Lexie

- Zajebista, dziękuję. - odpowiedział.

uśmiechneła się szeroko do niego- używaj jej w słusznych sprawach- to było gdzieś... w bibli albo gwiezdnych wojnach...

- jasne, jointy już na nią czekają xd

-o- podekscytowałą sie jak małe dziecko na cukierka, czyli jak ja dziisaj przy moim zajebistym koledze z równoległej klasie- spraw mi prezent na święta- z uśmeichem zamkneła oczy i wystawiła ręce

Wyjął 2 jointy z kieszeni i jednego podał Lexie.

-ojej, co za niespozianka-pocałowałą go w policzek- zawsze o takim marzyłam- jejku... no nie dostała żadnego gwiazdkowego jointa od zawsze.

Rzucił jej zapalniczkę, którą od niej dostał, a sam wyjął swoją i podpalił sobie skręta.

nacisneła ten... coś... i podpaliła jointa- działa-oddała mu choinkę

Schował choinkę do kieszeni xd i jarał sobie.

co ona miała zrobić... też zajarała- lubisz boże narodzenie?

- Nie. A Ty?

-oczywiście, jak można nie lubieć świat?

- Bo są nudne. Jedyne co w nich fajnego to wolność od uczelni.

-i nie lubisz reklamy coca-coli ani choinki?-spytała

- Tandetne są. Ta cała szopka mnie irytuje.

-ojej-spojrzała na niego smutno jak by mu matke zabito,ale się rozchmurzyła... joint pozdro- oddawaj choinkę-uśmeichneła się i rzuciła na niego... tzn no nie tak jak to brzmi xP

- czuję się napastowany - zaśmiał się i wyjął choinkę z kieszeni.

-czuj sie, czuj, masz powody-uśmeichneła się i wzieła zapalniczke pobawiłą sienią chwile- no dobra jest twoja.

- Mam się bać? xd A zapalniczkę możesz wziąć jak ci się podoba xd

-pewnie że tak. nie wiesz że ja jestem nie obliczalna?- wzieła zapalniczke z czułościa jak by miała małe dzieckow rękach-dzięki-uśmeichneła isę do neigo

- Nie ma za co ;D - uśmiechnął się - Czy ja wiem, czy jesteś nieobliczalna? - zastanawiał się głośno xd

-pewnie ze jestem- uśmiechneła się

- Jakoś w to nie wierzę ;D

-mogę ci to udowodnić-zaciągneła się

- No to udowodnij - powiedział i zgasił skręta.

jestem nieobliczalna i spadam bo moja matk aprzyszła. mozemy dokończyć potem keidyś?

yhy, ok.

dobra to jednak nie byla ona... xP
ale i tak zaraz spadam.

-a co byś chciał zebym ci nieobliczalnie zrobiła- zaśmiałą się

- No to musi być nieobliczalne, więc nie wiem ;D

ściągneła bluzkę, podeszła do niego i pocałowała go, potem podeszła do okna otworzyła je i krzykneła coś tam. tak było jakimś filmie fajnym...

- No nieźle, ale ubieraj się, bo się przeziębisz.

-nieźle co?-usmiechneła się

- No, nie spodziewałem się tego.

-mówiłam. a czego się spodziewałeś?-spytała i spojrzała an niego

- Sam nie wiem. Chyba niczego.

-nie wierzyłeś we mnie- spytała z udawaną urazą

/matak wróciła ale dała mi jakieś 1,5 godz jeszcze... ŁASKAWA JEST NAPRAWDE xP

- No trochę ;D

-jestem bardziej nieobliczalna od ciebie i całej reszty miasta-roześmiała się i ubrała wkońcu ta bluzkę chociaż własciwie miala ładny stanik wiec nie widziała sensu

- No nie będę się już wykłócał ;D

-bo mam racje

- Możliwe ;D

-napewno- ta rozmowa robi się coraz mądrzejsza ^^ hmm dobra- a czemu ty nic nie zrobisz?

- W końcu to ty jesteś tą bardziej nieobliczalną...

-ha, pewnie ze tak-uśmeichneła się dumna, ale zaraz na niego spojrzała- chciałeś mnie przechytrzyć-uśmeichneła się- dobra Paul, bo pomyśle że jesteś nudny

- A no bo jestem ;D

-i jeszcze mi powiedz że jesteś zawsze grzeczny i trzymasz się dekalogu-napiła się tej sesztki likieru jaka została.

- No jasne, że tak. Masz jakies kui temu wątpliwości? ;D

-nie, skad-poszła do kuchni i wzieła z lodówki wódke i sok grejfrutowy i dwie szklanki- a te jointy to ci się w kieszeni same znalazły?

- Oj no, dobrze wiesz, że nie jestem grzecznym chłopcem xd

-jasneee-pokazałą mu język

/sorry ze tak długo