezu nieśmiało, bo to jasmine, a nie tju, pozdro.

objął ją prawą ręką w talii, by pocałować delikatnie w czoło. ładnie pachniał, że tak pozwolę sobie zaznaczyć, ja nie wiem jak to się zapisuje, polvore, że.
- cześć malutka - no tak, bo dla niego była wyjątkowo malutka i nawet bał się, że ją złamie, jak mocniej do siebie ten tego - jesteś gotowa?
nie puszczał, bo nie miał na to ochoty, a to on jest tutaj facetem i on rządzi.

musisz założyć konto najpierw.
-tak sądzę. to znaczy aha, jestem-sięgnęła do jego ust, wczesniej ciągnąc go za kołnierzyk w dół, ale niekoniecznie mocno, nie chciała podrzeć mu tej koszulki, nie ten typ.

założyłam przecież xd
pokiwał głową, wziął ją pod pachę i poszli i zacznę na impresce.

przyjechał, zajebiście zdenerwowany, ale ręce mu się nie trzęsły, może dlatego, że wbił je w tylne kieszenie spodni, kiedy stał przed drzwiami jas. chciał zachować spokój, ale chyba pierdolone nerwy powoli mu puszczały. koniec z ruchaniem, koniec ze wszystkim. zapukał.
- jas, otwórz wiem, że tam jesteś.
bo był w pewnym rodzaju wróżką, dobra nie, po prostu miał nadzieję, że j nigdzie sobie nie poszła.

a jas akurat ryczala w najlepsze, bo spodziewała się, żę sebastię okaze się jednym z tych facetów, którzy robią dzidziusia i spierdalają, no cóż, więc teraz zupełnie się zdziwiła i postanowiła mu wcale nie otwierać. potem doszła do wniosku, że znając sebastiena rozpierdoli drzwi albo coś, więc otworzyła drzwi, ale miała na taki zajebisty łąńcuszek, chyba wiesz, o co cho, że tylko na dwa centymetry otworzyła i oparła się obok o chłodną ścianę-co chcesz?-syyyknęła ;c

ej szkoda mi jej. teraz to się wkurwił, że nie chciała go wpuścić do środka, a on poczuł się naprawdę odpowiedzialny za to wszystko, bo sori ona sama jeszcze do końca nie była dorosła, a co dopiero dziecko. to mogło jej zrujnować przyszłość i inne takie, a on naprawdę chciał pomóc. po drodze stwierdził nawet, że skoro seks z jas jest przyjemny, to może pieprzyć się z nnią do końca tego zasranego życia, chociaż to nudne, jeśli nie zaczną wymyślać jakichś fajnych miejsc. w każdym razie, koniec pierdolenia, sebek to sebek, pchnął drzwi z całej siły, tak, że łańcuszek, choć nie wątpię, że był zajebisty, rozerwał się na kilka części, a drzwi wylądowały na ścianie. na szczęście nie tej, co stała jasmine, bo mieli by spłaszczone dziecko, pozdro cintia.
- gówno - odpowiedział, patrząc na nią groźnie z góry, bo nie rozczulało go to płakanie. za kogo ona go miała, do cholery - chyba się domyślasz, że chcę z tobą porozmawiać o NASZYM dziecku, skoro to jest tematem dnia dziesiejszego, a jeszcze głupio pytasz - warknął, naprawdę wściekły na nią i na tę całą sytuację, chciało mu się palić, a co gorsza zostawił fajki w domu. to był najbardziej popieprzony dzień w jego życiu, jeśli nie liczyć tego, kiedy zgubił siostrę w lesie. i dostał wtedy wpierdol od ojca, tak sebek nie miał łatwego życia.

haha. jas pociagnęła nosem, odruchowo obejmując się ramionami, bo w tym momencie naprawdę nie wiedziała, czy ma się go bać, nie wiedziała czy on zaraz nie wymyśli sobie żeby siłą wycisnąć z niej to jebane dziecko czy coś, skąd miałą wiedzieć, czy on go chce, czy nie, więc właściwie już nie łkała, tylko łzy spływały jej po policzkach całkiem mocno i tak dalej, a ona patrzyła na swoje dłonie.
-rozwaliłeś mi drzwi.

- o ja pierdolę - powiedział, łapiąc się za głowę. oparł się o ścianę, nadal trzymajac dłonie w okolicach skroni - to straszne kurwa, straszne. ale zrozum, jas, żarty się skończyły, gówno mają do tego wszystkiego, jakieś pierdolone drzwi, okej? musisz zrozumieć, że to ja jestem ojcem tego dziecka i nie myśl sobie, że może będziesz ja sama wychowywać. albo co gorsza usuniesz ciążę, bo o tym nie myślałaś, prawda? - łypnął na nią groźnie, a jego głos za każdym słowem głośniej roznosił się echem po klatce.

/ a ja myślałam, że da jej kasę na usunięcie!!!!!!!!!!!!!!!!

-zwariowałeś?-syknęła, niezbyt zdolna do wyrażania emocji w normalniejszy sposób niż syczenie, napisałam "w normalniejszy sopel", aha? xd odwróciła wzrok od paznokci na niego, nie patrzyła z nienawiścią, chociaż bardzo by chciała się na to zdobyć-oczywiście, że myślałam, nadal myślę, mam szkołę, sebastię, mam siedemnaście lat, to dziewięć miesięcy, rozumiesz? dziewiec miesiecy z jakims, kurwa, wielkim brzuchem!

- o nie, jeśli do kurwy nędzy myślisz - jebnął pięścią w szafę, przedpokojową, bo musiał się wyżyć, a przecież nie chciał na niej - że usuniesz tę ciążę to sie mylisz, kurwa. choćbym miał wywieźć cię na bezludną wyspę na dziewięć miesięcy to to zrobię, czy to ci się podoba, czy nie, zrozumiano? - stanął teraz nad nią, z rękami skrzyżowanymi na piersiach i obserwował ją uwaznie. miał nadzieję, że zrozumiała, bo inaczej serio to zrobi, a wiemy, że sebek jest zdolny.

jas przymknęła oczy, licząc do piętnastu, żeby trochę się uspokoić, i żeby znowu się nie rozpłakać, bo trafiła chyba na wyjątkowego furiata, cóż, taka jest ludzka natura, że pamiętamy tylko złe rzeczy, a dobre się zacierają, więc ona już zapomniała, że sebastię ma etż tę dobrą stronę i tym bardziej czuła się słabo, mogę nią zemdleć? xd-to zajdź sobie w ciążę, to moje życie i mój zarodek-zarodek, pozdro, nei chciała mówić dziecko. złapała się za brzuch, wyjątkowo płaski i zerknęła na niego spod byka-rozumiesz? moje i będę sobie z tym robiła co chcę.

- a chcesz się kurwa założyć, że nie? - złapał ją silnie za ramiona, możesz, bo wyglądała trochę blado, to dobrze, że złapał. ale w zasadzie nie złapał dlatego (złapał, złapał, złapał....pozdroxd), bardziej chciał na niej wywrzeć wrażenie stanowczego, więc pewnie tak to odebrała. miał w sobie na tyle siły, żeby teraz wsadzić ją sobie na plecy i pójść na koniec świata - to też moje dziecko, mała, musisz się liczyć z moim zdaniem, inaczej źle się to dla ciebie skończy.
aha, czy on jej właśnie groził? może odrobinę, w każdym razie, nie zamierzał nasłać na nią sida, ani nic takiego, tylko zamnąć ją w domu na przykład.

okej, nigdy nikt mi nie zemdlał z ludziaków, więc podwójnie mnie rozdziewiczasz xd-puść mnie, sebastię-jęknęła, żeby za chwilę, gdy udało jej się wyrwać, zakręciło jej się w głowie i jebnęła o podłogę, na szczęście nie rozwaliła o nic głowy, ale faktem było, żę zemdlała. aplałz? dziękuję, nie trzeba było.

hej, teraz to może się trochę wystraszył, na szczęście znał się na ocucaniu ludzi i teraz z głośnym 'kurwa, jasmine' pochylił się, by zanieść ją do sypialni. znał drogę, na szczęście miał dobrą pamięć. pobiegł do kuchni, by stłuc kilka szklanek, ale w końcu udało mu się nalać wody, kranówyxd, ale to nie miało większego znaczenia. pochylił się nad niią i nie wiem klepał po policzkach może bo on wiedział jak się ocuca ludzi, a ja nie. w każdym razie czuję się zaszczycona. xd

czego nie weźmie jej do szpitala!!11 to byłoby potrójne rozdziewiczanie, w każdym razie nie obudziła się chwilowo, ale dajmy jej momencik. albo momęcik, siostra basen

okej, kiedy sie nie budziła, pomyślał, że to koniec, kurwa umarła, z nerwów, ale nadal był puls, a na tym też się znał. w każdym razie wziął ją na ręce po raz kolejny i znius na du do samochodu, by zawieźć do szpitala i zacznę!!!!!!!!! xd