pokój siedemdziesiąt osiem, również drugie.

czyli, że robbiego.

przyszli tutaj, z zamiarem wypicia herbaty. robbie wziął swój klucz z recepcji i zaprowadził ją do góry na to drugie piętro, czy które tam jest. cieszył go niezmiernie fakt, że rano zdązył ogarnąć i teraz nie musi się wstydzić.
- rozgość się - polecił jej i skinął głową na niewielką kanapę, dobrze, że w ową zainwestował, bo musiałby ją zaprosić na łóżko, co nie jest zbyt stosowne biorąc pod uwagę, że to ich pierwsze spotkanie.
zamknął laptopa, który stał na biurku w pełnej gotowości do uruchomienia i sięgnął po czajnik elektryczny.
- więc, eli, jaką herbatę sobie życzysz?

- hm, musisz mi przypomnieć swoją ofertę - westchnęła, siadając lekko na kanapie, z boku, lubiła zajmować mało miejsca, a miała do tego wspaniałe warunki, ze swoim kruchyn i drobnym ciałem, hihi. - masz sam pokój? - spytała, chociaż z tego co widziała, to chyba tak.

fajnie ma, że jest chuda :3
- tak, sam, póki co. mam za to krejzi sąsiadów, hipolitę i josepha? czy jakoś tak to szło, ale są śmieszni, zawsze się coś dzieje - xd - a ty, masz mieszkanie tutaj, czy coś? w ogóle, pochodzisz z paryża? a herbata arbuzowa, awokado i śliwka.
nalał wody, w tym celu poszedł do łazienki i wrócił z wypełnionym po brzegi czajnikiem.

jest chuda i wcale nie ma cycków :3.
- mhm, mamy z bratem apartament. w centruuum. chciaż chętnie bym się od niego wyprowadziła, bo nie zakręca kranu, ale to raczej niemożliwe, bo ojciec mi nie pozwala - zaśmiała się, niekoniecznie skrępowana z powodu swojego młodego dosyć wieku. oparła łokcie na swoich kolanach, a podbródek na dłoniach, zerkając na roba. - arbuzową, w takim razie. aha, a z paryża pochodzę.

- dlaczego ci ojciec nie pozwala? ile masz lat w zasadzie? - bo to chyba ważne, skoro już piją razem herbatę. nie lubię braku cycków ;d wstawił wodę i nacisnął guziczek, taki żeby się gotowała, mruuu - ja z londynu. londyn jest fajny.
oparł tyłek na stole.

- bo się martwi o moją moralność. siedemnaście. - pominęła to, że siedemnaście będzie miała w czerwcu, ale to nieważne, rocznikowo już jest seksy siedemnastolatką! - mamy domek pod londynem, jeździliśmy tam, kiedy byłaaam mała.

- my mamy domek w szkocji, jak większość populacji angielskiej, to takie standardowe. zresztą u nas wszystko jest standardowe. nawet domy. wszyscy mi zazdrościli w liceum, jak przeprowadziłem się do domuuu u u takiego całkiem innego niż angielskie - uśmiechnął się do niej, a zaraz wrócił do parzenia herbaty, bo pstryknięcie poinformowało go o zakończeniu gotowania wody, więc wyjął dwa kubki, jeden z prosiaczkiem, drugi z tygryskiem, dostał na osiemnastkę od swojej byłej, uu.

chciała powiedzieć coś o tym, że jej w liceum wszystkiego zazdroszczą, od tej limuzyny, która pod nią podjeżdża niemal codziennie, po masy torebek, których i tak praktycznie nie nosi, bo woli mieć wszystko w kieszeniach, które uwielbia.
- w szkocji są ci faceci w spódniczkach? czy to irlandia? ;d - spytała, bo nigdy nie mogła się połapać jeśli chodzi o kulturę wlk. brytanii.

- w szkocji, ale to krejzi, u nas w westminster na moście koło big bena, grają na akordeonie tacy, ale to chyba udawańce, no wiesz - powiedział, zalewając herbatky. podszedł i podsunął do kanapy stolik, niski - huh, uwaga - ostrzegł ją, bo on miał średnie wyczucie i zawsze mógł jej jebnąć w kolanko xd ale jednak nie, więc uśmiechnął się radośnie i przyniósł herbatę.

całe szczęście, że jej kolanko ocalało ;x bo nie znosiła siniaków, które potem musiała maskować pudrem, jak moja kole, co przed wuefem zawsze siedzi i pudruje swoje kolana <3. ale już nie, bo ma cholerną solarkę i nie widać siniaków. ale wracając do elenorki. - wszędzie są udawańce. jaaaaaak w pulp fiction, widziałeś? tam była taka knajpka, z udawanymi gwiazdami lat sześćdziesiątych. wiesz, merlin monroł i cała reszta - uśmiechnęła się i wzięła kubeczek, dmuchnęla, bo nie chciała sie oparzyć.

- nie widziałem - powiedział ze smutkiem, naprawdę ze smutkiem i wyjął z szafki tabliczkę cadbury - częstuj się - polecił jej siadając obok.

trzymając herbatę, może nie z taką gracją jak moja idolka królowa elżbieta, ale na pewnie również bardzo fajnie, sięgnęła po kawałek czekolady, któremu najpierw musiała się przyjrzeć. nie żeby sądziła, że rob chce ją otruć. powąchała też, zanim ugryzła. - ohooo, smaczna :3

- pewnie, że smaczna - puścił jej oczko i również wziął sobie kawałek, bo lubił czeko, potem upił łyk kawy.

- teeen, co studiujesz? - spytała, poprawiając się na kanapie. wciągnęła nawet na kanapę właśnie nogi i usiadłą trochę bokiem, hihi. a ja lecę, bo mam hiszpa na 3, a jeszcze trzeba posprzątać i zjeść, xd. buzi, bd potem!

- prawo - odpowiedział - a tyy, chodzisz do liceum, tak?
pa : *

- owszem, chodzę do liceum - przytaknęła, bo pani w szkole zawsze kazała odpowiadać całym zdaniem, a jak pewnie wiemy, eleonore była pilną uczennicą. okej, może nie do końca, ona to nie frida, co ma nadzieję, na jakieś stypendium do szkoły artystycznej. - do drugiej klasy. - chyba, bo jej brat do trzeciej, a miał być starszy -_-.

- to jeszcze rok i koniec, tak? - zapytał tak dla pewności, naprawdę dawno nie był w szkole i zupełnie nie miał pojęcia, czy we francji tak samo jak w anglii. upił łyczek herbatki rozkładając się wygodniej na kanapie, bo on to nie kłin elizabet, sorry.

- chyba taaak - podrapała się pod lewym okiem, mrużąc oko, żeby nie raziło ją aż tak te słońce, które przebijało się, z trudem, przez zasłonki, hihi. - ale wiesz, jestem nad wiek dojrzała - zapewniła go, żeby nie miał ją za dziecko, za które z pewnością się nie uważała. czy słusznie? o tym przekonamy się w następnym odcinku.....

....... spojrzał na nią z rozbawieniem.
- hej, szczerze mówiąc od początku wyglądałaś mi raczej na studentkę - powiedział drapiąc się po policzku może, tak po policzku.

- no widzisz! a wcale nie kiblowałam w liceum - pochwaliła się, upijając trochę herbatki, która już nieco ostygła.

- to dobrze, raczej nie przepadam za dziewczynami, które są głupie. bo dziewczyny, które kiblują z reguły są głupie i puste, a ich największym problemem jest złamany paznokieć czy odrosty - skrzywił się na samą myśl, o owych dziewczynach wzdychając zajebiście ciężko.

- fuj, odrosty ;x - stwierdziła, przeczesując swoje włosy. och nie, raczej nie była pusta. i nie miała odrostów, bo notabene nigdy nie farbowała włosów,jako że przepadała za swoim naturalnym kolorem. - ale wiesz, bywają wyjątki. czasami, ci co nie zdają, nie są aż tacy głupi. oczywiście, tylko czasami - westchnęła i oparła głowę o jego ramię, bo nie podobało jej się opieranie o oparcie ;x

dmuchnął w jej włosy, zupełnie fajnie i zaraz objął ją trochę, tylko trochę xd ramieniem. kurwa znów jak anioła głos w radiu, trzeci raz od dwóch godzin!
- nie znam zbyt wiele osób, które nie zdały. do mojej szkoły chodzili raczej ambitni, albo ci, których rodzice mieli kasy jak lodu i starali się o to, by ich dzieci zdały - powiedział, on należał i do tych i do tych, bo nie raz mu się zdażyło zabalować i nie znaleźć czasu na naukę. ała, ale się nie przyznał.

- oho, w mojej szkole też zazwyczaj wszyscy zdawali. o ile nie przenosili się do jakiejś holandii, czy szwajcarii. zazwyczaj na odwyki, a tylko pozornie do szkoły. - zachichotała. - mój ojciec, dwa lata temu, musiał zafundować szkole nową bibliotekę, bo nie pojawiłam się na tych durnych egzaminach końcowych - podrapała się po swoim mały, acz zadartym nosku.
przecież kto wybrałby egzaminy, zamiast tego miłego afterparty po pokazie d&g?

- krejzi, całkowicie - skomentował - a dlaczego nie dotarłaś na egzaminy, hm kac? - uniósł rozbawiony brwi, och jaka ona zabawna! xd i pogłaskał ją jakoś tak po boku, spoglądając na nią z góry.

- nie, nie, to jeszcze nie był kaaac - zaśmiała się, mrużąc oczy, przyglądając mu się. stwierdziła nawet, że rob ma zupełnie seksowne usta, bo eugen słynie ze swoich ust, przecież. - ale i tak bym zdała. zawsze zdaję - mruknęła, zgodnie z prawdą i złapała go za kołnierzyk, przyciągając go trochę do siebie, żeby zaraz pocałować go w usta, dosyć delikatnie, bo nie zapominajmy o tym, że była tylko małą, nieśmiałą licealistką.

jasne, chyba sama w to nie wierzysz xd
był zajebiście zaskoczony, ale jednak podobał mu się ten rozwój sprawy, więc teraz wsunął rękę, prawą, pod jej bluzkę? z tyłu jakoś, żeby głaskać ją po plecach i całując nieco bardziej namiętnie.

jasne, że wierzę, co ty bredzisz... ;p
uśmiechnęła się, bo jak wiemy od naszej drogiej sandry, całowanie się i uśmiechanie jednocześnie jest fajne. przysunęła się trochę do niego, opierając rękę o jego kolano, tylko po to, żeby móc się trochę podnieść, si.

ja z s. kiedyś się całowałam na murku czy coś, na rejonie, a sopel zajebał jakiś tekst, śmieszny! xd i zaczęłam się brechać, a s. trzymał mu język i naplułam mu do buzi najprawdopodobniej.
on też się uśmiechnął, czyli seksy i podsunął trochę jej bluzkę, to było trochę jak pytanie, czy ma ochotę na seks, bo wcale nie chciał zaprzestawać pocałunków, wręcz przeciwnie przyswobodził ją do kanapy, wisząc nad nią śmiechowo jakoś.

przesunęła dłoń na jego kark, a drugą wsunęła pod jego koszulkę, a może trochę do spodni. przygryzła jego dolną wargę i zatrzepotała rzęsami, sory, zaraz będę miała wenę może, xd

okej, czekamy na wenę xd
zdjął jej bluzkę, niechętnie przerywając owe pocałunki i teraz lizał jej brzuch, zataczając kółeczka wokół pępka.

wygięła się odrobinę w łuk, wcale się nie przejmując tym, ile dziewcząt mógł gościć rob wcześniej. och, bynajmniej się tym nie martwiła, she's the kind of girl who leaves condoms on the bedroom dresser ./'./'./'

nachylił się żeby pocałować ją w czoło i zdjął delikatnie jej okulary, bo to ważne! xd i zajął się hm, miała spodnie czy spódnicę? więc najpierw jej stanikiem.

całuję ciebie w twoje okulary, tam całują ci którym ciężko się odnaleźć ./'./'./'
pewnie spódnicę, już nie pamiętam. a stanik nosiłą tylko dla zasady, bo jej biust był raczej bardzo wątły, jak i całe jej ciało, bardzo drobne i kruche :c. zadrżała od jego zwinnych dłoni, hihi

oho, bo jeszcze ją połamie. w każdym razie, poradził sobie z jej stanikiem i w tym momencie nawet mu nie przeszkadzało, że miała mały biust, wręcz przeciwnie pocałował oba jej sutki i przesuwając nosem w ee ee e jej dołku pomiędzy cyckami xd zrobił jej malinkę na szyi, a co mu tam, zsuwając lekko spódnicę.

spoko oko, za malinki i tak nie miał ją kto ochrzanić. westchnęła, pomagając mu odrobinę z tę nieszczęsną spódnicą, której chciała się jak najszybciej pozbyć. musnęła ustami jego szyję, rozpinając swoimi długimi i zwinnymi palcami, jego rozporek.

to było zajebiście fajne według niego, no ogólnie ta sytuacja, więc szybko zdjął jej spódnicę i wyrzucił ją gdzieś na stół, chyba nawet udało mu się do herbaty, pięć punktów dla robbiego, więc teraz wrócił do obcałowywania jej szyi, wsuwając rękę pod jej majtkyyyy,.

westchnęła, uśmiechając się zupełnie finezyjnie, rozsuwając lekko nogi, z przyzwyczajenia! zastanawiała się chwilę jaki dzisiaj dzień tygodnia, ale zaraz dała sobie z tym spokój i wplotła palce, swoje nie twoje, w jego włosy.

zdjął jej majtki, zwinnym, ale raczej wolnym ruchem, swoja również, ale tylko zsunął, skopując spodnie na podłogę i całując ją żarliwie, wmanewrował (wspacerował xd) w nią.

wspacerował jej seksy!
jęknęła w jego szyję, a może gdzieś koło ucha, wysuwając biodra jeszcze trochę do przodu, zamykając oczy. oho, nie żeby nie mogła na niego patrzeć.................

a on posuwał ją ostro, może nawet trochę boleśnie, bo eleonore z pewnością nie była jakąś rozruchaną dziwką na etacie. przygryzłał lekko jej dolną wargę ruszając biodrami w oczywisty sposób.

wydała z siebie dosyć zduszony jęk, przechodzący może w krzyk, towarzyszący, pewnie już ze drugiemu, orgazmowi, oho.

a on dochodził w niej, również przeżywając ze dwa orgazmy, by zaraz wymaszerować xd z niej i opaść obok na kanapie, aha.

oddychając bardzo nierównomiernie odwróciła się w jego stronę i pocałowała go w ramię, pachnące seksem, hihi.

jak pachnie seks?
uśmiechnął się do sufitu, by dysząc cieżko, odwrócić się na bok, w jej stronę raczej, że nie tą drugą i cmoknął lekko jej wargi.
- chyba częściej będę zapraszał cię na herbatę.

wirująco!
- bardzo to miłe z twojej strony - zachichotała, uśmiechając się,bo niby czemu nie, zwłaszcza, że szi fils lajk smajlin :c. podrapała go za uchem i podniosła się na łokciu, ale stwierdziła, żejednak chyba może jeszcze chwilę poleżeć, więc opadła z powrotem.

- śpieszysz się? - zapytał naprawdę zasmucony, widząc jak się podnosi i w ogóle. położył rękę na jej płaskiej zupełnie talii, przejeżdżając opuszkami palców po gładkiej skórze eliii.

- hm - zastanowiła się, szukając jakichś pająków, czy innego robactwa na jego suficie. nie dopatrzyla się, to raczej dobrze, chociaż mówią,że pająki są dobre, ale ja w to nie wierzę. - nie wiem - powiedziała zgodnie z prawdą.

- jezu - westchnął raczej cięzko i przewrócił się na plecy, zamykając oczy.