café de paris

spojrzał się na nią i uśmiechnął. - saaasha, dawno się nie widzieliśmy. uśmiechnął się szeroko. i podszedł do niej, siadając na przeciwko. oparł swoje ręce o stolik i wpatrywał się w sashę, bo dawno się nie widzieli, czy jakoś tak.

no dawno się nie widzieli, demon zmężniał, więc powiedziała mu to, bo ona lubi dotykać bicepsiki, a on już je miał wystarczająco rozpracowane. sama uśmiechnęła się do niego, nieco zalotnie, jak do wszystkich i włożyła sobie wiśniową rureczkę.
- na tą kawę czeka się chyba w nieskończoność.

zaciągnął się papierosem, ah, on lubił papierosy. i lubił patrzeć na sashę. nawet kiedy był z maxime, ona i tak mu się podobała. - zaraz coś z tym zrobimy. i poszedł do kelnera z pretensjami że nie dali jej kawy. oczywiście że kelner przeprosił i sasha otrzymała kawę. - noo, i już wszystko załatwiłem. puścił jej oczko przybliżając się do niej, a wzrok kierując trochę jakby w kierunku jej dekoltu.

uśmiechnęła się do niego tak szerzej.
- w zasadzie, gdybyś nie poszedł i nie opierniczył tego kelnera z różowymi majtkami na wierzchu mogłabym dłużej na ciebie popatrzeć.- powiedziała, było jej nieco dziwnie i w takich sytuacjach czerwieni się jak burak, uwielbia być kochaną, coś w tym złego (?) zrobiła, więc łyka kawy i dzięki damonowi dostała gratisowo czekoladkę z ajerkoniakiem.
- będę ci się musiała chyba jakoś pożądnie odpłacić, czyż nie?

zbliżył się ażeby jej coś wyszeptać do ucha. - mhm, masz jakieś pomysły ? zapytał całując ją delikatnie w ucho.

pokiwała głową na znak, że ma. zostawiła pieniądze za pół dopitą kawę i napiwek dla kelnera, bo to w sumie dzięki niemu miała miejsce taka, a nie inna scena. pociągnęła go za rękę i podprowadziła do swojego domu.

/ możesz zacząć w domu saszy xd

no, to przydreptali sobie tutaj z susą na kawę. oczywiście, kelner tutaj już go znał więc go grzecznie obsługiwał. usiedli gdzieś razem przy oknie.

mieszała swoją latte z irish creamem i co jakiś czas spoglądała na damona.
-więc jesteś z paryża? - wywnioskowała to z jego miłego akcentu, wcale nie z informacji załączonych pod awatarem, żeby nie było że jakaś z niej cziterka czy coś, prawda.

posłodził trochę swoją kawę i zamieszał. - taak, jestem z paryża. właściwie to urodziłem się w londynie i jestem anglikiem. a we francji mieszkam od kilku lat. moja mama jest francuzką. a ty, suzą też jesteś z paryża ? zapytał upijając swoją czarna mocną kawę, w końcu uwielbiał czary kolor, i miał na nazwisko black.

a był emo?!?!?!?!?!?!?!!?!?!
upiła łyk kawy, mrużąc oczy z niejakim zadowoleniem
-paryż, oczywiście. od zawsze bodaj na zawsze, uwielbiam to miejsce.

byył, a jakże.
- najpiękniej tutaj jest wieczorem. uśmiechnął się do niej. - suzą, a czym się tutaj zajmujesz ? zapytał się kładąc rękę na stoliku i przyglądając się jej trochę.

zastanowiła się chwilę, bo to w zasadzie było podchwytliwe pytanie, po czym mruknęła że studiuje architekturę i uciekła, sori, pa;*

a on dopił kawę i postanowiła że napisze do sashy. i też w końcu poszedł.