perrine

yo.
z jego strony więc też nie było nic wybitnie interesującego, chyba że za ciekawe uznasz to, że się wprosił dziękuję to koniec. .. .

-mhm, wejdź... .. - powiedziała, chociaż już wszedł. - napijesz się czegoś?
to tak zeby nie bło niegrzecznie i bez kurtury. i tak najważniejsza była kwestia kota, który został odnaleziony na kanapie. zakopał się pod poduszkami :c



nikt nic nie widział nikt nic nie słyszał o żadnym wjedź...............

dobrze że nie zakopał się na poduszkach. . to byłoby dziwne.... aha, wjechał więc jeszcze na kanapę, chyba też zdjął buty, nie miał dziur w skarpetkach jak mój kolega paweł 'bóbr' łynkowski.
-nie wiem, a masz czyste szklanki?-hehe, to nie dżołk, majkel był pedantem, ale nie pedałem, to tak z cyklu podobne pojęcia, przynajmniej fonetycznie.

paweł 'bóbr' <333333333
-oczywiście, ze mam czyste szklanki! -oburzyła się :c i zrobiła wjazd do kuchni, żeby sprawdzić czy są wystarczająco czyste jak na majkleowe standardy. mój brat jak mu się nie chce zmywać to pije w słoiku. ale nie perrine nie poczęstowałaby nikogo herbatą w słoiku. bo ma dobre serce

ja mam milion kubkuw :c
okej to poczekał na nią, za ten czas przyglądał się swoim kolanom, nie wiem jakie miał kolana, w każdym razie przykryte przez spodnie. i oglądał telewizor, w taki sposób, że telewizor był wyłączony.

miała czyste szklanki! zrobiła więc herbatę, mało finezyjnie, ale wszyscy lubią herbatę ;o. z tąże herbatą udała się w kierunku kanapy. włączyłaby majkelowi telewizor, ale nie miała eurosportu, a to trochę wieś.
-nie poparz się. - ostrzegła go, podając mu szklankę. jak jakaś miłosierna samarytanka.

-nie popażę-powiedział przez rzet z kropką bo tak ostatnio pisałam na angielskim i była siara. na angielskim właśnie też miałam kolec w głowie, xd okej moja szkoła jest serio fajna-chyba, jezu, nieważne, mieszkasz sama? tak w ogóle? to znaczy nie przypominam sobie, żebyś miała jakiegoś męża, czy na życzonego, ale jednak...

-mieszkam z kotem. -czyli wcale nie sama. nie brała żadnego slubu w vegas, jak birtni. byc może miała w tym czasie jakichś na życzonych, ale pewnie uciekli z jakimiś hilciami. jak robię polskie znaki to mi się włancza 'Hilary Duff uważa, że operacje plastyczne nie są złe'.

kocham operkę dlategoż właśnież.
-aha, czyyyli nie masz żadnego męża w izraelu?-jezu, nie wiem, czego on taki wścibski. jak w ekstradysce, jest wścibska, baardzoo nie lubię tego cipska. co do majkiego to nie używał takich wulgarnych słów, mama zawsze mówiła, że wykrztalcenie to podstawa.

nie mogę z tego wykrztałcenia. a jak się śmieję to boli mnie biodro i wypada mi noga -.-
-jesteś jak jakaś wścibska ciotka. -pewnie na drugie miał klotylda. powinna za karę wylać na niego herbatę, jak u spermodelek, bo własnie czytam jak milagros wylała na kogoś sok blablabla... ale tylko uszczypnęła go w policzek. -nie mam męża w izraelu. ani w turkmenistanie.

uważaj bo jakis pies złapie i ucieknie z twoją nogą. byłaby skifa roku dwa tysiące dwanaście. ejj az mi się przypomniało xd bo ostatnio mieliśmy lekcję o tych jehowych i pani mówi, że oni przewidują tak, że koniec świata będzie w 2000, potem że 2002, a teraz mówią, że w 2012 a mój kolega paweł 'lodówa' sielicki z takim wyrzutem, że my w końcu wybudujemy stadiony na ełro, a tu będzie koniec świata ;| xd
-to świetnie-uśmiechnął się tak więć bowiem aczkolwiek ino tak włąśnie, jeszcze nie wiem co 'aczkolwiek' ale na wypracowaniach to jest kwalifikowane jako trudne słowo, a uśmiechnął się gdzieś do jej nosa, booo ją pocałował? nie w nos, w usta, wcześniej się uśmiechnął, jezu nie wiem. xd

przymknęła oczy, by przypomniec sobie choc kto to było mozart, nie zapytała czy to jakiś nowy raper, czy cos. yeah.
powinnam napisać tylko 'odwzajeminła' jak na zu/sl ale skoro już wkleiłam tamto ze sper...
-zapomniałam o moim mężu w arabii saudyjskiej. - nie miała żadnego, ale pomarzyć zawsze można.. .. .

przeczytałam tylko pierwszy akapit i zaczęłam szukać w swoim poście czegoś o mozarcie, bo nie pamiętałam, żebym pisała. jakby to rzekła t.o.l.a, która notabene jest w telewizorni ( ) rzal.
-tam jest dozwolona bigamia, pewnie ma jeszcze sześć żon-że niby takie pocieszenie, pomijając już to, że to on teraz potrzebuje pocieszenia. że nie odwzajemnila, chyba że jednak, a ja nie doczytałam, bo patrzyłam na moją hoop colę w małej butelce...

odwzajemniła











haha zu style!!!!!!!1111111
przekręciła się (dobra, cokolwiek...) tak, że wylądowała z głową na majkelowych kolanach. niestety nie były zbyt wygodne, więc wyciągnęła rękę, żeby namacać jakąś poduszkę. ale trafiła tylko na kota, który przestraszył się i uciekł. no nie...

majkel nie tam, nie skrępował się, może tak cichcem trochę i pogłaskał ją po yy czole? w sumie to miał ochotę na papierosa, mam ochotę na chwileczkę zapomnienia i uśmiechał się trochę, jak naćpane dziecko, w sumie możemy ich ożenić albo zrobić im jakąś dramkę bo lubię z tobą grać.
no o tak . (roberto style)
-masz fajnego kota.........
jakkolwiek by to nie brzmiało, xd.

okej wyznania tajm: też lubię z tobą grać - ożeń się ze mną!
-chyba cię nie polubił. - szczerość to podstawa skoro mamy ich ożenić, chociaż jakieś dramki są lepsze. papierosy leżały na stoliku, mógł się poczęstować. mógł? (to tak spermodelki style)... -nie powiedziałeś mi czy masz jakąś żonę w afganistanie. albo po prostu gdzieś w paryżu.

i najważniejsze:
co to jest ?xdddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddd

tiridiri a co, xd fabieńcza to dała, ja nie wiem, xdd
2008-05-27łuk.22:02:25kiedy bierzemy slub? może niech ją będzie chciał zabić jeti mój, ale w końcu ona zabije jego i trafi do psychiatryka i on będzie ją odwiedzał, a potem razem uciekną i razem ich złapią z powrotem i będą mieli elektrowstrząsy. będą mieli? oh!
-mhm, właściwie to cztery-teraz tak cwaniacko :twsited: wziął jej dłoń i zaginał jej paluszki, to głupie słowo, podczas wyliczania-królowę elżbietę, gosię 'pearline' andrzejewicz, isis gee i ciebie, ale byłaś pijana i nie pamiętasz.
pewnie mandarynkową wódką ;|

połamał jej palce i wszyscy umarli. albo nie.
-to jest zupełnie nieprawdopodobne. -to byłoby takie britney style i w konsekwencji musiałaby zgolić włosy i zrobić sobie jakieś masońskie tatuaże. równie nieprawdopodobne było, że gosia pearline jest jego zoną, dj andrzejewicz nigdy by na to nie pozwolił.
w ogóle to gosia pearline jest na stardoll.

w poznaj moich spartan była fajna britni. ale wrzucili ją do dziury ;| widziałam gosię, <3333333 jeszcze ma taki znaczek real celeb czy coś.
-skąd wiesz, per?-per, jezu, jak peperoni czy coś xd lepiej nie będę skracała jej imienia-są na świecie rzeczy, które nie śniły się fizjologom.
okej, on jest z ukrainy, miał prawo się pomylić.. .. . a tak naprawdę to po prostu naoglądał się świata według kiepskich. oł jee, nie jestem mądry, aj low ju, aj low ju, aj low ju, aj low ju-u.

szkoda, że nie ze słowenii...per faktycznie brzmi niefajnie!
-nie wierzę, że nie pamiętałabym własnego ślubu. - śmiała się z tych fizjologów, ale tylko trochę. do czasu kiedy ochlapała się herbatą, bo picie w pozycji leżącej to nigdy nie jest najlepszy pomysł.

haha, był mądry czasem i wiedział, że herbata zdążyła już wystygnąć. osiem razy napisałam cherbata.
-oblałaś się!-w ten oto sposób zatarł zdanie o swojej inteligencji. w zasadzie mi go szkoda, ale nie tam, lubię go nawet, spoczko-to znaczyy-podniósłby się i jej pomógł, ale w końcu na nim leżała, a raczej jej glowa na jego kolanach-poparzyłaś się?xd.

-zimną herbatą? - zamrugała trzy i pół raza. podniosła się, żeby ocenić szkody (napisałam 'schody' wtf...) ale były niewielkie, więc wszyscy będą żyli. -pójdę sie przebrać. -powiedziała i ziewnęła dwa razy, bo już późno, chociaż jeszcze nie tak bardzo późno tyryry.....

dzięki, teraz JA się oplułam przez te schody,,,
-aha, mam iść z tobą?-zamachał do niej brwiami, calkiem seksy, w sumie dla mnie tam wszystko co robi ed w jest seksy, nie wiem jak dla ciebie, to tylko taki luzacki pościk z mojej strony, chociaż lepiej by było, gdybym czasem pisała po prostu --

--





-chodź. idziemy spać. - zarządziła, ziewając przy tym jeszcze cztery razy. to był kolejny pełen wrażeń dzień w miasteczku akademickim, gdzie trzeba walczyć o pżetrwanie, o wykrztałcenie... niektórzy musza jutro wstać o 5:30 chociaż i tak wstaną o 'o cholera czterdzieści minut do autobusu'...

jezu, wstajesz piąta 300?
-dobżę-walka o wykrztałcenie <3 napiszę o tym w pracy zaliczeniowej z wosu. wstał więc, nie wiem, czy ona wstała, ale powiedzmy że tak, nie chcę jej nim zabić.

tak, bo potrzebuję 1,5 h żeby się zebrać jakoś xd a o 7 musze wyjść z domu.
więc poszli do sypialni, własciwie to zaciągnęła go tam za rękaw, po drodze gubiąc mokrą bluzkę. tu potrzebny będzie wanisz supercośtam. w ogóle to tam gdzie jest 'rękaw' napisałam 'ekaw' i widzę to 'ekaw', ale nie byłam pewna co to więc poprawiłam na 'ekran'........

jezu, xd ja tylko się czeszę i biorę prysznic w sumie, jestem naturalną pięknością... haha jasne... poza tym mam lekcji start o dziewiątej.
ejjj, teletubisie mają ekraniki w ciele xddddddddddddddddddd xddd/d/d//... --






























został zaciągnięty, skoro tak się sprawy miały, to zdjął nawet nie mam pojęcia co, jakąś koszulę pewnie, bo tutaj wszyscy nosza koszule i polo, a moja koleżanka dzisiaj powiedziała że 'przecież polo to wieś straszna' to nie nosił ;| no sori, pomyślał też, że nie zaśnie bez swojego jaśka, ale jakoś przeżyje, no spoko..

poszli spać bo ja usypiam trochę dziś.

przyszedł właściwie to po jakiejś hm, poł godziny, bo tak naprawdę musiał lecieć do tego starbucksa osiem przecznic dalej, ale czego nie robi się dla perrine, tak, to brzmi rzeczywiście głupio, więc teraz miał zajęte obie ręce, bo w obu trzymał kubki z kawami i jeszcze jakoś tak pomiędzy białe pudełko z kanapkami, kupnymi niestety, nie wiem nawet z czym, może jakieś wegetariańskie, bo dzisiaj wtorek (co z tego xd). i rozmyślał nad a) zapukaniem czołem, b) zapukaniem kolaniem, c) zapukał wreszcie łokciem. nie oblał się, chociaż pewnie tylko dlatego, że to był przykryty kubek.

okej ona ma teras szesnaście lat i mieszka sama, ale w sumie to jak niektórzy moi znajomi, więc może nie umrze od tego. cóż za zamieszanie.
oderwała się od funkcji trygonometrzycznych i wrzuciła zeszyt za fotel. razem z okularami, bo przecież nie chciała wyglądać jak głupiutka uczennica, którą w gruncie rzeczy była. poszła otworzyć majkelowi, po drodze wykonując szereg niezbędnych czynności takich jakrozpuszczenie uprzednio związanych włosów i poprawienie spódnicy.
-no cześć. - powiedziała i zabrała mu jeden kubek jeszcze znaim wpuściła go do środku. na kanapki właściwie nie miała już ochoty.

to odmłodzę go o dwa lata aż
i w zasadzie to i tak zjadł po drodze połowę, gdybyś biegła osiem przecznic to też bys zgłodniała. to znaczy tak przypuszczam, nigdy nie biegłam ośmiu przecznic, nawet nie wiem ile to jest, ale okej. poszedł więc od razu do salonu, bo już znał mniej więcej rozkład jej mieszkania, czy tam plan jej mieszkania, chociaż to pewnie to samo i rozgościł się na kanapie, i kawę i pudełko, kanapki odłożył na stolik.
-saaama jesteś?
to znaczy wiedział, że mieszka sama, tak zapytał tylko, bał się trochę, żeby z balkonu nie wyszedł tom i nie chciał s.............e..............x....................u................

poszła za nim, bo też znała już rozkład swojego mieszkania, chociaż to naprawdę było mieszkanie jej ciotki gryzeldy, która wyjechała do tajwanu na czas nieokreślony. usiadła na kanapie, nogi lokując na kolanach majkela. i rozkoczowała (nie pamiętam już z ajkiego forka to było ale rpzypomniało mi sie przy okazji 'koczam') się kawą. na balkonie nie było zadnego toma twsited.
-sama. jak było na wsi?

z nieznanych mi powodów 'jak było na wsi' smieszy mnie niemiłosiernie

koczam było na opku tym z penknientą gumką. a ajkiego i gryzelda jest śmieszneijsze niż jak było na wsi. -,-
i w ogóle to jest podniecające, że on nie jest kozą, ale okej.
-hm, na wsi - pomyślał, czy naprawdę opowiedzieć jej jak kazali im doić krowy, bo to było jakieś fól wypas goczpodarstwo agroturystyczne. tymczasem tylko tak jakoś jej się przyjrzał, jak myślał, tak jakoś brzmi wyjątkowo poetycko, nie ma co- w porządku, to znaczy wiesz, wielkie muchy i tak dalej. zmizerniałaś, chcesz kanapeczkę? :3

ale nie wiem gdzie było 'rozkoczować'. moze i nie jest kozą, ale ten dragon wygląda jak plujący kot, a nie jak smok...
-nie, dziękuję. -wcale nie zmizerniała, wydawało jej się nawet, że przytyła trzy i pu grama. poza tym majkela pewnie nie karmili na wsi, nie mogła odbierać mu kanapek. - niesaomwite, musiałeś wyjeżdżać, żeby oglądać wielkie muchy. paryskie są pewnie równie wielkie.
szczególnie teras, kiedy urosły na wiosnę.

u nich jest jesień,xddd.
-dokładnie tak! - zawołał, a może i nie zawołał, bo nie chciał narażać jej bębenków, jeszcze nie teraz, może po ślubie, żarcik, taki zgaszony trochę jak karola "burgera" - nie widziałem, masz muchy? ja miałem kiedyś lep.
lepy są fajne. szczególnie jak wyrywają ci pół głowy.

-nie, nie mam much. - w końcu była jesień i muchy spały snem zimowym, jak on mógł tego nie wiedzieć ;/. podrapała się po kolanie, bo za każdym razme jak ktoś mówił o insektach wydawąło jej się, ze coś po niej chodzi.

-okej, perin, nadal czekam - powiedział jej wreszcie, bo ona nigdy się nie domyśli! :?

-aha, na co? -nie domyśliła się wcale, pewnie dlatego, że za długo rozmawiali o muchach. wzięła tylko łyk kawy i ciąg dalszy nastapi a teraz idę po książkę i dokończymy pozniej, chociaz to chyba niereguraminowe.

-już dawno powinnaś mi wyznać, że za mną tęskniłaś, że beze mnie- uwaga teraz trik dnia, zrobił ludzika z palców i chodził po jej ramieniu, tym ludzikiem - każdy twój dzień był paraoidalnie pustyy.

za trik dnia otrzymujesz popiersie hilci odlane w brązie.
-powinnam? -wcale nie zamierzała mu tego wyznawać, nawet jeżeli trochę tęskniła, szczególnie kiedy wypalała hurtowe ilości wiśniowych papierosów schowana w szkolnym schowku na miotły. wstała na chwilę, żeby wydobyć z szafki majkelowy prezent urodzinowy, sporą butelkę dżonego łokera, black label haha, pół godziny czarowania pana w sklepie alkoholowym, który koniecznie chciał zobaczyć jej dowód osobisty. - jeszcze raz wszystkiego najlepszego.

czyli jeszcze nie wyjęła, tak?
-to znaczy wiesz, nie chodzi o to, co powinnaś, a czego nie, po prostu byłoby mi miło. brzmię jak idiota? - pewnie trochę, położył dłonie na kolanach i teraz zonk, bo nie patrzył na jej tyłek ani nic z tych rzeczy, bo jest jak piotr rubik i jego piosenki : czysty. chwilowo.

rubik i paskudzka leco na bora bora nie wiem czy ty wiesz.
-tylko trochę. - odpowiedziała zgodnie z prawdą i wróciła do niego z butelką ową, całując go urodzinowo w skroń, jak jakaś stara ciotka. nie umiała składać życzeń, taka dysfunkcja.

nie xd słyszalaś piosenkę gosi pod zacnym tytułem ciacho?
-dżak daniels! to znaczy - przyjrzał się - dżony łoker! to znaczy ich tak ich nie znam, ale no wiesz- ucieszył się generalnie i jeszcze ten pocałunek w skroń i w ogóle, to był najszczęśliwszy dzień w jego życiu
biorąc pod uwagę, że on żyje jakieś 20 dni xd

teraz tak myślę, że perrine to prawie jak pearline...
miała nadzieję, że nie doprowadzi majkela swoim prezentem do różnych patologii w stylu opowiadań tokiohotel i na przykład nie zacznie rzucać po pijaku nożami w staruszki na ulicy. okej, cokolwiek xd
-hej, jutro nie ma szkoły... -więc nie musiałaby urywać się ze szkoły, gdyby na przykład chciał się spotkać. co za tym idzie miałaby mniej odnotowanych ucieczek z lekcji, a to zrobiłoby dobrze jej ocenie z zachowania. po prostu wyczytałam właśnie to o wolnej środzie i musiałam jakoś spożytkować tą wiedze tajemną.

-to chodźmy gdzieś. to znaczy - spojrzał na swoją butelkę i poczuł się trochę jak patologiczny ojciec rodziny z katowic, który po pijaku bije swoje dzieci i odłożył ją na stolik. nawet był dwa razy w katowicach, w końcu ukraina to prawie polska i zwiedzał stary dom tej sławnej v której imienia nie można wymawiać. - zaproszę cię gdzieś. tylko jeszcze nie wiem gdzie. eny propozyszyns.......?

-wszystko jedno, wymyśl coś... - w duchu modliła się, żeby nie wymyślił czegoś w stylu katowic, bewerli, albo muzeum parowozów. oglądanie filmów o patologicznaych ojcach bijących swoje dzieci po pijaku też nie wchodziło w grę. przesunęła nosem po jego szyi, bo ładnie pachniał. tyryryry.

okruchy życia jeszcze lecą czasem?
-okeeej, jestem pełen pomysłów jak pomysłowy dobromir. - albo pełen pomysłów jak gosia talentu. wziął ją za podbródek, a raczej pod podbródek, ale to idiotycznie brzmi i uśmiechając się, naćpany kot, pogłaskał ją po policzku i letko pocałował.

wjechał na górę po schodach, odziany w elegancki garnitur, bo kazali, koszulę hm, wybierz mu kolor, i żeby było fajnie to zapukał. jakoś nigdy nie pisałam długich postów w takiej sytuacji.

otworzyła. w jednym bucie, bo w drugim siedział kot i z jednym kolczykiem, bo drugi właśnie usiłowała zapiąć. nie wiem jaką miał koszulę, pewnie był to żółty wpadający w malinę, ważne że ona miała ładną sukienkę, tyryryryry.
-wejdziesz? - zapytała i pogoniła kota, odzyskując tym samym but. - cholera, już późno, tak?


wcale się nie przyznam, że napisałam 'wjedziesz'...