toaleta 1

number 1.

wszedł tutaj troche spocony, ale co tam. cieszył się przynajmniej, ze impreza sie nie skończyła i, że trafił na jeszcze końcówkę. stał przed lustrem i się przeglądał.

wbiła do toalety, bo na zu w toaletach są najlepsze akcje. generalnie po to, żeby poprawić włosy, bo na zewnątrz szalał huragan i jak szła na miejsce, spacerem przez parysz, to nieco ją rozwiało.

obrócił się i zobaczył perin, a oni się przecież znali i wszystko było fajnie.-perin?-zapytał troszeczkę zaskoczony. czyż to nie była meska toaleta?-co ty tu robisz?

- to męska toaleta? - uniosła pytająco brwi, cóż, obecność davida na to właśnie wskazywała. nie zwróciła na to uwagi, bo śpieszyła się po autograf od hilary. ale hilcia już wyszła, jej fani płakali na korytarzu.

-nie wiem, może to dla inwalidów-umył twarz-nie ważne. mógłbym pracowac w takich łazienkach i pomagac inwalidom sie do nich dostawać.-tak, tak. to była wymarzona praca dla dejwida. ludziom trzeba pomagać.

-jakie to wspaniałomyślne z twojej strony. - oparła się plecami o umywalkę i czytała jakąś kartkę o monitorowanej higienie, taką jak w makdonaldach, na ścianie naprzeciwko. - działo sie tu coś, co mogłoby sprawić, że zacznę żałować, ze nie było mnie wcześniej? właściwie to nie lubię spędów, wolę jak jest kameralnie.

-e, właściwie to nie wiem-nikt przed nikim się nie przyznaje, że w środku imprezy wychodzi się, żeby uprawiać seks z nowo poznaną dziewczyną.-sądząc po tym tłumie ludzi z kartkami miała tu śpiewać hilary-usmiechnął się do niej.-ale ja nie zdążyłem, chyba pójde do domu i zrobie sobie ołtarzyk z mojej ulubionej gwiazdy.-pokręcił głową.

- no tak, hilary, podobno w sobotę urządza imprezę z okazji imienin. - i premiery swojego nowego filmu na amatorki.pl, ale o tym cicho sza bo hilcia ich nie zaprosi ;'c. - ołtarzyk to dobry pomysł. możesz postawić zdjęcie hilary między figurką buddy, a fluorescencyjnym jezusem.

Weszła do toalety bawiąc sie workiem z białym proszkiem ale troche sie zdezorientowała
-e...-spojrzała jeszcze raz na drzwi-e....Kibel? ktoryś jest wolny-zapytała patrząc na całą ferajne

-oh, to słodkie z jej strony-poprawił koszulę-musimy jej kupić coś fajnego-przez chwilę w jego glowie zaświtał pomysł o kupnie jej na przykład różowego miksera albo piekarnika, ale co by było gdyby hilcia sie spaliła? wtedy on poszedł by do wiezienia. nie, jego mama by tego nie chciała, a już napewno nie chciał by tego jego kot, kto by mu dawał wtedy jeść?-ten ołtarzyk to byłby dobry pomysł. mógłby stać nad moim sedesem-zaproponował-albo wiem!-krzyknął-moglibyśmy powiesić żywą hilcie w kościele, wtedy byłaby frajda i wszyscy by ja czcili. czyż to nie dobry pomysł?-przysunął się do niej bliżej tak zeby mógł jej się przyjżeć.

spojrzała pytająco na drusillę, nieco przestraszona, bo ludzie bawiący się białym proszkiem nie wróżą nic dobrego, chyba, że pieką ciasto, albo rogaliki. - myślę, że wystarczy jej skromny ołtarzyk nad twoim sedesem. nie sprawia wrażenia zachłannej. - powiedziała. bo hilcia to prawie jak święty antoni. albo święty monitor.

Dziewczyna nie zrażona weszła dalej to talety po czym na parapecie usypała sobie ladnego szczurka
-a może ktoś jest głodny?-zapytała bo nie lubiła "rozkminiać" w samotnosci

-lecz hilcia jest niepowtarzalna, czyż nie? w sumie to powinna na coś zaslugiwać, albo przynajmniej do czegoś się przysłużyć ludziom bo na razie nie robi nic-usiadł na umywalce.-pomożesz mi ją złapać?-zapytał sie jak małe dziecko, które prosi matkę o pieniążki na lody.

podziękowała kulturalnie drusilli, bo nie, nie była głodna.
- przecież śpiewa i gra w filmach. przynajmniej ona tak uważa. - niestety nie widziała żadnego filmu z hilcią, bo nie odwiedzała amatorki.pl, co za strata. ochlapała davida wodą z kranu, bo za bardzo go rozpaliła myśl o wieszaniu hilary na kościele. - oczywiście, możemy posłużyć się w tym celu ogromną pułapką na myszy.

-no to jedziemy-powiedziała wciągając proszek-Sory mówicie o mojej Hil sie znaczy takiej malej blondi piosnekareczce?

także podziękował drusilli, bóg na nas patrzy.
podskoczył tylko nerwowo, widać znowu ujawniają się jego psychopatyczne myśli, moze wreszcie powinien się zgłosic do jakiegoś lekarza albo egzorcysty. przez chwilę śledził wzrokiem drusill, bo może ona tam ma proszek na niewidzialność albo inną fajną rzecz kupioną w sklepie ze śmiesznymi rzeczami.-ja moge wystrugać tę pułapke-usmiechnął się sam do siebie, przecież w życiu nie trzymał w rękach siekiery a co dopiero będzie strugać.

- tak, mówimy o małej blondi piosenkareczce. - powiedziała i zaczęła zastanawiać się czy hilcia w rzeczywistości nie jest groźnym dilerem. - jesteś pewien, że potrafisz? - struganie olbrzymiej pułapki na myszy to na pewno ciężkie zajęcie, w sam raz dla kreatywnych chińczyków.

-nie umiem.-w duchu sie zastanawiał co ta tajemnicza dziewczyna z białym proszkiem może im powiedziec ciekawego o hilci, bedzie nowina roku.

- no właśnie, david, więc zapomnij o złapaniu hilci. - odwróciła się w kierunku lustra i pacnęła go w kolano. - jest zbyt sprytna. - chociaż na pewno nie sprawiała takieog wrażenia. dobrze było jednak wierzyć w hilary :c.

poczuła ból w nosie
-aa...-zawyła łapiąc sie za kinola jak by mógl jej odpać jednak on nigdzie sie nie wybierał dziewczyna zręcznie odkreciła kran po czym zapiła woda-Tak więc rozkminiamy?-powiedziała siadając na zimnej podlodze nie wiele myslac o ty mże może dostać wilka czy pingwinka czy jakiegoś innego grzyba-pułapke na myszy?-zdziwila sie -a ja mam hodowle hefalumpow i zawsze wyzeraja mi szybke z lodowki-powiedziala z przekonaniem

-mamo nie bij-powiedział trochę głośniej. wszystkie dziewczyny z jakimi się stykał musiały go walić albo wbijać mu paznokcie-masz ochotę zapalić?-zmrużył lekko oczy. nagle ogarnął go taki nastrój, że miał ochotę się pociąć, to wszystko przez dzieci z dworca zoo.

- owszem. - była tak pochłonięta myślą, że może spotka swoją idolkę, że nawet zapomniała zabrać ze sobą papierosów. i wcale nie uwierzyła w tą hodowlę hefalumpów co wyżerają szybkę z lodówki.

wyjął paczkę papierosów jednego wręczył perin a drugiego desille, tak dla zgody i pojednania i nawet dla siebie jednego wziął i podpalił nie zważając na rysunek, który widniał na przeciw niego, że tu nie można palić. usiadł sobie na podłodze z wyciągniętymi przed siebie nogami i połykał dym, który dopiero co wypuszczał z ust.

Dziewczyna spojrzala na niego zdziwiona
-nie pale-powiedziala smijac się-to mnie zabije

zaśmiał się-to na pewno cię zabije,a ten proszek wzmocni-pokiwał głową.-wszystko nas zabije. nawet ten zapach, który tutaj wisi-pokazał ręką na choinkę, która wisiała nad pisuarami.

-słyszysz, david, to zabija. -po chwili zastanowienia usiadła obok niego. i czekała, aż włączą się jakieś czujniki dymu, ale nic takiego się nie stało, więc te oznaczenia na ścianach to pewnie jakaś ściema.

-Co mnie nie zabije to mnie wzmocni-powiedziała śmiejąc się spojrzała na nich z uśmiechem po czym wywróciła komicznie oczami-no tak nie przedstawiłam sie Jestem Drusilla dla przyjaciół Vera

-a dlaczego vera?-zdziwił się trochę i odwrócił głowę w stronę perin po czym się uśmiechnął-chodźcie ze mną jutro na lody!-dejwid dawno nie jadł lodów, naprawdę. a przynajmniej nie jadł tych z paryża. mniam.

-e...to jeszcze za czasów przymusowych wczasów-powiedziała patrząc na kolano i trzy kropki jakie współwięźniarki jej zrobiły kolem

pussy!
tak naprawdę chciał, żeby one zrobiły mu loda! bo cytuję 'miały cipkę w poprzek'. xd

you ask about her pussy?

oduśmiechnęła sie więc do davida. - nie wiem czy to dobry pomysł, niektórzy mają szkołę. - niektórzy, czyli pewnie tylko ona w towarzystwie, więc poczuła się jak jakaś gówniara, czyli niefajnie.

próbuję wysłać tego posta od dziesięciu lat ale nie mogę bo cały czas cos piszecie i mi wyskakuje to takie to. xdd

-ja mam wolne-powiedziała wzruszając ramionami-ja zawsze mam wolne -dodał

no w sumie racja. mu też się przypomniało, że ma jutro szkołę, a raczej studia, ale to też szkoła i trzeba się uczyć. ale jutro tylko nudne wykłady, zresztą jak zawsze.-mogę ci napisać usprawiedliwienie-wpadł na fajny pomysł-co z tego, że nie jest jej opiekunem, nauczyciele się pewnie nie zorientują.

- możesz napisać mi kilka na zapas. - najlepiej jedno do samego czerwca. - co jeśli impreza już się skończyła? - zapytała, bo właściwie odkąd przyszła siedziała w tej toalecie. mogło się okazać, że wszyscy inni spią już pod stołami.

-Z tego co tam widziałam ludzie sie nie ogarniają-powiedziała patrząc na dziewczyne-wiekszość się zajmuje dziwnymi rzeczkami-powiedziala po chwili zastanowienia

-nie, moge ci napisać tylko na jutro-wyjął jej papierosa z buzi, bo oprzytomniał, że dzieci nie mogą palić.-a co oni tam robią vera?-przestraszył się, że może jest ostatnim mężczyzną w tym budynku i zaraz nastąpi jakaś seksmisja.

-Głównie leżą w nieciekawych miejscach Vodka ledwo sie na nogach trzymała jak ją ostanito widziałam-jak mu tam....e..kur...Knak? czy jakoś tak mu pobiegł do domu bo wpadł do wody z aurelie...i ogólnie haos i zament-powiedziała krzywiąc sie lekko

jak drusilla powiedziała o tej wodzie to i jemu zachciało się z kims byc w wodzie lub do tej wody wpaść. samiec. -my w ramach rozsądku możemy się przespać w łazience, jeżeli wam się podoba ten pomysł. rano byśmy mogli powiedzieć, że protestujemy w obronie głodnych kotów.

desperacko starała się odzyskać swojego papierosa, słuchając jednocześnie relacji drusilli z imprezy. faktycznie, haos! nawet przestała żałować, że nie pojawiła się wcześniej. przynajmniej wróci do domu o własnych siłach. -przykro mi, zamierzam spędzić tą noc w łóżku, spanie na podłodze w łazience nie wchodzi w grę. - zdecydowanie wolała swoje czterdzieści tysięcy poduszek.

Vera spojrzała na nią z usmiechem
-Uwierz mi na "kamerze"było zdecydowanie gorzej a tu możesz wybrać sobie najbardziej miękki kawałek podłogi

machnął na perin ręką, jak nie to nie.-a ty vera? jesteś zainteresowana ofertą?-podszedł do okna i wziął głęboki oddech.

-A czemu nie ?-zapytała patrząc na niego-przeciw czemu strajkujemy?

-może, przeciw temu, że ludzie bija zwierzęta-zaklaskał w raczki-perin, może odprowadzimy cie do domu, co?-popatrzył na te jej biedną i bezbronną twarz.

-oo!-powiedziała uśmiechnięta-to będzie dobre! takie mocne i TV sie zjedzie-zaśmiała się poprawiajać włosy-napewno sie nie skusisz??

biedna i bezbronna twarz =>
- nie trzeba. - wstała z podłogi, próbując nie rozbić sobie głowy o umywalkę. nie miała zamiaru strajkować przeciwko ludziom bijącym zwierzęta, ani jedzacym sushi, ani nawet zabijającym drzewa.

-to chociaż ci zamówię taksówkę. co?-dzisiejszego wieczoru był aż zbytnio opiekuńczy.-tylko wiesz co ver? przydałyby się nam jakieś transparenty i inne rzeczy. coś do jedzenia-przypomniał mu się jego kot, który pewno teraz domaga się jedzenia.

- to niedaleko. dobranoc. i miłego strajkowania - i poszła do swoich czterdziestu tysięcy poduszek, które były fajniejsze niż zimna podłoga.

-A mało jest jedzenia na imprezie?-zapytała patrząc na niego-pozatym ja dziś wieczorem sobie nie pojem ani nie pośpie-powiedziała z uśmiechem ale po co transparenty to będzie cichy strajk okupacyjny zamkniemy kibel a jak faza z żuli zejdzie i bedą chcieli siku po tych piwskach to sie ozriętują a my im CYK że strajk =powiedziała ardzo dumna z sibie