bir hakeim bridge

z różnych rozmyślań egzystencjalnych wyrwał go odgłos toczącej się w jego kierunku pomadki, więc kiedy już zatrzymała się tuż pod jego stopami, przebył wzrokiem trasę, jaką przed chwilą przebyło pudełeczko i natrafiła na lou. dośc leniwie rusyzła w jej kierunku. - mógłbym uznac, że spadła mi z nieba i to jakiś znak, ale nawet nie wiem jak tego używac, co raczej dyskwalifikuje mnie jako drag queen... więc domyślam się, że to twoje. - powiedział, obracając w dłoni szminkę, wcześniej zdążył już ustalic, że to nie guerlain za 60 tysięcy dolarów, którą widział rano w jakiejś gazecie.

Podniosła wzrok na Fin'a a potem na barwiące ustrojstwo w jego rękach. Podniosła się z ziemi otrzepując kolana. - A tak, moje - szepnęła tylko wystawiając w jego kierunku rękę by odzyskać szminkę. Zawahała się nieco gdy lekko otarła dłonią jego dłoń jednak pospiesznie zabrała zgubę i schowała ją do torebki. - Dzięki - dodała, by nie wyjść na snobkę i wysiliła wzrok w kierunku twarzy Finley'a.

-to jak scena z tego filmu, którego tytułu nie pamiętam, kiedy ona wypuszcza z rąk torebkę i wiesz, on sięga po jakąś jej duperelę w tym samym momencie co ona, włącza się chemia, porozumienie dusz, przeznaczenie, nie wiem co było dalej. - powiedział, chociaż nie stwierdził zadnego porozumienia dusz, ani reakcji chemicznych, jedynie, że ma fajne nogi, na które teraz gapił się bez najmniejszego skrępowania, w przerwach swojego monologu wypuszczając z ust dym papierosowy. - podejrzewam, że eksploatują ten motyw w jakichś komediach romantycznych dla nasotlatków, chociaż to nie jest gatunek, który preferuję. bynajmniej.

Zmierzyła go wzrokiem uważnie i zaśmiała się pod nosem. Dopiero teraz dotarło do niej, że ona sama jest jak bohaterka starych filmów romantycznych. Uniosła lekko brew i stwierdziła, że powinna się jakoś odezwać. - Wątek niezdarnej kobiety pojawia się w wielu filmach - zauważyła chowając zmarznięte dłonie w kieszeniach płaszcza.

-zaryzykowałbym, że zazwyczaj jest dokładnie na odwrót, jessica shepard, erin brockovich, mallory knox, rebecca romijn w femme fatale... - kontynuował, wymachując ręką, w której trzymał papierosa. - gdybym nie został prawnikiem, z powodzeniem mógłbym zostac reżyserem, albo pisac recenzje, wieśc żywot ekscentrycznego artysty, upijac się damrowym szampanem na premierach. - właściwie to przesadzał, bo wcale nie był prawnikiem, tylko jakimś pachołkiem w dużej kancelarii, trzy razy dziennie wysyłanym po prasę i kawę dla magdy m.

Pokiwała głową udając zrozumienie, właściwie nie rozumiała. Jego zawiły monolog nieco zbił ją z tropu. Zmarszczyła zabawnie nos próbując poukładać sobie wszystko co powiedział. W końcu wyciągnęła rękę po części ogrzaną z kieszeni i wystawiła ją w kierunku Finley'a z zamiarem przedstawienia się - Jestem Louane - wyrecytowała z francuskim akcentem który ją samą zadziwił.

-finley - powiedział i wetknął sobie papierosa w zęby, żeby delikatnie uścisnąc jej dłoń. trochę wybiła z rytmu, więc zdążył już zapomniec o swoim napędzanym winem i haszyszem monologu i tym samym lou straciła mozliwośc przekonania się o tym, jakie są jego ulubione filmy i co sądzi o christianie bale jako batmanie. - nie boisz się, że jestem psychopatą nocami topiącym dziewczęta w sekwanie, lou? - zapytał.

Wbiła uważne spojrzenie w jego twarz a potem oblizała dolną wargę próbując go rozszyfrować - jak oprawca niejakiej Susanne w Londynie? - spytała nie licząc nawet, że będzie znał tę historię. - Ostatnio nie spotykałam wielu ludzi i jeśli pierwszą od dawna napotkaną osobą byłby psychopata musiałabym mieć ogromnego pecha, jednak czy należy się sprzeciwiać przeznaczeniu? Jeśli masz mnie utopić to tak też się stanie - odparła całkiem filozoficznie jak na nią.

więc wyjął z kieszeni chusteczkę z eterem i przyłożył jej do ust, a gdy juz osunęła się bezwładnie na bruk, wziął ją na ręce i przerzucił przez barierkę. nie sprawiło mu to trudności, bo była dośc lekka. po wszystkim zdjął rękawiczki i szybkim krokiem ruszył w kierunku wytyczonym mu przez migoczące na wieży ajfla światełka. było zimno i nieprzyjemnie, ale nie przejmował się tym, bo przecież jego rządza krwi została zapsokojona. teraz w spokoju mógł położyc się w swoim łóżku, żeby jutro przeczytac w gazecie o jej ciele wyłowionym z sekwany, kiedy będzie pił poranną kawę w jakiejś miłej kawairni, bez obaw, ze ktoś powiąże go z tą sprawą.

[ dobra to było żalowe -.- ]

Czasem zdarzają się cuda jak i dziś, choć pecha miała spotykając Finleya na swojej drodze tak szczęście spotkało ją, gdy wpadła w głębię. Nurt rzeki szybko wypchał ją na brzeg a ona nieprzytomna ułożona w trawie została znaleziona przez rybaka. Mężczyzna zabrał ją do szpitala.

przez rybaka xdddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddddd

[ hahaha dobra bez offtopu xD ]