Top Shop

TOPSZOP<33333 w berlinie oczywiście nie ma żadnego =d
PPPPPPrzyszły i weszły i look na wszystko.

wszyscy lubią topshop, Del zresztą też, więc zaraz złapała jakiś koszyk i ruszyla w półki z tiszertami, chociaż podobno miała kupować ubrania na zimę!

Ale tiszerty są dobre na każdą porę roku, ubierzesz z pięć, jeden na drugi, to będzie w sam raz na zimę! - Łaaał - stwierdziła, bo kiedy była w sklepach jej mózg zamieniał się w jeszcze bardziej rozpaćkaną papkę niż był normalnie.

-Jezuu, jak ja dawno nie byłam na zakupach - wyszczerzyła się do przechodzącego nieopodal seksa, ale był z dziewczyną, hm, trudno, wyciągnęła kilka koszulek i na pierwszy rzut oka, bez mierzenia, wrzucila do koszyka - heej, sprawdź w mojej torebce, czy wzięłam kartę.

Nie wiem, jak to się stało, że to BF nosiła za Del torebkę jak jakiś głupi, mały piesek, no ale nieważne, zajrzała do torebki i wygrzebała portfelik, poszukała, pogrzebała i zawołała do niej, że jest karta taka czarna i czy to ta, czy ma szukać dalej. Szczerze mówiąc, to jej się nie chciało, bo miała ochotę pomacać manekiny albo chociaż te torebki.

Bo Del trzymała koszyk ; p
-Taaak, to chyba ta - zmarszczyła nosek, niewiele jej to obchodziło, najwyżej BF za nią zapłaci, tj Del jej potem odda - hrr, a ty co kupujesz? Jezuu, potrzebuję dużo butów, mam okropny nastrój. To znaczy nie aż taki zły - obróciła się na pięcie do BF i uśmiechnęła ciepło.

- Bo wszyscy mają teraz trochę zjebany nastrój, no wiesz, jesień, zaraz zima, jest zajebiście zimno, a nikt nie ma odpowiednich butów.. - Westchnęła, grzebiąc w skarpetkach. - Nie wiem, w zasadzie to nic nie potrzebuje, to znaczy, nie wiem, buty też by mi się przydały, ale może też jakiś sweterek, lubię sweterki, a ty? =d

-Lubię u chłopców, ale nie golfy - bo Del to ja - hmmm, hodźmy gdzieś indziej, z Topshopu lubię tylko koszulki - pomachała koszykiem na dowód - chociaż wiesz, te buty wyglądałyby na tobie ładnie z tą rózową koszulką aberkrombi! - Schyliła się i pomachała jej parą ładnych botków.

- Dobra, to daj mi, ja je kupię i ci najwyżej pożyczę, to chyba nawet mój rozmiar, tak? Tak. - Zajrzała aż do buta, by sprawdzić numerek, podrapała się po nosie i wrzuciła je Del do koszyka, bo przecież nie bedzie nosiła w ręce, nie?!?!!

-Czemu nie mierzysz? - zdziwila sie, ona nie moglaby nosic butow bez mierzenia!

- Oj no, jezu, najwyżej bym oddała, ale niech będzie - przewróciła oczyma, nie chciała się przyznawać, że zapomniała o takiej ważnej rzeczy jak mierzenie, no ale usiadła na jakimś siedzonku, ściągnęła buta, by włożyć tamtego tego. - I co.

-Nic, masz ładne łydki - usiadła obok niej, żeby pogłaskać ją po nodze, piszczelu konkretnie - pomyślą, że jesteśmy parą, jak myślisz?

- Myślę, że tak, jak chcesz, to możesz mnie pocałować, to jeszcze bardziej będą myśleć, pomóż mi ściągnąć, bo mi się nie udaje. - Pewnie przyrósł jej but do stopy : o. Ciągnęła.

-A myłas zęby? Mogłabym cię pocałować, wtedy - schyliła się i rozpięła zamek od buta - A teraz? - zarechotałaaa

- Jak wkładałam, to nie było zamka - poskarżyła jej się, machając butem, bo kto wie, a nóż, widelec, wyleci z niego jakiś skarb. - Myłam, twoją szczoteczką!!!!!!

-Serio? - przelękła się, ja też bym się przelękła, okej, BF wydawała się schludna i zadbana,ale jednak szczoteczka to prywatna sprawa! Az jej spadł koszyk na podłogę.

- Nie, znalazłam jakąś inną w szafce, chyba zapasową. - Zachichotała, widząc przerażenie na twarzy Del i popchnęła ją trochę na bok, wkładając buty z powrotem do koszyka.

-Jezu, krecie, ni strasz pobożnych katoliczek. Hm, chodźmy kiedyś do kościoła, wyspowiadam się. Jak to się robi? - Nie wiedziała, jej mama była ateistką, więc Delilah też. Wstała, razem z koszykiem.

- Skąd mam wiedzieć, nie chodzę do kościoła. - Wzruszyła ramionami, moje wszystkie postacie są ateistami, bo nie wiedziałabym, co z nimi robić, he. Wstała i podrapała się po nosie. - Ale w kościołach jest chyba zazwyczaj zimno.

-Możliwe. Gdzie teraz? Oprócz tego, że do kasy. Ahhh, ahhh - brunon robi ahh, ahh, podniecająco, xd muszę go nagrać za tydzień, wyślę ci.

Oj weź bo się aż podnieciłam x3x3x3x3
- Nie wiem, chciałaś iść jeszcze do jakichś sklepów, ale mi wszystko jedno, możemy iść na łyżwy! Nigdy nie jeździłam na łyżwach - pochwaliła się, jakby było czym i oparła się ramieniem o te przy kasach jakieś blaty, cokolwiek.

hrhrhrhhrhrrhrrrrrrrrrrrrrrr

-Nie umiem jeździć na łyz... - powiedziała, zanim bf dokończyła myśl - ...no właśnie, jestesmy sierotami, BF! - a Zuz naoglądała się GG - hmm, myślisz, że możemy wynająć jakiegoś seksownego - surfera - nauczyciela?

Właśnie ściągam dwa poprzednie odcinki GG, bo nie oglądałam =d.
- No na pewno, chociaż pewnie większość takich nauczycieli to geje. - Westchnęła, przechylając głowę na prawe ramię swoje, grzebiąc w jakichś przecenionych drobiazgach.

z jakich linkuw?

-Co z tego, lubię gei. Sądzisz, że jesteśmy zbyt, hm.. niewyżyte, żeby zachowywać się normalnie w towarzystwie superfajnego faceta, który na nas nie poleci? Ach, jaka filozofia - aż rozbolały ją skronie

nie wiem, jakieś dziadoskie z dw, bo cię nie było to nie miałam jak spytać!11 o dobre.

- Nie wiem, ja jestem niewyżyta, ale mogę się starać udawać, że nie jestem, żeby nie zrobić wstydu i nie rzucić się na faceta w różowej kurtce na lodowisku... - Obiecała jej, ziewając w dłoń. - To jak.

to glupie-.-'``

- Hm, może lepiej chodźmy na żywioł? - zmarszczyła czołko- tak, najwyżej będę miała krwiaki na tyłku, hmmm. Do kasy! - zarządziła.

- Poprosisz tego tamtego Elliota, żeby ci wymasował tyłek, masz tę kartę?.. A nie, to ja mam torebkę, to znaczy, już nie! - Bo właśnie ją wcisnęła do koszyka dla Del, bo BF nie lubiła płacić i tak dalej.

-Elliot mnie nienawidzi. Albo umarł, ucuuuch, ni wiem co co co co co wolę - zapłacila i wyszły na dwór, rajt? Stała limuzyna Del, a co ty myślisz.

Wolę taksówki od limuzyn w zasadzie.
- O boże, to zadzwoń i się zapytaj, najwyżej ci powiedzą, że nie żyje, nie? To chodź, idziemy, faficie - pociągnęła ją do limu i zacznij.

[ja lubię limo bo kojarzą się z czakiem mnjee xd]