mieszkanie othello.

hm, tak więc nadine dowlokła się tutaj. nie można jej zaliczyć do grona najszczęśliwszych ludzi na świecie, ale w porównaniu z tym delirium, jakie miało miejsce kilka dni temu i tak trzymała się nieźle. i starała się nie myśleć o tym, jaką jest beznadziejną kretynką. w ogóle ostatnio zrobiła się strasznie aspołeczna. nieważne. w każdym razie stanęła przed drzwiami do mieszkania othella, zacisnęła powieki, wzięła głęboki oddech... i nacisnęła dzwonek, cóż.

on siedział na kanapie i drżącymi rękoma przerzucał pilotem różne kanały. kiedy usłyszał dzwonek do drzwi, pobiegł szybko i otworzył je na oścież. w progu przytulił mocno nadine i uśmiechnął się dość pocieszająco, chociaż wiedział, że to nic nie pomoże.
- cześć naad! czekałem na ciebie, wejdź. napijesz się czegoś?- spytał, oddalając się kilka centymetrów.

/zw

/smacznego xd

ona również się uśmiechnęła, choć przyszło jej to z trudem, ale to dzielna dziewczynka, przez całą drogę sobie powtarzała, że nie będzie już histeryzować. przynajmniej nie wyglądało to na perfidnie wymuszony uśmiech, ale ona tego nie wiedziała.
- cześć - powiedziała, siląc się na spokojny ton, nawet nie wyszło jej to tak strasznie jak się obawiała. no i weszła do środka, tak myślę.

/ dziękuje xd

- byłem dziś w sklepie i baba tak jakoś na mnie dziwnie patrzyła. wcześniej piłem mleko i myślałem, że wąsy mi się zrobiły, ale to nie to. tak wlepiała we mnie te ślipka, bo kupiłem ci to..- odparł, pokazując jej test ciążowy.
- mhm, no nieważne. idź i go zrób, bo inaczej tylko będziemy kurwować, a prawda nie wyjdzie na jaw. wiesz, gdzie jest łazienka.- uśmiechnął się, przełykając głośno ślinę. mimo wszystko w zaistniałej sytuacji nie mógł się rozkleić, żeby nie wyjść na mięczaka. już wystarczająco pokazał, kiedy to na titaniku, zaczął płakać jak bóbr, ale nieważne.

okej, tak więc nasza droga nad zrobiła minę a'la shane west, czyli piękne =,= pomyślała sobie, że coś jej mówiło, że to zły pomysł, ale nie chciała, żeby othello znowu wyjechał z jakimiś domysłami, ze ona jest na niego zła, więc przyszła, poświęcając się dla dobra sprawy... ech. najpierw ją to trochę zdenerwowało, ale pomyślała, że przecież on chce dobrze... tylko, do cholery, ona nie miała w tej chwili najmniejszej ochoty na tego typu zabawy. szczerze mówiąc, najchętniej odwróciłaby się teraz na pięcie i poszła, ale doszła do wniosku, że to nie najlepszy pomysł.
- hm. dzięki - wykrztusiła w końcu nie ruszając się z miejsca.

spojrzał na nią dziwnym wzrokiem. przecież kto by nie chciał wiedzieć, co go czeka w przyszłości. czy będzie rodzicem na cały etat, czy może wracać do tych swoich babskich gierek, więc nie zrozumiał, dlaczego nadine siedzi teraz jak kołek.
- idź do łazienki - poprosił już drugi raz. - przez te pięć minut może ci się nudzić, więc poczytaj etykietki na szamponach, albo nie, nie wiem, przyjdź tu do mnie.- wstał z miejsca i podszedł do dziewczyny, zarzucając jej grzywkę do tyłu, by móc cmoknąć w czółko. teraz jakiś dobry misiek się stał, ale wiedział, że mimo wszystko nie zostawi nad samej, aż takim draniem to nie był. oczywiście liczył na cud, ale realistą być... sami wiecie <33

< DRAMAA XD

hrrr, teraz to nią aż zatrzęsło. okay, fajnie, że jest i że się przejmuje, ale do cholery, ona chyba też ma coś do powiedzenia, prawda? poza tym wcale nie miała ochoty robić teraz tego cholernego testu, bo bała się wyniku. z oczywistych powodów, ale także dlatego, że nie miała żadnej, ż a d n e j pewności, kto tak właściwie byłby ewentualnym szczęśliwym tatusiem, trudno jej się dziwić. to znaczy, mniej więcej do przedwczoraj istniało ryzyko, że jest w ciąży, ale potencjalny młody tata był jeden. teraz zrobiło się już dwóch, każdy by się zdenerwował, prawda? wiedziała, że coś z tym musi zrobić, chciała jednak zrobić to sama, mieć jakąś namiastkę świadomości, nawet marną, że panuje nad sytuacją, haha. a othello postawił ją teraz pod ścianą, co było dość deprymujące. wzięła głęboki oddech, ostatecznie kłótnia była jedną z ostatnich rzeczy, na jakie nadine miała teraz ochotę. wzięła głęboki oddech i przygryzła wargę.
- dzięki, othello, naprawdę - powiedziała cicho. - dam ci znać, co i jak, obiecuję - dodała zmęczonym tonem i odwróciła się z zamiarem wyjścia.

- poczekaj nadine! - chwycił ją delikatnie za nadgarstek i przyciągnął bliżej siebie. spojrzał na nią wzrokiem pytającym i zaczął delikatnie walić ręką o ścianę. do cholery czemu to musi być aż takie trudne, ouh. no nieważne!
- dlaczego nie chcesz tego teraz zrobić? boisz się wyniku, wiem. ja też się boję i to cholernie, ale najważniejsze jest to, że możemy to razem przezwyciężyć. kurwa mnie też jest ciężko, ale mimo nawet tego najcięższego wyniku poradzimy sobie.- szepnął jej do ucha, bo oczywiście nie wiedział, że dziewczyna jeszcze się z kajem zabawiała i tam innymi koleżkami, więc w sumie zrozumiałe dla niego to nie było.
- o co chodzi nad?

huehuehue, biedna mała nadine się pogubiła, a teraz to zabrzmiało, jakby z niej była druga margot co najmniej xd i hm, gwoli ścisłości, to kaj był pierwszy, cnie xd
- posłuchaj, jestem ci naprawdę cholernie wdzięczna, serio - zaczęła swoją przemowę, siląc się na rzeczowy i spokojny ton. naprawdę byłą już tym wszystkim zmęczona, ale jak się piwa naważyło... - zdaję sobie sprawę, że nie każdy... ba, mało kto zachowałby się tak, jak ty i naprawdę, naprawdę to doceniam. wiem, że się boisz, wiem, że chcesz mieć to z głowy... - w tym momencie całe jej bohaterstwo uszło jak powietrze z przekłutego balonika. głos jej zadrżał, chociaż starała się jak mogła, żeby to opanować. - po prostu... o boże... - jęknęła opierając się o drzwi i zaciskając oczy. po chwili odezwała się cicho już spokojniejszym głosem - proszę cię. wiem, że pewnie uznasz, że gram wobec ciebie nie fair, ale nie możesz tego ode mnie wymagać, nie w tej chwili - zakończyła i cóż, wyszła, po policzkach płynęły jej łzy, a ona sama była wykończona psychicznie, dziękuję za uwagę.

/biedny othello ;x

/ biedny :c

no to lool po prostu, nieważne. zdenerwował się, kiedy tak po prostu wyszła. mimo wszystko nie chciał jej zranić, bo nie był na jej miejscu i nawet nie zamieniłby się. rola obserwatora jest nieco inna od tego, kto naprawdę to przeżywa, więc wiecie jak to jest. pokręcił głową z niedowierzaniem, do cholery co się dzieje w jego życiu. już nic nie rozumiał, miał mętlik w głowie, wszystko mu się zaczęło plątać. opadł na kanapę i przetarł oczy ze zmęczenia. doszedł do wniosku, że już dziś nie będzie nic robił, dosłownie nic. włączył telewizor i przykrył się kołdrą. zasnął na miejscu.

mhm, no dobra w gwoli ścisłości może był pierwszy, ale nieważne xdd

/no, to widzisz, to, co teraz odczuwał biedny othello to nawet nie jest w jednej czwartej to, co nadine odczuwa od jakiegoś tygodnia. chociaż nie, chyba dłużej xd
ale biedny, biedny ;x

przyszła i zapukała, paliła akurat jeszcze papierosa. poprawiła swój jeszcze różowy żakiecik, w ogóle była cała ubrana na różowo, bo to ostatnio jej ulubiony kolor. nawet pachniała jakimiś przyjemnymi perfumami. czekała teraz, aż jej otworzy.

zastanawiał się, czy wymalowała się błyszczykiem? najlepiej jakimś wiśniowym, albo cukierkowopodobnym, więc możesz dopisać, że ma też błyszczyk. no to podskoczył z kanapy nieco wystraszony, ponieważ ma taki przerażająco beznadziejny dzwonek do drzwi i w ogóle masakra za każdym razem, kiedy ktoś dzwoni, to on się zlęknie albo coś innego mu się przydaży.
uśmiechnął się na widok starej przyjaciółki
- cześć kwiatuszku - wyszczerzył swoje blondząbki w uśmiechu i dał jej buziaka w policzek na powitanie

wymalowała, nawet tez właśnie jakimś różowym, aa i pozdro dla mojej mamy, zostało mi 15 min =,=.
uśmiechnęła się na jego widok i weszła głębiej do mieszkania rozglądając się po nim. - noo, oto jestem, blondynie. i przyjrzała mu się z uśmiechem. zmierzwiła mu włosy i pocałowała w brodę. chciała sprawdzić, czy rzeczywiście, zapuścił brodę czy nie. - wiesz, do twarzy ci w tych włosach. powiedziała zdejmując szalik.

- kumpela ostatnio powiedziała, że jestem gejem - zaczął tak jakoś smutno - to naprawdę rani moje uczucia - tym razem powiedział soł gej, ale to tylko tak dla picu jeszcze wykładając gejowsko nadgarstek przed siebie.
zaśmiał się pod nosem i podszedł do niej, po czym ją objął
- może dokładnie mi opowiesz, co między tobą i brajtem zaszło?
pozdropozdro dla mamy

a ona objęła go w pasie i jeszcze się przytuliła. jeej, traktowała go jak przyjaciela i kochanka zarazem. - mój biedaku. a mi ostatnio wypominali to, że za dużo piję. wiesz, takie tam przypadłości. uśmiechnęła się do niego. - a co do brajta, to nie chcę o tym rozmawiać. to dla mnie jakaś beznadziejna historia i tyle. powiedziała i pocałowała go w usta.

powiedz mamie, że umyjesz jutro psa, albo coś tam zrobisz humanitarnego, to pozwoli ci dłużej zostać na kompie
no wracając do otka, to on też uważał, że dizi to świetny materiał na przyjaciółkę, ale nie na dziewczynę. znaczy się dzwine by to było, bo za bardzo ją kocha tak no wiesz :***
- a moja kotka dzisiaj przeżywa bóle menstruacyjne i w ogóle załamka z nią ;== - jęknął, mierzwiąc sobie włoski i usiadł na kanapie - chcesz coś do picia? - zaproponował kulturalnie, jak go mamusia nauczyła
- okej nic mi nie musisz mówić, tylko tak z ciekawości zapytałem - dodał, oddając pocałunek. tak nawiasem pyszny błyszczyk miała, więc spytał ją, czy sobie może pożyczyć na następny raz?

nie mam psa xddd lool xddd taaa. nie da się jej przekonać, niestetyyy -_- pozdro dla niej -_-
niestety ona tez uważała dokładnie to samo, że othek to tylko kumple i tylko i wyłącznie kumpel. ale czasami, mogła go pocałować. jak tylko jej się będzie chciało. - jeezu, biedaczku. to ty ostatnio masz same problemy. usiadła na kanapie i zieewnęła. jak zwykle jej się chciało spać, ale to chyba przez brak codziennej dawki kawy. - a co do niego, to on jest po prostu teraz dla mnie chujem, bo mnie zostawił i zrobiła taką minkę :c i jeszcze pogadali i usli razem, joł. mam pozdro O.O

usli, booż ;/// okej i napiła się czegoś, żeby othello nie wyszedł na niewychowanego