TONI&GUY.

fryzjer.

była przyciąć włosy, musiała się w tym celu zwolnić z kilku lekcji. przystanęła teraz przed budynkiem, z papierosami, chociaż w zasadzie to nie paliła, no ale.

on szedł, rozmawiając burzliwie przez telefon i wszedł, bo chciał obciąć włosny, nie na łyso.
- renee? - zagadnął chowając telefon do kieszeni. przynajmniej tak mu się zdawało, że ona nazywa się renee.

przestraszyła się i błyskawicznie odwróciła na pięcie w stronę christopherka, gubiąc przy okazji papierosa, ale nawet nie płakała po owym. - owszem, to ja - przytaknęła, może nieco zbyt piskliwie, zaraz jednak odchrząknęła i uśmiechnęła się zupełnie miło. - jesteś tym od esti, prawda? widziałam cię. - fakt, ale nie miała pojęcia kto to, xd.

w zasadzie chyba przestanie lubić bycie tym od esti, ale wcale tego nie skomentował, tylko rozejrzał się dookoła.
- jestem chris - przedstawił się, bo tak wypadało - obcinasz włosy?

- miło mi - kiwnęła głową, zerkając na jego krocze, odruchowo. podniosła prawą rękę do swoich włosów, unosząc prawy kącik ust nieznacznie. - nie, właśnie obcięłam. tylko trochę. - miała nadzieję, że nie wyglądała tak, jakby potrzebowała wciąż jeszcze fryzjera.

on nie zwracał uwagi na jej włosy, bardziej był zainteresowany dekoltem i nogami, ale w końcu uśmiechnął się.
- a ja chyba w zasadzie nie potrzebuję fryzjera - powiedział niepewnie oblizując wargi - możemy pójść gdzieś, na drinka!

- ..i lepiej się poznać, hm? - spytała, poprawiając ramiączko od swojej sukienki, ostatnio wciąż chodziła w sukienkach, żeby pokazać wszystkim swoją miłą opaleniznę z cannes. - fakt, twoje włosy wyglądają na zupełnie w porządku. - a ona się na tym zna.

- no skoro tak mówisz - przytaknął, wyciągając ją za ramię z salonu - wolisz jakiś klub czy mój dom? wczoraj byliśmy w klubie, w sumie. ale nie działo się nic ciekawego.

- więc chyba wolę twój dom, mój drogi - stwierdziła, niemal zabijając się na progu, ale w ostatniej chwili złapała się ramienia chrisa! co za szczęście. i poszli, zacznij, a ja zw.