valentino

-ojej... trudny wybór bo właśnei 1 i 2 mi sienajbardziej podobają- podeszła od kasy izapłąciął za cała stertę przy pomocy American Express nawet nie sprawdzając cen- jejku mam dylemat.

- chyba pójdę w lnianym worku
- a co myślcie o tym

-ja tam obstawiam te pierwsze kroje, z- chodizo ta czerwoną zieloną i rożową

- zooey niezłe to! ej, nie chce was poganiać, ale za godzine jakby to powiedzieć... się zaczyna - uśmiechnęła się lekko, ale nie złośliwie tylko ona się zawsze uśmiechała chyba, że ktoś ją pobił. - jeszcze prezent.

wzięła trzy sukienki i pomaszerowała do kasy.

- Carmen ma rację, niestety. - Pokiwała głową. - Mamy w ogóle jakiś pomysł na prezent?

wzięła uwaga uwaga :
tą....
tamtą granatową i...
ta

carmen nie będzie wymyślać prezentów bo jest zboczona xd nie no żartuje.
- ja nie mam - podrapała się z zakłopotaniem po blond łepetynie ;c ale nie była typową blondyna, oooonie!

- pomijając wszystkie świetne prezenty kupione w sexshopie, co macie na myśli ? - zrobiła przygłupią minę - może konwój ?

uśmiechnęła się tylko i zaśmiała bo po raz pierwszy poczuła jakby ktoś czytał pani psycholog w myślach xd ale cicho. to się nie wyda xd poprostu nawet ja tak mam, że jak się mnie o prezent pytają szczególnie na odpowienik polskiej osiemnastki...
- kucyka! - zawsze chciała kucyka! karmę i jej pomysły, afe. zuazuazua.

-kurcze. co je jmożna dać... hmm kosmetyki ubrania sprzęt... nie wiem!

- kucyka pony czy mustanga, może mustangi z dzikiej doliny - spojrzała na c. z uśmiechem.
- ale tak całkiem poważnie, zestaw małego terrorysty dla początkujący - uśmiechnęła się - może kupimy jej... kurcze, nawet jej nie znam i zbytnio nie mam weny - westchnęła.

- Ja to bym kupiła coś słodkiego, czekoladki w kształcie jej imienia, albo co, ale nie sądzę, by cukiernie wyrobiły się z tym zamówieniem. Jakiś totalnie drogi trunek? Ozdoby do włosów, ciała? Tandetny album? Nie wiem!

-mp3 czy to bd przesada?- zasugerała- z reszta pewnie ma. mówie wam! jej trzeba skrzyni z winem ^^

- Myślę, że ta skrzynia jest dobra, naprawdę. I oryginalna, i nieco szalona. Idealna. Obcowałabym za tą opcją, o. - Wyszczerzyła się.

- ewentualnie kupmy jej sto letni ajerkoniak [naoglądałam się nieustraszonych] - słuchajcie, a może kupimy jej takie wypasioną palmę w doniczce , ale ona nie jest małpą - litości - westchnęła.
- ale ona na pewno w domu mnóstwo wina, a zresztą przyniesiemy wino, na stołach wino, no nie wiem, hm?

- kawę - uśmiechnęła się. właściwie sama potrzebowała kawy bo padała na ryjek ;c śpiąca była i potrzebowała pobudzenia. - a co do skrzyni to to niezły pomysł może być.

spojrzała porozumiewawczo na c.
- kawa.... -wyszeptała maniakalnie.

tylko czy da sie gdzieś załawić teraz skrzynię?- zastanowiłą się

- z drugiej strony jak mamy wybrać prezent skoro jej nie znamyy? może sie np. okazać nagle facetem iiii... hę, nie wiem. myślę tylko o kawie. - wiecie jak w kreskówkach czasem pojawiają się takie $ w oczach np. baksowi (napisałam bassowi, mania czaka! <3)? tak jej się pojawiły filiżanki kawy, coonie!

-chceż isć jak już wszystko załatrwimy do kawiarni?- spytała C
(a tam odrazu mania ^^)

- no właśnie w tym tkwi kawa... yyy to znaczy sedno - czyżby zaczęło jej odbijać ?

- A może prezent nie jest obowiązkowy? Z drugiej strony, jednak wypadałoby kupić, choćby coś symbolicznego. - Wzruszyła ramionami. - Yy, nie chcę siać paniki, ale mamy jakieś pół godziny.

-cholera. czy wszystkie mają stroje?- zapytała

- taaak, do kawiarni! - ucieszyła się, ale potem entuzjazm poleciał na kubę tańczyć salse z maserakiem - ale czasu nie będzie. spóźnimy się, przynajmniej ja na bank. bo mamy poł godziny!
(ejże g, czak to seksior, chyba potwierdzicie! i dlatego mania xdd)

- czemu panika, ofiarujemy jedną z nas jako prezent - zażartowała by rozładować nieistniejące napięcie sytuacji - a właściwie może kupmy jej wielki kufer jak z piratów z karaibów wzięty, z mnóstwem kwiatów w środku - zaproponowała w akcie desperacji
[wczoraj wieczorem oglądałam na style lekcje dżajfa z maserakiem i liszowską - popłakałam się ze śmiechu xP]

- Kwiaty są klasyczne, a ładne, i z łatwością je dostaniemy. Jestem ZA. - Przebierała niecierpliwie stopami.

-to w każdym razie musi być coś spektakularnego- miała jakieś ambicje co do prezentu ^^
(a przyznam chuck jest mrrr x)

machała sobie nogą, a co.
- też jestem za, hęę. - uśmiechnęła się i wyjęła z torby bliżej nieokreślone pastyki i połkneła jedną. alergia na storczyki które akurat były przy niej!

-dobra bierzemy kwiatki w... wielkim czymś? i moze jeszcze damy tam cna dno czekoladki czy coś?

- Zantedeschia ? ładne kwiatki i modne w tym roku?

- Niech będzie. Mi już, dziewczyny, naprawdę wszystko jedno. Ciekawe, czy przyjdzie tam ktoś jeszcze.

- niech bedą te zantee...coś tam. chodźmy bo sie udusze! - prawie, że rozkazała, chyba, że chcą martwą karm.

- chodźmy... więc - uśmiechnęła się

-ale dokad?-zapytała, zwrócilą sie do s- napewno przyjdzie wiele osób a jest ktoś o kim nie wiemy?- pusciła jej oczko

/ przyjdzie blaise. ha.
- właściwie to impreza otwarta, więc nie wiadomo.

- Tak tylko się zapytałam, no! - Roześmiała się. - To kto skoczy wreszcie po te kwiaty? Wiecie, mamy piętnaście minut, ale spóźnianie się jest modne, co?

- do domu, kawiarni, hęęę... - kawa, kawa!

i zet wu, idę z psem.

/ok

w takim razie gdzie, skoro mamy ubrania ze sobą, możemy się przebrać u jednej z nas.

-ja pójdę ale z kimś- wolontariat xD- tzn po kwaity, w zasadzie możemy się przebrac u mnie. tak myśle. to bliskostąd

- to chodźmy wszystkie.

-W sumie i tak nie mam nic do stracenia. - Uśmiechnęła się przyjaźnie. - To jak? Teraz do Ciebie, Gee?

/zrobię jakaś kwaiciarnie i tam pójdziemy^^
-teraz do mnie a potem po kwiaty, co wy na to?

tylko nie wiem o, której przybędzie na białym rumaku po mnie Charliii - stwierdziła - ale możemy iść.

- wybaczcie , czeka pędzę do domu - powiedziała nerwowo - do zobaczenia na miejscu słońca

-ok, pa zoeey... pozdrów przyyyjaciela- usmeichneła się

Przyszła, bo tu się umówiły, taak? No, chyba. W każdym razie przyglądała się witrynie, w duchu raczej bluźniąc na ukazane ubrania, o, i naciągnęła czapkę bardziej na głowę, bo zawiał mocniejszy wiatr.

Jak zwykle spóźniona, podeszła do Sary i znienacka pocałowała ją w policzek.
- Przepraszam za śpóźnienie - powiedziała z uśmiechem. - To co wchodzimy? - spytała jeszcze.

- Nie przepraszaj, ja też się spóźniłam. - I machnęła ręką, tak, że prawie pacnęła nią o szybę, zaraz oddając całusa. - No, możemy wejść, chociaż coś czuję, że nie znajdę nic ciekawego. - Pchnęła drzwi. - Pf, ja nawet nie wiem, czego szukam! - Roześmiała się, dodając: - No, gdzież Ty się szlajałaś? - Ona ją mogła zapytać o dokładnie to samo xD.

- Spokojnie, coś znajdziemy - powiedziała niezbyt pewnym głosem i weszła do środka. Było tam przyjemnie ciepło. - Byłam wczoraj z Damonem na kolacji i wylądowaliśmy u niego. Całkiem zapomniałam o naszym spotkaniu, przepraszam. - powiedziała podchodząc do wieszaka.