Pizza hut

przemianę, której clarise nie posiadała, a przynajmniej jej się tak zdawało, że cały tłuszcz ze wszystkiego co je, zbiera jej się w biodrach, więc musiała się naprawdę pilnować, żeby mieć płaski brzuch i jędrny tyłek, nieważne, że nie miała dla kogo.
- nie wiem, rozdamy bezdomnym ;x - mruknęła. - chodźmy stąd, chodźmy do ciebie, jeszcze nigdy chyba nie byłam w toim mieszkaniu.

- hm, możliwe. czyli zostawiamy to? nie będziemy chodzić przez pół miasta z kartonem z pizzą - zauważył, dopijając swoją kolę i zaraz odsunął się z krzesłem od stołu. w zasadzie tego się obawiał, że clarise zwali mu się do domu i nie daj boże zacznie mu grzebać w rzeczach, gdy on sam będzie przygotowywał drinki, czy cokolwiek. jeszcze by znalazła coś, czego widzieć nie powinna i co wtedy!

i pewnie by już go nie chciała znać xd.
- no nie, nie będziemy, nie lubię odgrzewanej pizzy, może kelnerzy są głodni, huh - powiedziała, wstając. poczekała, aż on wstanie również, by znów zmierzyć go wzrokiem wygłodniałej lwicy, niespecjalnie już kontrolowała się przy nim, tak na nią działał, że łohohoho, nawet nie zdawał sobie pewnie sprawy. - to co, idziemy?

- idziemy - przytaknij i zacznij =D.

a gdzie.......

u niego i miało być przytaknął, xxd. coś na m chyba.,..

przyszedł tutaj z carmen, właśnie, o. na pizzę, bo on stwierdził, że dano nie jadł, a poza tym, było by fajnie i przyjemnie. i będzie za pewne. hm, może i odsunął nawet jej krzesło, taki z niego dżentelmen, nawet w jakiejś podrzędnej restauracji, odsunąłby to krzesełko, oh oh oh, na prawdę skarb, nie facet z niego. spojrzał teraz w menu i wybierał pizzę dla siebie. albo dla nich. i wiedział, że na pewno weźmie coolę.

uśmiechnęła się na to, że krzesło odsunął, rzadko kto pamięta! no i takie tam.
- hm, nie masz czasu wpaść tutaj czy coś? - oparła się lekko łokciami o blat stołu i przeglądała menu jakoś tak. ale zaraz je zamknęła i wpatrywała się w dejmona, ale nie jak psychopata na ofiarę, ooonie, tylko jakoś ładnie. tak, że można by było jej zrobić zdjęcie i oprawić w ramkę!
sori za zapłon. telefono.

okejokej.
uśmiechnął się do niej i wziął ją za rękę, a potem pocałował wierzch jej dłoni. - wiesz, fajnie mi się z tobą przebywa. uśmiechnął się milo. - nie wpadam tu w ogóle, powód jest jeden, po prostu nie mam zbyt dużo czasu. i takie tam inne. chociaż ostatnio zauważyłem, że dla ciebie, mam coraz więcej czasu. to dobrze, nie ? wiesz, nie za często wchodzę gdziekolwiek. uśmiechnął się do niej. - co zamierzasz zamówić ? zapytał, i pogłaskał jej rękę kciukiem.

uśmiechnęła się, całkiem od ucha do ucha, bo mogła wreszcie posłuchać jakiś przyjemnych rzeczy na swój temat. jej się z nim bardzobardzo miło czas spędzało, nie tylko, że już się do niego jednak jakoś przywiązała, bez względu na to ile znali się już czasu. a to mało było!
- ja wcale praktycznie nie wychodziłam jakoś tak, tylko na wykłady, ale to obowiązek nie przyjemność - machnęła wolną ręką. i zamówiła jakaś tam pizzę, nie powiem jaką bo zgłodnieje :ccc czy teraz może zadań pytanie 'hm, jesteśmy na poważnie?'. bała się trochę, bała się chyba przede wszystkim tego, że może odpowiedzieć, że nie. i wtedy już całkowicie się zapadnie w łóżku i ciemnym pokoju do końca świata.

oduśmiechnął się do niej, całkiem miło i przyjemnie. on zamówił prawdopodobnie sobie jakąś średnią pizzę, i też nie wiem jaką, bo tez jestem głodna i będzie źle, a nie mam pizzy w domu i nie chce mi się jej zamawiać, o. - ja wychodziłem ostatnio dość często. od ciebie, do sorbony i tak dalej. albo czasami też na spacer z kumplem, albo na piwo, no tak tak. uśmiechnął się i pewnie teraz nie puścił tej ręki. - wiem, że mało się znamy, ale ja chyba się do ciebie bardzo przywiązałem, wiesz ? uśmiechnął się.

siostra chciała ogladać na youtube sokoła i pono, pozdro!
- hm, wiesz, ja też - ścisnęła lekko jego dłoń, ale nie aż tak, że zatrzymała krażenie. no co ty. uśmiechnęła się lekko, bo złamała swoje jakieś tam wewnętrze założenie. trudno. wydawał jej się taką osobą, która jej nie rzuci w kąt jak zabawkę kiedy mu powie coś poważniejszego w tym temacie. chodź przychodziło jej to z jakimiś trudnościami - hm, myślisz o tym bardziej na poważnie? - spojrzała kątem oka na menu, hm.

spojrzał się na nią, i pogłaskał kciukiem jej rękę. zastanowił się przez chwilkę, dosłowne chwilkę, i upił trochę tej coli, którą mu przynieśli. była przynajmniej fajna i z lodem, taką jak zwykle dają w pizzy hut, no tak, tak. uśmiechnął się do niej całkiem znowu przyjemnie. - tak, myślę o tym na całkiem poważnie. a ty ? zapytał się teraz trochę przestraszony, wiadomo. po raz pierwszy chyba mu aż tak zależało, no właśnie !

i nie wiem, i poszli cokolwiek, nie mam pojęcia, pewnie do niego, bo ja idę -_-

no to z racji takiej, że nie ogarnęłam się bo muszę sprzątać pokój na jutrzejsze urodziny, yepa, to powiedziała, że jej też zależy od początku, i poszli do niego, pewnie tak.

przyszedł sobie, całkiem z siebie zadowolony, może dlatego, że palił przez cały dzień skręty i hm, zamówił jakąś pizzę i teraz popijał pewnie jakiś napój. i mu się nudziło.

Przyszłą tutaj tak jak obiecała. Rozejżała się po lokalu w poszukiwaniu Setha. Podeszła do niego i mruknęła jakieś - czeeeść - siadając obok

- cześć, mogę cię zjeść ? zapytał, całkiem szczęśliwy, wybaczmy mu to, był naćpany, i jeszcze trochę może pijany, ale nie ważne. i teraz stwierdziłam, że dawno nim nie grałam. zapalił więc papierosa i się nim zaciągnął. - opowidaaaj, co u ciebie, szana. uśmiechnął się.

- Nie, nie możesz - pokiwała głową, i chyba mu się przyglądała - U mnie...? - powtórzyła - Oprócz oglądania kultowych filmów z jechowymi i uczenia się, to nic szczególnego. -Stwierdziła.

- to zupełnie jak u mnie wiesz ? zaśmiał się i upoił trochę coli. - hm, wiesz, ostatnio jak się widzieliśmy, wyglądałaś tak,. jakoś, hm, inaczej. a teraz wyglądasz bardzo bardzo ładnie. powiedział i poprawił się na krześle, i schował papierosy do swoich fajnych czarnych rurek, aż mu chyba seta zrobię, xd

liiiiiiiiiiiizuuuuuuuuuuuus - uśmiechnęła się. - to ci nie mówiłam że jestem rudą małpą? - zdziwiła się - hmmmmmmmmm. seeth. a ty powinieneś dostać w mordę - zmarszczyła czoło - bo cię niewidziałam prze 154844234848448484888 lat i o.

- cóż, nie moja wina, że studiuję, i że jednak, czasami muszę pracować. powiedział z poważną miną i zaciągnął się papierosem, właściwie, delektował się każdym jego kłębem dymu, emo, emo, jest w nas i nikt go nie rozumie, nigdy. na prawdę. biedak, dla kasy kiedyś kogoś porwał, pozdro oręli ! xddd - hm, chcesz coś jeść ? zapytał, i znowu zaciągnął się papierosem.

- nie - mruknęła - jestem gruuuba - skrzywiła się - i w ogóleeeeeeee. - poprawiła się na krześle, machajac przy tym prawą nogą. - seeeeeth - mruknęła - chodź gdzieś - powiedziała podpierając się na nadgarstku. Szana nie była typem osoby która może cały czas siedzieć w miejscuuu.

- nie jesteś kurwa gruba, z której niby strony co ? powiedział patrząc się na nią dogłębnie. - a na co masz ochotę co ? na zajebisty seks, ,którego o tak jutro nie będę pamiętał, czy na jakiś przyjemny spacer, wieczorową porą w paryżu, co ? zapytał z się z ładnym uśmiechem, on też miał uczucia, na prawdę. mimo tego, że po prostu czasami tego nie okazywał. cóż. z wiekiem on tak ma.

- wszęędzie - zmarszczyła czoło. - dałnieeeeee, byle co. - uśmiechnęła się. Nie chciało jej się tu siedzieć w zasadzie. Zgarnęła kilka kosmyków za ucho i..... czekała. na zbawienie.

- okej, pamiętaj, że mogę ci zafundować i to i to, więc jak, wybieraj, masz co chcesz, czy coś tam, ja osobiście, przeszedłbym się gdzieś. powiedział i znowu zaciągnął się papierosem, a potem popił colą. odkryłam, że seth, to moje mroczne ja, tylko, że w wydaniu męskim ! o taaak.

- wiesz, w to nie wątpię - pokiwała głową - więc chodź - skinęła głową po woli wstając. A propo drugiego JA też chce mieć takie! xd

to sobie wykombinuj,, xdd
- to idziemy do bulońskiego postraszyć ludzi, co ty na to ? będę tam pełno małych dzieci, i może nawet kilka dziewic, które można by no, poświęcić na ofiarę. zaśmiał się, na pewno był na ćpany, po trzeźwemu, nigdy by tak nie powiedział, z resztą, może i by powiedział, cóż, nie ważne.

- mogę udawać babe jage! - uśmiechnęła się nakładając płaszcz - albo porwać jedno i je maltretować. A ty sobie weź tą dziewice. - pokiwała głową

- dziewice są zajebiste. mimo tego, że są dziewicami, na prawdę. zaśmiał się, i założył płaszcz i zapewne poszli, no tak tak, postraszyć ludzi, i jezu, zacznę.