Lexie

no dobra.

otworzyła drzwi i weszła z P do mieszkania- rozgość się. rzuciła grzieś kurtkę i podeszła do lodówki gdzie trzymala wiekszość alkoholu- czego sie napijesz zdemoralizowany dzieciaku?-krzykneła

Zdjął kurtkę i buty i wszedł w głąb mieszkania.

- Piwka zdemoralizowana dziewczynko.

wziela dwa heinekeny i wróciła do salonu gdzie swoją drogą miała nawet czysto jak na nią. gdzieś tam na podłoze przed tz leżała popielniczka, gdzie indziej jakiś stanik a na parapecie jais otwarty jack daniels. mieszkała sama to sobie mogła pozwolić- mało wybredny jesteś uśmiechnełą się i rzuciła mu butelkę- innego nie mam.

- To prawda, mało wybredny jestem - powiedział i otworzył butelkę otwieraczem, który nosił przy kluczach. Napił się i rozejrzał po pokoju.

wzieła jego klucze i otworzyła też swoje. podziwiała spryt chłopaka. ostatnio kiedy chciała otworzyc w parku butelke prawie zniszczyła łąwkę, zobaczyła ze Paul rozgląda sie po pomieszczeniu i pożałowała natychmiast że nie posprzątała- to nie jest taka melina najaką wygląda-napiła się

- No coś ty, masz tu czysto, ja w moim mieszkaniu w ogóle nie sprzątam. No może od święta. - powiedział, po czym rozsiadł się wygodnie na kanapie.

jakoś przypomniała sobie taki amerykański serial o niani której matka zawsze miała rzykryte kanapy takim przeźroczystym czymś, jakoś tak ją naszło- to co za dwa dni świateczne sprzątanko?-usmeichneła się i spojrzała na niego

- A no nie wiem, nie wiem. Jak mi się będzie chciało, w co wątpię. - odpowiedział i łyknął heinekena.

-teraz ci się nie chce a jak zaprosisz dziewczyne do domu to co?- wystawiła język- ale isę będziesz wstydzić- roześmiała się

- E no masz rację, muszę jakąś sprzątaczkę zatrudnić.

-dam ci radę- ułożyła nogi na kanapie- wyrzuc polowe butelek zanim on aprzyjdzie bo będzie sie dziwnie patrzeć

- Dobra, jutro to zrobię - odpowiedział z uśmiechem.

-sprawdze- uśmeichneła sie- a potem ktoś ci będzie musiał zrobić wigilijną wieczerze

- O to się nie martwię, bo idę do starszych na Wigilię.

roześmiała się, ale nie tak drwiąco- jesteś z paryża?-spytała- masz prze**bane-uśmeichneła się. właściwnie to ona powinna też z rodziną spędzić wigilie ale chyba nie uda jej się lotu przypadkiem zabukowac

- no z Paryża, z Paryża. Prze*ebane to bym miał jakbym z nimi mieszkał, a tak to luz.

-chyba że kiedyś ci zrobią nalot-uśmiechneła się- było by zabawnie. matka napewno by zemdlała na widok butelek, jointów, prezerwatyw i popielniczki-napiła się piwa


/matka za jakieś 10 min. mnie wywali, podejrzewam x/

- O tak, racja - zaśmiał się i napił.

/to co, Paul ma iść? xd

-czemu się wyprowadziłęś- spytała- no wiesz... nie chciałeś mieszkać z mamusią

/nie musi xP tylko mówię.

- Wyje*ała mnie. Starzy mówili, że nic nie robię, tylko wyżeram im chleb no i się wkurzyłem i wyprowadziłem.

roześmiała się- jesteś artystom czy jak?-spytała

- Ja? - zaśmiał się - nie skądże, skąd takie przypuszczenia?

-no wiesz... artyści zazwyczaj 'nic nie robią'-uśemichneła się- to kim jesteś?

- Studiuję, niestety. Stosunki międzynarodowe. Same nudy, ale coś muszę robić. Dobra, będę się zbierał. - pożegnał się i poszedł.


/ ja muszę iśc ;/

-pa- pocałowała go w policzek przy wyjściu, Si xP i zamkneła drzwi zanim

/dobranoc

Przybył i zapukał xd

przeczesała włosy. musi sobie kupić lustro do przedpokoju stwierdziła. otworzyła mu- dobry wieczór-usemichneła się i pocałowała go w policzek. troche już sama wypiła,ale nie dużo

- Cześć - odpowiedział z uśmiechem i wszedł wgłąb mieszkania.

-rozgość się- zrobiła taki ruch rękom... no wiesz xP- jak przygotowania do swiąt?

/kurcze, wyrzucają mnie, sorry x/

Pogadali trochę i poszedł.

Przyszedł i grzecznie zadzwonił dzwonkiem.

siedziała i oglądała taki genialny serial w którym drugiemu trupowi poderżnięto gardło i zastanawiałą się dlazego u licha w święta puszczaja seriale kryminalne. była w takim długim czarnym t-shircie zakrawajacym na sukienkę. z łosiem. piła sobie likier światecznie i czekała na Paula. No w końcu przyszedł pomyślała.

Paul czekał przed drzwiami aż mu ktoś tzn. Lexie otworzy.

aha no tak zapomniała bym..
otworzyła mu drzwi z uśmeichem- joyeux noël-kzykneła od frontu (nie iwem czy to poprawnie gramatycznie.. ciii)

Wszedł do środka.

- Wzajemnie, wzajemnie. - odpowiedział.

-rozgość sie- nalała mu likieru bo miała świąteczny nastrój

Zdjął buty, kurtkę, wszedł tam do salonu czy coś i usiadł.

- To gdzie ta niespodzianka? xd

-heej...- zrobiła urażoną mine- tylko po prezent przyszedłeś?

- No nie tylko, ale głównie. - zaśmiał się.

-pff-wydała jakis taki dźwięk xP zakryła mu oczy rękami i położyła na nogach prezent:


ta środkowa xP





uśmeichneła się jak by dała mu co najmniej kluczyki albo karte xP

- No, no, no. Dziękuję. Niestety ja nic nie mam dla ciebie xd

Zrobiłą urażoną mine- a ja się tak starałam, mogłeś chociaż coś w spożywczym kupić- pokazała mu język

- Wybacz, poprawię się w przyszłym roku ;D

-trzymam cię za słowo- spojrzała na niego i się uśmiechneła

- o ile nie zapomnę xd

-ja ci przypomnę

/za niedługo bd musiała iść poudawać że się bio ucze x/

- W porządku - uśmiechnął się.


[a wejdziesz dziś jeszcze?]

-a jak ci się podoba zapalniczka-spytała- wiesz ile sie za nią nalatałam. miała być dla mnie ale w okńcu jest twoja

/mam nadzieje xP