Pokój siedemdziesiąt sześć, to oto piętro samo.

więc, fafarafa, sergia akademiczek <3
otworzył drzwi przed cin, wpuszczając ją do środka przodem i zastanawiając się, czy nie zostawił burdelu na łóżku. oczywiście, okazało się, że zostawił, więc natychmiast wepchnął wszystko pod łóżko, robiąc na nim miejsce, po czym usiadł na tym łóżku i otworzył okno, które było nad łóżkiem, bo panował tu lekki, co jest mało powiedziane, zaduch.

rozejrzała się, bo dawno nie była w akademiku, bo jakoś nigdy nie ma takiej potrzeby. zwłaszcza, kiedy boi się swoich koleżanek z roku, które tu mieszkają, bo mają niebieskie włosy i czarne paznokcie. czarnie nie od lakieru ;x. - mieeeeszkasz sam? - spytała z nadzieją, a może trochę stwierdziła. umiała dodawać. jeden plus zero to jeden. usiadła też na łóżku, z rękoma grzecznie na kolankach.

- tak - powiedział, po czym zbliżył się do niej i przejechał opuszkami palców po jej policzku, przyprawiając się o dziwne dreszcze, bo po tak długiej abstynencji sekusalnej już nawet to potrafiło go podniecić xd.

- to się świetnie składa.. - stwierdziła, przybliżając usta, do jego ucha, nie wiem którego, tego po jej stronie, żeby je właśnie pocałować, prawie jak w amelii :cc. - bo ja nie lubię jak mi się przeszkadza. - zwłaszcza w nawiązywaniu bliższych znajomości z nowopoznanymi chłopcami.

- a w czym ma ci przeszkadzać? - wyszeptał, sam nie wiedział, dlaczego właściwie szeptał, ale nieważne, to było i tak seksy, w końcu to sergio, cnie. odwrócił głowę w jej stronę i pocałował ją nieśmiało w dolną wargę, potem w górną, a potem to już się odsunął, bo nie wiedział, czy jej się to podoba czy nie, biedak.

- w rozmowie? - spytała zupełnie niewinnie, przekrzywiając głowę na prawą stronę, zupełnie jak ta japonka, czy chinka, z tych filmików na jutubie, co nie pamiętam jak się nazywał, ale nieważne. zamrugała pięć tysięcy razy i przygryzła dolną wargę. stwierdziła, że sergia usta ją wybitnie pociągają całą swoją miękkością i resztą,więc przysunęła się do niego, opierając dłoń na jego ramieniu i pocałowała sergia,zupełnie żarliwie.

ujął jej twarz w dłonie i odwzajemnił pocałunek z namiętnością, której nie dorówna nawet eee, titanic czy coś.
- chyba nam nie mają szans przeszkadzać w rozmowie - mruknął, pomiędzy całowaniem jej po szyi i obojczykach.

titanic <3.
mruknęła coś, na znak że w zupełności się z nim zgadza, wsuwając dłoń na jego plecy pod koszulkę. nie miał pryszczy na plecach, jak zdążyła zauważyć, hihi.

zdjął z niej koszulkę, po czym zaczął bawić się ramiączkami od jej stanika, które wkrótce zsunął na jej ramiona, które zaraz pocałował, nawet ich nie oślinił.
- o czym myślisz? - już mówiłam chyba, że lubił zadawać głupie pytania.

o twoim penisie, chciałoby się odpowiedzieć. ale nie, cintia nie była aż tak bezpośrednia, niestety, albo stety. przesunęła swoim piegowatym nosem po jego policzku.
- hmm, że będę częściej chodziła pod sklep z ubraniami ciążowymi? nie mam pojęcia, a ty? - spytała, dla przyzwoitości. i tak myślę,że możemy im potem zrobić jakąś seksy dramkę :3

no, możemy!
- zastanawiam się, czy jesteś dziewicą - odpowiedział, bo w przeciwieństwie do niej był całkiem bezpośredni. pocałował ją gdzieś między piersiami, właściwie zrobił jej tam malinkę!

- przykro mi, jeśli cię to zmartwi, ale nie jestem! - zaśmiała się, w jego szyję,od której zaraz się odsunęła, żeby pozbawić sergia jego koszulki z wielorybem :3

rozpiął jej stanik, który wylądował za łóżkiem w momencie, kiedy rzucił się wręcz na nią, przygważdżając ją do materaca.
- skądże - nawet się ucieszył, że nie jest, dziewice kojarzyły mu się z siostrami zakonnymi.

cintia nie była zakonnicą, filmów o zakonnicach też nie znosiła, tych z łupi goldberg, czy innymi jakimiś. walnęła łokciem w ramę łóżka, niewiele sobie z tego zrobiła, więcej zrobiła jemu, a mianowicie ugryzła go w szyję, sziz e wampaja.

miał ochotę syknąć z bólu, ale nie chciał psuć miłej atmosfery. rozpiął jej spodnie leniwymi ruchami, w końcu nigdzie mu się nie spieszyło.

uśmiechnęła się, przesuwając dłonią po jego torsie, aż do spodni, gdzie to rozporkiem zajęła się, lecz na ślepo nie szło jej to aż tak dobrze, jednakże wybaczmy jej to.

- hm, tylko nie myśl, że wiesz, zapomnę twoje imię - mruknął do jej brzucha, który na pewno pocałował po tym, jak zsunął jej spodnie, trochę obawiając się wielkiej puszczy w jej majtakach xd. jezu, chciałam napisać matkach.

matkach, xd. no co ty, cintia na coś takiego pozwolić sobie nie mogła, przecież to prawie elita! - jasne, jasne.. na wszelki wypadek mogę ci je zapisać na ręce - zaproponowała, odchylając głowę do tyłu, a wcześniej zapewniła go tez o tym, że i ona jego imienia nie zapomni!

- a jak właściwie masz na imię? - zapytał bezczelnie, ponieważ NAPRAWDE zapomniał. ułożył się wygodnie na plecach, owijając kosmyk jej włosów wokół środkowego palca.

przewróciła oczyma i ugryzła go w prawego sutka. - cintia. ce jak cytryna, i jak introligator, en jak narcyz, a dalej nie pamiętam. - miewała problemy ze spellingiem, ja też miewam.

- n jak nagość, i jak iskra, a jak apostrof - dokończył, ściągając z niej stringi, kolorowe i w szlaczki. - chyba będę pamiętał - roześmiał się nerwowo.

- trzymam cię za słowo! - najwyżej będzie do niego pisała esemesy, o ile oczywiście zdobędzie jego numer, z zapytaniem, czy pamięta jej imię. chociaz to odrobinę, co najmniej odrobinę, głupie.

- uh, lepiej potrzymaj mnie za coś innego - wypowiedź godna faceta? pogłaskał ją po włosach, tych na głowie i pocałował w czubek głowy.

- chciałbyś! - prychnęła,lecz wcale nie była specjalnie rozgniewana, bo zaraz pozbawiła go bokserek z ślimaczki, ale nie te bez muszli, fuuuuuj, xd.

- żebyś wiedziała - zamachał do niej brwiami, po czym pocałował w skroń. przejechał też ręką po jej udzie, mrrr.

- no ale nie wiem, pokaż! - zarządziła i ugryzła go w policzek, zrzucając przy okazji poduszkę z łóżka, ale zupełnie niechcący, bo tak jakoś wierzgnęła, xd

zawisł nad nią tak jakoś śmiesznie i zmarszczył brwi.
- myślałem, że to widać - roześmiał się, po czym zrobił jej malinkę.

- tyyylko trochęę. - nie chciała mu jakoś specjalnie pochlebiać, no wiesz. tak czy inaczej, pociągnęła go trochę do siebie, za szyję, żeby go pocałować, mruknęła przy okazji mu do ucha, że go pragnie, seksy.....

nie mógł już wytrzymać, więc ściągnął z siebie bokserki i wszedł w nią spacerkiem, bardzo familijnie.

bo wszyscy lubimy familiadę. sapnęła, lecz wcale nie jak zmęczony pies po bieganiu po schodach, ale jakoś bardziej finezyjnie, i przesunęła opuszkami palców wzdłuż jego kręgosłupa, w pewnym momencie trochę drapiąc, czemu miałaby się powstrzymywać ;x

bo nie ma drzemu xd.
poruszył się w niej z szybkością zaskakującą samego siebie i wcale nie doszedł ;c.

ła! ona natomiast doświadczała już drugiego.. nie, co tam, trzeciego! orgazmu, sergio miał się czym chwalić.

opadł w końcu obok niej, zsapany, zdyszany i ogólnie zmęczony, tak w ogóle to stróżka potu ściekała mu po czole, seksy.
- dobrze, że nikt nam nie przeszkadzał!

dobrze,że nie stróża krwi,jak na horrorach (chorrorach, xddd).
- bardzo dobrze - przytaknęła, odgarniając włosy z czoła, bo trochę się do owego przykleiły. - a taaaaak w ogóle, to ja tu przyszłam się napić ;c

sergio był zaradny, włożył więc rękę pod łóżko, pogrzebał chwilę i wyciągnął butelkę gazowanej wody, nie lubię gazowanej.
- odpowiada? - zapytał, wyciągając butelkę w jej stronę z zachęcającym nawet uśmiechem.

musiała się chwilę niedługą zastanowić, podniosła się na łokciach, przy okazji jeszcze bardziej gniotąc pościel, która i tak, z wiadomych powodów, była w nieładzie, i wzięła od niego wodę.
- woooooodaaaa - westchnął, co miało znaczyć, że owszem, odpowiada. odkręciłą butelkę i nawet się nie spytała, czy on też będzie chciał pić, co za.

westchnął <3
- zostaw też trochę dla mnie! - powiedział ze śmiechem, całując ją w ramię, chociaż trochę się bał, że cin zaraz się jeszcze podnieci i go opryska tą wodą, o fuuuj.

xdd, xd,xdd. miewam rozdwojenie jaźni.
sese, niech sobie nie pochlebia, cin się aż tak łatwo nie podnieca. w każdym razie, nie chlapała, nie opluła go wodą, wciąż był tak samo suchy. wypiła pięć ósmych zawartości butelki i wręczyła mu to co zostało. - a nie masz już więcej? :<

- wody czy czego? - zapytał, dopijając resztki z butelki, bo też akurat chciało mu się pić. - mam chyba jakiś sok w lodówce, ale nie chce mi się do niej pójść - przejechał ustami po jej obojczyku, bardziej skupiony na czynach niż na rozmowie.

- nie wiem. teraz chyba nie potrzebuję specjalnie niczego - stwierdziła, ochylając trochę głowę, lecz nie na tyle, żeby jej odpadła. zmrużyła nawet oczy, żeby nie patrzeć na te pajęczyny na suficie <3 ;p

ale on czasem tam sprzątał przecieeeeż!
- na pewno niczego? - przechylił głowę w bok z nie tak znowuż łobuzerskim uśmiechem.

ja też czasame sprzątam, a mimo to mam pajęczyny.
- niczego z wcześniej wymienionych, hm? - uśmiechnęła się jednokącikowo i potarła dłonią po swoje nagie ramię. - zimno.
chociaż było gorąco :<

miał ochotę powiedzieć jej, żeby w takim razie się ubrała, no bo to w końcu sergio i on taki jest, ale zamiast tego przytulił ją do siebie czy też przytulił się do niej, co za różnica.
- nestea - mruknął, bo przypomniała mu się ta reklama.

zachichotała. - antoniooo, fakaldooooo? - stwierdziła, że nawet antonio i sergio to podobne imiona... jeśli chodzi o pochodzenie i w ogóle, oba latynoskie, xd.

- zaraz ci będzie freddo - powiedział jej na ucho, przejeżdżając rękoma po jej talii i zatrzymując ręce na pośladkach. - chyba, że nie ma potrzeby? ;c

- jest, jest - uśmiechnęła się do jego szyi, ową kąsając odrobinę.

- zaleca się kaloryfer - powiedział, całując ją w usta. - chyba, że masz jakieś bardzo specjalne życzenia - zabłyszczał oczami, a właściwie to oczy zabłyszczały, może zabłysły, nigdy nie byłam w tym dobra.

- mam bardz bardzo specjalnie życzenia - mruknęła. - ale to rzeczy, o których nie opowiada się za darmoo! - uhu, racja. wybaczmy cintii, że miała nieczyste myśli.

słyszałam, jak katechetka mówi przy spowiedzi "miałam nieczyste myśli" xddd.
przygwoździł ją całym ciężarem ciała do łóżka, całując ją w usta i wodząc palcami po jej brzuchu.
- czyli, że musiałbym coś zrobić? - zapytał, po czym odgarnął włosy z jej twarzy.

omatkoooo, xddd.
- dziesięć punktów dla ciebie! - oplotła go nogami gdzieś na wysokości bioder i zbadawszy kolejno każdy jego kręg kręgosłupowy, wiesz o co cho, splotła dłonie na jego karku.