romeoś.

<3
nique przyszła, zdecydowanie zmarznięta, grube, szare rajstopy nie pomogły, a ona ubzdurała sobie, że w spodniach wygląda grubej, dlatego chodziła jedynie w sukienkach, jakby wcale nie obnażały jej kościstych kolan. zadzwoniła dzwonkiem, przygryzając zsiniałe wargi, ukryte za wełnianym, modrakowym szalem. przestąpiła z nogi na nogę, lakierowane baletki nie były chyba najodpowiedniejsze.

- hej - otworzył drzwi, na szczęście zdążył załozyc pierwsze lepsze spodnie i tiszert bo kiedy wrócił z tego jakiegoś mostu to poszedł się wykapac w gorącej wodzie. xd nadal miał mokre włosy, jednak nie przeszkodziło mu to w powitaniu jej całusem w zimny policzek.

- cześć. - odpowiedziała, delikatnie się uśmiechając. - masz mokre włosy, przeziębisz się. - powiedziała, wchodząc do środka. - ukradnę ci jabłko i uciekam. - dodała, czując, że przemarzły jej stopy, całkiem niekomfortowe uczucie. czuła się nieco niezręcznie, szczególnie po wczorajszym wieczorze, odruchowo oplatając się dłońmi w talii, próbując przez płaszcz policzyć swoje żebra i czekając na to jabłko.

- weź wszystkie, i tak ich nie jemy - no tak, bo on mieszkał z rodzicami. nadal. - cała się trzesiesz, czekaj, przyniosę CI sweter.
Ni obchodzi mnie co miała na sobie w tym momencie xd

nie bądź impertynencka, xd
- ej, nie, dzięki romeo, nigdzie go już nie wcisnę, a poza tym nie rób sobie problemu. dam radę, to nie jest tak daleko. - powiedziała za nim, miała nadzieję, że jego mama zaraz się nie objawi w zielonym jedwabnym szlafroku, włosami nawiniętymi na wałku i maseczką z ogórka na twarzy, xd. potarła dłońmi o ramiona, czekając aż on wróci, bez swetra.

przyniósł jej torbe jabłek, bo one stały w yej kuchni chyba tylko w celach wizualnych poza tym miał nadzieję że przynajmniej je zje. i wziął swój sweter, bo nie zrobiło na nim wrażenia że ona twierdzi że wcale nie jest jej zimno i takie tam. - trzymaj - powiedział normalnie, bez zadnych podtekstów ani złych emocji, chyba tylko do niej potrafił sie tak odnosic.

- romeo, a gdzie niby mam go na siebie wcisnąć, co? - zapytała, patrząc na niego. nie miała oschlego tonu, raczej była tym rozbawiona, rozczulała ją ta opieka i troska, to było naprawdę miłe, bo tygodniach ignorancji ze świata zewnętrznego. - dam radę. - powiedziała, pewniej chwytając torbę jabłek, pewnie zgniją zanim je zje, i zrobiła krok do niego, bo chciała go pocałować na pożegnanie, a to ci psikus.

wkurzała go ta prostolinijność i krytyczne podejscie do wszystkiego, typowe u anorektyczek.
- zmarzłaś, co to w ogóle za buty. - mruknął bardzo cicho, i też podszedł bliżej do niej, chociaż uczucia w nim były cholernie sprzeczne i bezsensowne.

dobrze, że nie widziała tego ostatniego zdania, bo to pewnie by ją speszyło, co najmniej. zbliżyła się do niego, stanęła na palcach i kładąc ostrożnie dłoń na jego ramieniu, delikatnie musnęła ustami jego wargi.

usmiechnał się ledwie zauważalnie, bo jak już wczoraj pisałam usta były jedynym co zostało z seksownej dominik. nie było w niej ni krztyny zmysłowości, a jednak teraz dbał o nią wiele bardziej niż wtedy, kiedy z nią sypiał i wystarczyło napisac smsa i zainwestowac w kondom. jednocześnie pomyślał że teraz kondom nie byłby potrzebny, końcu ma zatrzymany cykl miesięczny. dominik, nie romeoś ;d

pozdro łili? ;d
- dobranoc. - powiedziała cicho, odsuwając się, zupełnie jak nie ona, normalnie to miałaby już ręce pod jego koszulką. prawda jest taka, że nie czula się zbyt pewnie ze swoim nowym wyglądem, pomyślała, że musi trochę przytyć.

przełom?
- trzymaj się, dominik - powiedział ciepło, dziwne, zupełnie jak nie romeo. miał ochotę jeszcze pocałowac jej oczy na dobranoc żeby było romantycznie i jak w amelii ale w sumie to zupełnie do niego nie pasuje i otrzasnął się szybko z takiego zamiaru.

i poszła, po drodze gubiąc jabłka.

tak tak, a on poszedł spac.

Paradował po domu w samych bokserkach bo taki z niego ekshibicjonista a tak na serio to starzy wybrali się na Gran Canarię bo mamie jego było za zimno w Pariii. I był generalnie zadowolony z siebie i przygotował sobie pizzę z zamrażarki taką ristorante ja we włoskiej pizzerii bo nie lubił takiej zamawianej ale się naproduczyłam ;d

naproduczyłaś chyba hurtowej ilości tej pizzy.
nique przyszła, uśmiechnięta, nawet zarumieniona od mrozu, w dłoni trzymając jakąś ekologiczną torbę z kalorycznym serem pleśniowym i winogronami! gdzieś tam jeszcze pałętało się jej kaloryczne mleko czekoladowe, specjalne dla sportowców. więc bardziej kaloryczne. zadzwoniła do drzwi, wsuwając dłoń w kieszeń puchowej kamizelki i sprawdzając, czy jej brzuch jest rzeczywiście nieco ...wypuklejszy?

W jej przypadku chyba mniej wklęsły
spodziewając się przyjaciela który i tak nigdy nie przychodził poszedł na luzie do drzwi i otworzył nie zaglądając przez wizjer. ups.
- yy, no cześc. -powiedział zakłopotany i położył tak fajnie rękę na głowie i się macał po włosach tak jak chłopcy mają jak się denerwują.

- hm, przeszkadzam? bo mam trochę sera i winogron. - uniosła siatkę, pewnie w jej przypadku wyglądałoby to, jakby siatka ważyla nie wiadomo ile. - dobre były dzisiejsze muffiny. - powiedziała. z sosem malinowym <3, pstryknęła go w nos i weszła do środka. powoli chyba wraca do siebie, jak widać.

sama słodycz.
- nie, rodziców i tak nie ma. - powiedział w końcu, zauważył że nabrała kolorów. zastanawiał się tez skąd wzięła winogrona, bo przyzwyczajony był do jabłek i owoców sezonowych. "bo tak zdrowiej, synku"
Po drodze do kuchni, gdzie tez ją zaprosił uprzątnął też parę zabawek Tommiego, sześcioletniego adoptowanego chłopca z Bangladeszu żeby było smieszniej xd

xddd
zmarszczyła nos, wchodząc do kuchni i nie omieszkając nie zauważyć, że śmierdzi.
- co ty jesz? - powiedziała, patrząc na pizzę trzeciej świeżości. - fuj. - dodała, wyciągając z torby swoje mleko i mrucząc coś ciągle o tym sosie malinowym!

- hm, pizzę. tak iem, dzisiaj specjalnie były z sosem malinowym, żeby cię skusic - dopiero kiedy to powiedział to zorientował się jak dwuznacznie to zabrzmiało. uśmiechnął się sam do siebie - wracał do formy.- ale po co mleko przyniosłaś - zrobiła taką zdziwioną minę kretyna ;d

- to jest moje mleko, super kaloryczne, nie dla ciebie. - dodała, siadając na kuchennym blacie i odkręcając butelkę. - ej, powiedz mi coś. - uśmiechnęła się. - i nie jedz tej pizzy.

- no słucham. - oduśmiechnął się i zmierzył wzrokiem to mleko sławetne. i się uśmiechnął szerzej jeszcze. i wyjął z mikrofali pizzę i zgodnie z jej instrukcją wywalił ją do kosza.

- hm, chyba zaczynam się robić okrągła. - odpowiedziała, drapiąc go w obojczyk, bo stał tuz obok niej. - nie chciałeś mieć nigdy psa? - zapytała, ona w zasadzie ostatnio coraz częściej o tym myślała, brakowało jej miękkiej sierści sparkleya, a poza tym ktoś musiał dbać o jej ciepłotę ciała ;d - ej, wyprowadźmy się z domu. - zaproponowała odważnie, ona też mieszkała z matką!

- ale że co, ze niby razem? - starał się nie okazac przerażenia, ale jak zresztą było widac kiedy jego matki nie było to on ledwo osiągał przetrwanie. Kto by mu prał, gotował pyszne obiadki, sprzątał pokój i wynosił spleśniałe talerze sprzed miesiąca spod łózka? W końcu patrzył na nią spokojnie a w jego głowie formowało się sto sprzecznych myśli.

- jezu, nikt nie mówi, że masz mi się od razu oświadczać. poza tym, jakoś chcę się uniezależnić? potrzebuję jakiś zmian. poważnie. nie mogę patrzeć na te ściany....... mój cholerny dom kojarzy mi się z noah, to chore? nie komentuj. - mruknęła, kładąc dłoń na jego karku.

- ale ja nie mogę mieszkac z dziewczyną. sam. - pomyślał sobie ze ona jest chora i biedna, i że nie byłoy odpowiednim ją uwieśc i wykorzystac. chociaż trochę jednak korcił go pomysł zamieszkania z nią, i gapienia się jak paraduje w bieliźnie i robienia tych wszystkoch rzeczy jakie można robic z przyjaciółkami. zaraz, ale co można robic z przyjaciółką?! ;d meczu z nią nie obejrzysz ;d

- bo? eeej, obiecuję nie paradować nago, żebyś nie musiał oglądać moich kości. - powiedziała, obierając usta na jego ramieniu i błagalnie na niego patrząc. - romeoo. i będziesz mógł miec dużo 'koleżanek'. - wyszczerzyła się, chcąc podkreślić, że nie będzie go ograniczać ;d
hej, poza tym, czy on zapomniał, że się całowali?xd

nie zapomniał majdir. Ale wjesz, jej robi wyjątek.
- mnie tam by nie przeszkadzało jakbyś czasem poparadowała nago - uśmiechnął się zadziornie i przyciągnął ją do siebie ramieniem. tak po przyjacielsku?
A no i do tego całowania to on się przecież poczuł urażony cnieee.

a fakt.
- hej, to co. - zapytała, patrząc na niego i czekając na finalną decyzję. - jak mi nie UFASZ - spojrzała na niego z uniesioną brwią. - to możemy spróbować przez jakiś czas i sprawdzić czy się nie pozabijamy. - urwała winogrona i wsunęła mu do ust, żeby miał więcej czasu do myślenia :d przejechała palcem po jego górnej wardze, hoho.

- no dobra dobra. - postanowił że skoro ma okres próbny sratatata to moga spróbowac. zjadł to winogrono, i spojrzał jej w oczy, bo lubił jak dziewczyna dotykała jego ust dłońmi taki fetyszysta czy co. posmyrał ją po plecach, bo na nich własnie miał teraz rękę i dodam że stykali się biodrami czy coś ;d

- to cudownie. - odpowiedziała, słodko się uśmiechając i delikatnie muskając jego wargi. ostrożnie i powoli przesunęła dłonią po jego karku.
nie wiem jak Ty, ale ja zauważam ogromną poprawę w jej kondycji :d

przeszedł go dreszcz ojacie {zagarnął jej jak mu się wydawało drżące łono xddddd}
oddał jej pocałunek, delikatnie, bo bał się że przesadzic, jak ostatnio. przysunął ją blizej do siebie, była milsza w dotyku?

starała się! a to zagrabione, drżące łono to była czysta improwizacja, xd.
przesunęła dłonie i oparła je na jego szczęce, oddając pocałunek, namiętniej i przyciągając go do siebie za pomocą jednej nogi! nie myślała co robi, bo to lepiej. a w jej przypadku to oznacza, że wraca na prostą! wygięła plecy, wypinając sie w jego stronę ;d

o tak, dobrze!
złapał ją za jeszcze trochę wystającą kośc biodrową, Ale był ostrożny, nie obłapiał jej jak miał w zwyczaju, całował tylko dosyc niecierpliwie, acz nie żarłocznie.

ojej, jaki on...dobroduszny?
mniejsza z tym, jedna z jej dłoni błądziła po jego torsie (miała ułatwione zadanie!), co wcale nie zakłóciło rytmu ich pocałunków, jezu xd objęła go nogami, zdecydowanie przyciągając do siebie. witamy w domu.

mił ochotę coś powiedziec, ale ostatecznie był cicho, słychac było tylko jego przyspieszony oddech. A właśnie, on był tylko w bokserkach! W krety! Uwaga, dostał erekcji nie wję jak to dobrze ując językowo ale wybacz, w takiej sytuacji się nie myśli wytłumaczmy to w ten sposób okej? przeszedł ze trzy kroki zmuszając ją żeby się odrobinę cofnęła, tak ze miała oparcie w stole, docelowo miał ja na nim posadzic, ale cii.

popaCZ, dwje godziny polskiego, a Ty masz problem z ładnym opisem erekcji.
nie rozumiem ich obecnego położenia, skąd stół, ale okej, damy radę. dominik zdecydowanie udzielił się hm, nastrój romea, który był zdecydowanie uwidoczniony. pocałowała go za małżowiną, a dłonią przesunęła w tak zwanym międzyczasie po klatce piersiowej i oparła ją? na gumce bokserek.

więc: są w kuchni, o żarł pizze, ale kazała mu ją wywalic, połozyła na stole mleko, on wstał żeby pizze wyrzucic, stanął kawałek od stołu nastepnie ona obdarła usta na jego ramieniu więc byli kawałek od stołu ta dam!
o ja, wiem jak oparła na tej gumce całej to jest takie fajne i seksowne <3
Całował ją po szyi, zsunął jej z ramienia rękaw wciąż jednak luźnej bluzki, tej z tych i tak wiszących na ciele i zszedł na obojczyk. okej, może i był męskim szowinistą ale sprawiac przyjemnośc tez lubił, no.

doceniamy, doceniamy. ja i mój cień.
przylgnęła do niej, trzymając uniesioną głowę nad jego ramieniem. przymknęła oczy. przez głowę przemknęła jej myśl, że w sumie to wspólne zamieszkanie to nie jest taki głupi pomysł, ale szybko o tym zapomniała. <3

a teraz bedzie moment krytyczny.
połozył jej dłonie na biodrach, bo pomyślał sobie, ze zdecydowanie nalezy się pozbyc tej bluzki. więc teraz robił taki trik że stopniowo podciągał jej koszulkę do góry a jednocześnie co chwila ją całował, o. i miała gładką skórę i ładnie pachniała co znaczy że jest fajnie ;d

jest fajnie, skóra pachnie, ale kurwa ja was mać, gdy poczuła jego usta na swoich żebrach i wyobraziła sobie, jak to musi ohydnie wyglądać, w sensie, że jej żebra, spanikowała? odepchnęła go od siebie, obciągnęła bluzkę, porwała swoją puchową kamizelkę i wybiegła z mieszkania, zostawiając romeosia z plamą na honorze/skazą na pamięci/wielką erekcją, oja :c

a łon biedny tak stał w tej kuchni i zaczął żałowac że wyrzucił pizzę. wkurzył się, ot co . przynajmniej zostało mu wysokokaloryczne mleko dla sportowców. o, no i teraz bedzie wyciskac ;d

flo tak naprawdę była w okolicy i przypomniała sobie, że niedaleko mieszka romeo. musiała się oderwać od beznadziejnej rzeczywistości, świadomości, że kiepsko z jej bratem, który nie ma musku i ma guza, albo ma musk a nie ma guza. kwestia sporna.
na dodatek cały dzień odreagowywała, pijąc danielsa i paradowała w sukience mini z naszytymi szarymi cekinami i równie szarych rajstopach :c i zarumieniona, zadzwoniła do drzwi.

Otworzył jej, o dziwo ubranybo jak wszyscy wiedza ostatnio często widywano go co najmniej półnagiego. Kiedy zobaczył taką cudną "zarumienioną" flo poprostu się hm, ucieszył. Zprosił ją do środka, było Boże Narodzenie?

i renifery skakały po dachu.
- cześć romeo. - wydyszała, wcale nie była aż tak napalona, ale bieg na szpilkach nieco ją wykończył. przylgnęła do niego, kładąc dłoń na ramieniu i powoli zbliżając swoje usta do jego. pewnie pachniała wcześniej wspomnianym danielsem i swoim perfumem ck one. no i miała zimne policzki, a zimne policzki i włosy mają taki zapach specyficzny. chyba była lekko wstawiona, tak kurewsko nie mogła znieść mysli o ralfie.

Boże, wtajemnicz mnie w tego ralfa, bo renifery skaczące po dachach to u nas normalka ;d
objął ją w pasie i nogą popchnął lekko drzwi, tak że się nie zatrzasnęły tylko lekko kliknęły. nadmienię iż rodzina była na jakimś zasranym przyjęciu pracowniczym ojca, ot co. a to romea nigdy nie bawiło, wiec siedział w domu. i podobał mu się ten zapach, tak wiem o jaki chodzi.

już wiesz d;
opierając nos na jego skroni, wymruczała, że się stęskniła. przylgnęła do niego biodrami, przesuwając dłoń na kark.
- rodzice wyjątkowo są, że się ubrałeś? - zapytała go, unosząc brew i nie przestając drapać go po karku.

ohh drapać po karku <3
przeszedł go taki miły dreszcz przez całe ciało.
- nie ma rodziców, ale jakiś taki impuls miałem, błędny jak widać. - mruknął jej do ucha. zdjął jej z ramion płaszcz wełniany bo to zima, cnie.