sasha też swój apartament ma.

taki duży i stylowy. dominuje w nim czerwień, biel i panterki, bo ona bardzo je lubi i w ogóle taki seksi ma.

no to saszi otworzyła klapkiem drzwi, bo miała ręce zajęte, powiedzmy, że na zakupach była. wyłożyła siatki na stolik i usiadła sobie na kanapie i chwyciła do ręki jakieś czasopismo.

przyjszła i zapukała nawet.

no to ona odpowiedziała, że otwartę.

- haloooo! - zawołała stoją w przedpokoju, bo sasha była, nie wiem gdzie.

ona bi jest, tak w ogóle ;x
no to przecież siedziała sobie w salonie, czyli bardzo blisko antoinettki i w ogóle prawie skończyła czytać czasopismo, czyli to nawet dobrze. uśmiechnęła się do niej zalotnie, bo nie wiem, czy ona też lubi dziewczynki, ale nieważne.

nie wiem nic o tym, żeby lubiła, ale nieważne xddd
- co u ciebie? - cmokła saszę na przywitanie w polik, bo to była jej przyjaciółka chyba. i usiadła na kanapie.

no było, dobra. spytała, czy chce coś do picia, a ja pytanie ant wypięła dumnie pierś:
- no bzykałam się dzisiaj z kolesiem przy wieży ajfla.- powiedziała zadowolona, jakby z czego było.

- o, fajnie, hm . tak chcę coś do picia - xd noco, była spragniona, hrr - hm, i jak było?

- tłoczno.- powiedziała i poszła do kuchni i wyciągnęła zimną pepiscolę, bo akurat w sklepie była, po czym przyniosła przyjaciółce:
- ludzie nam nawet kibicowali, diego znasz? jego wacek był takiej długości.- pokazała rączkami jak każdy chce pokazać, że coś jest duże.

- ojej - aż się zdziwiła - nie, nie znam. a ja dostałam autograf od piłkarza męczestero, serio. chcesz zobaczyć xd?

- jasne, pokaż.- ucieszyła się, bo ona lubiła męczestero, nawet bardzo. piłka nożna jest kól, a raczej chłopcy są kól, ale dobra, nieważne. chciała zobaczyć.

no, piłka nożna jest lowe i wszystko, co z nią związane xd.
zdjęła spodnie i pokzała. na pupie miała, cnie.
- podoba ci się? - wsyzczerzyła ząbki.

jeszcze bardziej podobało jej się to, że ant zdjęła u niej spodnie i w ogóle jest pół naga, ale autograf też jej się podoba. uśmiechnęła się tylko i pokiwała twierdząco, po czym dotknęła lekko pupy i oglądała sobie autograf:
- od jakiego masz piłkaża?- spytała. - a co, jeśli ci zejdzie?

- ma na imię dan. i pisał markerem wodoodpornym - wciagnęła spodnie na górę, ehe, niestety ;c.

a ona zrobiła smutną minkę, kiedy wciągnęła spodeny, o ;c. fajny dan, tak. no to wyciągnęła też pepsicolę dla siebie i zrobiła łyka, wcale nie martwiła się o kalorie, bo lajt sobie wzięła, anci też, bo ona tylko takie kupuje:
- jest dzisiaj jakaś impreza?

- miała być jakaś, hm - upiła łyk koli, lowe lajt.

no tak, i nawet się przez to nie grubnie:
- jaka?- spytała ciekawska. ona oczywiście najbardziej interesowała się tym, żeby jak najwięcej ludzi przyszło. toć uśmiechnęła się tak wesoło i potem spytała też ją, kiedy ona się pieprzyła, woah.

- hm, nie wiem - powiedziała, ehe xddd - hm, nie pamiętam.

/ ja muszę spadać ćwiczyć na kibordzie, napisz, że ant się zbiera xd

no a więc ant musiała iść!
- hm, dobra, ja idę - cmokła sashkę w policzek i uciekła, hihi.

no to pomachała ślepo jeszcze do niej i zaczęła się szykować pomału na imprezkę, bo zamierzała iść.

śmieszne, bo ostatnio jakoś tak ucichło w paryżu i nudzić się zaczęła, nawet z ant się nie spotykała, może po tym seksie jej się odwidziało? oby nie, przecież pijana była, to nic wielkiego, bez zobowiązań. wzięła prysznic i zaczęła wysyłać smsy, do diego, później antoinette, nie miała zamiaru się wpraszać, oj nie. nudziła się, cholernie.

także fajnie, że z ant się umówiła do bulońskiego, xdd dawno nie biegała nago, jakieś dwa dni temu. dla niej to długo, ale nieważne. ubrała się dość lekko. jakąś sukienkę w kwiatki, torebkę i szpilki do tego. pomalowała się jeszcze, bo wyglądać z klasą musi, w każdym miejscu, nawet w takim lasku. wzięławięc tą cholerną torebkę i poszła, o.

a ona była powiedzmy jakiś czas u dziadka w alpach, bo babcia wyjechała do kogoś na miting i sasza musiała dziadku głowę myć. noto jak wróciła napisała sesemeska do antoinette i sobie poszła bodajże (?)

wpadły więc do saszi hałs i dziewczynka blondi ściągnęła szpilki. dziwne, że zaszła w takich butach gdziekolwiek, nawet po tych schodach się powlokła i rzuciła swoje dupsko piękne na kanape i poprosiła, żeby to samo uczyniła hil.

tak więc hil, z deka niewyspana podrapała się po ramieniu i usiadła na kanapie
-ee no ładna chata - odparła z uśmiechem

- serio ci się podoba?- spytała, unosząc brew. tak zabawnie to wynikło, bo ona go nie lupiła. powiedziała jej, że za duży bałagan i fajnie by było, gdyby powiększyła barek. w innym wypadku będzie musiała alkohole kłaść na ziemi.- tak w ogóle chcesz alkohola?- zapytała, bo powiedzmy kawę już piła i to była tylko taka podpucha.

-zdecydowanie lepszy niż mój - powiedziała wspominając swój dom w którym już dawno nie spała. tak wyszło. o . i pokręciła przecząco głową co do alkoholu bo wiedziała co się z nią dzieje kiedy wypije coś %

a ona pomyślała, że szkoda, bo hilarcia była ładna, ale gwałcić jej nie zamierza, raczej nie. tak więc wzięła tą obiecaną kawę, zrobiła ją i wyłożyła jeszcze na stolik krakersy, bo papuga nie chciała, bo się nażarła, tak poza tym, to gruba była, a jej koleżanka i saszi nie, więc one mogą wyręczyć papugę i zjeść.
- smacznego.- powiedziała do niej i uśmiechnęła się tak miło i podrapała po łydce.

No, Hilary miała nadzieję że Sasha gwałcicielką nie jest , inaczej by tu nie przyszła, wzięła krakersa i długo mu się przyglądała, bo ona nie lubi jeść przy ludziach. takie skrzywienie. w końcu podziękowała i ugryzła prawy górny róg krakersa

ona gwałci tylko wtedy, kiedy ktoś się na to godzi, ale to raczej wtedy gwałt się nie nazywa. także uśmiechnęła się do niej jeszcze szerzej i spytała, co tam u niej i czy ma jakiegoś chłopaka, dziewczynę, Bóg wie kogo jeszcze (?). sama wzięła sobie krakersa także, a może nawet też dwa, bo lubi jeść bardzobardzo krakersy i zawsze podjadała papudze, kiedy jeszcze chuda była, ale tylko wtedy, kiedy nie patrzyła.

-mam, znaczy można tak powiedzieć - odparła, i chodziło jej o chłopaka, i właściwie to nie była przekonana czy można było tak powiedzieć. i wciągnęła krakersa, szybko, żeby Sasha nie widziała o,

a ona wiedziała, że hilary nie lubi, kiedy ktoś gapi się na nią wtedy, kiedy je. w zasadzie nie kapowała tego, bo ten tego dziwne dla niej to było. duży język ma, czy co (?)
- boisz się jeść?- spytała, ciekawe jakby się w restauracji chińskiej zachowywała, albo jakiejś normalnej.- kogo?- spytała, a tu jej o chłopaka chodziło.

-nie boję się jeść, po prostu nie lubię - odparła i popatrzyła na obżartą papugę. uśmiechnęła się i w głebi duszy ucieszyła że nie ma takiego tłustego tyłka. - co kogo? - zapytała, bo hilary czasem nie kumata była, jak była nie wyspana

a ona zaśmiała się, kiedy spoglądnęła na papużkę, bo była powiedzmy taka gruba jak jej klatka i wabiła się picza, bo tak ją kiedyś nazwała, uhm.
- pytam się kim jest twój chłopak?

-a, nie no, to nie mój chłopak, raczej tylko się spotykamy, - odparła i zaśmiała się nerwowo - Radwan, jesli cos Ci to mówi

to sobie pogadali o piczce, radwanku i ta poszła.

/bo ja spadam, xd

no i hilary sobie poszła nie, bo chyba nie będzie siedziała w jej domu o .

przez te całe dwa tygodnie sasza sobie ładnie żyła, niewiadomo, czy się dostała do czirliderek, ale fajnie byłoby, jeśli tak, bo ona bardzo chce nią być i jeśli się dostała, to grzecznie pracowała z drużyną i w ogóle. seksu w dziwnych miejscach też jej nie brakowało, nowych znajomości, baj.

wpuściła do środka kate, a potem weszła ona, bo jeszcze wcześniej dopalonego peta musiała wyrzucić gdzieś tam. od razu przyleciała jej papużka, piczónia.
- to jest picza, a to kejt. poznajcie się.- powiedziała tak miło, xd

-dzien-dobry-powiedziała do papużki jak autystyczne dziecko.-masz jeszcze w domu jakieś zwierzątka?-zrobiła niewinną winę i rozejrzała się dookoła.

- usiądź sobie, albo poleż. mi to obojętnie.- wskazała na kanapę w panterki śliczne i w ogóle uśmiechnęła się.- nie, piczónia jest jedyna i niepowtarzalna, tylko jest ona. a ty masz jakieś zwierzę.- zapytała koleżanki

połozyła się na dywanie. zawsze lubiła twarde miejsca. jescze raz sie rozejrzała po czym stwierdziła, że to ładnie-mam kota. z nadwagą. musze go wysłać na jakiś obóz dla grubasów-rozesmiała się po czym wyjęła czerwone, tanie wino zza pazuchy-masz może szklanki albo kieliszki?

- czytasz mi w myślach, xd- powiedziała tak jakoś milusio bo ona w zasadzie też miała iść po wino, przyniosła jeszcze ogórki do tego, jami. i zajadały, popijały.
- twój kot ma za mało seksu, może się z moją parotką umówić, jeśli chcesz.

-mogliby się umówić, tylko, że to jest ona-upiła łyk wina po czym opadła znowu na podłogę.- ja kejt przysięgłam kilka lat temu, że będę broniła cnoty swojego kota. amen.

a ona spojrzała na laskę z zaskoczeniem, bo przecież dla saszowej nie istnieje coś takiego jak nieseks, więc uśmiechnęła się mega dziwnie i postawiła papużkę na ramionka kejti. zrobiła łyczek wina i zajadła go ogórkiem.- to wyślemy je na wyspę lesbos, xd

-tak tak-przytakneła-masz może coś mocniejszego?-w sumie nie pije się tak rano, ale co z tego, trzeba korzystać trochę z życia.

- mam jeszcze rzodkiewkę, groszek i łyskimojażono.- wymamrotała, podchodząc do barku i zaglądając, co ma środeczku, bo ostatnio też już wychlała z hilary i z tą ant, że mało jej zostało.- może być?- spytała.

-może być-usmiechnęła się bodajże do papużki. po czym grzecznie czekała aż sasha poda jej magiczny napój.-a wiesz? u mnie na wsi mamy koparke-wymamrotała bez nensu.