toustem (restauracja)

jak mówi wallpaper.com - The perfect gastronomic joint at reasonable prices. : )

Och fajniefajnie <3.
Weszła do restauracji . zamówiła jakiś krwisty befsztyk. O tak , bo głodna była .

Przyszła tu, boi była głodna. Zamówiła jak zwykle to samo... I na dodatek jeszcze kawę... Siedziała i sobie coś rysowała...

wszedł do środka, nieco zamyślony i trochę otępiały.

Kątem oka, pijąc kolejną już dzisiaj kawę, zobaczyła Blaisa. Pomachała do niego...

przysiadł się do niej i na powitanie pocałował ją w usta, bo akurat miał taką ochotę. upił łyka jej kawy, chociaż takiej nie lubił, ale nic tam.

Uśmiechnęła się... Dawno go nie widziała.

- Co słychać ? Zapytała z uśmiechem...

eeej, nie tak dawno znowóż.
- niiic ciekawszego - odparł wymijająco. - szkoda, że nie mogłaś przyjść - powiedział obrażonym tonem, przyglądając się swoim ładnie wychodowanym paznokciom.

Zagryzła wargi... Było jej głupio... Bo znowu odwołała spotkanie...

- Przepraszam, na prawdę nie mogłam... Znowu przygryzła wargi... Bardzo się na mnie gniewasz ? Popatrzyła smutnym wzrokiem ...

- nie aż tak bardzo, tylko zastanawiam się, czy to ma sens... związek polegający na przelotnych spotkaniach - powiedział, osuwając się od niej. niezręcznie podrapał się po włosach, jednocześnie sobie je czochrając.

Zastanowiła się bo rzeczywiście takie coś nie miało sensu. Odwróciła głowę... Wzięła głęboki wdech i powiedziała.

- Blaise, zależy Ci na mnie ? Uwielbiała zadawać trudne pytania.

- tak, ale zastanawiam się, czy tobie zależy na mnie - mruknął, wyjmując paczkę papierosów. cameli, dokładniej. zapalił jednego i zaciągnął się mocno dla ukojenia nerwów. zacisnął mocno wargi, mierząc wzrokiem jej sylwetkę.

Popatrzyła się na niego z uśmiechem... A jednak... Zależało mu. Ona lubiła go ? Nie wiedziała. Ale też jej zależało.

- pewnie że mi zależy, i to bardzo, wiesz ? przysunęła się do niego i przytuliła. bo lubiła się przytulać.

objął ją niepewnie ramieniem i wtulił twarz w jej włosy, bo miała długie, tak czy nie?
- chciałbym spędzać z tobą więcej czasu - wymruczał w jej skroń, którą to później pocałował.

długie, miała długie włosy ^^

Zamknęła oczy i chciała żeby ta chwila trwałą wiecznie... Delikatnie się uśmiechnęła. Fajnie było mieć chłopaka, któremu zależało.

- Wiem... Pocałowała go i ponownie się do niego przytuliła. Pójdziemy na spacer ?? Zapytała...

- to w sumie nie jest taki zły pomysł - powiedział, z zapałem ugniatając swojego ledwo co zapalonego papierosa w popielniczce. wytarł spocone ręce o dżinsy i wyprowadził ich stamtąd.

i możesz zacząć.

Przyszła tutaj sobie z Roberto na kolację, o. Usiedli sobie gdzieś przy oknie.

on odsunoł da niej krzesełko i zawołal kelnera aha. po czym usiadł

- więc co zjesz ? - spytał . od tak i jak.

- Hmm... Kurczaka w sosie słodko kwaśnym z ryżem, poproszę. Lubiła to danie, o. I jeszcze wodę z lodem i z cytryną. A Ty ?? Uśmiechnęła się do niego.

- zamówię to samo , bo jak by inaczej tylko zamiast wody wisky - powiedział i zamowil wszystko o. i czekli na zamówienie.

Ona oparła głowę o ręke i zaczęła mu się przyglądać.

- Wiesz, nie wiem zupełnie dlaczego ta Twoja dziewczyna Cię zostawiła. Przecież Nie brak Ci niczego, jesteś prawie idealny, no. Mówiła to szczerze, i przy tym uśmiechała się szeroko.

- też tego nie wiedziałem , ale już wiem czemu , nie ma ludzi idealnych - powiedział ze smutnąminą . potem dostali zamówenie.

Ona powoli sobie zaczęła jeść swoje zamówienie. Obserwowała jak on jadł.

- Może po tym jak zjemy pójdziemy do kina, czy gdzieś co ? Rozerwiemy się. Uśmiechnęła się do niego, aby go rozweselić.

- kino , hym.... o nie wiem, nie mam za bardzo ochoty - powiedział i jadł też nawet uśmeich się do niej letko.

- Ok, jak chcesz. Miała ochotę zapalić, ale tego nie zrobiła, no. Dalej jadła sobie kolację. Noo, tak w ogóle to kiedy wyjeżdżasz ?? Zapytała z ciekawości.

- pierw musze coś napisać , ale zostanę tu bo nie mógł bym wyjechać - powiedział i znów posmutniał aha, jego tależ był pusty xD

- Mhm, no taak... On ciągle był taaki smutny. jadła tą kolację całą, popiła i zaproponowała.

- To na co masz ochotę teraz ?

- nie mam pojęcia , pujdę wszędzie gdzie masz chotę.morze być kino - powiedział i uśmeich się o.o.

- Dobra przyjacielu, idziemy, ee... do parku. Tam jest ładnie wieczorem, co ty na to ? Uśmiechnęła się ładnie

- morze być przjaciułko - powiedział wstał i wyszli . no zapłacił też spory rachunek hi hi. zacznij gdzieś

usiedli przy miłym stoliczku dla dwojga, aha.

no usiedli. tatiana przygładziła jakąś serwetkę i zaczęła przerzucać kartki menu. no stress!

och jej! xddddd - co zamawiamy? zawsze mam z tym problem, chyba zbytnie roztargnienie, czy coś. - wyprostowany siedział, no jasne. z oczami wbitymi w twarz tatiany, bo menu znał prawie na pamięć. co świadczy o tym, że często tu bywał.

zastanowiła się chwilę. to był cięzki wybór, bo tatiana była wegetarianką, jak jaaa, więc powiedziała mu, że dla niej może być zapiekanka makaronowa.

przed wczoraj robiłam zapiekankę marakooonową z brokułami x33333
i zapytał się, czy właśnie jada mięso! bo ów zapiekana była z kiełbasą, jakąś. xdd nie wiem jaką, bo ja nie rzeźnik i się na tym nie znam. ;c

- nie, nie jadam mięsa - pokręciła automatycznie głową, biorąc swoją torebkę. w zasadzie jak sobie pomyślała o mięsie to stwierdziła, że wcale jej się nie chce jeść.

i w końcu pewnie wzięła jakiś makaron z sosem! ;cccccc on, żeby nie robić jej przykrości wziął to samo. aha. w jego mniemaniu zwierzęta były właśnie po to, żeby je konsumować. ;ccc ale to nieistotne, no. - coś fajnego dzisiaj stworzyłaś... tatiano. - dodał jej imię, bo właśnie w tej chwili przypomniało mu się ono.

jej wcale nie chodziło o zwierzęta, tylko mięso przyprawiało w niej dreszcze, okej nie mówmy o tym blee.
- poprawiłam projekt jednej sukienkiiii i stwierdziłam, że resztę biorę do domu, nie chciało mi się siedzieć. za to jutro mam jakieś cholernie spotkanie zarządu - przewróciła boleśnie oczami - a ty?

wolał nie mówić jej, że wstał aż tak późno, że spóźnił się na umówioną grę w golfa z kolegami, a w zamian to jeździł bezsilnie metrem, właściwie nie wiadomo dlaczego! ;c - ja? dzisiaj nic. nie miałem okazji przysiąść do kartki i szkicować. - wzruszył ramionami.

- ohoo, chciałabym nie mieć okazji. ale terminy gonią, do niedzieli muszę oddać wszystkie projekty - pokręciła zrezygnowana głową na myśl o tym, że będzie zarywać noce.

chwilę milczał, stwierdził, iż tatiana jest bardzo zajęta i nie powinien był jej zabierać tak cennego czasu! - pewnie teraz chciałabyś pokreślić, zastanowić... popracować, a nie siedzieć z takim nudziarzem jak ja. - napił się wody, co ją dostali.

upiła duży łyk owej wody i zamachała głową, w prawo i w lewo, claro.
- nieee, no coś ty. muszę się trochę oderwać od pracy, bo ostatnio nic poza nią nie robię - westchnęła bardzo cięzko, to taka aluzja, że pascal może cześciej zajmować jej czas. w ogóle żałoba </3333 mój towarex jest z największą sukąąą na rejonie. skąd jesteś?

ze wsi! xddddd a tak serio to spod bydgoszczy, aha. a ty? ;c
uśmiechnął się, co z tego, że i tak wiedział, iż grzeszy zabierając jej czas. xddd przyniesli im nawet jedzenie, mrau. - więc, chyba, smacznego. - mrugnął do niej. i odrzucił grzywę do tyłu. będzie musiał iść do fryzjera.

bydgoszcz </3 ze słupskaa, ajeem. hiraejm, pozdro keli klarkson.
ona również się uśmiechnęła, wycierając sztućce o serwetki. ja też tak zawsze robię.
- smacznego teeeż - powiedziała, zabierając się za jedzenie.

ja tak robię, jak jestem w jakimś niespecjalnie czystym miejscu. xddddddddd
i jedli w milczeniu, bynajmniej to on się nie odzywał. możliwe, że tak go w domu nauczyli, a może to dlatego, że bał się cokolwiek powiedzieć. zestresowany chłopak!

ona tez przez chwilę milczała, rozmyślajac nad tym, czy pascal ma dziewczynę, o co zaraz go zapytała.

na co on z przerażeniem spojrzał na nią. ;ccc - dziewczynę? och, nie, skąd. broń boże. - potrząsnął głową. nie żeby żadna go nie chciała, był chyba zbyt wybredny, czy coś. ;c

aż ona się przeraziła, że może jest geeejem. to znaczy ona niic do geji nie miała, pracowała z nimi przecież, noale.
- to znaczy, że jestes gejem, czy to rodzaj męskiego feminizmu? - zapytała, odkładając sztućce, bo już się najadła.

podrapał się po skroni, bo hej, dopiero teraz do niego doszło, jak to mogło brzmieć, cnie. - hm, o żadnym zboczeniu mi nie wiadomo. jestem, jakby to rzec... wolnym strzelcem, musiałbym doskonale poznać ów kobietę, żeby z nią być. poza tym nie bywam na imprezach, wolę siedzieć w domu. nie mam gdzie poznać swojej wymarzonej dziewczyny, czy cokolwiek. och. - spuścił wzrok. - a ty? masz kogoś?

- ohoo, możesz przyjść na pokaz, to będzie jakoś niedługo, nie mamy jeszcze dokładnego terminu, ale no wiesz, te wszystkie modelki są ładne i tak dalej- przewróciła oczami. jakoś nigdy nie miała w zwyczaju latania za dziewczynami, ale faceci uwielbiali długie nogiiiiii, nie to żeby ona miała krótkie, to w końcu dianka, conie - nieee, nie mam. nikogo. nie mam raczej czasu na chodzenie po imprezach, skończyły się czasy liceum, hm.
zamyśliła się na chwilę, pozwalając luźnym kosmykom opaść na twarz.