Batofar

pościg za nocnymi wrażeniami? w tym klubie,
przycumowanym na prawym brzegu seine. muzyka? trance, house i nutki
techo grane przez światowej sławy - to w weekendy, podczas tygodnia
możecie wysłuchać występów na żywo artystów jazzowych, soulowych,
popowych i tak dalej. w każdym razie, klub oblegany przez tłumy,
szczególnie w weekendy, więc przygotujcie się na to, że będziecie
musieli czekać. chociaż? może po prostu weźcie swoje platynowe visy.

tutaj

okej, siedział sobie tutaj, pijąc, pijąc, pijąc, bo co więcej można jeszcze robić? aha, no tak, zapomniałam dodać, że obserwował, jak dziewczyny ruszają tyłkami w rytm muzyki, czyli typowy samiec.

przyszła szukać szcześcia w kieliszku, ale nie ruszała tyłkiem póki co, bo tyłek ten ulokowała wygodnie przy barze, a poza tym jeszcze nie była na tyle pijana.

a szkoda, bo zdaniem martina miała fajny tyłek, o czym mógł się przekonać jednym zerknięciem. podszedł do niej i się akurat przysiadł, jako że pod wpływem alkoholu był dużo bardziej odważny, jeśli o takie sprawy podrywu chodzi.

-cześć? - próbowała sobie przypomnieć, czy zna go, czy też nie zna, przyglądając mu się badawczo znad kieliszka, który obracała zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a potem w kierunku przeciwnym, świetna zabawa. nawet, jeśli wolała wino od bajeranckich, kolorowych alkoholi.

- hm, hej - powiedział, podchmielony, ale i oswojony z atmosferą. wydała mu się kolejną, zbyt łatwą dziewczyną, którą przeleci w klubowym kiblu za jeden, głupi komplement. - jest martin - poinformował ją, wyciągając rękę, tą, w której nie trzymał kieliszka. - a ty musisz mieć jakieś wyjątkowo ładne imię?

- rosemarie. nie wiem czy to wyjątkowo ładne imię, martin. - powiedziała, ignorując całkowicie wyciągniętą rękę, zamiast tego kołysząc lekko kieliszkiem i obserwując jego zawartośc, którą powinna jak najszybciej pochłonąć, jeżeli chciała dac mu się przelecieć w klubowym kiblu, co do czego miała jeszcze wątpliwości.

- tak samo ładne jak i jego, hm, imienniczka, posiadaczka? - powiedział, a raczej wymamrotał do siebie. - nieważne, w każdym razie, hmhm - ciągle powtarzał hm, ale wybaczmy, bo był pijany. - masz ochotę tańczyć?

przewróciła oczami i wypuściła ze świstem powietrze z ust, własciwie to miała 'nie sądzę' na końcu języka, ale przyszło jej an myśl, że za czesto mówi 'nie', jak jal ze skinsów. więc rozpatrywała wszystkie możliwe wyjścia, stukając palcami o blat, żeby wkońcu dojśc do wniosku, że co jej szkodzi i powiedzieć, że jasne, ma ochotę zatańczyć. nawet wstała, przeklinając się w duchu za to, że założyła cholernie niewygodne szpilki i powstrzymując się od uwag odnośnie tego, czy martin jest jeszcze w stanie tanczyć. było jej cholernie wszystko jedno.

oczywiście, że był w stanie tańczyć, polkę i kankana jednocześnie. normalnie nie miałby rytmu do tańca i kompleksy w związku z tym, ale alkohol sprawiał, że był wyjątkowo rozluźniony. złapał ją więc za rękę, chyba głównie po to, by się jej przytrzymać, po czym pociągnął ją na parkiet.

więc tańczyli polkę i kankana jednocześnie,w rytm przeboju 'ekstradyska', nie zwracajac uwagi na człowieka przebranego za johna travolte z czasów gorączki sobotniej nocy, który w tym samym rytmie podrygiwał tuż obok. - martin, czyżbyś był wolny od obowiązków takich jak szkoła, praca, kółko różańcowe, że możesz pozwolić sobie na zabawę w klubie w środku tygodnia? - zapytała nachylając się do jego ucha, własciwie to bardziej zbliżając niż nachylając, bo nawet w szpilkach była sporo niższa, a to wszystko po to, żeby mógł cokolwiek z jej pytania usłyszeć.

- robię sobie odpoczynek od nauki! - poinformował ją, nachylając się nad nią super eksta seksownie plus dwa uśmiechy gratis i łapiąc ją za biodra, bo lubił korzystać z okazji. - już październik, a szkoła jest męcząca - nie wspominajmy o tym, że był od niej trzy lata młodszy i przebywał tu nielegalnie, albowiem lat miał siedemnaście.

- odpoczynek od szkoły to świetny pomysł. przemyślę to, szczególnie, że do wakacji jeszcze dużo długich miesięcy. - powiedziała,wdychając przy tym zapach całkiem ładnych perfum zmieszany z zapachem alkoholu. nie domyśliła się, że oto ma do czynienia z osobnikiem w wieku licealnym, bo 'szkoła' mogła oznaczac równie dobrze 'studia na wydziale fizyki bilardu'. gdyby się domyśliła, pewnie bałaby się, że zaraz nadopiekuńczy tatuś wytarga go z tego klubu za uszy.

ale właśnie, przyszedł tatuś, który już nieżył, mniejsza z tym, wytargał go za uszy i pa.