otylcze.

zabiła kota. albo nie, poszła spać, z książkąą bo jutro ma biologię! ;d

^ bo najwyrazniej otylka jako jedyna osoba w paryzu chodzi do szkoly. usmiechnela sie milo do pana, ktory siedzial w recepcji przy wejsciu apartamentowca, takiego jakby straznika raczej, i gdy juz wjechali winda prosto do jej mieszkania [to taki lans ostatnio] to rzucila torebke na kanape widoczna na zalaczonym obrazku, na torbe rzucil sie kot.
- rozgosc sie. napijesz sie czegos? - rozpiela plaszcz czy kurtke, plaszcz, i stala w takim rozpietym, zajeta rozplatywaniem kucyka i odgarnianiem wilgotnych wlosow z czola, bo zlapal ich deszcz.

rozejrzał się szukając kota, którego po chwili przyłapał na znęcaniu się nad torebką. uśmiechnął się do futrzaka, przeciągając się. rozważał ściągnięcie butów, ale uznał, że ottille ma pewnie jakąś sprzątaczke, która przychodzi co rano, wiec może sobie pozwolić na trochę brudu na dywanie!
- hm, chętnie, coś ciepłego, jeśli to nie probleeem. - a jak problem, to nate sobie idzie, bo nie ma ochotę pić wciąż wody. usiadł na kanapie z kotem i torbą, by przywitać się z tym pierwszym.

- swietnie, wiec nie wiem jak ty, ale ja mam szalona ochote na kakao. - powiedziala, w czasie zdejmowania plaszcza i wieszania go na rzezbionym, mahoniowym powiedzmy, wieszaku za dwiescie piecdziesiat ojro. 'szalona', rzeczywiscie, najwyrazniej zycie otylki i jej szalenstwa ostatnio ograniczaly sie do tetryckiego picia kakao z kotem i nejtem.

- kakao będzie idealne, przynieś coś dla kota, bo mi się wydaje, że nie schudnął, lecz zmizerniał! - zacmokał, miziając wdzięczącego się kota po brzuszku, bo miał tam ładne mięciutkie futerko jak mój kot. przy okazji ułożył ottille gazety na stoliczku przy kanapie, bo nie lubił bałaganu.

- chyba wychodzi na to samo, nie? - rozesmiala sie jakos tak wybitnie lekko i zniknela w kuchni, tez lekko szla, bo byla prawie jak alice z twilight z tym swoim chodem. nie mylic z alicja z krainy czarow. wyczarowala kakao, to znaczy czarowala jeszcze, nie przesadzajmy z przyspieszeniem czasu, nucac pod nosem melodie z love story.

znasz?

/ pytałaś się juz, nie.

pokiwał tylko głową, chociaż i tak ottille niespecjalnie mogła to widzieć, ale to już tylko jej problem. zwłaszcza, że nate był obecnie zajęty grzebaniem za jej poduszką na kanapie, znalazł dużo fajnych rzeczy, jak kolczyk svarovskiego i opakowanie bo kitkacie.

ale piosenke sama. https://www.youtube.com/watch?v=0Rvz8KnyN0U mnie wzrusza bardzo.

przyniosla wiec mu kakao, w wielkim kubku z koziolkiem, ale nie matolkiem, chociaz nadal jakims rysunkowym. postawila nawet na stoliku, zeby nejt bron boze sie nie oparzyl, bo i jak sie wytlumaczyc samer! a Ottille nie znala owej jeszcze zbyt dobrze i nie byla pewna, czy nie zostalaby za to posadzona, ze obrazenia takiego i takiego stopnia. sobie przyniosla nieco skromniej, ale to pominmy, i usiadla jakos tak bokiem, z nogami na kanapie, dla kota rzucila czipsa serowego, bo lubil, odkryla.
- hmm, wiec.

/ chyba kojarzę, no.

- jezu, ottille - zmarszczył czoło, biorąc w dłonie swój kubek, znaczy jej, ale tymczasowo jego, i oparzył sobie język, pijąc za dużo kakao. - summer mnie zabije, powinienem już od stu tysięcy godzin być w domu - westchnął, po części zdając sobie sprawę z tego, że mówił trochę jak jakiś głupi dzieciak. - więc chyba powinienem iść, nie obrazisz się?

- dopiero zrobilam kakao... - powiedziala cicho, przybierajac poze ochronna, to jest emo zolwia, co polegalo mniej wiecej na tym, ze siedzac z Natem ramie w ramie objela kolana rekoma i zapatrzyla sie na stolik. - jasne, idz.

- przepraszam, ottille, obiecałem jej, że wrócę na kolację. możesz jutro wpaść, to u mnie wypijemy kakao, hm? - zaproponował i wstał, a wcześniej ucałował ją w czółko, odgarniając z niego włosy.

- jasne. wcale nie chce byc jakas wredna manipulatorka. - na cokolwiek innego to by nie wygladalo. wzruszyla ramionami, coby dodac nieco obojetnosci swojemu stosunkowi do nejta, bo wbrew pozorom i logice i tak byla na niego zla. ale to tylko otylka. - trafisz do windy?

- trafię, do zobaczenia - machnął jej i kotu i poszedł sobie.

poszla spac. albo nie, obejrzala kill billa vol 2, bo wczoraj zaczela.

Prosimy o zdjecia.

/xddddddddd jest zdjęcie!

Ale ja nikomu nie powiedziałam ,ze nie jest bystry.

;pppppp

Poszła spać, a ja wcale nie napisałam ćpać....... aha i wcześniej skorzystała z toalety i z prysznica też..... a może i z wanny.... i z komputera też. I zorientowała się, że nie wzięła torebki.

I nadal nie mialą torebki... Ale dobra, siedziała na kanapie, drapiąc kota za uchem i pisząc esemesy namiętnie wyjątkowo niczym hot nastolatki z mojej szkoły, a nawet eksszkoły i miałą wywalone nogi...... na stół!!!

Dobrze, że nie wywalone tak w ogóle.. Aż mi się przypomniały latające nogi z Death Proof.
Gabriel znał jej adres z eee książki telefonicznej, czy czegokolwiek, więc trafił bez problemu. I przyniósł nie tylko popkorn, ale i szampana i fajną czekoladę, zapukał. Albo zadzwonił dzwonkiem, tak fajniej.

Przestraszyła się trochę, że to już on, a tu taki bałagan, a poza tym i tak w ogóle to myślała, że powoli u niego znaczy kilka godzin. No dobra, przynajmniej godzinę, a tu taki bałagan.. Zerwała się jednak i nerwowo przygładziła włosy, zanotowała też w pamięci, że przyda się lustro w przedpokoju i doskoczyła do drzwi, nawet je otworzyła. -Gabe, cześć. - Przesunęła się w drzwiach, szczerząc zęby.

- Cześć, Ottille! - Wcisnął jej do rąk wszystko to, co przyniósł, wytarł buty o wycieraczkę z krasnoludkami i wszedł do środka, rozglądając się. Okej, może to nie był jego dom, ale też było zupełnie fajnie.. - Mam nadzieję, że nie musiałaś za długo czekać - Rzucił w jej stronę.

-Nie, skąd - rzekla, trzymajac w recach to, co jej dal, a potem jej sie znudzilo i polozyla to na przykanapowy stolik. - Huh, jak ci mija dzien? - cicho.

- Świetnie, a co słychać? - Pozwolił sobie usiąść na kanapie, którą okazała się miękka, może trochę zbyt miękka. Podrapał się po nosie, odwracając się trochę do Ottille, starając się nie pognieść zbytnio poduszki. - Łaadnie mieszkasz.

- Fantastycznie, czemu nie byłeś na wycieczce ?????/? A ty masz fajną koszulkę. - Której przyjrzała się nieco bliżej, uśmiechajac się jednym kącikiem i przyznam, że nieco naćpanie, bo się generalnie nie wyspala, a wycieczka do fabryki metali była długa i nużąca, ale okej. Tak w ogóle to usiadła obok niego na tej kanapie, a nawet dodam, że na jednej zgiętej nodze, wsłuchując się w stonowany glos beth rodley, bo dżezpop mi pasuje do calej scenerii, to zeby bylo jeszcze fajniej dodam, ze palily sie trzy czerwone swieczki i pachnialo wanilia, bo to taki odswiezacz powietrza. No aaaaaaaa Otylia zdjela sweterek, bo goraco tez bylo. W mieszkaniu, w którym świeciły się świeczki. Ogień przy świeczkach był gorący. Odp.

Jego serce było jeszcze gorętsze, gdy udało mu się zobaczyć kawałek jej płaskiego brzucha, kiedy ściągała sweterek, którego tak swoją drogą nie widzę w podpisiku, chyba, że to to na guziczki.. Ale nieważne.
Odchrząknął, mierzwiąc sobie włosy, ale tylko trochę, bo nie chciał wyjść na jakiegoś niechluja, czy inną pierdołę.
- A, wycieczka! Zapomniałem o niej, jakoś tak wyszło.. - Po prostu nie chciało mu się rano wstawać, zwłaszcza, że ktoś schował jego budzik do szafy, tak że Gabe nie słyszał, gdy tamten dzwonił. Peszek! - Ale jadę na tę do Litwy, ty też? - Może będzie mógl być z nią w pokoju, chociaż pewnie będzie jak w Skinsach z pokojami... Odp!

bo mi sie juz nie chcialo szukac ;< Pokiwała głową i oparła głowę o jego ramię, chociaż miała ochotę się upić tym szampanem i tymi bąbelkami po części może jeszcze bardziej, chociaż samymi bąbelkami teoretycznie nie można się upić, ale to już są niepotrzebne szczegóły, błahe i tycie, za to podrapała się po udzie, przez spodnie, bardzo chudym nawet też i westchnęła. - To znaczy zapisałam się, ale sama nie wiem, w tamtym roku byłam i cały dzień siedzieliśmy na jakimś dachu i spaliłam wtedy plecy. Na czerwono. - Dodała z wyrzutem, bo to była wina całego świata. - Zaraz, co ty właściwie przyniosłeś..?- Udawała, że nie wie. I wcale nie była alkoholiczką.

- Szampana! - Przypomniał sobie, zacierając ręce. Najpierw myślał, że Otylka będzie chciała zachować szampana na czarną godzinę, żeby mogła się sama upić w kątku, czy coś.. Więc sie ucieszył trochę i spytał, czy ma jakieś ładne kieliszki, czy woli pić z gwinta, bo jemu to wszystko jedno. - A na wycieczkę jedziesz, bo co ja będę sam robił z tymi głuptakami.. - O ile ktoś jeszcze sięzapisze!

- No dobraa - powiedziala z ociaganiem i przeciaganiem tez i podrapala sie za uchem marki ucho, a tak wlasciwie to udawala te niechec, bo pewnie, ze chce jechac, jeszcze teraz, jak on mowi, ze tez jedzie.. w kazdym razie usmiechnela sie niepewnie i tak sobie mysle, ze ona nie ma komorki, a pisali smsy, xd Wstala wiec, bo trzymala kieliszki i taki tam staf w szafce czy tez mebelku ze szklanymi drzwiczkami od niego, ze bylo widac te kieliszki, ale on nie widzial bo tak w ogole to bylo w jadalni, i to po tej przeciwnej scianie, ze z kanapy nie widzial tego, nawet jezeli jadalnia i salon to u niej w apartamencie te samo pomieszczenie. Ale namotalam xd. Wyjela dwa, waskie bardzo i wysokie i znowu opadla obok niego, chyba nawet wspominalam cos o jej gracji i tak dalej, kiedys tanczyla w balecie, albo nie, jest fajna i dalej tanczy, ale jest na to za chuda i nie chca jej nigdzie brac, bo boja sie, ze jak podskoczy to sie cala polamie. - Twoja dziewczyna nie bedzie o mnie zazdrosna, Gabe? A raczej o ciebie. - To takie wybadanie terenu!!! Podsunela mu kieliszek, lampke. Lampki slowa unikam, bo jest glupia.

Nie wiedział, czy wolałby móc powiedzieć, że owszem, jego dziewczyna będzie bardzo zazdrosna, ale nie może się zabrać z nimi, bo ma akurat zdjęcia do reklamy perfum Szanel. Oblizał usta i chyba musiał nalać tego szampana, bo ona nie nalała, nie? Nie wiem, w każdym razie zrobił taki, że wszyscy mieli co pić i obyło się bez zmieniania wody w wino i na odwrót.
- Nie mam dziewczyny, nikt nie będzie o mnie zazdrosny, chyba że moja mama. - Ale w to niespecjalnie wierzył, bo mamusia się niespecjalnie nim zajmowała od czasu, gdy znalazła nowego wenezuelskiego kochanka gdzieś na Hawajach, jak była odpocząć od nic-nie-robienia. - A o ciebie, huh? Co zrobisz z kotem? - Bo nie pamiętam, ale pewnie mu coś o nim wspominała. A jak nie to trudno......

Ona miala na mysli, ze tearz, ale rzezcywiscie to glupio wyszlo! Poprawila rurki z tylu podciagajac, zeby nei bylo widac jej pupci, chociaz nikt by nie zobaczyl, ale tak dla samego komfortu, nigdy nie wiadomo, kiedy moze wpasc policja/sasiedzi/ktokolwiek i co z tego, ze miala zamkniete drzwi na osiem zamkow, swoja droga biedny Gabe. Przygryzla dolna warge, bo myslala juz ze zapyta co u ciebie, ale zapytal a o ciebie, minimalna roznica, a tak zmienia sens zdania, zamyslila sie na ten temat przez cale osiem sekund. - Hmmmm.... moze po prostu oddam dla wlasciciela. Misja wykonana, mial schudnac to schudl, jedenascie gramow. - Byla dumna, zamieszala lampka z szampanem, usmiechajac sie, bo snej ma zajebisty usmeich.

Chciał zauważyć, że to raczej nie dużo, ale uznał, że to mogłoby być trochę, albo bardziej niż trochę niemiłe z jego strony. Upił trochę szampana, stwierdzając, że mama się wkurzy, że wyciągnął tego najlepszego, ale się specjalnie tym w tym momencie nie przejmował. Nachylił się za to do niej, by odgarnąć jej włosy za ucho.
- Łał, gratuluję, mogłabyś być jakimś dietetykiem! I sądzę, że kot będzie za tobą tęsknił, jak go oddasz z powrotem.. - On też by pewnie tęsknił ;x

- Sprobowalby nie tesknic. Nie wiem nawet, czy ty masz jakies zwierzeta. - Upila lyka, a moze nawet i dwa tytulem takim ze dawno nie pila. No dobra, wcale nie tak dawno. Zwilzyla usta jezykiem i teraz juz nie smakowaly jej odwiecznym owocowym blyszczykiem tylko szampanem a tak w ogole to byla taka sztuczka. - Czuje sie, jakbym byla w podstawowce, wybacz.

- Ech, podstawówka, to były czasy.. Nie mam żadnych zwierzątek. - Bo mamusia by go okrzyczała, aaa. Podrapał się po łydce, a wcześniej odstawił prawie osuszony kieliszek na stolik. Przy okazji rzucil okiem na cycki Otylki, stwierdzając, że wcale nie są obwisłe, chociaż ktoś tam mu mówił, że O ma piersi jak królowa Elżbieta.

- Ta rozmowa jest troche na poziomie podstawowki, mialam na mysli, wiesz, rozmowy o zwierzaczkach. - Usmiechnela sie znowu i odstawila pusty juz kieliszek na stolik i nie mam zamiaru tlumaczyc tego wypitym przez nia alkoholem bo to byla jak mowie nikla ilosc wiec to byloby zalosne iksde ale w kazdym razie zabrala mu tez jego kieliszek, zeby nie wylac, to sie nazywa chyba asekuracja [sakerucja wth] i usiadla mu na kolanach okrakiem, brzydkie slowo tez, i zmierzwila mu grzywke, dalej usmiechajac sie nieco dransko [kocham zu] i oddala mu jego lampke z powrotem. - Dorosnijmy, Gabe.

drańsko <3
A teraz w tle powinno lecieć 'girl you'll be a woman soon'. I po co mu ją oddawała, bez byłoby o wiele lepiej, zważając na to, że Gabriel poszedł za jej radą, może trochę po swojemu, ale zmierzam do tego, żeee tę ręką z szampanem, nie wylewając nic po drodze, objął ją w talii i pocałował ją w usta odrobinę nieśmiało, ale bez przesady, przecież mieli po osiemnaście lat, młodzi gniewni i te pe.

Usmiechnela sie z zebami, bo nie wiem jak sie na to fachowo mowi, zaraz przy jego ustach i ten jej usmiech szybko przerodzil sie w pocalunek nieco bardziej zarliwy. Polozyla lewa dlon na jego karku, palcem wskazujacym tylko i wylacznie przesuwajac to w gore to w dol, po jego wlosach tych nad karkiem i przechylila tez glowe, zeby bylo jej wygodniej go calowac, no wiesz, i jej loki koloru blond opadly na jego policzek, a te z drugiej strony zostaly w powietrzu, wiec wrocmy do tych pierwszych, ktore teraz go laskotaly, chyba ze nie mial czucia w policzku. Aha, a co do drugiej reki to oparla na jego ramieniu. I bylo jej chyba jeszcze gorecej, chociaz to nie te swieczki, niee, nie zapalily calego domu.

Nie miał czucia w policzku, bo był dzisiaj u dentysty ze znieczuleniem! Okej, ale chyba mu już zeszlo te znieczulenie, wiec jednak go te włosy łaskotały. Nieważne, potrzebuję th lula sandra!!!!
Dla bezpieczeństwa swojego i jej odsunął się od niej na chwilę, by odstawić szampana na stoliczek gdzieś z tyłu (szkoda, że nie wiedział, że to i tak nic mu nie da!! xd), a zaraz mógł powrócić do całowania Otylki. Najpierw przesunął ustami po jej prawym policzku, nie miała na nim tony pudru, co przyjął z pewną ulgą. Mógł się więc bez problemów napawać zapachem jej włosów wypranych w palmoliw, całując jej usta teraz już.

to zaraz napisze ko lejną cześć lula też ras pisała dwie poklei........

Tymczaseeem Otylka doszłą do wniosku, że dawno z nikim nie spała, a to głupota spać z kolegą z liceum i to w tym samym wieku, i w ogóle, i co z tego, że on jest w a, a ona w b, czy odwrotnie, to głupie i już, ale jednak jej pierwsza myśl przeważyła, jej pierwsza myśl plus [ah, kicz]zapach jego perfum[/ah, kicz], więc wsunęła dłoń prawą, tą, która wcześniej była na jego ramieniu pod jego koszulkę i przesunęła palcami po mięśniach brzuchach, które można było wyczuć i to się chwali.... hmmm w każdym razie wpadła na genialny pomysł i nachyliła się jeszcze bardziej w bok i jeszcze niżej, to znaczy do jego ucha, do którego wyszeptałą nieco już zachrypniętym głosem, żeby przeszli do sypialni.
Bo kanapy są już passe ;<

napisz<3

Uśmiechnął się nie tylko na samą propozycję, ale również na jej oddech łaskoczący jego ucho, teraz się śmieję z mięśniach brzuchach więc muszę odetchnąć chwilę, nici z mądrego postu! W każdym razie zdążyli się przenieść do sypialni, na czuja Gabe tam trafił, po drodze potykając się o butelkę z szampanem...

oke, wiec zw na chwile.

Ktora sie rozlala i Otylka w normalnych okolicznosciach by okrzyczala Gabriela, ale teraz zbyt bardzo byla na niego napalona, a to wszystko przez ten tiszert jego, na neigo poleciala, jak Jackie na smoking Wallace, a tak naprawde to zawartosc tez ja zaintrygowala, ale nie w sposob w jaki interesuja wnetrznosci ludzi na przyklad doktora Lectera <3, tylko tak no wiesz, bardziej metafizycznie.. pociagnela go wiec na te lozko, po drodze zdjela mu te koszulke, chociaz zaplatali sie pewnie, bo to jest dzikosc serca, moi mili! I mi spiewaja jeszcze ze to magic touch, to niech bedzie, w kazdym razie lezala pod nim tak jakos.

No!

I Gabe oczywiście jej nie zgniótł, szkoda by było. Tylko głupiec mógłby zgnieść taką ślicznotkę! Włosy w kolorze zboża, wielkie oczy, bla bla bla, nie pamiętam dalej prócz 'synu numer jeden, ta zasrana żyrafa jeszcze żyje', a to nie pasuje mi teraz. No nieważne.
Udało mu się pozbyć jej bluzki, z radością stwierdził, że nie miała stanika, więc pozwolił sobie zająć się chwilę jej piersiami, a jak mu się znudziło, tooooo odgryzł jej nos. Albo nie.

co, xd

Ucieszyla sie wewnetrznie z tego, ze nie odgryzl jej tego nosa, zastanowila sie przez krotka chwile, czy on czasem nie ogoli jej glowy, jak ten koles w weronice mars, ale dlugo nad tym nie rozwazala, na zmiane calujac jego usta i gryzac, bo mi sie tak napisalo i to nie ma racjonalnego wyjasnienia, zgiela nawet noge, miala wiec kolano mniej wiecej przy jego talii i nawet udalo jej sie siegnac jedna reka do jego rozporka, bez niszczenia zawartosci czy nadwyrezania, czy czegokolwiek, w kazdym razie skonczmy na tym, ze rozpiela mu rozporek, wzdychajac i oddychajac glosno.

Westchnął gdzieś gdzieś do jej prawego ucha, które znalazło się najbliżej, kiedy Gabe starał się jakoś nie krzywdząc nikogo ściągnąć swoje spodnie, które wylądowały, hoho, daleko za łóżkiem. Chociaż do Gabrielowego nosa doszedł jakiś nieprzyjemny zapach, dokładniej zapach palącej się firanki, xd, to nie zrobił sobie z tego zbyt wiele i najzwyczajniej w świecie powrócił do całowania Otylii, prawą dłonią majstrując przy jej rozporku, zbyt skomplikowanym jak na jego małą główkę.

xd.

Aaaa tak wlasciwei to wcale nie potrzebowal rozpinac, bo to chuda istotka, wiec zademonstrowala mu to, zsuwajac swoje spodnie w dol, bez rozpinana i jakims cudem tez je rzucila na podloge, a raczej same spadly/zsunely sie/cokolwiek, a ona przesunela jezykiem po jego obojczyyyku i czula sie fajnie, fajnie, fajnie, w przeciwienstwie do mnei [musialam to dodac, glupia otylko nienawidze cie....] i wsunela dlon w jego bokserki i zmacala mu tylek, booo boo bo tak.

Nie miał tatuażu na pośladkach, powiem ci w sekrecie. I miał bardzo fajny tyłek, co pewnie zdążyła już zauważyć, bo wszystkie spodnie na nim ładnie leżaly i w ogóle! A bokserki miał w żółte kaczuszki, bardzo wesołe kaczuszki wybierające się nad staw z chustkami w kolorach tęczy na drobnych szyjkach. I to tyle na temat jego bokserek.. Przesunął się z twarzą do jej ucha prawego, było mu naprawdę gorąco z tego wszystkiego, ukąsił jej płatek tego ucha, do którego zaraz mruknął, uwaga: - Ottille, pieczesz coś?
I serio nie chciał zepsuć nastroju i całej reszty :c.

-C-co? - Podniosła się na łokciach, wyrwana z miłosnego transu i zmarszczyła brwi, a Gabe mógł zaobserwować, jak poruszają się jej nozdrza. - Nie...? Chyba nie?

Liczył na jakiegoś indyka-niespodziankę na jego cześć, czy coś w ten deseń, przygryzł więc dolną wargę. - Więc pewnie musiało mi się wydawać.. - Stwierdził, odgarniając włosy z jej czoła, w które zaraz ją pocałował.

-Nieee, lepiej sprawdzę.. - postanowiła, ignorując wybrzuszenie w jego bokserkach i zawinęła się w prześcieradło, bo tak mi się napisało już zanim się zorientowałam że to mogłoby być trudne i otworzyła drzwi do salonu. - O....... faken......... szit...............

..ale nie zdążyła powiedzieć nic więcej, bo wpadli strażacy dzielni i srodzy!!!!!!