daniela

czyli burdel w jednym pokoju.

z braku wyobraźni oraz niewiedzy o paryżu i ciepłych miejscach, przyprowadził su do siebie, na szczęście gosposia posprzątała i było tu w miarę czysto. otworzył drzwi i wpuścił ją naturalnie przodem, jako, że był żentelmenem.
- tu jest ciepło - stwierdził. - a nawet duszno - dodał, idąc zaraz do salonu, by uchylić okienko.

-przytulnie - rzuciła, przestając obejmować się ramionami. rozejrzała się po mieszkaniu. poczuła się trochę niepewnie, będąc sam na sam z nowo poznanym danielem w jego mieszkaniu. jaki by nie był, po przymusowej utracie dziewictwa z bradem pittem w jego limuzynie, nie była optymistycznie nastawiona do sytuacji zakrawających na powtórkę. oczywiście mogła rozpowiadać każdemu z kim to się po raz pierwszy przespała, ale nie była 'z tych'- faktycznie duszno - dodała po chwili, wachlując się dłonią. jej stan jednakże bardziej powodował stres jaki ją owionął w zaistniałej sytuacji. przysiadła na fotelu w salonie, krzyżując nogi w kostkach. jak ta księżniczka mija z pamiętnika księżniczki,!!.

- może chcesz coś chłodnego do picia w związku z tym? miałem mrożoną herbatę w lodówce - nestea, wszyscy lubili nesti, lubił i denjel, suzan pewnie też. stanął jakoś tak nad nią i spojrzał na nią z góry, ale nie, że patrzył z góry jako wyniośle, tylko po prostu z góry, był wyżej o jakiś metr około.

guliwer! xd
-hm, poproszę - odpowiedziała po chwili namysłu, ale wstała i ruszyła za nim do kuchni, opierając się tyłem o blat kuchenny, bo włączyła jej się lampka kontrolna, podsuwająca pomysł że może daniel planuje zaprawić jej zimną herbatę tabletką gwałtu. mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że susanne była paranoiczką jeśli chodzi o kwestie seksu. ale nie można jej przecież winić, prawda?
tak więc przyglądała się jego poczynaniom, obracając w dłoni mandarynkę, którą skubnęła z koszyka z owocami stojącego na stole.

- dlaczego tak patrzysz? - chciał wiedzieć. podniósł na nią wzrok znad dużej butelki nesti, rozlewając sporo napoju po ladzie, ale nie przejął się tym zbytnio. musisz wiedzieć, że miał taką fajną wyspkę na środku gigantycznej kuchni. - to tylko herbata - dodał, zakręcając butelkę i ujmując w dłonie dwie szklanki, by zaraz podać jej jedną z nich. nie rozumiał jej, nie kumał, bał się spytać o coś więcej, nie ma to jak niedomówienia.

uśmiechnęła się zakłopotana, biorąc od niego szklankę i upiła trochę, żeby się nie wylało. założyła za ucho pasmo jasnych włosów i wzruszyła ramionami.
-ot tak. po prostu - w tym momencie było jej trochę głupio, że podejrzewała go o takie dziwne zapędy. ale skąd miała wiedzieć, że jest dwudziestojednoletnim prawiczkiem? hihi! widząc jego pytające spojrzenie, zaczerwieniła się jeszcze bardziej i dodała, że woli być ostrożna, póki co. spojrzała na niego poniekąd przepraszająco i dla zajęcia czymś rąk, upiła kolejny łyk przyjemnie chłodnej nesti. brzoskwiniowej! bo zieloną lubię tylko ajs ti.

ja teeeż ;q.
- hm, w porządku - wzruszył ramionami, patrząc na nią dziwnie. nie chciał, by okazała się jakąś niewiadomo jaką dziewczyną z lasu, żeby nagle się zrobiła dzika i go zaczęła śledzić. bo czuł się śledzony i było mu z tym głupiutko. a był tylko prawiczkiem, niesmiałym i w tym momencie skołowanym. - mam nadzieję, że to coś nie jest przeterminowane - wskazał na napój. pigułki gwałtu, phi! a skąd by on je miał wytrzasnąć, hę.

spod kordły!
speszyła się i zmierzwiła włosy, ściągnięte w luźny i niedbały z założenia koczek, w który zatknęła dwie kredki. też tak robię. wstała i wstawiła szklankę do zmywarki, nie bardzo wiedząc co teraz powiedzieć. nie była obyta w stosunkach męsko-damskich biegnących pod innym kątem niż przyjaźń. oparła się więc o zmywarkę i westchnęła cicho, cichutko zastanawiając się co o niej teraz myśli. zaskakujący dla niej samej był fakt iż ją to obchodzi.

ciszała stawała się coraz bardziej niezręczna. niezręczna aż do tego stopnia, że poczuł się nieswojo i odchrząknął, by coś powiedzieć, ale nie za bardzo wiedział co.
- deszcz pada - mruknął tylko luźno, wskazując na szyby, po których nierównomiernie (od zewnętrznej strony, oczywiście) spływały wielkie krople deszczu. gdzieś w oddali błysnęło piorunem.

bała się burzy!
spojrzała przez ramię na wskazane przez niego okno w momencie kiedy akurat błysnęło po raz kolejny. powstrzymała pisk, jednak nie udało jej się to z podskokiem, hihi.
-nie lubię burzy - mruknęła, spoglądając na niego i lustrując przy okazji rysy jego twarzy. oczywiście nie rzuciła wprost, że się boi. co to, to nie! natomiast przysunęła się do daniela, obejmując go w pasie. nie podobała jej się atmosfera, która wytworzyła się po przyjściu do jego mieszkania. właściwie zdawała sobie sprawę, że to jej wina tak więc zabrała się za odkręcanie tego co narobiła. jedno już wiedziała na pewno: nie był rasowym gwałcicielem osiemnastoletnich panienek z dobrego domu! ;3

objął ją delikatnie i pocałował w skroń, znów się garbiąc, ehe. będę brał cie w aucie, skąd mogła wiedzieć, że nie jest gwałcicielem, oni z początku są delikatni, a potem, jak już zwabią swoją ofiarę do łoża, zaczynają cudzołożyć. zresztą, nieważne, głupoty piszę.
- boisz się? - zapytał, wyczuwając, jak sztywnieje z każdym grzmotem. a grzmotnęło gdzieś niedaleko.

skinęła głową, obejmując go ciaśniej, kiedy odniosła wrażenie iż błyskawica uderzyła w chodnik przed mieszkaniem daniela. dla uspokojenia, mięła brzeg jego koszulki w dłoniach.
-odkąd pamiętam - dodała w kwestii wyjaśnienia - nie wiem dlaczego - zadarła głowę, uśmiechając się słabo. ojciec zawsze się z niej z tego powodu śmiał; kochający rodzic nie ma co.

- tym bardziej nie wiem i ja - mruknął, by uśmiechnąć się zaraz ze zrozumieniem. pocałował ją w usta, wargi, dolną, górną, och. - to znaczy, hm, jak się boisz, to możesz u mnie zostać na noc - zaproponował, robiąc urocze oczka. i wcale nie chodziło mu o seksienie się z nią, po prostu chciał jej pomóc przetrwać noc, zresztą, odprowadzanie jej w burzy do jej mieszkania wydało mu się takie głupie.

-yhm - wymruczała, przy okazji delikatnie przygryzając jego dolną wargę. przeczesała palcami jego ciemne i rozczochrane włosy, napierając na niego całym ciałem. skomplikowane z niej dziewczę, nie zaprzeczę. ale kiedy już utwierdziła się w przekonaniu iż nic jej z jego strony nie grozi brzydkiego, mogła pozwolić sobie na więcej.