toaleta 3

number 3

nie wiem dlaczego otylka wybrala wlasnie te lazienke, aczkolwiek faktem jest ze poprawiala makijaz tuszem do rzes, oczywiscie makijaz oczu, hehe, i tak stala i tyle.

summer przyszła poprawić właśnie makijaż i weszła, a tu otylia, czyli raczej niefajnie, bo summer jej nie znosiła wręcz, za nejta, bo z niej taki zazdrosny dzieciak jak ja. stanęła przed jednym lustrem i przełknęła ślinę wyciągając tak zwaną masakrę.

aczkolwiek otylka niezupełnie zdawała sobie sprawę, że samer to samer właśnie, czyli ta samer od nejta i zerknęła na nią, jakoże była nową osobą w toalecie, a to zawsze jakas nowość i odświeżenie klimatu-czeeeść?-zaczęła, skoro już razem były w jednej toalecie, a musisz wiedzieć, że otylka raczej miłą osobą była.

upuściła masakrę, podnosząc zaraz. uśmiechnęła się raczej niemrawo i poprawiła ramiączko sukienki, czerwonej, pasującej do szminki, którą miała na ustach.
- huh, czeeeść.

-ottille-rzuciła wyjątkowo entuzjastycznie, podała też samer dłoń, suchą nawet, bo wytarła od wody i w ogóle, te takie sprawy. miała tylko cichą nadzieję [tak wewnętrznie!], że nie będzie powtórzona scena z nikity, gdy nikita wbiła temu kolesiowi ołówek w dłoń. lowe.

aha, ottille, pozdro ze strony samr, dla niej właśnie. uścisnęła delikatnie jej dłoń.
- summer, miło mi cię w końcu poznać.
wcaleniemiło!!!!!!!!!!!!!!

-oł, samer-odruchowo się cofnęła i zastanowiła się nawet nad najkrótszą drogą ucieczki, ale szybko się rozmyśliła, chociaż bałas ie trochę tych złośliwych ogników w oczach samer, robi się dramatycznie-hmm, mnie też miło cię poznać. nejt dużo o tobie mówił-ugryzła się w język, może samer nie lubiła, jak nejt rozmawiał z kimkolwiek innym? xd

- och, to miło z jego strony - naprawdę starała się być miła. oparła tyłek o zlew, machając torebką - i co jeszcze ciekawego mówił ci nate?
naprawdę nie chciała być niemiła, ale serio jej nie wychodziło, błądziła więc wzrokiem po suficie, coby nie mierzyć ottille.

-hm-przygryzla dolna warge, bo nie miala zamiaru sie bic, [ucieknie jak kaska stanik w razie czego], wiec wolala uwazac na slowa i oparla sie o druga umywalke, patrzac przed siebie, rownoczesnie odciazajac samer od przymusu patrzenia na otylke, skoro stala obok a nie przed nia.-niewiele..-rzekla wreszcie, najwyzej samer pomysli, ze otylka z nejtem robia cos innego niz rozmowy. najwyzej. moze otylka i byla troche zlosliwa, ale trudno!

summer dokładnie o tym samym sobie pomyślała i poczuła się jeszcze gorzej w sumie, bo przypomniało jej się, że nate był u o, na noc. aha, czyli niefajnie.
- więc co robicie? podczas tych waszych mitingów? - zapytała, bo summer jest z ałstralii, to mówi po angielsku raczej biegle i ma akcent, który lubisz, hehe.

-jezu, samer, nie wiem ile masz lat, ale zachowujesz się jak zazdrosna nastolatka-przewróciła oczyma, chociaż prawdę mówiąc to była młodsza niż samer i nie powinna jej pouczać, biorąc też pod uwagę fakt, że samer w zupełności miała prawo, tak sądzę.-rozmawiamy o jego zaginionym bliźniaku syjamskim, który teraz mieszka gdzieś w jego brzuchu, okej?

westchnęła cięzko, a jednak bardzo cięzko i podniosła się stając tuż koło ottille. spojrzała na nią, raczej niemiło.
- posłuchaj mnie, skarbie. raz, a uwaznie okej? mam lat dwadzieścia, jesli cię to interesuje, ale nie sądzę, żeby to było istotne. nie wiem jak ty podchodzisz do sprawy bycia z kimś w tak zwanym związku, ale nate jest dla mnie wszystkim, okej? i myślę, że na moim miejscu też byś się wkurwiła. poświęcasz swojemu chłopakowi wszystko co masz, a on sobie nagle nie wraca na noc i jeszcze kłamie, że spał u kolegi - przewróciła teatralnie oczami, odchodząc kawałek. nie chciała się bić z ottille to już nie te czasy.

-jezeli twoj facet cie oklamuje to juz chyba nie moja wina, nie? powiedzialabym nawet-wydela usta, patrzac na nia rozbawiona, co najmniej-ze twoja, wiesz.-dla dodania efektu oparla dlonie o biodra i nadal mierzyla sameruwe-to, ze nie masz do niego tak zwanego zaufania tez moznaby przemyslec, hmmm, czyzby wam sie cos sypalo, malenka?
elo,elo.

okej, teraz jednak miała ochotę się na nią rzucić, albo po prostu wyjebac jej lepa, tak zwanego. ale się powstrzymała, chowając ręce za siebie, razem z torebką. biedna summer i jej nerwy.
- możliwe, ale ty wcale w tym nie pomagasz.
aha własnie.

-czemu mialabym ci pomagac w czymkolwiek?-uniosla brwi, w idealnym stanie oczywiscie, kosmetyczna za dwa tysiace euro nie robi byle czego, hehe-nie jestem jego matka, siostra, ani nawet nie kochanka, nie martw sie-i tak bezczelnie odwrocila sie do niej tylkiem, wygrzebujac z torebki pomadke koloru pomadkowego, powiedzmy ze kurewko czerwona, bo pasowala jej do czarnej sukienki z czerwonym paskiem lub czymkolwiek i wypiela nawet w jej strone tylek, nachylajac sie do lustra, i elo.

summer powiedziała coś, że to dobrze i odwróciła się do okna, otwierając je /nie ma co fajna miejscówa/ by zapalić fajki.

skończyla malować usta i przyjrzała się samer jeszcze.
-aha. i masz gruby tylek-odwróciła się na pięcie, aż podwinęła jej się rozkloszowana spódnica i uciekła,xd.

/ biedna samer .. ..

nate przyszedł, chociaż nie miał pojęcia, że znajdzie tam summer. po prostu czuł zapach papierosów wydobywający się z łazienki, co go przyciągnęło.
- o - stwierdził, gdy zobaczył kto jest pod oknem.

/wcale nie :======/

spojrzała na niego z wyrzutem, jakby otttille była conajmniej jego winą, teraz pewnie nie będzie jadła wcale, przez nią.

- coś sie stało, summer? - spytał niepewnie, wcale nie wiedział, ze była tu jego przyjaciółka ottille. zmarszczył czoło i przejrzał się w lustrze, by zaraz z powrotem odwrócić się do summer.

- nie - odpowiedziała lakonicznie odwracając się w stronę okna. wydmuchała dym, obserwując jak po pewnym czasie całkiem znika - a właściwie to tak. była tutaj twoja najlepsza przyjaciółke ottille - powiedziała w końcu, wrzyciwszy papierosa za okno. co z tego, że miała nie palić.

- kto powiedział, że ona jest moją najlepszą przyjaciółką? - spytał, przeklinając w duchu summer i jej skłonność do robienia głupich wyrzutów. "głupiutka zazdrośnica" pomyślał, kręcąc w głową. - nie mogę mieć koleżanek? a co z twoim przyjacielem dłajtem? on to coś zupełnie innego, huh?

- okej, nie rozmawiajmy o ottille - wzruszyła ramionami, naprawdę chciała mu sie poskarżyć o tym, że rzekomo ma gruby tyłek, bo było jej z tego powodu nawet smutno, ale skoro tak stawiał sprawę. podeszła do lustra i pociągnęła usta szminką, wzdychając.

- w porządku. jak się bawisz? czy bawiłaś? chcesz jeszcze tu siedzieć? ja bym chętnie poszedł do domu - poskarżył się jej. krążył dookoła od dłuższego czasu i niespecjalnie mu się podobało, chociaż zaobserwował jak wyławiali z basenu jakąś dziewczynę.

- bawię się? och, świetnie się bawię - jasne, zamachała do niego wesoło rzęsami, jakby chciała to udowodnić. wrzuciła szminkę do torebki - ale możemy pójść jeśli chcesz, w zasadzie to trochę źle się czuje.
ja też tak mam, że jak wypije dużo to fajna faza i w ogóle, a jak mało to się źle czuje. choć zaznaczę, że summer źle się czuła też wewnętrznie przez ottille.

- w porządku, to się położysz, a ja w domu zrobię ci herbaty, czy czegoś - zaofiarował się i wziął ją za rękę, zacznij.